2012 roku, we wtorek, jak zwykle pod budynek szkolny zajechał bus, a na jego widok dziewczynki zbiegły z plecakami po schodach ścigając się, która pierwsza dobiegnie do busa i zajmie lepsze miejsce. W bramie, zgodnie z tradycją, prawie wszystkie zakryły sobie twarze. Tylko jedna, z barwną chustą na głowie tego nie uczyniła, mimo napomnień. Kiedy zwracano jej uwagę, by zasłoniła twarz, bo na nią patrzą ona odpowiadał, że nie szkodzi, bo ona też na nich patrzy. W końcu uczennice siedziały już w busie pod opieką trójki nauczycieli, wewnątrz panował ścisk i zaduch, a leżące pod nogami torby i plecaki potęgowały wrażenie ciasnoty. Śmierdziało benzyną, sprzedawanymi na ulicy kebabami i śmieciami zalegającymi w pobliskim strumieniu.
Dziewczynkom takie warunki nie przeszkadzały, rozmawiały ze sobą jedna przez drugą, komentując m.in. losy Belli i wampira Edwarda z sagi „Zmierzch”. Tymczasem bus toczył się ostrożnie po wyboistej drodze, pomiędzy kolorowymi rykszami, warczącymi skuterami i samochodami. Przez ogólny gwar przebijała się piosenka Justina Biebera o chłopcu, którego serce biło mocniej, kiedy widział ukochaną dziewczynę. Nagle bus zahamował, bo na drogę wyszedł młody mężczyzna z ciemną brodą i dał znak kierowcy, by się zatrzymał. Potem wdał się z nim w rozmowę dopytując, czy to bus szkoły Khushal. Tymczasem do busa wszedł drugi mężczyzna, z twarzą przesłoniętą chustką. Rozejrzał się po busie pytając, która z dziewczynek to Malala. Dziewczynki milczały, ale kilka z nich odruchowo spojrzało w kierunku uczennicy, która nie zasłoniła twarzy. To wystarczyło, by wskazać Malalę. Napastnik wyjął broń, czarnego kolta 45 i strzelił dziewczynce w twarz. Trafił ją w czoło, tuż nad lewą brwią. Oddał w kierunku dziewczynki jeszcze dwa strzały, ale Malala już po pierwszym osunęła się na kolana przyjaciółki. Kolejne dwie kule raniły zatem dziewczynki siedzące za Malalą Kiedy wszyscy otrząsnęli się z szoku, po zamachowcy nie było ani śladu.
Rozdział 2
Dziewczynki zaczęły krzyczeć: Ratunku! Niektóre kuliły ramiona, jakby chciały stać się niewidzialne, Attiya chowając twarz w dłoniach wolała, że chce do domu, niektóre komentowały, że to byli talibowie i ich zastrzelą. Nauczycielka próbując uspokoić uczennice dopytywała, co z Malalą. Najlepsza przyjaciółka dziewczynki, Moniba rozpaczała, że żyje, ale jest cała we krwi. Kierowca zadecydował, by jechać od razu do szpitala. Mingora jest niedużym miastem, zatem bus już po chwili zaparkował pod drzwiami szpitala.
Po okolicy wiadomość o strzelaninie rozeszła się bardzo szybko, a ludzie mówili o talibach, którzy zaatakowali bus. Do szpitala dotarł ojciec Malali, ściągnęli też inni rodzice, znajomi, pojawili się również przedstawiciele prasy. Plotkowano, że Malala Yousafzai zginęła na miejscu. Jednak dziewczynka jeszcze żyła, zaś lekarze robili wszystko, by ją ocalić. Opatrzyli też Szazię i Kainat, które siedziały w jej pobliżu i zostały ranne. W ich wypadku jednak nie było powodu do niepokoju, bo kulę ledwie ich drasnęły.
Jeszcze tego samego dnia Malala została przetransportowana helikopterem do szpitala wojskowego w Peszawarze. Prześwietlenie wykazało, że kula napastnika przeszła przez czoło, szyję i ostatecznie utkwiła obok lewej łopatki. Lekarz oznajmiło przerażonym rodzicom dziewczynki, że jej stan szybko się pogarsza i muszą operować, inaczej córka umrze. Operacja trwała pięć godzin, a pod drzwiami sali jej mama z Koranem w ręce nie ustawała w modlitwie, zaś ojciec obiecywał Bogu, że odda mu resztę swojego życia, jeśli ten uratuje jego piętnastoletnią córkę. Dodał, że powtarzał córce, że jest wolna jak ptak i że będzie strzegł jej wolności. Prosił Boga, by pozwolił mu dotrzymać danego słowa.
Operacja przebiegła pomyślnie. Była to jednak pierwsza z szeregu operacji, którą Malala musiała w późniejszym czasie przejść. Ze szpitala wojskowego w Peszawarze przewieziono ją do Rawalpindi, ale ponieważ jej stan był cały czas bardzo ciężki, podjęto decyzję o przewiezieniu jej do Wielkiej Brytanii.
Rankiem 15 października, tydzień po zamachu, Malala znalazła się w szpitalu w Birmingham. Nie udało się utrzymać tej informacji w tajemnicy i wkrótce budynek szpitala stał się oblegany przez dziennikarzy z całego świata. Wszyscy chcieli wiedzieć, jak się dziewczynka czuje, zrobić jej zdjęcie, a lekarze codziennie wydawali oświadczenia dla prasy o stanie zdrowia dziewczynki. Pisały o niej gazety z różnych krajów szczególnie, że talibowie przyznali się do zamachu i zapowiedzieli kolejne, jeśli Malali uda się przeżyć.
Rozdział 3
Nie tylko prasa poświęcała dużo uwag Malali, również na forach internetowych pojawiło się dużo wpisów na jej temat. Pisały zarówno nastolatki, rówieśnicy dziewczynki, jak i ludzie przejęci wydarzeniami w Pakistanie. Internauci wymieniali się informacjami o Malali, która krytykowała rządy talibów i domagała się prawa do nauki. W Pakistanie możliwość chodzenia do szkoły to przywilej, szansa żeby coś osiągnąć. A talibowie chcieliby, żeby dziewczynki siedziały w domach i wychodziły za mąż oraz rodziły dzieci. Według nich kobiety powinny być analfabetkami i siedzieć w kuchni. Nie brak było też głosów ignorantów, że Malala powinna się cieszyć że nie musi chodzić do szkoły, ale przeważały te pełne oburzenia na to, co się stało i na sytuację w Pakistanie. Wypowiadał się też reporter, który był w Pakistanie w 2007 roku, kiedy talibowie zajęli dolinę Swat, a pod ich okupacją porwania, egzekucje i zamachy bombowe były na porządku dziennym. Ktoś pisał też o filmiku krążącym w sieci, jak nastolatka w czarnej burce leży na ziemi, a brodaty talib okłada ją batem, nie zważając na jej błagania o litość. Wreszcie zostawia ją zapłakaną i zakrwawioną. Wokół dziewczyny zebrał się tłum, ale nikt nie miał odwagi jej pomóc. Z kolei Malala od 11 roku życia stawała przed kamerami i udzielała wywiadów pytając, dlaczego talibowie nie pozwalają jej chodzić do szkoły i dlaczego nie może się uczyć. Na dodatek Malala miała ojca, który się nie bał i pozwalał jej udzielać wywiadów, powtarzał córce, że jest dzieckiem i ma prawo mówić. Reporter, który był aktywny na forach pisał również, że poznał ojca Malali i pisał, że jest to bardzo odważny człowiek. Ziauddin Yousafzai to nauczyciel i poeta, który sam często występuje w mediach, przemawia na wiecach i zgromadzeniach mówiąc wprost o inwazji talibów i o tym, co się dzieje w Swacie. Krytykował też rząd za to, że nie broni swoich obywateli przed terrorem. Mimo iż wiedział, że jego życie jest zagrożone to powtarzał, że trzeba mówić prawdę, bo tylko prawda obali strach. Założył też sieć szkół i walczył o ich przetrwanie. Okazuje się, że Malala, niejako kontynuując dzieło ojca, pisała bloga. Jego założenie było pomysłem pakistańskiego reportera pracującego dla BBC, który w 2009 roku szukał uczennicy lub nauczycielki ze Swatu, która pisałaby pamiętnik o życiu pod rządami talibów. Nie było jednak chętnych, nawet nauczycielki odmawiały bojąc się konsekwencji. Jednak ojciec Malali zgodził się, by to ona podjęła to wyzwanie. Żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo, pisała pod pseudonimem Gul Makai czyli Bławatek. Z czasem blog stał się bardzo popularny, a wpisy jedenastolatki dodawały odwagi zastraszonym mieszkańcom Swatu. W końcu zaczęto jej grozić, ale ona dalej robiła swoje więc wydano na nią wyrok.
Rozdział 4
W szpitalu Królowej Elżbiety w Birmingham Malala przebywała w izolatce na oddziale intensywnej opieki. Miała zniekształconą twarz, w tchawicy rurkę, a głowę ogoloną z boku. Nie mogła poruszać szczęką, nie słyszała na lewe ucho, a na lewe oko widziała bardzo niewyraźnie. Była przerażona i nie pamiętała tego, co wydarzyło się w szkolnym busie. W myślach zamykała oczy i wymykała się ze szpitalnej sali, a zaniepokojeni lekarze widząc zapisy na monitorach komentowali wówczas, że źle zareagowała na antybiotyk czy że trzeba powtórzyć tomografię. Nie mieli pojęcia, że w tym czasie dziewczynka odwiedza dziadka w dolinie Swat, w jego domu pośród gór, strumieni i wodospadów. Czuła pikantną baraninę przygotowywaną przez babcię, słyszała głosy kuzynek nawołujących do zabawy w ślub, szczególnie małą Tanzelę, która nie mogła się doczekać, by wyjść za mąż. Słuchała też opowiadania babci o szakalu, który polując wpadł do naczynia z barwnikiem i calusieńki się wymazał. Kiedy wrócił do domu, wszyscy pytali, co mu się stało, a on zastrzegł, że od tego momentu mają nazywać go pawiem. Przyznał jednak, że nie potrafi rozkładać pawiego ogona, nie potrafi krzyczeć jak paw. Inne szakale orzekły zatem, że nie jest ani pawiem, ani już szakalem i wyrzuciły go ze swojego grona.
Malala zastanawiała się, kim ona jest – Malalą? Gul Makai? Odważną uczennicą czy może przerażoną dziewczynką? Wierciła się niespokojnie, chcąc o coś zapytać, ale rurka w tchawicy znów zaświszczała. Ponownie przeniosła się zatem do domu dziadka, gdzie jej kuzynostwo prosiło babcię o jeszcze jedną opowieść. Ta zaczęła snuć historię o dwóch małych, dziwnych postaciach – Tunie i jego żonie Tunai, mieszkających w lesie, w domku z wydrążonej dyni. Pewnego razu, kiedy Tunai zamiatała podłogę, znalazła ziarenka kukurydzy. Tuna zmielił je we młynie, a kiedy przyniósł żonie mąkę, ta wyrobiła z niej ciasto na chleb, po czym włożyła go do pieca. Zapachniało w chatce, a Tuna nie mógł się doczekać chwili, kiedy chleb będzie gotowy, Kiedy tylko Tunai wyjęła bochenki z pieca, jej mąż zabrał się do jedzenia, pochłaniając łapczywie kromka za kromką. Żona go prosiła, by zostawił trochę na następny dzień, ale Tuna jej nie słuchał. W końcu zjadł tyle, że z jego brzuchem zaczęło dziać się coś dziwnego – zrobił się wielki i napięty, a Tuna poczuł, że zaraz puści bąka. Żona prosiła go, by wyszedł na zewnątrz, ale było już za późno. Nie wytrzymał i nagle przez chatkę przetoczył się, niczym grzmot, wielki bąk, a dynia rozpadła się na tysiąc kawałków. Małżeństwo zostało bezdomne, a wszystko to przez Tuna, który do końca życia pokutował za obżarstwo.
Ta opowieść wzbudziła wesołość wśród dzieci. Malala bardzo chciała tam zostać i posłuchać kolejnego opowiadania, śmiać się z kuzynkami i droczyć z braćmi, a także patrzeć na góry – Czarną i Białą Górę. Chwilę później jednak te góry zmieniły się w górę śmieci w Mingorze, niedaleko domu Malali. W Swacie nie zbierało się bowiem śmieci, więc góry odpadków rosły szybko na opuszczonych miejskich placach. Któregoś dnia Malala poszła tam na prośbę mamy. Przypomniał jej się straszliwy odór oraz mała dziewczynka tam się krzątająca. Była strasznie brudna i zaniedbana, wyciągała ze sterty śmieci papiery, puszki i butelki i odkładała je na osobne kupki, by móc je później sprzedać za kilka rupii. Malala nie odważyła się do niej odezwać, ale prosiła tatę, by przyjął ją do szkoły. Myśli chorej Malali znów odpłynęły, zastanawiała się, ile dziewczynek wygrzebuje śmieci ze stosów.
Rozdział 5
Podczas kiedy Malala wciąż myślami wracała do Swat, myśli jej rodziców biegły do szpitalnej sali, gdzie leżała. Wyobrażali sobie, że są tam z nią, ojciec trzyma ją za rękę, a mama poprawia poduszkę i jak zwykle opowiada jej różne historie. Dziewczynka uwielbiała te wieczorne opowieści, a szczególnie o tym, jak rodzice się poznali i pokochali. Również mama lubiła wracać wspomnieniami to tego, jak mocno biło jej serce i jak bardzo podziwiała mieszkającego w sąsiedniej wiosce chłopaka, który marzył o założeniu szkoły i pisał dla niej wiersze. On wspominał, że nigdy spotkał piękniejszej dziewczyny i długo musiał o nią zabiegać. Po studiach tata Malali otworzył wraz z przyjacielem swoją pierwszą szkołę w Mingorze. Zaraz po ślubie zamieszkał wraz z żoną w lepiance bez łazienki i kuchni. Mama Malali gotowała na palenisku na ziemi, a pranie robiła w szkolnej umywalce. Brakowało im wszystkiego, byli bardzo biedni, ale bardzo się kochali. Mama opowiadała córce, że jej mąż nigdy nie miał przed nią tajemnic i zawsze pytał ją o zdanie, słuchał też jej rad, choć nie umiała pisać, ani czytać. Kiedy Malala przyszła na świat, mama obawiała się, że mąż będzie zawiedziony, ale on spojrzał na dziecko i od razu się w córce zakochał. Mama często nazywała Malalę Piszo, czyli „kot”.
Jakiś czas później nad szkołą zwolniły się trzy pokoje i mogli się tam przeprowadzić, choć Malala praktycznie wychowała się w szkolnych klasach, bo ledwie nauczyła się raczkować, a już na czworaka przychodziła na lekcje., Miała trzy lata, kiedy wytrwale słuchała lekcji, choć nic z niej jeszcze nie rozumiała. Ojciec troszczył się o nich jak najlepiej, otworzył kolejną szkołę, zaangażował się w działalność polityczną, a Malala doczekała się dwóch braci – Khushala i Atala. Tata szeptał „Dżani”, co znaczyło kochana i mówił, że tęsknią za córką i niedługo znów będą razem.
Rodzice dziewczynki przez 10 dni czekali w Pakistanie na paszporty i decyzję rządu w ich sprawie, na przemian zamartwiając się o córkę i przekonując się nawzajem, ze wszystko będzie dobrze. W końcu otrzymali zgodę na wyjazd do Wielkiej Brytanii.
Rozdział 6
Stan zdrowia Malali ulegał stopniowej poprawie. Coraz rzadziej miała gorączkę i zapadała w niespokojne sny. Zaczęła komunikować się z otoczeniem – najpierw przy pomocy kartki i ołówka, a choć pisała niewyraźnie i myliła angielskie słowa, to szło jej coraz lepiej. Wreszcie wyjęto rurkę z tchawicy i odzyskała głos. Przeniesiono ją z oddziału intensywnej terapii do zwyczajnej sali. Nie mogła jeszcze stanąć na nogi i czekała ją długa rehabilitacja, ale mogła już powitać gości siedząc wsparta poduszkami. Po 10 dniach od przybycia do Anglii, do Malali dołączyli rodzice i bracia, a ich powitanie było bardzo wzruszające. Malala z przerażeniem stwierdziła, że przez ten czas rodzice bardzo się postarzeli, byli przygarbieni i posiwiały im włosy. Także rodzice byli przerażeni wyglądem córki ze zniekształconą twarzą i bliznami na głowie, brakiem możliwości mrugania lewym okiem oraz słabo słyszącej i również oni robili wszystko, by nie dać po sobie poznać targających nimi emocji.
Ojciec zarzucał sobie, że wciągnął córkę w politykę, że zgadzał się na bloga i jej wystąpienia, że jej nie ochronił. Żona jednak stwierdziła, że nie nauczył córki ani kraść ani zabijać, że chciał, by mówiła prawdę a w tym nie ma nic złego. Na szczęście córka czuła się coraz lepiej, a kolejna operacja, tym razem nerwu twarzowego, znacznie poprawiła wygląd Malali. Dzięki intensywnej rehabilitacji mogła już uśmiechać się, otwierać i zamykać oko, ruszać brwiami. Następny zabieg - wszczepienie implantu, sprawił że słyszała również na lewe ucho, a na koniec przy pomocy tytanowej płytki i ośmiu śrub załatano dziurę w czaszce Malali. Wszystko to było szeroko komentowane w mediach, a losem dziewczynki interesowali się nie tylko dziennikarze, ale i zwykli ludzie. Pewnego razu doktor Fiona Alexander przyniosła do sali duży worek i powiedziała, że w środku są listy i kartki z pozdrowieniami i życzeniami powrotu do zdrowia z całego świata. Takich worków jest więcej, do tego kartony pełne czekoladek, misiów i zabawek. Najwięcej było misiów i lekarka przyniosła dziewczynce kilka. Dziewczynka zaczęła przeglądać listy. Jeden z nadawców chciał się z nią ożenić, kilka osób chciało ją adoptować, mnóstwo kartek zawierało słowa wsparcia i pozdrowienia. W worku były nawet dwa szale, a był to prezent od dzieci byłej pakistańskiej premier Benazir Bhutto, która zginęła w zamachu terrorystycznym w 2007 roku. Kartkę z pozdrowieniami otrzymała nawet od Beyoncé, a Madonna zadedykowała jej piosenkę. Z kolei Angelina Jolie na wieść o zamachu na Malalę podarowała 200 tys dolarów na edukację pakistańskich dziewczynek i oświadczyła: „Malala jest niezbitym dowodem na to, że wystarczy glos jednego niezwykle odważnego człowieka, by zainspirować niezliczoną rzeszę mężczyzn, kobiet i dzieci (…) Bądźmy wszyscy jak Malala!”. Do szpitala docierały też słowa wsparcia od szefów państw i polityków z całego świata. Atak talibów na dziewczynkę odniósł odwrotny skutek – zamiast ją uciszyć sprawili, że poznał ją cały świat.
Malala ściągnęła ich gniew publicznymi wystąpieniami, ale najbardziej blogiem, w którym opisywała jak życie pod rządami talibów zmienia się w koszmar. Pierwszy wpis opublikowała 3 stycznia 2009 roku, a pisała w nim o strasznych snach o wojskowych helikopterach i o tym, że bała się iść do szkoły, ale ostatecznie się na to zdecydowała. Kiedy wracała do domu, jakiś mężczyzna za jej plecami powiedział „Zabije cię”. Na szczęście okazało się, że groził komuś innemu. W kolejnych postach Malala pisała o ciałach leżących na skrzyżowaniu, o zakazie noszenia mundurków i barwnych ubrań, których talibowie nie znoszą, o zamknięciu szkoły, po tym jak talibowie ogłosili zakaz edukacji dla dziewcząt od 15 stycznia. Tego dnia dziewczynce towarzyszyły też kamery, bowiem kręcono film dokumentalny dla „New York Timesa”, by pokazać światu, jak z rozkazu talibów są zamykane szkoły.
Malali prowadziła bloga przez kilka miesięcy, ale nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo jest popularny, Była bardzo zdziwiona, kiedy została nominowana do międzynarodowej nagrody KidsRights Foundation – amsterdamskiej organizacji działającej na rzecz dzieci. Wkrótce po tym rząd Pakistanu przyznał jej pierwszą w historii tego kraju Pakistańską Nagrodę Pokojową, która od tamtego dnia nosi nazwę Nagrody Malali. Mama bała się tej rosnącej sławy córki i powtarzała, że nie zamieniłaby ani jednej rzęsy z jej oka za cały świat.
Rozdział 7
W styczniu 2013 roku Malali została wypisana ze szpitala i razem z rodzicami i braćmi zamieszkała w centrum Birmingham. W marcu wraz z rodziną przeniosła się do dużego wynajętego domu z ogrodem. Czuła się też na tyle dobrze, że mogła chodzić do szkoły. Patrząc na zadbany i czysty budynek zastanawiała się, dlaczego dzieci w jej kraju nie mogą mieć takich warunków do uczenia się i bezpiecznych szkół.
Dziewczynka każdego dnia wracała myślami do swojej klasy w Mingorze. Tęskniła za swoimi koleżankami, a nawet za starym busem. Tam, w Swacie, była otoczona bliskimi, przyjaciółmi, tu była „tą Malalą postrzeloną przez talibów”. Czuła się w Anglii obco i dobrze, że miała chociaż Monibę, z którą rozmawiała przez Skype`a. Przyjaciółka chwaliła jej się, że po ostatnich egzaminach znów jest najlepsza i że cały czas trzymają dla Malali miejsce w klasie. Malala przyznała, że rozmawiała z tatą o powrocie, ale rodzice się o nią boją. Opowiada też koleżance o tym, jak wygląda Anglia, o dużych, solidnych domach, asfaltowych ulicach i braku śmieciowych gór. A także o kobietach odsłaniających swoje ciała, noszących szpilki, pracujących w zawodach takich jak policjantka, kierowca czy szefowa wielkiej firmy. Młodzi ludzie spacerują zaś po ulicach trzymając się za ręce, a chłopcy przytulają swoje dziewczyny. Moniba zaś podzieliła się informacją o ich szkolnej koleżance, Safinię, która rok wcześniej odeszła ze szkoły i wyszła za mąż – teraz urodziła syna. Obie dziewczynki zgodnie stwierdziły, że choć Safina jest w ich wieku, a ma już męża i dziecko, to one sobie tego nie wyobrażają. Malala opowiadała też o tym, że w wielkim domu czuje się bardzo samotna. Nikt z sąsiedztwa nie wpada na pogaduszki, albo żeby czegoś pożyczyć. W Mingorze wciąż ktoś u nich przesiadywał albo pomieszkiwał. Również mama Malali czuje się wyobcowana, nie zna bowiem w Anglii nikogo, nie może się z nikim dogadać, bo nie zna angielskiego. Dziewczynka wspomniała również o swoim lęku i sytuacji, jaka spotkała ją w centrum handlowym. Było tam pełno ludzi i nagle do Malali zbliżyła się grupa młodych mężczyzn, z których niektórzy mieli azjatyckie rysy. Tylko przechodzili obok, ale dziewczynka miała wrażenie, że ją otoczyli, że znalazła się w pułapce i zaraz ktoś wyjmie broń. Nic takiego się jednak nie zdarzyło, chłopcy minęli ją i poszli swoją drogą. Nie powiedziała o tym rodzicom, żeby ich nie martwić ani koleżankom ze szkoły, które by nie zrozumiały. Moniba jednak doskonale rozumiała.
Rozdział 8
W lipcu 2013 roku Malala wraz z rodziną poleciała do Nowego Jorku, gdzie w dniu swoich 16 urodzin przemawiała na zgromadzeniu ONZ. To było pierwsze wystąpienie dziewczynki od czasu zamachu. Przed wypełnioną po brzegi salą mówiła doskonałą angielszczyzną, że nie jest tu, by krytykować talibów, ale by mówić o prawach przysługujących każdemu dziecku. Wspomniała chłopca z jej szkoły, który spytany, dlaczego tak bardzo talibowie boją się edukacji, pokazał trzymaną w ręce książkę i powiedział” „Talib nie wie, co tam jest napisane”. Kiedy skończyła, dostała owacje na stojąco. A 12 lipca, dzień jej 16 urodzin, który zbiegł się z dniem wystąpienia w ONZ, ogłoszono Dniem Malali.
Ta niezwykła dziewczynka dostała wiele prestiżowych nagród, dyplomów i odznaczeń. Parlament Europejski przyznał jej Nagrodę Sacharowa za zasługi w walce o prawa człowieka, a w 2013 ukazała się książka „To ja, Malala”, opisująca historię dziewczynki. W 2014 roku otrzymała natomiast Pokojową Nagrodę Nobla, o czym dowiedział się w szkole, na lekcji chemii. Po odebraniu nagrody jej popularność jeszcze wzrosła, a w jednym z wywiadów powiedziała, że chciałaby zostać premierem swojego kraju. I akurat w tym przypadku można być pewnym, że Malala tego dokona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz