sobota, 1 marca 2025

Podróże z dzieckiem: Opactwo w Tyńcu

W ubiegłym tygodniu, w ramach odpoczynku po sesji wybraliśmy się do Krakowa. Obiecałam Klarze, że w końcu pokażę jej zionącego ogniem Smoka Wawelskiego. Mimo kilkukrotnej bytności w Krakowie, wcześniej jakoś do niego nie dotarliśmy. Pobyt w Krakowie – i wielkie rozczarowanie, bo akurat smok nie zionął, ponoć trwał przegląd instalacji gazowej – okazał się też świetną okazją, by wreszcie zwiedzić opactwo benedyktynów w Tyńcu.

Tyniec znajduje się w administracyjnych granicach Krakowa, około 12 km od centrum miasta. Benedyktyni założyli opactwo, zwane „polskim Monte Cassino” około 1044 roku. Jest ono najstarszym istniejącym męskim klasztorem w Polsce. Przez stulecia benedyktyni służyli narodowi na polu szerzenia kultury, nauki wiary. Do 1805 roku prowadzili szkołę wyższą, cieszącą się dużym uznaniem. Klasztor położony na cyplu skalnym nad Wisłą i silnie obwarowany wielokrotnie pełnił rolę obronnej strażnicy. Zabudowania w dzisiejszym kształcie pochodzą z XV wieku, choć później były jeszcze przebudowywane w latach 1618 1622 oraz w XVIII stuleciu. Skromne wyposażenie zakonny świątyni pochodzi z czasów baroku.

Koniec świetności opactwa związany był z potopem szwedzkim i spaleniem Tyńca przez wojska księcia Rakoczego. Mnichów trapiły również problemy natury administracyjnej, sprzeciwiano się bowiem dołączeniu klasztoru do kongregacji Cluny. W czasie konfederacji barskiej wojska polskie pod dowództwem francuskiego generała Dumourieza przekształciły wzgórze w prawdziwą twierdzę. Mimo dwuletniego oblężenia załoga odparła wszystkie szturmy, a Tyniec poddano dopiero wojskom austriackim po pierwszym rozbiorze Polski.

W 1816 roku władze zaborcze zlikwidowały zgromadzenie. Planowano stworzyć tu siedzibę biskupa lub osadzić jezuitów, ale w 1831 roku zabudowania zostały zniszczone przez pożar. Kościół krakowski odzyskał ruiny na początku XX wieku co poskutkowało rozpoczęciem odbudowy. Po okresie kasacji klasztoru przez zaborcę benedyktyni powrócili tu w 1939 roku. Prace nad rekonstrukcją klasztoru kontynuowano mimo okupacji oraz po jej zakończeniu. Potrzeba było jednak wielu lat, by opactwo przywrócić do obecnego stanu. Dziś podniesiony z ruin jest otwarty dla gości pragnących doświadczyć żywej, benedyktyńskiej tradycji duchowości. Bogata historia i wielowiekowa tradycja czynią opactwo wraz z Muzeum wyjątkowym miejscem dla odkrywania polskiej historii kultury i sztuki. Założenie architektoniczne klasztoru łączy romańską surowość z gotycką lekkością i barokowym przepychem.


Warto wspomnieć, że po drugiej wojnie światowej opactwo tynieckie odegrało w polskim kościele ważną rolę. To stąd wyszła inicjatywa przetłumaczenia Biblii na język Polski z języków oryginalnych. Tutaj po drugim soborze watykańskim przygotowano polskie tłumaczenie ksiąg liturgicznych. Dziś klasztor w Tyńcu przyjmuje zarówno pielgrzymów, jak i turystów, stanowiąc miejsce spotkania i dialogu.

wrzucamy datek

Wejście na dziedziniec klasztorny oraz do kościoła jest możliwe bez żadnych opłat. Zwiedzanie reszty dostępnych dla turystów części klasztoru odbywa się już w określonych godzinach pod opieką przewodnika – my z uwagi na Klarę i późne popołudnie nie dopytywaliśmy nawet o możliwość zwiedzania. Nie byliśmy również z muzeum dopytując się o zbiory – pierwsza sala dotyczy archeologii, w drugiej znajdują się m.in. ikony. Wstąpiliśmy natomiast do kościoła św. Piotra i św. Pawła, bo kościoły zwiedzać lubimy, choć ten akurat mocno mnie rozczarował.

Gotyckie prezbiterium posiada rokokowy ołtarz główny. W górnej części można zobaczyć aniołów adorujących Trójcę Świętą. Dwie skrzydlate postacie trzymają atrybuty patronów świątyni, tj. odwrócony krzyż i miecz. W dolnej partii umieszczono cztery rzeźby z białego marmuru, przyjmuje się, że przedstawiają one: św. Petronelę, św. Grzegorza Wielkiego, św. Barbarę i św. Teklę. Warto zwrócić uwagę na ustawione w prezbiterium XVII-wieczne stalle ze scenami z życia świętych benedyktynów. Stalle są nadal używane przez tutejszych zakonników w trakcie codziennych modlitw. W nawach bocznych zobaczymy sześć kaplic. W prawej nawie: Niepokalanego Poczęcia NMP, św. Scholastyki i Wszystkich Świętych, w lewej nawie: św. Anny, św. Benedykta i kaplica Adoracji.



Jednym z najpiękniejszych zabytków jest wykonana przez Franciszka Placidiego barokowa ambona w formie łodzi. Obok widzimy postać kobiety z kotwicą i gołębiem (alegoria wiary i nadziei).


W kaplicy położonej na końcu prawej nawy wystawiono tajemniczy obraz Matki Bożej Śnieżnej. Pierwsze wzmianki o malowidle pochodzą z XVII wieku i związane są z kultem jakim otoczono wizerunek. Według najnowszych opracowań jeszcze w XIX wieku wierni gromadzili się przed obrazem. Najprawdopodobniej na początku XX wieku dzieło zostało przemalowane. Obraz, przez wieki otaczany kultem zaginął, a odnaleziono go przypadkowo dopiero w 2016 r. na klasztornym strychu nad kaplicą św. Benedykta. Podczas inwentaryzacji prowadzonych w 1994 i 2015 r. nie zwrócono na niego uwagi. Dopiero w 2016 r. zupełnie przypadkowo natrafiono na stare zdjęcia dzieła, na podstawie których udało się go rozpoznać. Jak podkreślają benedyktyni, rozpoznanie konserwatorskie pozwala przyjąć, że odnaleziony na strychu, przemalowany obraz Matki Bożej jest tożsamy z opisywanym w archiwalnych inwentarzach cudownym obrazem, otaczanym kultem w Kaplicy Ciemnej od XVII w.

Z racji tego, że benedyktyni słyną ze swoich wyrobów, zdecydowaliśmy się odwiedzić sklepik na terenie opactwa, gdzie można zakupić m.in. wina, konfitury czy naturalne kosmetyki. Później zaś, ku pokrzepieniu ducha i ciała, udaliśmy się do kawiarni "Benedyktyńskiej". Mimo niskiej temperatury zdecydowaliśmy się rozsiąść na tarasie kawiarni, bowiem rozciąga się z niego piękny widok na Wisłę i najbliższą okolicę. Budowla, która tu niegdyś stała uległa zniszczeniu podczas rosyjskiego ostrzału artyleryjskiego w XVIII wieku. Nieco dalej na dziedzińcu przetrwała studnia z XVII wieku.

Widok z tarasu na Wisłę - Tyniec

Szarlotka obłędna, kawa mniej zachwyca

studnia

Na klasztornym wzgórzu znajduje się również restauracja, ale byliśmy w Tyńcu w lutym, zaś w okresie zimowym restauracja jest nieczynna. Natomiast w kawiarni można naprawdę dobrze i słodko zjeść, a nawet napić się czegoś mocniejszego. Zdecydowanie dla tych widoków i tego ciasta warto tu wrócić w miesiącach letnich!

Warto wiedzieć, że do Tyńca można dojechać samochodem, rowerem (od centrum Krakowa biegnie ścieżka rowerowa wzdłuż Wisły - to około 13 km) albo środkami komunikacji miejskiej (z dworca Kraków Główny tramwajem 52 do Ronda Grunwaldzkiego - przystanek Centrum Kongresowe, a następnie autobusem 112 do przystanku Tyniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz