„Pajączek na rowerze” to powieść autorstwa Ewy Nowak, która po raz pierwszy ukazała się w roku 2008. Przedstawia ona opowieść o pierwszej nastoletniej miłości. Akcja powieści rozgrywa się w Warszawie Bohaterowie to Ola i Łukasz, którzy różnią się od siebie pod każdym względem, ale rozwój wydarzeń sprawia, że muszą spędzić ze sobą więcej czasu, niż mają na to ochotę. Historia Oli i Łukasza rozwija się szybko i ma swoją kontynuację także po wielu latach, kiedy to wydaje się, że ich znajomość już dawno temu się zakończyła. To pokazuje, jak wielką siłę mają niektóre relacje.
Rozdział 1. Ola
Do końca wakacji pozostały trzy dni. Ola, która nie przepadała za szkołą postanowiła zrobić wszystko, by ten czas wykorzystać najlepiej jak można. Każdego dnia wstawała bardzo wcześnie, pędziła po bulki i biały ser, zjadała w biegu śniadanie i już pędziła na rowerowa wycieczkę, a potem cały dzień bawiła się na podwórku, zanim jej mama zła że córka w nocy siedzi na dworze, po nią nie zeszła.
Dziewczynka przyjaźniła się z Marceliną, która ciągle wtrącała się w nie swoje sprawy i była obrażalska. Teraz Marcela w końcu wróciła z wakacji i chciała zapytać się Oli, o której jest rozpoczęcie roku szkolnego. Ola jednak, nie dopuszczając myśli o szkole, wskoczyła na rower i gnała przed siebie. Nagle pod kołami coś błysnęło – okazało się, że był to cały pęk kluczy. Były połączone trochę zniszczonym kółkiem i nie miały żadnych znaków szczególnych ułatwiających odnalezienie ich właściciela, albo miejsca, które otwierają. Stwierdziła, że trzeba będzie rozlepić ogłoszenia, popytać ludzi – nagle perspektywa szukania właściciela zguby wydała jej się bardzo nęcąca. Wsadziła zatem klucze do tylnej kieszeni i pognała w stronę Marceli, ta jednak na jej widok odwróciła się plecami. Obraziła się bowiem, że Ola nie chciała z nią rozmawiać o początku roku. Ola postanowiła udawać, że nie widzi złego humoru Marceli i pokazała jej klucze zastanawiając się głośno kto je zgubił i czy są od czegoś niezwykłego. Nagle Oli przyszło do głowy, że mogą to być klucze Grześka, ten bowiem od dawna kluczy szukał. U Marceli zwyciężyła ciekawość i przytaknęła, że Grzesiek rzeczywiście zgubił klucze w ubiegłym roku, zimną, jak był na sankach w Szczecinie. Stwierdziła, że to zatem nie są Grześka, zresztą wyglądają na nowe. Oglądając klucze stwierdziła, że może to są klucze kogoś bogatego i on da im nagrodę. Po chwili dodała, że jedna koleżanka jej siostry ciotecznej też znalazła klucze chłopaka ze swojej szkoły i ostatecznie zostali parą.
Ola wzięła klucze, które nagle przestały jej się wydawać interesujące. Nagroda bowiem wydawała jej się nęcąca, ale chłopak wcale. Był on Oli do niczego niepotrzebny. Miała już chłopców w swojej klasie i doskonale wiedziała, że nie są oni niczym ciekawym.
Nagle Marcela zwróciła uwagę, że jakiś chłopak chyba czegoś szuka i zabrała Oli klucze. Podbiegły do chłopaka, który nosił aparat ortodontyczny i mówił niewyraźnie, ale od razu przyznał, że zgubił klucze i teraz ich szuka, bo inaczej jego mama się zdenerwuje. Stwierdził, że fajnie, że się znalazły, po czym wziął klucze, spojrzał na Olkę, zrobił się czerwony i odszedł nie mówiąc nawet „dziękuję”. Ola była rozczarowana, bo nawet nagroda przeszła jej koło nosa. Na dodatek chłopak zrobił na niej bardzo złe wrażenie – był niski, chudy, nijaki, a na dodatek wszystko stało się za szybko. Tymczasem ona chciała przeżyć przygodę szukając właściciela kluczy i tyle sobie po nich obiecywała. Miała pretensje do Marceliny, że oddała klucze osobie, do której być może one nie należały.
Ostatecznie, po dyskusji, dziewczynki wraz z kilkoma osobami z podwórka podjechały na wał przeciwpowodziowy nad Wisłą, gdzie była najładniejsza ścieżka rowerowa na świecie. Po południu, kiedy wracali do domu, o sprawie kluczy Marcela i Ola już nawet nie pamiętały.
Kiedy Ola weszła do mieszkania zobaczyła mamę leżącą z mokrym ręcznikiem na czole. Okazało się, że babcia – namówiona przez sąsiadkę - zapisała się do domu kultury. Mama zaś nie może wybić jej tego z głowy. Ola nie mogła zrozumieć, jaki kłopot jest z tym związany. Mama zaczęła zatem wyjaśniać, że najpierw był laptop, a teraz będzie musiała pomóc babci wybrać kurs, potem ją wozić na niego, a następnie pocieszać, że musi z tego kursu zrezygnować, bo to przecież nie dla niej. Stwierdziła, że babci nie są potrzebne zajęcia zorganizowane, bo przecież ma sąsiadkę, z którą może pogadać kiedy jej się nudzi.
Oli z kolei bardzo podobała się myśl, że babcia będzie miała laptopa, chociaż zupełnie nie pasował on do ciężkich mebli, gigantycznych poduch na łóżkach i paproci na stojakach. Sama babcia była niemodna, zawsze chodziła w spódnicy i chwaliła się, że miała w życiu tylko jedną parę spodni. W trakcie rozmowy przyszła starsza siostra Oli i jej chłopak Paweł. Oli nie podobało się, że Baśka mówiła do niej „mała”.
Również przybyłym mama pożaliła się na to, co wymyśliła babcia, ale starsza córka też stwierdziła, że to fajnie i że będzie pisała do babci emaile, a poza tym, kiedy tam będzie, to sobie pogra, zaś jej chłopak ją poparł. Mama nagle zmieniła zdanie, a Ola znów poczuła znajome poczucie zazdrości, że mama zawsze słuchała Baśki. W takich momentach nie przepadała za siostrą, a nawet zaczynała jej nie lubić. Na prośbę mamy poszła wyrzucić śmieci i stwierdziła, że woli to, niż słuchać, jak mama zachwyca się Pawłem lub Baśką. Nagle zobaczyła chłopaka, który wyglądał podobnie jak ten, który zgubił klucze. Nie miała jednak pewności, bo stał tyłem do niej, ale na wszelki wypadek schowała się za ścianą śmietnika i patrzyła, jak jakaś pani krzyczy na chłopca mówiąc, że nie jest dzieckiem i nazywając go mazgajem. W końcu chłopiec poszedł wyrzucić śmieci, a Ola usłyszała, jak przy śmietniku mówi do kogoś, nazywając Wałęsakiem leśnym i każąc mu na siebie uważać. Ola przez chwilę stała jeszcze przyklejona do ściany śmietnika i wychyliła się dopiero, kiedy chłopiec z mamą odjechali. Zastanawiając się, kogo chłopiec mógł spotkać w śmietniku weszła do zastawionej kontenerami altany i zamarła. W wiacie był brązowy pająk, który nagle drgnął i obrócił się w lewo. Ola zrozumiała, że pająk idzie po nią i z wrzaskiem rzuciła się do ucieczki. Wpadła do mieszkania i szybko zatrzasnęła za sobą
Rozdział 2. Łukasz
Łukasz stał przed drzwiami windy i myślał, jak to dobrze, że dziewczyny znalazły jego klucze. Stwierdził, że to smutne, że na świecie nie ma ani jednej osoby, której mógłby powiedzieć o tym, że klucze zgubił i szybko je odzyskał. Jego tata może by się z tego śmiał, ale go nie ma.
Łukasz nacisnął 5 piętro i winda ruszyła. Nie lubił na tym osiedlu niczego, ani swojego nowego mieszkania, ani swojego pokoju, ani nawet widoku na Wisłę. Lubił ich stary dom i nie rozumiał, dlaczego rodzice wolą mieszkać tutaj. Tyle tylko, że nikt nie liczy się z opinią dzieci.
Ojciec Łukasza pracował daleko od domu, w Libanie. Był związany z medycyną, co zapewniało mu wysokie zarobki, dzięki czemu prowadzili wygodne życie. Mama Łukasza skupiała się na dyscyplinie - wymagała od syna odpowiedniego odżywiania, noszenia aparatu ortodontycznego i ćwiczenia stóp, czego chłopiec nienawidził. Słuchał jednak swojej mamy. Łukasz widział, że jego rodzice oddalają się od siebie, co go bardzo martwiło. Przejawem tego były chociażby coraz rzadsze telefony od taty. Łukasz wolałby, żeby tata pracował w Polsce, ale już się nikomu z tego nie zwierzał. Próbował kilka razy, ale usłyszał, że jest dziecinny i nic nie rozumie, że tatuś robi karierę i to bardzo ważne. Łukasz robił zatem co mógł, żeby nie zdradzić się, jak za tatą tęskni.
….
Łukasz odszedł od kasy trzymając loda, ale nagle przypomniał sobie, że ma aparat ortodontyczny i nie zabrał do niego pudełka, w którym mógłby go schować. Jakieś 200 metrów od niego stała grupka chłopców z podwórka, na których Łukasz już dawno zwrócił uwagę. Chłopiec stwierdził, że jeśli zobaczą, że kupił loda i teraz go wyrzuca, to uznają go za wariata., Postanowił zatem udawać, że lód mu upadł, a chłopcy zaczepili go, opowiadając swoje historie o zniszczonych lodach. W końcu zaproponowali, żeby z nimi zagrał. Jeden z chłopaków, Adam, na widok koleżanki Marceli idącej po drugiej stronie ulicy zaczął krzyczeć i przedstawiać jej Łukasza mówiąc, że jest nowy i będzie z nimi w klasie. Dziewczynka jednak nawet nie spojrzała na Łukasza mówiąc, że idzie z dziadkiem do kina, a potem na pizzę i będzie miała nowe rolki. Łukasz też na nią nie spojrzał, idąc za chłopakami na boisko. Stanął na bramce zadowolony, że za kilka minut jego nowi koledzy zobaczą, jaki z niego piłkarz.
…
Kiedy przyszedł do domu był strasznie zmęczony i spragniony, ale mama zaczęła narzekać, że zostawił buty w złym stanie i zapiaszczył podłogi, Kazała mu odkurzyć, również balkon, choć on chciałby wskoczyć do wanny, najlepiej biorąc ze sobą kilka komiksów. Nagle zauważył pająka. Stwierdził, że to kątnik domowy, gatunek, który lubi bliskość ludzi. Łukasza już od lat pasjonowały pająki, odłożył zatem odkurzacz i poszedł po aparat, by zrobić mu zdjęcie. Zrobił mu jedenaście zdjęć, z czego dwa postanowił wstawić na swojego fotobloga i wrócił do odkurzania, pozostawiając pajęczynę nienaruszoną.
…
Mama Łukasza spotkała swoją dawną koleżankę, która – jak się okazało – mieszka w pobliskim bloku i ma córkę Olę. Wszyscy wybrali się na wystawę kotów do Pałacu autobusem 511. Łukasz uważa, że wystawa rasowych kotów to beznadziejny pomysł, a na dodatek teraz będą chodzili z koleżanką mamy i jej chudą, skrzywioną córką. Co więcej, okazało się, że dzieci będą uczęszczały do jednej klasy. Popołudnie zapowiadało się koszmarnie i całe szczęście, że Łukasz przynajmniej wziął aparat. W trakcie podróży dzieci nie rozmawiały ze sobą, choć mamy ich do tego zachęcały. Na wystawie Łukasz wciąż się denerwował, bo dziewczyna stała przy każdej klatce i zachwycała się kotami. Jedynym pozytywem wyprawy było zrobienie fajnego zdjęcia kociej łapy, która wystawała poza pręty klatki.
Rozdział 3. Ola
Basia podpytywała o wystawę i o to, czy warto na nią jechać. Ola stwierdziła, że koty super, ale mama spotkała koleżankę. Później Basia rozmawiała z mamą, a Ola myjąc ręce usłyszała swoje imię. Okazało się, że rozmawiały o koleżance mamy i jej mężu, a także Łukaszu, który ma chodzić z Olą do szkoły. Chłopiec niestety nie wiedział, że ojcu, który w Libanie jest od dwóch lat, przedłużono kontrakt na kolejne pięć lat. Mama poprosiła Olę, by nic nie wspominała o tym Łukaszowi. Na dodatek mama poleciła swojej koleżance szkołę językową, do której chodzi Ola, więc dziewczynka będzie z nim chodziła również na angielski. Ola bardzo się zdenerwowała i zapytała, czy na basen też ma z nim chodzić, ale mama stwierdziła, że to bardzo dobry pomysł, bo wtedy raz będzie ich woziła ona, a raz koleżanka. Dodała też, że umówiła się z nią dziś o ósmej, bo obiecała, że pokażą jej i synowi okolicę. Ola co prawda nie chciała iść wymawiając się zmęczeniem, ale mama nie dopuściła jej do głosu mówiąc, że jak chce, to może zabrać rower.
…
Mama szła pod rękę z panią Beata, do której Ola miała mówić z ciociu. Dziewczynka cieszyła się, że zabrała rower i dzięki temu może oddalać się od kobiet i milczącego chłopaka. Spacerowali już koło godziny, kiedy Ola przejeżdżając koło mam usłyszała dwa słowa „straszne problemy” i od razu przystanęła udając ból nóg i chcąc podsłuchać więcej. Mama jednak nie dała się na to nabrać i kazała jej zmykać. Ola stwierdziła, że niedoczekanie i zaczęła prowadzić rower za nimi. W tej chwili Łukasz robiący zdjęcia w trawie podniósł się, a Ola poczekała aż wyjdzie z chaszczy i zaproponowała mu przejażdżkę na rowerze. Chłopak jednak zaczerwienił się kopnął koło roweru i stwierdził, że jej nienawidzi, a następnie puścił się biegiem przed siebie. Jego mama pobiegła za nim, zaś mama Oli oskarżyła ją, że na pewno zdradziła mu tajemnicę dotyczącą jego ojca. Dziewczynka jednak zaprzeczyła dodając, że nie lubi chłopca, bo jest głupi. Mama stwierdziła, że będzie musiała go polubić i ruszyła za Łukaszem i jego mamą. Ola pozostała na miejscu czując się skrzywdzoną i niekochaną. Wracając do domu myślała tylko o tym, że już nigdy nie odezwie się do tego mruka.
…
Basia bardzo zdenerwowała się, kiedy zorientowała się, że Ola sama wróciła i na dodatek bez roweru. Zadzwoniła do mamy, by ją uspokoić, że Ola wróciła, a następnie przekazała telefon Oli. Ta bała się, co mama powie, ale rodzicielka nazwała ją kochaniem i stwierdziła, że zaraz będzie. Ola pomyślała, że mama dawno nie była dla niej taka miła, bo ostatnio wydawała jej tylko same polecenia.
Kiedy mama stanęła w drzwiach, była bardzo zdenerwowana. Powiedziała, że za to, co zrobiła, Oli nie wolno wyjść z mieszkania, że będzie siedziała i uczyła się aż do początku roku, a potem natychmiast po szkole do domu. Ola zaczęła przepraszać, ale mama poszła do łazienki. Siostry zostały same, a Basia jeszcze dołożyła Oli mówiąc, że dziewczynka nie ma za grosz wyobraźni, by porzucić rower nad samym brzegiem Wisły.
…
Olę obudziły szepty – to mama rozmawiała z kimś cicho przez telefon i opowiadała, jaki to ma z babcią kłopot. Później weszła do dziewczynki do pokoju, ta udawała, że nic nie słyszała i dalej śpi. Stwierdziła, że nie może tak szybko darować mamie kary, jaką na nią nałożyła, bo zakaz wyjścia z domu, to najgorsza z możliwych kar.
…
Tego dnia wydarzyły się dwie ciekawe rzeczy. Po pierwsze domofonem zadzwoniła Marcela, prosząc czy Ola może wyjść, bo jej sąsiadce urodziły się cztery pieski. Mama jednak stwierdziła, że Ola ma karę, więc nie może iść. Po drugie mama powiesiła na klamce drzwi galowe ubranie i Ola wzruszyła się myśląc, że mama mimo wszystko ją kocha.
Rozdział 4. Łukasz
Łukasza obudziło słońce. Postanowił już wstać i zaczął przeglądać zdjęcia, z których większość wykasował. Ostatnio tata mu poradził, by tak właśnie porządkować zdjęcia – najlepiej z dwudziestu wybrać tylko jedno, a potem znów jedno na pięć. Chłopiec stwierdził, że tata jest fajny i nigdy się nie czepia, nie każde mu ćwiczyć stóp, zakładać aparatu na zęby czy ścielić łóżka. Przeciwieństwem była mama, która na dodatek opowiedziała wczoraj koleżance, że jej syn nie umie jeździć na rowerze, i teraz Ola rozpowie o tym wszystkim. Łukasz poczuł taką złość na siebie, że nie potrafi zrobić czegoś, w czym dobre są już dwulatki, że wykasował wszystkie zdjęcia z wczorajszego spaceru.
Tym razem mama z samego rana była dla niego miła, na dodatek chciała zrobić mu kakao, więc chłopiec stwierdził, że na pewno czegoś od niego chce. Okazało się, że ma dziś dużo spraw do załatwienia i Łukasz będzie musiał iść do cioci Ani, mamy Oli. Chłopiec jednak cały czas powtarzał, że nie chce iść, na dodatek chciał wiedzieć, kiedy zadzwoni i przyjedzie tata. W końcu mama ze złością powiedziała, że przyjedzie za 10 dni i Łukasz będzie mógł zobaczyć swojego kochanego tatusia. Łukasz się ucieszył, ale nie mógł zrozumieć, dlaczego mama powiedziała to takim tonem.
…..
Łukasz cały czas rozmyślał, co będzie robił, jak przyjedzie tata i planował, jak pokaże mu wszystkie zdjęcia. Był taki przejęty, że nie przeszkadzała mu nawet Ola, nie był też zainteresowany rozmową pomiędzy Olą a jej siostrą. Rozmawiały o babci, która zapisała się do klubu seniora na malarstwo i darmowy kurs komputerowy. Po chwili przyszedł Piotrek, chłopak Baśki, a ta zaproponowała, żeby poszli sobie na podwórko, skoro jest taka ładna pogoda. Jednak Ola stwierdziła, że nie może wyjść bo ma karę. Baska na to stwierdziła, że ona pozwala siostrze wyjść i zawiesza jej karę. Namawiała Łukasza i Olę żeby wzięli rowery, chciała nawet oddać chłopcu swój, ale Ola zaprotestowała i chłopiec mógł odetchnąć z ulgą. Basia kazała im zabrać picie i być w domu za 2,5 godziny.
…
Łukasz nie mógł zrozumieć, dlaczego Ola nie chciała iść na rower, skoro go lubi, ale ta stwierdziła tylko, że za gorąco. Idąc spotkali Marcelę, która chciała im pokazać szczeniaczki i dziwiła się, że Ola wyszła, skoro ma karę. Zapytała też Łukasza i Olę, czy się kolegują, ale ci zgodnie zaprzeczyli.
…
Łukasz poszedł grać z chłopakami, ale przepuszczał większość bramek, nigdy bowiem nie mógł zorientować się, z której strony piłka nadleci. W efekcie chłopcy zdjęli go z bramki i kazali mu grać na skrzydle. Tam ani razu nie dotknął piłki, ale nie rzucało się to aż tak w oczy. Na dodatek, kiedy tylko mama Huberta, właściciela piłki, zawołała go na obiad, zanim ktokolwiek zdołał skomentować kiepską grę Łukasza, ten zaczął opowiadać o historii piłki nożnej i podawać różne ciekawostki, na przykład w którym roku Polska po raz pierwszy była na mistrzostwach świata czy kto strzelił decydującą bramkę w słynnym meczu na Wembley. Łukasz dziwił się, że taki Adam, który najlepiej ze wszystkich umiał odbierać główką i zawsze warto było podać mu piłkę, nie zna podstawowych faktów tej piłki dotyczących.
…
Ola była po drugiej stronie podwórka, kiedy Łukasz ją zauważył. Zawołała go stwierdzając, że już minęły chyba z trzy godziny odkąd wyszli. Za ich plecami chłopcy zaczęli nazywać ich zakochaną parą i nakłaniali ich, by się pocałowali. Łukasz się nawet nie odwrócił, za to Ola złapała chłopaka, który to powiedział za koszulkę i kazała mu się samemu pocałować. Następnie ścisnęła go za szyję, a kiedy reszta chłopaków śmiała się, że baba go bije, Ola powiedziała mu coś do ucha tak cicho, że nikt nie mógł tego usłyszeć, a następnie puściła jego koszulkę i otrzepała ręce.
Ola szybkim krokiem ruszyła do domu, a Łukasz szedł za nią. Nagle dostrzegł coś w jej włosach i próbował jej wyjąć pająka. Okazało się, że dziewczynka panicznie się pająków boi i Łukasz nie mógł zrozumieć, jak to możliwe, że przed chwilą rzuciła się na dwa razy od siebie większego chłopaka, a teraz stoi zdrętwiała na widok kosarza. Ola upewniła się, czy na pewno nie ma już pająka we włosach, ale on uspokoił ją, że trzyma go w ręku. Zaczął jej opowiadać, że nie brzydzi się go, bo pająki są czyściutkie i to bardzo mądre zwierzęta, a jak poczują ciepło ręki to zwijają się w kulkę i wówczas można je wyrzucić na przykład z balkonu i nic im się nie stanie.
Kiedy tylko weszli do mieszkania, Basia zaczęła na Olę krzyczeć, choć byli nawet przed wyznaczonym przez nią czasem. Okazało się, że mama odkryła, że Ola wyszła w domu, więc Basia musiała się na kimś wyżyć. Łukasz rozumiał to, bo jego mama też tak robiła – kiedy spotykały ją jakieś nieprzyjemności, od razu miała do niego o wszystko pretensje.
Rozdział 5. Ola
Ola nie cierpiała początku roku, nie lubiła też innych uroczystości, które wiązały się z galowym ubraniem. Wkładała więc kolejne części garderoby ze złością sama nie wiedząc, czy bardziej złości się na niewygodne ubranie czy na to, że obie mamy – jej i Łukasza – umówiły się, że pójdą razem.
Kiedy przyszedł Łukasz ze swoją mamą Ola zaczęła się z niego śmiać i stwierdziła, że jest ulizany jak szczur. Łukasz zaczerwienił się i potargał sobie włosy, które jego mama natychmiast znów ułożyła. Skomentowała też, że za to Ola wygląda przepięknie, ale dziewczynka wyczuła w jej słowach nutę złośliwości.
…
W początku roku szkolnego najfajniejsze jest to, że spotyka się kolegów niby tych samych, a jednak odmienionych przez wakacje. Tylko Marcela i chłopcy z osiedla wyglądali znajomo. Zresztą Marcela podeszła do nich od razu stwierdzając, że ona przyszła sama, bo jest już w tym wieku, że przychodzenie rodziców do szkoły to niepotrzebne zawracanie głowy. Mama Oli jednak odpowiedziała, że uważa że potrzebne, bowiem od tego jest rodzina i wyraziła ubolewanie, że pewnie mama Marceli poszła na 6 do pracy. Dodała też, że po rozpoczęciu roku szkolnego idzie z dziećmi na pizzę.
Dzieci ruszyły za swoimi nauczycielami do klasy. Ola spojrzała na Łukasza, który siedział w ławce z Adamem i coś do siebie szeptali.
…
Po szkolnej uroczystości Łukasz i Ola z mamami poszli do restauracji. Rozmawiali na temat innych uczniów i przypomniało im się, że mają opisać na jutro jakiś fajny dzień z wakacji. Łukasz stwierdził, że opisze wystawę kotów, ale Ola zaprotestowała, bo sama chciała ją opisać. Mama Oli pogodziła ich jednak stwierdzając, że przecież oboje mogą o tym pisać. Nie rozumiała, dlaczego Ola tak się zachowuje i szepnęła do mamy Łukasza, że chyba dojrzewa. Ola miała już dość spotkania więc poszła do łazienki, a kiedy wróciła słyszała, jak mamy się na coś umawiają. Okazało się, że nie tylko będzie chodziła z Łukaszem na basen, ale w czwartki ich mamy zapisały się na jogę i Baśka będzie pilnować dzieci. Na dodatek mama Oli stwierdziła, że Łukasz bardzo dobrze się uczy, więc może jej w tej nauce pomóc. Ola nagle popędziła przed siebie. Czuła się zdradzona i oszukana, a na dodatek gorsza niż wczoraj.
…
Ola z mamą objuczone zakupami dzwoniły do drzwi babci, ale nikt nie otwierał. Dziewczynka stwierdziła, że być może babcia jest na kursie szokowania wnuków. Zdenerwowana mama nie rozumiała, co tak Olę śmieszy i zastanawiała się, czy ma klucze, bo przecież babcia zawsze siedziała w domu. Na to dziewczynka odpowiedziała, że mama sama mówiła, że to kłopot, bo babcia tylko w domu siedzi i trzeba do niej jeździć i że ma ją cały czas na głowie. W końcu mama znalazła klucze i weszły do środka. Babci rzeczywiście nie było, za to na stole leżała sterta książek i czasopism, a na samym wierzchu podręcznik „Komputer dla początkujących”. Po chwili weszła babcia ubrana bardzo elegancko, a Ola już dawno nie widziała jej tak rozpromienionej. Babcia zaczęła opowiadać, że na kursie jest sześć kobiet i zajęcia są cztery razy w tygodniu. Mama zaczęła protestować mówiąc, że komputer jest dla młodych, ale babcia jej przerwała stwierdzając, że w internecie jest mnóstwo rzeczy i ona znalazła dziś na zajęciach wszystko o chorobie jej oczu. Dodała też, że w grupie mają 80-latkę, która dostała od wnuków komputer i teraz się uczy. Na dodatek babcia postanowiła grać w gry komputerowe. Mama Oli nie dawała za wygraną i zaczęła wykład, że babcia ma chore oczy, ale ta stwierdziła, że po co w jej wieku ma je oszczędzać. Stwierdziła też, że była u swojej okulistki od której sama się zapisała. Uspokoiła mamę, że teraz już będzie miała więcej czasu dla siebie, bo ona umie się już zapisać do swojej przychodni do lekarza przez internet. Mama już nie wiedziała, co dodać, zaczęła zatem wypytywać babcię, kiedy urządza imieniny,
…
Przez całą drogę powrotną mama zastanawiała się, co się z babcią dzieje i czy tak ciężko przeżywa przejście na emeryturę, że wymyśla takie rzeczy. Ola nie mogła zrozumieć utyskiwań mamy, bo przecież babcia stawała się coraz bardziej samodzielna, ale mama skwitowała, że starsi ludzie są gorsi niż dzieci.
Gdy weszły do mieszkania otworzyła im zapłakana Baśka. Za jej plecami pojawił się Paweł, który jednak zaraz wyszedł. Baśka wybuchnęła jeszcze większym płaczem stwierdzając, że on jej już nie kocha. Mama zaczęła pocieszać Baśkę dopytując się, czy się pokłócili i stwierdzając, że na pewno się pogodzą i nie ma się co martwić na zapas. Ola wymknęła się schodząc siostrze i mamie z oczu, ale przyklejona do ściany obok pokoju Baśki podsłuchiwała. Okazało się, że Paweł poznał inną dziewczynę o imieniu Dagmara, choć mówią na nią Inka. Baśka żaliła się, że jest chuda, brzydka i pryszczata, do tego zarozumiała, obrażalska i nikt jej nie lubi, tymczasem Paweł twierdzi, że się z nią rozumie „w pół słowa”.
Ola przestała już nawet słuchać, bo Baśka już kilka razy przeżywała takie dramaty. Stwierdziła, że teraz Baska znów będzie w domu najważniejsza. I rzeczywiście po rozmowie ze starszą córką mama kazała Oli wynieść śmieci, mimo iż była to kolej Baśki. Tłumaczyła to jednak „sytuacją” i dodała, że jak Ola zobaczy pająka, to ma go zabić. Dziewczynka była oburzona jak mama mogła tak powiedzieć, skoro pająki są mądre, czyściutkie i się myją.
…
W drodze do śmietnika Ola spotkała Marcelę, która zaczęła się dopytywać, czy Ola przyjdzie na piątkową dyskotekę. Pochwaliła się, że Bartek chce z nią chodzić. Zabrała też Olę do sąsiadki, by zobaczyć szczeniaczki. Nagle Ola zorientowała się, że jest już ciemno, a ona ma niewyrzucone śmieci. Bała się wejść na terytorium rozszalałych pająków nocą, więc postawiła worek przed śmietnikiem i wróciła do domu.
Rozdział 6. Łukasz
Łukasz mógł pracować wszędzie i to, że siedział w domu Oli, zupełnie mu nie przeszkadzało. Zgodził się nawet odrabiać lekcje w dużym pokoju, żeby Ola miała spokój i ciszę. Zaczął sobie przypominać, jak było na wystawie kotów i zaczął wypisywać ich rasy. Miał doskonałą pamięć, a pisanie, liczenie i wszystko, co trzeba robić w szkole, było dla niego proste i przyjemne. Poza wuefem i kolegami. Spojrzał na zegarek – wypracowanie zajęło mu siedemnaście minut i zastanawiał się, czy Ola też już skończyła. Ta jednak wpadła do pokoju jak burza rzucając zeszytem i krzycząc, jak można zadać coś tak głupiego. Zdziwiła się, że Łukasz już napisał wypracowanie, a ona ma zaledwie pierwsze zdanie. Poprosiła siostrę o kanapki, ale ta nie miała czasu, rozmawiała bowiem z Pawłem na GG – okazało się, że chłopak się jeszcze zastanawia. Ola, której chłopiec przypominał rasę malamut, obejrzaną na wystawie, poszła do siebie dalej pisać, a Łukasz wyjął książkę „Biały kieł”, którą właśnie czytał i zatopił się w lekturze. Nie minęła minuta, kiedy Ola znów wróciła, upewniając się, czy to był na pewno malamut, ubolewając że nie chce jej się pisać i stwierdzając, że zjadłaby lody. Basia odesłała ją jednak do pokoju. Łukasz jeszcze kilka razy był świadkiem takiej sytuacji, bo Ola wciąż przychodziła i narzekała. Co więcej, kiedy mama wieczorem odbierała Łukasza, Ola wciąż jeszcze nie miała napisanego wypracowania.
…
Przez całą drogę mama Łukasza zachwycała się Olą stwierdzając, że to żywe srebro i nie lubi siedzieć przy komputerze, woli ruch. Zaczęła namawiać Łukasza, żeby też bardziej się ruszał a nie siedział cały dzień w książkach. Chłopiec zaczął się bronić, że przecież chodzi na basen i gra w piłkę, ale mama przerwała mu mówiąc, że widziała jak gra – ucieka przed piłką.
…
Pani Bocian, polonistka, sprawdzała pracę domową i kazała czytać wypracowania po kolei uczniom, od razu je omawiając. Nagle pani wyczytała Olę Mróz i rozległ się huk, bowiem z ławki Oli spadł metalowy piórnik. Przez chwilę Ola nie mogła znaleźć zeszytu. W końcu, kiedy zaczęła czytać, niemal od razu się zacięła wyznając, że nie może odczytać tego, co napisała. Łukasz bardzo się przejął wystąpieniem Oli i mocno zaciskał kciuki. Domyślał się, że praca Oli jest słabiutka, wczoraj się z nią przecież bardzo męczyła. Nauczycielka zabrała Oli zeszyt, naddarty, z jedną zapisaną stroną pokazując klasie, że tak wygląda po jednym dniu. Dodała też, że o wystawie kotów można napisać więcej, niż sześć zdań. Kolejną osobą czytającą był Łukasz Tomaszewski. Chłopiec wolno wsunął swój zeszyt pod podręcznik i wyjął nowy, niezapisany jeszcze brudnopis, otwierając go na pierwszej stronie i zaczął udawać, że czyta wypracowanie o przeprowadzce. Nauczycielka była zachwycona. Stwierdziła, że chyba mają w klasie pisarza. Pani Bocian wzięła zeszyt Łukasza do oceny, ale nie było w nim nic. Łukasz przyznał, że nie ma pracy, bo zapomniał i czytał z głowy. Nauczycielka wpisała mu jedynkę do dzienniczka. Kiedy Łukasz wracał do ławki zerknął na Olę – ta siedziała jak na nią wyjątkowo spokojnie.
…
Wracając do domu chłopiec wyobrażał sobie, że czeka na niego tatuś, który otwiera mu drzwi. Chłopiec mówi mu o jedynce, a tata aż klaszcze w ręce z radości mówiąc, że uczeń bez jedynki jest jak żołnierz bez karabinu, a potem zabiera go na lody czekoladowe. Wyobrażał to sobie tak realistycznie, że szedł ulicą i śmiał się do siebie. Niestety w domu czekała na niego mama, która jedynką nie była zachwycona i nie mogła zrozumieć, dlaczego Łukasz nie napisał wypracowania. Stwierdziła, że chłopiec na pewno chce ją ukarać, że ojciec wyjechał. Orzekła też, że u Oli nie ma warunków do odrabiania lekcji i że w takim razie będzie zostawał sam w domu. Chłopiec jednak zaprotestował tłumacząc, że warunki są, a on po prostu zapomniał. Zapytał też mamy, czy musi iść na dyskotekę, ale ta stwierdziła, że musi mieć kolegów i nie może cały czas się izolować.
…
Łukasz podpierał ścianę patrząc na tańczących kolegów. Jedna z nauczycielek bardzo chciała, żeby zabawa była udana, wciągała zatem wszystkie dzieci do kółeczka i zanim Łukasz uciekł, już znalazł się na parkiecie. Nagle pani stwierdziła, że mają złapać się za ręce i złapała go roześmiana Ola. Następny był konkurs tańca na gazecie – tu nauczycielka szukała sześciu par i zanim Łukasz zdołała pomyśleć, co to może być taniec na gazecie, znalazł się z Olą jako jedna z tych par. Co więcej okazało się, że wygrali konkurs i otrzymali piękne kapelusze zrobione przez uczniów klas szóstych. Ola stwierdziła, że liczyła na coś słodkiego, ale było widać, że jest bardzo zadowolona ze zwycięstwa. Łukasz, po raz pierwszy odkąd ją poznał stwierdził, że jest nie tylko fajna, ale też ładna. Szybko wyjął z kieszeni aparat fotograficzny.
Rozdział 7. Ola
Ola pędziła na rowerze do szkoły, jednocześnie śpiewając pod nosem zadany na dziś hymn państwowy. Nagle pod koła prawie wpadła jej Marcela, ale fakt bycia rozjechaną nie zrobił na niej wrażenia. Zaczęła natomiast przypominać Oli, jak to było z tymi znalezionymi kluczami stwierdzając, że to ona poznała Łukasza pierwsza. Ola nie bardzo potrafiła zrozumieć, dlaczego Marceli tak zależy na ustaleniu, kto poznał chłopaka pierwszy, dlatego dla świętego spokoju przyznała jej rację. Zaparkowała pod szkołą rower ciesząc się, że będzie wuef, ale Marcela wyprowadziła ją z błędu – pierwsza była informatyka.
W pracowni informatycznej kilka osób skupiło się wokół monitora, oglądając zdjęcia z dyskoteki. Ola odepchnęła kilka osób i na monitorze zobaczyła… siebie. Zdjęcia były bardzo fajne, a wśród nich kilka portretów. Okazało się, że zdjęcia robił Łukasz, a ktoś szepnął, że bardzo lubi Marcelę. Podobno, jak chłopcy wracali z dyskoteki, to Łukasz stwierdził, że podoba mu się dziewczyna, którą poznał, jako pierwszą. Marcela zatem uznała, że to ona. Ola poczuła się oszukana i zdradzona zarówno przez Łukasza, jak i przez Marcelę. Nie mogła teraz powiedzieć, że koleżanka nagina prawdę, ale tak sytuacji zostawić też nie mogła. Stwierdziła, że musi się dowiedzieć, co dokładnie Łukasz mówił. Dopadła chłopaka, a ten na jej widok się przeraził – Ola miała mocne rumieńce, błyszczące oczy i rozwiane włosy. Stwierdziła, że nie sadziła, że Łukasz jest taką świnią.
Następnie wyrwała kartkę z zeszytu do matematyki i napisała, żeby nie przychodził do niej do domu, bo go otruje i rzuciła Łukaszowi kartkę. Nie trafiła jednak i wiadomość spadła na ławkę dziewczyn siedzących przed Łukaszem. Sięgała już po nią Marta, ale nagle Ola wyrwała jej kartkę. Matematyczka upomniała ją łagodnie pytając, co robi i dlaczego jest taka rozpalona. Ola nie mogła już skupić się na lekcji. Ostatecznie napisała kolejną wiadomość, w której nazwała Łukasza świnią ryjącą i pasiastym warchlakiem, grożąc mu zarżnięciem. Kiedy tylko rozległ się dzwonek, Ola wepchnęła chłopcu wiadomość do ręki.
…
Ola poszła otworzyć drzwi i okazało się, że za nimi stał Łukasz. Stwierdziła, że to bezczelność, ale zamiast iść po tasak lub trutkę na szczury, stała zaskoczona. Okazało się, że Łukasz nie przeczytał wiadomości, bo wyrwała mu ją Marcelina, chłopiec nie wie zatem, co było w niej zawarte. Dziewczynka zaczęła zatem wyzywać chłopaka od świni, ale na to pojawiła się Baska dopytując, dlaczego obraża kolegę. Ola nie mogła siostrze wyznać prawdy i poczuła się złapana w pułapkę. Przy Łukaszu nie mogła zdradzić, że wścieka się na niego za to, że podobała mu się Marcela. Stwierdziła zatem, że wychodzi z Łukaszem i najwyżej będzie miała karę jeden dzień dłużej. Ola chciała Łukaszowi wykrzyczeć, że ją zdradził, ale najpierw spotkali sąsiadkę, później pobliską fryzjerkę, więc ostatecznie Ola odciągnęła kolegę spory kawałek w kierunku Wisły. Nagle Łukasz zatrzymał się i pokazał Oli łabędzie, a następnie pojawiły się psy, które ich zachwyciły. Dobrze się bawili komentując zachowania psiaków i ich podobieństwo do właścicieli. Podziwiali również zachód słońca, a Ola pomyślała, że Łukasz powinien ją teraz pocałować. Przypomniała jednak sobie, że to niemożliwe, bo go nienawidzi i zaczęła się podpytywać, jak było z tą Marcelą i dlaczego mu się tak podoba. Chłopiec był bardzo zaskoczony, ale Ola nie dała sobie nic wytłumaczyć i już zaczęła zbiegać z wału na plażę nad samą Wisłą. Tam zasmucona usiadła na piasku. Łukasz do niej podszedł i zaczął mówić, że to nie Marcelę lubi. Ola popatrzyła na niego zaskoczona i nagle po raz pierwszy w życiu poczuła się niezręcznie. Siedzieli tak dość długo koło siebie, aż w końcu chłopak zwrócił uwagę, że jest już ósma, wiec postanowili wracać do domu. Szli w absolutnym milczeniu. W domu Baśka na nich nakrzyczała, zrobiła im kanapki, po czym znów nakrzyczała stwierdzając, że nie zamierza się o nich martwić bo ma inne zajęcia na głowie. Ola i Łukasz jedząc kanapki zaczęli odrabiać lekcję. Ola zwróciła uwagę, że chłopiec w zeszycie do polskiego ma napisane wypracowanie o wystawie i wtedy zrozumiała, co chłopiec dla niej zrobił. A kiedy wieczorem mama przyszła go odebrać, powiedziała Łukaszowi „cześć” i się do niego uśmiechnęła,
…
Mama z Olą i Basią szły na imieniny do babci. Okazało się, że babcia zrobiła im niespodziankę i przygotowała tiramisu. Mama była wściekła i zaczęła się dopytywać o sernik. Zapytała też, skąd ten pomysł na zamianę, a kiedy okazało się, że babcia wyszukała przepis w Internecie, mama zdenerwowała się jeszcze bardziej. Babcia nie mogła zrozumieć, dlaczego córka uważa, że to niedobrze, że chce jej się robić coś nowego. Mama nie chciała nawet spróbować tiramisu, ale ostatecznie wzięła mały kawałek. Ola za to stwierdziła, że jest pyszny.
Zadowolona babcia prosiła Basię, żeby ta jej pokazała, jak poruszać się po Allegro, ale mama natychmiast zaczęła się dopytywać, po co babci Allegro i czy mało ma kłopotów ze zdrowiem. Niezrażona babcia przyznała jeszcze, że jest nawet na pewnym forum i poznała tam jedną panią. Mama wygłosiła po tym przemówienie, które Ola słyszała tyle razy, a dotyczące tego, jakie to niebezpieczne i jak trzeba uważać poruszając się w sieci. Przerwała jej dzwoniąca komórka, a Ola stwierdziła, że może odebrać, a ona babci dokończy, bo przecież słyszała to już tyle razy. Kiedy mama wyszła z komórką do przedpokoju Ola zmieniła temat zdradzając, że Baśkę rzucił chłopak, ale siostra nie chciała o tym mówić. Na dodatek wróciła mama i kazała babci zalogować się na to forum, żeby mogła zobaczyć. Ola wyszła na podwórko i spotkała tam koleżankę Patrycję. Ta czekała na kogoś i była bardzo tajemnicza. W końcu zdradziła jej, że czeka na swojego chłopaka, a Ola była bardzo zaskoczona. Zanim zaczęła się z niej nabijać, Patrycja już podpytywała się, czy Ola ma chłopaka, od razu jednak sobie odpowiedziała, że na pewno nie i że to widać. Ola się zdenerwowała i stwierdziła, że ma chłopaka i ma na imię Łukasz. Rozmowę przerwał chłopak Patrycji, Marcin, który nagle się pojawił.
Do końca wizyty u babci Ola już siedziała cicho, a zapytana, czy źle się czuje stwierdziła, że myśli. Po powrocie do domu, Ola przed wejściem spotkała Marcelinę. Koleżanka stwierdziła, że widziała się z Łukaszem i rozmawiali o Oli. Prosiła też koleżankę, by ta przyniosła do szkoły cienkie brokatowe pisaki, bo chce je pożyczyć, ale Ola odmówiła. Ostatecznie jednak Marcela stwierdziła, że pożyczy i że się o ty założy, a jak przegra, to odda Oli całą kolekcje serwetek. Ola była bardzo podejrzliwa, ale stwierdziła, ze przecież to od Oli zależy, czy pożyczy pisaki czy nie, więc Marcela na pewno przegra.
Na schodach, przed drzwiami Oli siedział Łukasz. Powiedział coś do niej i rzucił się do ucieczki. Po chwili do Oli dotarło, że powiedział „To ciebie poznałem pierwszą”. Ola nie mogła usnąć do pierwszej w nocy.
Rozdział 8. Łukasz
Łukasz uruchomił komputer i zerknął do kalendarza, chociaż doskonale wiedział, co tam jest zapisane – „Przyjazd taty!”. To było najważniejsze wydarzenie tego dnia. Łukasz sam z własnej woli zaczął ćwiczyć stopy, potem w wypił dwie duże szklanki wody. Wszystko dla taty. Mama jeszcze spała i Łukasz postanowił pooglądać zdjęcia z dyskoteki, a szczególnie dwa ulubione, na których była Ola. Kiedy mama wstała zaczęła mu mówić, że dziś spotka się z tatą, ale Łukasz nie mógł zrozumieć dziwnego jej zachowania i tego, że ona się nie spotka z mężem. Niestety nic więcej się nie dowiedział. W szkole był jak nieprzytomny, a czas wyjątkowo mu się dłużył. Na przerwie chciał podejść do Oli, ale gdy dziewczynka tylko zobaczyła, że się zbliża, odwróciła się na pięcie i uciekła. Została tylko Marcela, która zadowolona trzymała opakowanie błyszczących cienkopisów. Łukasz zaczął się zastanawiać, czy Ola się na niego gniewa za wczoraj, ale chciał, by wiedziała, że Marcela rozgaduje kłamstwa. Zaraz jednak podszedł do niego Adam obiecując, że pogadają sobie na wuefie. Tam jednak uczyli się dryblingu, a Łukasz był w parze z kolegą. Po zajęciach Adam dodał, że mają do pogadania zaraz po szkole w szatni. Niestety Łukasz tak się cieszył ze spotkania z tatą, że o tajnym spotkaniu w szatni zapomniał.
…
Dziesięć po czwartej samolot taty wylądował, a za dwadzieścia piąta Łukasz rzucił się mu w ramiona. Ojciec stwierdził, że syn jest już dorosłym chłopcem i podał mu pudełeczko, w którym była komórka. Zachwycony Łukasz nie zwrócił uwagi, że tata dziwnie sztywno podszedł do mamy i pocałował ją w policzek, a ta przywitała go oficjalnie i stwierdziła, że pogadają sobie w domu. W drodze do samochodu zapytała syna, czy założył aparat na zęby, ale ojciec stwierdził, że tego aparatu to on nie popiera. Zaraz w domu mama wysłała Łukasza do łazienki, a kiedy syn i ojciec zaczęli protestować, mama stwierdziła, że ojciec jest bezczelny. Łukaszowi nie podobało się, że rodzice się kłócą i stwierdził, że to wszystko przez mamę. Ta zresztą zamknęła się w pokoju, a ojciec do wieczora oglądał z nim zdjęcia i rozmawiał, w ogóle nie mówiąc, że jest zmęczony po podróży. Nagle weszła mama z talerzem kanapek, ale ojciec stwierdził, że nie jest głodny. Dodał też, że ma sporo pracy, będzie musiał pracować po nocach pisząc książkę i że uzgodnili z mamą, że musi być sam, więc zatrzyma się na razie w ich starym mieszkaniu.
…
Ojciec miał odebrać Łukasza ze szkoły, ale przysłała sms, że wydarzyło się coś ważnego i nie będzie mógł. Rozczarowany chłopiec zaczął płakać, ale zauważyli to koledzy i zaczęli z niego drwić. Adam jednak stwierdził, że to zapalenie oczu i jego siostra też to ma, po czym podał Łukaszowi chusteczki, wyrażając podziw dla niego, że nie wije się z bólu. Koledzy z uznaniem popatrzyli teraz na Łukasza, a ten pomyślał, jak on się Adamowi odwdzięczy.
…
Łukasz zobaczył Olę i odwrócił się do niej plecami. Nie chciał, żeby zobaczyła go zapłakanego, był też dumny, że Adam jest jego prawdziwym kumplem i stwierdził, że Ola może poczekać. Ta jednak zaczęła Łukasza wołać mówiąc, że chce mu coś powiedzieć. Chłopiec jednak stwierdził, że teraz nie może. Do rozmowy wtrącił się Adam i kazał jej spadać z tym koślawym rowerem. Łukasz następnie ruszył za kolegami z klasy, ale obejrzał się za siebie. Ola stała w tym samym miejscu i wpatrywał się w Łukasza. Jemu z bólu zrobiło się aż gorąco.
…
W domu nic mu nie wychodziło. Nie chodziło tylko o spojrzenie Oli. Dzwoniła też mama i musiał jej powiedzieć, że tata po niego nie przyszedł, a ona zaczęła utyskiwać na ojca mówiąc, że nigdy nie można na nim było polegać. W końcu Łukasz stwierdził, że trochę źle się czuje i dziś nie pójdzie do Oli. Ta się zgodziła, ale chłopiec czul się źle ze świadomością, że ją okłamał. Szybko odrobił lekcje, a potem usiadł przy komputerze chcąc zrobić porządek na dysku. Po godzinie miał już gotowy folder, w którym zgromadził same najważniejsze rzeczy, w tym początek powieści, którą zamierzał kiedyś skończyć. Nazwał ten folder „Krzyżak”.
…
Tata nareszcie spotkał się z Łukaszem, ale nie mogli wymyśleć, co będą razem robić. W końcu Łukasz stwierdził, że pokaże mu zdjęcia w makro, ale ojciec co kilka minut zerkał na zegarek mimo iż mówił, że dziś ma czas tylko dla niego. Po jakimś czasie zachciało im się jeść, ale ojciec wzgardził pozostawionym przez mamę obiadem mówiąc, że słabo gotuje i postanowił zabrać syna na pizzę i hamburgery. Kiedy wychodzili z podwórka nadjechała Ola, a Łukasz ucieszył się, że może jej przedstawić tatę. Ta jednak stwierdziła, że Łukasz jest tchórz i mazgaj, a przez niego straciła długopisy i nigdy mu tego nie daruje. Następnie wskoczyła na rower i pognała przed siebie. Ojciec zaczął wypytywać się o Olę mówiąc, że niesamowicie zasuwa na rowerze, stwierdził też, że jest ładna, a Łukasz przyznał mu rację. Ojciec dodał jeszcze, że dziewczyna musi być ostra, a nie taka rozmemłana jak jego matka i zaczął się wypytywać Łukasza, czy z nią chodzi.
Później nie wspomniał nawet mamie o rozmowie z ojcem, ale zaczął rozmyślać na temat Oli i stwierdził, że rzeczywiście, to najostrzejsza dziewczyna, jaką zna. W nocy zadręczał się też tym, że przy Adamie ją zignorował.
Rozdział 9. Ola
Ola obserwowała, jak Basia się bez przerwy przebiera, ale ta kazała jej się odczepić i zrobić porządek u siebie w pokoju bo przychodzi Łukasz. Ola próbowała się wymówić bólem głowy, ale Baśka stwierdziła, że ona sama się tym wymoczkiem zajmować nie będzie. Nagle zadzwonił dzwonek i wszedł chłopak, bardzo podobny do Pawła. Baśka przedstawiła mu Olę, a ta zaczęła interesować się jego klapkami przypominając siostrze, co mówiła o chłopakach w klapkach, Nowy chłopak Baśki kazał do siebie mówić Czapon, ale zanim Ola to skomentowała szerzej, zadzwonił dzwonek i w progu stanął Łukasz. Od razu stwierdził, że musi ją zapytać o coś ważnego – okazało się, że chłopak chce, żeby stanęła przy nim, jak będą robić klasowe zdjęcie. Przeprosił ją też, że tak głupio zachował się przy Adamie i kolegach z klasy. Zaczęli razem odrabiać lekcje, kłócić się i jeść. Kiedy słońce zachodziło wzięli wodę i wyszli na balkon, ale nagle Ola zaczęła krzyczeć i rzuciła swoją szklanką w róg balkonu. Okazało się, że zobaczyła pająka i stwierdziła, że to czarna wdowa. Łukasz uspokoił ją jednak, że czarne wdowy nie żyją w Europie i zajął się pająkiem. Zaczął też pytać, dlaczego Ola boi się pająków, skoro one są piękne i niegroźne. Dziewczynka jednak od razu odparła, że on za to nie umie jeździć na rowerze, a to nic trudnego i musi się nauczyć.
Słońce właśnie dotknęło horyzontu, kiedy Łukasz powiedział Oli, że jest bardzo ładna, Dziewczyna nie wiedziała, co powiedzieć i odpowiedziała, że on też. Wspólnie zajęli się zbieraniem potłuczonej szklanki.
…
Późnym wieczorem mama kazała Oli zadzwonić do babci. Okazało się, że babcia właśnie licytuje części do miksera przez internet. Dziewczynka zaczęła jej opowiadać o klasowym zdjęciu, Marcelinie i Łukaszu, a także o tym, że Baśka ma nowego chłopaka. Następnie podała mamie słuchawkę i poszła do swojego pokoju chcąc trochę jeszcze pomyśleć o Łukaszu, o tym jak było miło stać koło niego w trakcie robienia zdjęć i jak ćwiczą razem do konkursu dzielnicowego w rzucaniu lotkami do celu. Niestety nie zdążyła, bo zasnęła kiedy tylko przyłożyła głowę do poduszki.
…
Następnego dnia Marcela zdyszana podbiegła do Oli prosząc, by ta na nią zaczekała, bo musi jej coś powiedzieć. Chciała zabrać Olę, żeby zobaczyć psy, ta jednak podpytywała się ciągle, czy Marcela zniszczyła kartkę, aż w końcu dziewczynka potwierdziła, że ją potargała i wyrzuciła do kosza. Ola zaczęła się niepokoić, że ktoś może tą kartkę znaleźć i złożyć. Marcela jednak zlekceważyła te obawy i zaczęła opowiadać, jaki to Łukasz jest okropny, jak wszyscy się z niego śmieją i ostrzegła Olę, żeby teraz nie zaczęli śmiać się z niej, skoro tak często się widują. Ola zaczęła bronić Łukasza, ale w końcu stwierdziła, że chce obejrzeć pieski i mieć to z głowy. Myślała tylko o tym, że zaraz ma do niej przyjść Łukasz więc tylko podziękowała sąsiadce obiecując, że rozpowie o pieskach do wzięcia. Zaczęła się spieszyć, a żeby pozbyć się Marceli powiedziała jej, że idzie z mamą do lekarza. Niestety po drodze spotkały Baśkę, która wychodziła z Czaponem, a na odchodne rzuciła, że Łukasz będzie za 10 minut. Ola pożegnała się szybko z Marcelą i nie patrząc na nią pognała do domu.
…
Kiedy mama weszła, Ola z Łukaszem oglądali „Króla lwa”, którego chłopiec uwielbiał. Zapytała ich czy lubią malinówki, a oni potwierdzili, po czym zaczęli rozmawiać, że lubią te idealne, a tych ze skazą nie powinno się jeść. Po chwili mama przyniosła im dwa jabłka – jedno piękne, drugie nieco ubite. Niemal w tej samej chwili oboje sięgnęli po uszkodzone jabłko.
Rozdział 10. Łukasz
Łukasz siedział na tylnym fotelu w samochodzie i patrzył na koleżankę z pracy ojca, panią Iwonę. Kobieta cały czas odwracała się do Łukasza i zagadywała go, wypytując o różne rzeczy, śmiejąc się z jego żartów. Chłopiec od razu polubił ją, chociaż nie bardzo wiedział, dlaczego jest razem z nim i tatą. Pokazał też pani Iwonie komplet rzutek, który babcia Oli kupiła jej na Allegro i wspomniał, że ćwiczą razem do konkursu. Nagle pożałował, że nie jedzie z nimi Ola i zrobiło mu się smutno.
Kiedy po dwóch godzinach drogi zjechali na leśny parking, Łukasz zaczął wypytywać się ojca, dlaczego pani Iwona z nimi jedzie. Ten stwierdził, że ma masę pracy, a pani Iwona mu pomaga, a ponieważ ojciec chciał bardzo spędzić weekend z synem, to musiała pojechać z nimi. Łukasz zaczął pytać, czy mama zna panią Iwonę, ale kobieta, która właśnie nadeszła stwierdziła, że jeszcze jej nie zna, ale pozna. Zaraz też klepnęła ojca w ramie krzycząc Berek i zaczęli się w trójkę gonić tak długo, aż ze zmęczenia padli na trawę.
Po przyjeździe na miejsce okazało się, że mają śliczny domek z pomostem wychodzącym prosto do jeziora. Tata zarządził wspólne pływanie przy zachodzie słońca, a Łukasz z tego wszystkiego zapomniał wysłać mamie sms, gdy dojadą. Zaczęli się chlapać, a później z wilgotnymi włosami siedzieli przy ognisku i piekli kiełbaski, które zabrała pani Iwona. Łukasz nigdy tak dobrych nie jadł, zresztą mama rzadko je kupowała bo uważała, że są za tłuste dla dziecka. Tata nawet zaczął śpiewać, gdy nagle zadzwoniła komórka Łukasza, a na wyświetlaczu pojawił się napis MAMA. Była strasznie zła i nawrzeszczała i na Łukasza i na jego tatę, że się nie odezwali. Po rozmowie z nią nie było już tak fajnie, a Łukasz pomyślał, że mama wszystko psuje.
…
Następnego dnia pogoda również dopisywała. Zaczęli zatem dzień od kąpieli, później śniadania na pomoście. Łukasz był pewien, że pójdą pracować, a on będzie musiał zająć się sobą, ale nic takiego się nie stało. Razem z tatą zrobili zatem prowizoryczne wędki i usiłowali łowić ryby, choć bezskutecznie. Potem pojechali do restauracji, a Łukasz stwierdził, że mama kazałaby mu się umyć, uczesać i przebrać. Ojciec przypomniał sobie, jak mama kiedyś kazała im zawracać z drogi, bo zostawiła niewyrzucone śmieci, bo bała się, co sobie gospodyni pomyśli. Pani Iwona śmiała się do rozpuku, kiedy ojciec z synem opowiadali o różnych dziwactwach mamy. W końcu stwierdziła, żeby o niej zapomnieli i korzystali z życia. Chłopiec zapytał nieśmiało, czy może zamówić pizzę i przyznał, że mama mu nie pozwala jej jeść. Pani Iwona i tata się zgodzili, a chłopiec pomyślał, że to najmilsze dni w jego życiu i nikt mu nic nie każe. Kiedy wracali już do domu, pani Iwona uściskała Łukasza i zapytała, czy będą częściej takie weekendy powtarzać. Została w samochodzie, kiedy tata odprowadzał Łukasza do mieszkania. Na schodach tata poprosił, by chłopiec nic nie mówił mamie, że ktoś z nimi był. Łukasz nie lubił okłamywać mamy, ale ojciec stwierdził, że równy z niego syn.
…
W domu mama cały czas się denerwowała stwierdzając, że są kompletnie nie odpowiedzialni i wracają tak późno, nie zważając na lekcje Łukasza. Zauważyła też, że chłopiec się nie czesał i że ledwie trzyma się na nogach. Łukasz pomyślał, że mama jest okropna i o wszystko się czepia, a na dodatek cały wieczór chodziła zła jak osa. A kiedy chłopiec chciał przełamać lody i pokazał jej klasowe zdjęcie, zaczęła krytykować Olę. Kiedy zaczął bronić koleżanki stwierdziła, że to wpływ ojca i odesłała go do łóżka.
…
Łukasza obudził ból brzucha, miał też gorączkę. Mama zmierzyła mu temperaturę i nie zważając na to, że jest dopiero piąta rano, zadzwoniła do ojca podziękować mu, za tak wspaniałą opiekę, że syn dostał rozstroju żołądka. Następnie przygotowała Łukaszowi kleik ryżowy i kazała mu ćwiczyć nogi za te wszystkie dni z tatą. Chłopiec ucieszył się, kiedy w końcu wyszła do pracy.
Łukasz tęsknił za Olą i wyobrażał sobie, co ona teraz robi, aż w końcu wziął zrobione zdjęcia i zaczął je przeglądać. Jedno, przedstawiające ich dwoje, wykadrował i ustawił sobie na cały ekran. Była 10.06, kiedy ktoś załomotał do drzwi. Okazało się, że to zziajana i męczona Ola z potarganymi włosami. Potajemnie wyszła ze szkoły, bo się o niego martwiła. Nagle zauważyła ich wspólne zdjęcie na monitorze, ale Łukasz szybko wyjaśnił, że obrabia zdjęcia. Ola zaczęła mu tłumaczyć, że Adam ją bardzo zdenerwował, bo powiedział, że miałeś mu coś dać, a ty jesteś słowny, i gdybyś żył, to byś przyszedł do szkoły. Po czym stwierdziła, że gdyby on nie żył, to ona też by się zabiła i nachyliła się do Łukasza chcąc pocałować go w policzek, ale ostatecznie trafiła w nos. Nie czekając, co będzie dalej, rzuciła się do drzwi. Wypadła na korytarz i zniknęła chłopcu z oczu.
Rozdział 11. Ola
Ola nerwowo kręciła się po mieszkaniu. Normalna godzina przyjścia Łukasza już minęła, ale ona miała nadzieję, że może jednak się zjawi. Chciała mu dokładnie opowiedzieć, jak wykręciła Adamowi rękę, i jak ją przy całej klasie przepraszał. W końcu usiadła na parapecie po turecku. Po kilku minutach zobaczyła, że z samochodu wysiada mama i mama Łukasza. Od razu ją zobaczyły i mama pogroziła jej palcem, żeby zeszła z parapetu. Kiedy jeszcze mamy były daleko od drzwi zapytała o Łukasza, ale jego mama stwierdziła stwierdziła, że chłopiec zatruł się czymś na wycieczce z ojcem i musi zostać w domu. Dodała, że w takiej sytuacji dziewczynka ma wolne i nie musi się z nim męczyć. Ola chciała odpowiedzieć, że wcale się z nim nie męczy, ale nagle zrobiło jej się bardzo smutno i żeby żadna z mam tego nie zobaczyła wpadła do swojego pokoju i nastawiła głośno muzykę. Po chwili przyszła jej mama twierdząc, że nie musi tak demonstrować, że cieszy się z nieobecności Łukasza. Dodała też, że chłopiec będzie u nich częściej bywał, bo jego mama ma kłopoty, nie chciała jednak powiedzieć, o co dokładnie chodzi. Kazała natomiast Oli i siostrze zbierać się, bo wybierały się do babci.
…
Babcia przywitała ich wylewnie i stwierdziła, że specjalnie dla córki upiekła sernik. Dodała też, że zapisała się na angielski i była już dwa razy. Na dodatek okazało się, że babcia sprzedała przez Allegro lampę, którą dostała od teściowej, a której nigdy nie lubiła. Mama stwierdziła, że nie chce się dziś denerwować, zapytała tylko z przekąsem, czy mieszkanie też sprzeda na Allegro. Baśka zaczęła się chwalić, że jedzie na weekend do Krakowa, a na pytanie babci, czy mama jej na to pozwala ta powiedziała, że jest nowoczesną i tolerancyjną matką, a Basia się zakochała, więc nie może sprzeciwiać się miłości. W międzyczasie do mamy przyszedł sms, a Ola zaczęła się zastanawiać, jak go odczytać. Była to bowiem wiadomość od cioci Beaty, która miała porozmawiać z Łukaszem na temat Oli. Mama jednak chciała się pozbyć Oli z domu, wysłała ją zatem na podwórko, by pograła w rzutki. Dziewczynka była zła, chciała bowiem wiedzieć, o czym mama będzie rozmawiała z babcią i Baśką. Na dodatek trenowanie wyjątkowo jej nie szło, postanowiła wrócić zatem do babci. Ostatecznie mama dała jej swoją komórkę, by dziewczynka pograła sobie w węża. Ola natychmiast odczytała wiadomość w której mama Łukasza pisała, że on bardzo chętnie do nich przychodzi, bo bardzo lubi Olę.
…
Przyjemnie było czekać na Łukasza mając wiedzę zawartą w sms-ie. Ola krążyła od okna do okna, aż w końcu stwierdziła, że weźmie rower i wyjdzie mu naprzeciw, ale kiedy wyciągała rower z balkonu nadszedł Łukasz. Rozczarowany zapytał, czy dziewczynka wychodzi, ale ona stwierdziła, że czeka na niego. Ten zdziwił się, że z rowerem i zapytał, czy może chce go uczyć. Ola zapytała, czy on tego chce. Łukasz przyznał, że tak, ale i nic z tego nie będzie, ale spróbuje, żeby potem dziewczyna nie miała żalu. Ola stwierdziła, że Łukasz nie może mieć negatywnej postawy, musi tego chcieć. I musi się nauczyć, bo to ważne, żeby umieć, a on jest najmądrzejszy i najfajniejszy. Nagle zrobiło się bardzo cicho, a Łukasz wyszeptał, że ona jest bardzo ładna i zapytał, czy jest jego dziewczyną. Ola stwierdziła, że jasne i zdradziła, że wie, co powiedział swojej mamie o tym, że ją lubi. Potem pokazała mu, jak trzymać kierownice, jak wsiadać. I choć z tej nauki nic nie wyszło, to nie było to ważne. Ola ze zdumieniem bowiem odkryła, że rzeczy, które są dla niej banalne, dla kogoś mogą być trudne, a oboje doskonale się bawili.
…
Kiedy tylko weszli do mieszkania Oli, odezwał się dzwonek do drzwi. Za nimi stałą Marcela mówiąc, że ma sprawę do Łukasza. Kiedy ten się pojawił dziewczynka zapytała się, co będą robić,. a kiedy odpowiedział, że oglądać film, Marcela stwierdziła, że ona też może, po czym weszła do mieszkania. Stanęła blisko Łukasza i konspiracyjnym szeptem powiedziała mu, że widziała fajnego pająka w śmietniku na uchwycie do kosza i jeśli chce, mogą iść go od razu zobaczyć. Łukasz stwierdził, że to na pewno krzyżak, który tam mieszka. Marcela naciskała, by poszli go obejrzeć, ale Ola stwierdziła że się boi, o czym koleżanka doskonale wiedziała. Łukasz odpowiedział jednak, że pająk tam zawsze mieszka, a on już dwa razy widział, jak zaczyna budować swoją sieć. Chłopiec zaczął opowiadać o pajęczych sieciach i o tym, że pająki nie wychowują dzieci, a także jak dochodzi do zapłodnienia. Ola stwierdziła, że za chwile zwymiotuje, ale Marcelina odesłała ją do łazienki i dalej zaczęła wypytywać Łukasz o pająki i czy to prawda, że złapanemu owadowi wstrzykują one jad. Oli teraz naprawdę zrobiło się niedobrze. Nie chciała słuchać, jak Łukasz i Marcela rozmawiają sobie w najlepsze o pająkach, była też bardzo zła na koleżankę, że akurat przyszła i na Łukasza, że mówi o pająkach choć wie, że Ola się ich boi. A najbardziej była zła na siebie, że przez swój strach zostawiła ich samych. Nagle Łukasz zaczął pukać do łazienki i dopytywać się, czy wszystko w porządku. Dziewczynka, patrząc w lustro stwierdziła, że na pewno jest jakiś sposób, by przestać się bać pająków. Wyminęła więc chłopca i poszła do pokoju, po czym wzięła encyklopedię zaczęła szukać informacji o pająkach. Marcela zainteresowała się, po co to robi, skoro się boi i zaczęła Łukaszowi opowiadać, jak Ola zobaczyła kiedyś pająka w książce i zaczęła uciekać. Ola pokazała dziewczynce rysunki pająka, a Marcelina zaczęła ją podjudzać, by pogłaskała pająka i pocałowała go stwierdzając, że jednak Ola się boi. Nagle usłyszała, że mama ją woła, a kiedy podeszła do okna Łukasz stwierdził, żeby się jej nie dała, bo to zwyczajny rysunek, na którym równie dobrze mógłby być rower. Ola zatem dotknęła palcem narysowanego pająka krzyżaka, a następnie głośno się zaśmiała i pocałowała stronę mówiąc „Kocham cię pajączku!”. Marcela jeszcze próbowała wyciągnąć Łukasza na oglądanie pająków, ale ten stwierdził, że muszą odrobić lekcje. Stwierdziła zatem, ze sobie posiedzi. Łukasz i Ola wyciągnęli zeszyty i pracowali, co jakiś czas ukradkiem na siebie zerkając. Gdy skończyli, zjedli kanapki w kuchni i zaczęli oglądać Pocahontas. Pod koniec filmu usłyszeli krzyk mamy Marceli i dziewczynka stwierdziła, że musi już iść. Po wyjściu dziewczynki Ola zaczęła ją przedrzeźniać, za to Łukasz stwierdził, że zobaczy, kiedyś weźmie pająka do ręki. Ola odpowiedziała, że weźmie nawet zaraz, tak samo jak on pojedzie na rowerze, ale zaraz niepewnie zerknęła na Łukasza. Chłopak się na nią nie obraził, powiedział tylko, że bardzo ją lubi i ożeni się z nią, a jak Ola chce, to może go nawet pocałować. Zażądała jednak, by chłopak też ją pocałował i stwierdziła, że jest jej winny dwa pocałunki.
Rozdział 12. Łukasz
Łukasz stwierdził, że musi jeszcze odrobić lekcje Adamowi, czego Ola nie mogła zrozumieć. Stwierdziła, że nie lubi Adama i że wykorzystuje on Łukasza, ale ten odparł, że kolegę lubi i że to on go obronił, kiedy się popłakał. Dodał, że to jego przyjaciel i mu ufa. Ola wycofała się zatem zapominając o wszystkich swoich kłótniach z Adamem. Później zaczęli rozmawiać o kolegach z klasy, pomyli talerze, a potem razem wynieśli śmieci. Gdy już dochodzili do śmietnika Ola poprosiła Łukasz, by zobaczył, czy tam nic nie ma. Okazało się, że nie tylko nie było pająka, ale nawet ktoś zniszczył sieć. Jednak, by nie narażać Oli na widok pająka, gdyby czegoś nie zauważył, wziął od niej śmieci i sam wyrzucił. Stwierdził, że chciałby Olę zawsze przed wszystkim bronić.
…
Zaraz po lekcjach Łukasz zszedł do szatni, by zmienić buty. Chłopcy z jego klasy już tam byli i umawiali się na mecz, a Adam stał z kartką w dłoni i zapisywał, kto jest w której drużynie. Zauważył Łukasza, ale zignorował go, a chłopcu zrobiło się trochę przykro. Kiedy po południu widział się z Olą poskarżył się na Adama. Dziewczynka stwierdziła, że Adam tak zawsze traktował ludzi, że każdy w końcu żałuje z nim znajomości. Na koniec kazała przysiąc Łukaszowi, że już nie będzie dawał się wykorzystywać i zmusiła go, żeby jutro powiedział Adamowi w oczy, że koniec z odrabianiem zadań. Łukasz przyznał jej rację, jednak kiedy następnego dnia stanął przed Adamem, stracił pewność siebie. Ten niemiło zapytał, co tak stoi i zaczął go przedrzeźniać i śmiać się z niego. Łukasz zebrał się na odwagę i stwierdził, że nie będzie już więcej za Adama odrabiał prac domowych, bo to jest ze szkodą dla kolegi. Dodał, że Adam jest jego przyjacielem i to się nie zmieni, ale z pracami koniec. Adam zaczął się denerwować mówiąc, że chłopiec co dziennie chodzi do Olki, ale Łukasz stwierdził, że on też może przychodzić i będą razem odrabiać lekcje, ale Adam odparł, że nie ma czasu na głupoty i że to wszystko sprawka Oli.
Do Łukasza dotarło, że to koniec, że wszystko zepsuł i na najbliższym wuefie będzie ćwiczył sam. Jednak nic się nie zmieniło, a Adam udawał nawet, że ćwiczy gorzej od niego. Łukasz pomyślał, że może ich przyjaźni nic nie zaszkodziło i cieszył się, że wszystko dobrze się zakończyło.
Tego dnia ostatnią lekcją był polski. Adam rzucił Łukaszowi kartkę na której było napisane, że ma sprawę i żeby poczekał na niego po lekcjach. Zaproponował, by poszli do Łukasza, bo ma poważną sprawę i musi pogadać z kimś mądrym. Wyjawił koledze, że podoba mu się Marcelina i chciałby z nią chodzić, bo jest najładniejsza. Dodał, że lata za nim wiele bab, w tym Olga z równoległej klasy, na którą mówi Ola. Adam stwierdził, że musi do tej Olgi-Oli napisać, by się odczepiła. Poprosił Łukasza, by zrobił to za niego, a ten stwierdził, że co mu szkodzi. List zatytułowany był „Mój kochany Pajączku!” i informował, że nadawca kocha inną, czyli Marcelinę Wielgat. Adam stwierdził, że sam już ten list podpisze. Kiedy Adam wyszedł, rozdzwoniła się komórka Łukasza. Ten odebrał myśląc, że to tata. Okazało się, że dzwonił Adam. Stwierdził, że da ten list Aleksandrze Mróz i że podpisał go już za Łukasza. Przeczytał jeszcze raz treść listu koledze i zaszantażował go, pytając co z lekcjami. Dodał, że Łukasz jest głupi i sam się podłożył, a on nie jest instytucją charytatywną. Łukasz poczuł się bezradny i zagubiony, nagle stanął bowiem oko z oko z kimś bardzo złym. Adam dodał jeszcze, że jeśli komukolwiek to tym powie, to Ola dostanie list.
…
Łukasz nie mógł się skupić na konkursowych rzutach. Nie zależało mu już na konkursie, wciąż wyrzucał sobie, że dał się tak głupio podejść Adamowi. Dla Oli było jasne, że coś się stało. Mimo iż pytała go już wiele razy o co chodzi, ten zapewniał, że wszystko jest w porządku. Zadała sobie pytanie, kiedy ona byłaby tak smutna i doszła do wniosku, że wówczas, gdyby jej mama, Baśka i babcia umarły wszystkie jednocześnie. Podeszła zatem do Łukasza i zapytała go, co u taty, ale ten stwierdził, że wyjeżdżają w ten weekend. Ola zatem stwierdziła, że to nie chodzi o tatę i powiedziała do Łukasza, że jak ona rzuca, to sobie wyobraża, że to Marcela i zapytała, czy sobie Łukasz kogoś wyobraża zachęcając go, by tak robił. Kiedy chłopiec został wywołany do drugiej kolejki rzutów rzucał lotkę za lotką nawet nie patrząc, czy trafia. Po prostu rzucał w środek twarzy, której nienawidził. Sędzia stwierdził, że rzucił sto na sto, ale Łukasz nawet tego nie słyszał Podobnie jak tego, że po następnej serii rzutów sędzia powiedział to samo. Dopiero, kiedy został wepchnięty na podium, a ktoś założył mu na szyję wstęgę ze złotym medalem, ktoś inny jeszcze dał dyplom, a Ola rzuciła mu się na szyję dotarło do niego, że wygrał. Ola zapytała, o kim chłopak myślał, kiedy rzucał, a on przyznał, że o Adamie.
…
Mama weszła do pokoju Łukasz podając mu słuchawkę i mówiąc, żeby pochwalił się tacie. Chłopiec przyznał, że już dawno jest zdrowy, bardzo się cieszy na wyjazd. Stwierdził też, że to niesprawiedliwe, bo Ola zajęła w rzutkach czwarte miejsce. Dodał też, że sam cieszy się z pierwszego miejsca. Było to jednak chyba mało przekonujące, bo po rozmowie weszła mama i również stwierdziła, że nie rozumie, dlaczego Łukasz się nie cieszy z wygranej. Tym bardziej, że Ola była uradowana, nawet jeśli nie zdobyła podium i cały czas podskakiwała. Mam dodała też, że nie wie, jak można wytrzymać z Olą i dziewczynka chyba dostaje coś na uspokojenie. Łukasz się zdenerwował i powiedział, żeby mama tak o Oli nie mówiła. Na to mama kazała mu przemyśleć swoje zachowanie i postraszyła, że jeszcze się zastanowi, czy będzie mógł jechać z ojcem, po czym wyszła. Łukasz ze złości zacisnął zęby. Wiedział, że mama wyczuła, że zależy mu na wyjeździe i teraz będzie straszyła, że go nie puści. Na dodatek wciąż źle mówiła o Oli. Łukasz poczuł, że jest na mamę bardzo zły. Pani Iwona i tatuś zawsze się Olą zachwycają, a mama jest dużo gorsza.
…
Ola, nie odrywając wzroku od zeszytu stwierdziła, że Adam jest podły. Zaczęła się dopytywać, co takiego Łukaszowi zrobił, ale ten stwierdził, że nie może powiedzieć. Dodała też, że słyszała, jak ich mamy rozmawiały, że tata Łukasza się rozwodzi z jego mamą i że ma babę. Chłopiec jednak zaprzeczył tłumacząc, iż tata ma dużo pracy, a pani Iwona po prostu z nim pracuje. Ola znów powróciła więc do tematu Adama. Wyznała też Łukaszowi, że Baśka ma nowego chłopaka, przyjaciela tego Czapona. Ten zaczął ją podpytywać natomiast o jej ojca, ale Ola stwierdziła, że rodzice rozwiedli się dawno i on ma teraz inne dzieci. Wcale do Oli nie dzwoni i ona go nie lubi. Dziewczynka zaczęła się upewniać, że Łukasz się nigdy nie rozwiedzie, zapytała też, z kim by został, gdyby musiał wybierać. Łukasz poczuł, że ta rozmowa go denerwuje, ale wiedział, że musi Oli odpowiedzieć. Zastanowił się i stwierdził, że nie mógłby mieszkać bez taty, który nigdy się nie czepia, nie jest złośliwy i lubi jego znajomych.
…
W piątek Łukasz szybko wrócił ze szkoły. Już na ostatniej przerwie zapowiedział Oli, że się bardzo spieszy, bo nie chce, żeby tata na niego czekał. W domu zjadł, wziął prysznic, poćwiczył nawet nogi z nudów. Kiedy odezwał się telefon, skoczył jak oparzony. To był tata tłumacząc, że się spóźni, bo Iwonka źle się czuje. Chłopiec prawie skończył czytać książkę, gdy tata zadzwonił do drzwi. Powiedział, że plany im się trochę zmieniły i zostaną w Warszawie. Łukasz powiedział, że mama prosiła, by spojrzał na pralkę, bo coś z niej cieknie, ale tata stwierdził, że mama ma sobie kogoś wezwać. Łukasz był trochę rozczarowany, że nie jadą na Mazury, ale tata zaczął opowiadać, że jutro pójdą na kręgle, będą oglądać filmy, że razem pograją na komputerze. Kiedy wrócili do ich starego mieszkania Łukasza uderzyło, że wszystko jest tu inaczej. Pojawiła się też pani Iwona, ale tylko się z nimi przywitała i stwierdziła, że źle się czuje, znikając w dawnym pokoju Łukasza. Tata kazał wziąć Łukaszowi sobie coś do jedzenia z lodówki i pooglądać film, a on zobaczy, co z Iwoną. Kiedy film się skończył Łukasz stwierdził, że w jego dawnym pokoju, gdzie teraz stało duże łóżko, światło jest już zgaszone, a jemu nikt nie powiedział dobranoc. Postanowił się tym nie przejmować, by przecież jutro miał być fajny dzień.
Rozdział 13. Ola
Ola nie mogła zasnąć, choć wcześniej wydawało się jej, że jest bardzo zmęczona. Wciąż myślała o wyjeździe Łukasza, a dla poprawy nastroju przypomniała sobie, jak chłopiec wygrał. Jutro był ważny dzień, bo miał bić się z Adamem. Umówiła się z nim w piątek, jeszcze po lekcjach i wcale się nie bała. Co prawda nie wiedziała, co zrobił Łukaszowi, ale znała Adama na tyle, by zorientować się, że sprawy można załatwić z nim tylko siłą. Postanowiła zatem wziąć sprawy w swoje ręce.
…
Mama podbiegła do drzwi i szybko je otworzyła. Baśka wybiegła w koszuli nocnej, a Ola na bosaka za nimi. Na korytarzu nikogo nie było, usłyszały jednak tupot nóg. Na przeciwległej ścianie ktoś czarnym markerem napisał AM + ŁT =WM. Mama się zdenerwowała, że to sprawka kolegów z klasy Oli, nazwała ich chuliganami. Ola pognała do łóżka, zanim mama zorientowała się, że dziewczynka się uśmiecha. Ktokolwiek to był, sprawił Oli wielką radość. Przeszczęśliwa, powtarzając wciąż litery tego napisu, usnęła zdrowym snem.
…
Adam już czekał na Olę i tak jak podejrzewała, zabrał ze sobą kolegów. Była też Marcela, która jak zwykle wszystko wiedziała i kilka przypadkowych dzieciaków. Żadne z nich nie chciało pierwsze zaczynać bójki, więc zaczęli się wzajemnie prowokować, nazywając się na przykład głupim matołem bez mózgu czy tchórzliwą babą. Niestety żadne nie uległo presji i w końcu Paweł stwierdził, że mają się już zacząć bić bo zaraz wujek po niego przyjeżdża. Po kilku sekundach za ich plecami rozległ się huk – zderzyły się dwa samochody i wszyscy pobiegli zobaczyć, co się stało. Do bójki ostatecznie nie doszło.
…
Ola bardzo chciała powiedzieć Łukaszowi, że chciała się bić i że nikomu nie pozwoli go denerwować. Przez cała sobotę szalała na rowerze i układała sobie w głowie przemówienie. Wpadła do domu tylko po to, żeby coś zjeść i wyjść, ale okazało się, że Łukasz i jego mama siedzą u nich przy stole. Ola przywitała się zdziwiona i zapytała, co się stało, bo Łukasz miał być z tatą trzy dni, mieli łowić z tatą ryby. Mama przerwała jej tłumacząc, że Ola zawsze coś chlapnie i odesłała ją i Łukasza do kuchni, żeby sobie coś zjedli i wyszli pobiegać. Gdy tylko zostali sami Ola zapytała, co się stało, a Łukasz zaczął płakać. Ola wyciągnęła go zatem na podwórko. Tam zobaczyli Adama, a Ola wyznała Łukaszowi, że powiedział o niej, że ma gruby tyłek. Łukasz bardzo się zdenerwował, podszedł do Adama i z całej siły rąbnął go bykiem w brzuch. Ola stwierdziła, że dobrze mu tak, ale Adam zaczął mówić do Łukasza, że zaraz coś jego dziewczynie pokaże. Łukasz zrobił się blady, ale Adam tak naprawdę nie chciał wyjąć listu, bo straciłby wszystkie atuty. Tymczasem podbiegła Marcela krzycząc, że jej mama wszystko widziała i nie bije się słabszych i głupszych. Zapadła cisza. Adam uznawany był dotąd za postrach podwórka i nikt nie zwrócił uwagi, że jest niskim i drobnym chłopcem. Dzieci bawiące się na dworze szybko podłapały, kto tu jest naprawdę słabszy i zaczęły nabijać się z Adama, nazywając go kurczakiem. Chłopcu puściły nerwy i krzyknął do Oli, żeby zobaczyła, jaka jest prawda o jej Łukaszku, po czym rzucił w nią listem. Ola zapytała Łukasza, czy tam jest coś ważnego, a ten drżącym głosem wyznał, że nie. Dziewczynka zaczęła targać kartkę, ale Marcelina chciała jej przeszkodzić. Ola jednak odepchnęła koleżankę i dokończyła dzieła zniszczenia. Potem z Łukaszem wzięli się za ręce i wrócili do domu.
…
Wpadli do mieszkania Oli, ale nie był to dobry moment, bo mama Łukasza właśnie płakała w chusteczkę. Poszli zatem do pokoju dziewczynki i Łukasz opowiedział jej dokładnie, co było na zniszczonej kartce i jak do tego doszło, że ją napisał. Ola bardzo się zdziwiła, że Łukasz tak się tym przejmował. Zapewniła chłopaka, że nie uwierzyłaby w tę wiadomość. Dodała, że mogą się tak umówić, że wierzą tylko w to, co sobie powiedzą prosto w oczy. Chłopiec był zachwycony i wyznał Oli, że ją kocha. Ola kazała mu się pocałować zaległe dwa razy, ale kiedy doszło do drugiego pocałunku, w drzwiach pojawiła się mama z kanapkami i herbatą. W jej oczach było widać wściekłość.
…
Ola i Łukasz zupełnie nie rozumieli, dlaczego mama Oli się wścieka szczególnie, że nie raz widziała, jak Baśka się całuje i nic nie mówiła. Mama Oli powiedziała do koleżanki, że jej syn chyba przejmuje zwyczaje ojca i za dużo sobie pozwala, nie powinien do nich już przychodzić. Obie mamy usiłowały namówić Łukasza, by powiedział, co się stało, w końcu Ola stwierdziła, że się całowali. Mama Łukasza oburzyła się, każąc Łukaszowi potwierdzić, czy to prawda, że Ola go całowała, a kiedy to zrobił stwierdziła, że dziewczynka się trochę zagalopowała. Mama Oli się oburzyła i stwierdziła, że to raczej Beatka się trochę zagalopowała, by to jej syn całował Olę, a jeśli w tym wieku tak się zachowuje, to co będzie za kilka lat. Mamy pokłóciły się, które z dzieci ma na drugiego zły wpływ, zaczęły wyciągać też jakieś niezałatwione sprawy z przeszłości. Stwierdziły też, że dzieci już nie będą się odwiedzały. Ola i Łukasz tylko spojrzeli na siebie nawet się nie żegnając. Kiedy Ola z mamą zostały same mama zaczęła obrażać Łukasza nazywając go wymoczkiem, ale dziewczynka broniła chłopaka mówiąc, że jest mądry i mama sama kazała jej go polubić. Mama jednak kategorycznie zakazała wizyt Łukasza mówiąc, że dopóki dziewczynka mieszka pod jej dachem, to będzie robiła, co jej każe. Nagle Ola stwierdziła, że chce do taty, bo on jest od niej lepszy. Mama odpowiedziała, że droga wolna i że tata i macocha z pewnością się ucieszą. Ola uznała, że już dawno powinna to zrobić, bo wszędzie będzie jej lepiej, niż tu z mamą, która wiecznie się czepia. Mama zadzwoniła do byłego męża i podała Oli słuchawkę, po czym wyszła z pokoju.
…
Ola odłożyła słuchawkę, Siedziała po ciemku zbierając siły, by iść do mamy. Ta siedziała przy kuchennym stole nad pustym kubkiem po kawie. Spojrzała na Olę, ale nie odezwała się do niej. Dziewczynka zaczęła płakać i rzuciła się mamie na szyję przepraszając ją. Okazało się, że tata wylatuje jutro do Hamburga, a jego partnerka zaczęła Oli tłumaczyć, że nigdzie dziewczynce nie będzie tak dobrze, jak u mamy. Dodała też, że mają swoje dzieci i jest u nich ciasno. Ola wyznała mamie, że nie kocha taty i zaczęła się dopytywać, czym jest miłość. Ta stwierdziła, że to coś takiego, że jak ma się dwie rzeczy, lepszą i gorszą, to tą lepszą oddaje się temu, kogo się kocha. Ola dopowiedziała, że to tak, jak z malinówkami.
Po rozmowie mama postanowiła jechać do babci, żeby sama biedaczka nie siedziała. Zastanawiała się też, gdzie przez cały dzień podziewa się Baśka.
Rozdział 14. Łukasz
Łukasz z mamą wrócili do domu w milczeniu. Chłopiec wiedział, że czeka go awantura, ale stwierdził, że wszystko to jest nieważne, bo pocałował się z Olą. Zerknął na siebie w lustrze stwierdził, że przestał się garbić, a w oczach ma jakby dumę. Mama, która coś do niego mówiła, miała pretensję, że chłopiec jej nie słucha. Ten wyjaśnił, że myślał o sobie i o Oli, ale mama skwitowała, żeby przestał o niej myśleć, bo już więcej jej nie zobaczy. Chłopiec zaprotestował mówiąc, że ją kocha, ale mama oznajmiła, że dziewczyna namieszała mu w głowie.
…
Po awanturze mama przyszła do Łukasza i zapytała, po co się tak kłócą, przecież teraz mają tylko siebie. Postanowiła iść do szkoły, żeby wypisać Łukasza. Niestety, w szkole była też mama Oli i obie panie znów się pokłóciły. Na dodatek pojawiła się wychowawczyni, a obie mamy rzuciły się, żeby opowiedzieć jej swoją wersję wydarzeń.
…
Ola potajemnie zaczepiła Łukasza przy śmietniku. Ten wyznał, że nie wolno mu z Olą rozmawiać, a jego mama zmusiła ojca, by zabrał go do siebie, żeby już ani dnia dłużej nie chodził do ich szkoły. Mama planuje wynająć nowe mieszkanie i chłopiec obawiał się, że pojadą do Gdańska. Ola stwierdziła, że to nic, spotkają się, jak ona pojedzie do Gdańska na kolonie. Chłopiec powiedział, że nienawidzi się przeprowadzać, bo znów będzie najgorszy, ale Ola zaprzeczyła mówiąc, że jest najlepszy. Łukasz zapewnił ją, że nie żałuje ich pocałunku. Spojrzał nagle w górę i zobaczył wielkiego krzyżaka wolno snującego po pajęczynie w róg śmietnika. Ola stwierdziła, że też go widziała i wzruszyła ramionami. Nagle Łukasza zaczęła wołać mama i dziewczynka musiała się schować za pojemnik ze śmieciami. Zapach był tu obrzydliwy, czuła że coś łaskocze ją w nogę, a na dodatek krzyżak zaczął spuszczać się na swojej linie tuż przed jej nosem.
…
Pani Iwona nie wyszła do nich, a tata przeprosił mówiąc, że źle się czuje. Chłopca bardziej jednak zainteresowały go wielkie paczki, które stały w przedpokoju. Okazało się, że tata na Allegro kupił wózek. Chłopiec zdziwiony zaczął się dopytywać, po co tacie wózek, ale ten zaczął się śmiać, że zawsze może się przydać i zmienił temat wypytując się, co to za hece w szkole i czy ma ochotę na coś do jedzenia. Łukasz zaczął dociekać, kiedy ojciec się znów do nich wprowadzi, ale ten stwierdził, że nieprędko. Nagle z krzyknęła Iwona, że znajomi chcą do nich przyjść i poprosiła go, by kupił wino i coś do jedzenia. Mężczyzna pobiegł do sklepu, a po półgodzinie przyszli znajomi pani Iwony, Pilawscy. Ta czuła się już chyba lepiej, bo wyszła z pokoju i powitała ich z uśmiechem. Razem ze znajomymi był Tomek, chłopiec w wieku Łukasza. Kiedy zjedli pączki, chłopcom pozwolono się pobawić na podwórku. Tomek wyznał Łukaszowi, że lubi jego tatę i odkąd zaczął chodzić z jego ciotką, ciągle się widują. Łukasz nie mógł zrozumieć o kim nowy kolega mówi, więc ten mu wytłumaczył, że Iwona jest siostrą jego mamy. Łukasz zaczął protestować, że przecież pani Iwona jest tylko koleżanką z pracy taty. Łukasz przyznał, że kiedyś razem pracowali, ale teraz Iwona jest na zwolnieniu bo jest w ciąży. Ojcem jest tata Łukasza, a co więcej, on i Iwona pobrali się trzy miesiące temu. Okazało się, że rodzice nie powiedzieli chłopcu, że rozwiedli się pół roku temu, a ojciec Łukasza wrócił do kraju, żeby się z Iwoną ożenić.
Nagle chłopcy zobaczyli, jak idzie do nich tata Łukasza zapraszając ich na lody. Łukasz, bez zastanowienia, chwycił czyjś leżący rower i wskoczył na niego tak, jak mu pokazywała Ola. I zanim ktokolwiek się zorientował, pomknął przed siebie jak strzała.
Rozdział 15. Ola
Ola postanowiła, że doliczy do stu i wyjdzie, ale wówczas zrozumiała, że nie ma siły i zaczęła liczyć jeszcze raz. Była bardzo zła na swoją mamę, bo to ona wszystko zaczęła. Dziewczynka zastanawiała się, jak ma teraz żyć nie widując Łukasza. Nagle usłyszała wołającą ją mamę, a po chwili kobieta weszła do śmietnika każąc dziewczynce wychodzić i stwierdziła, że widzi jej nogi. Dodała, że jadą do babci, która ma zrobić dla Oli ciasto czekoladowe. Dziewczynka stwierdziła, że mama naiwnie sądzi, że ciasto czekoladowe zastąpi jej Łukasza. Zdała sobie również sprawę z tego, że ani mama ani babcia, ani nikt inny nie zrozumieją, jak bardzo jest jej źle.
…
Babcia otworzyła drzwi elegancko ubrana. Czekała na nie, a na stole było nie tylko czekoladowe ciasto, ale też tort. Stwierdziła, że to wyjątkowa okazja i zaczęła opowiadać o tym, jak na Allegro licytowała książkę o Jeremim Przyborze i wygrała tą aukcje. Po tym napisał do niej pewien mężczyzna, dopytując po co jej ta książka i tak się poznali, a on zachwycił się jej sernikiem. Okazało się, że mężczyzna, Jan, ma tu zaraz przyjść, a babcia chce go im przedstawić. Mama Oli bardzo się zdenerwowała mówiąc, że babcia teraz to już przesadziła i to po prostu nie wypada. Nagle zadzwonił dzwonek, ale zamiast pana Jana w progu pojawiła się Baśka z kudłatym młodzieńcem. Baśka stwierdziła, że właśnie się zaręczyli i wychodzi za mąż. Chłopak okazał się być Jeremim Twardkiem i przywitał się z mamą i z babcią. Po chwili znów rozległ się dzwonek i na progu stanął starszy pan z bukietem żółtych róż. Nagle Oli zrobiło się strasznie smutno i wyszła do drugiego pokoju. Stwierdziła, że musi coś zrobić, że musi odnaleźć Łukasza.
…
Olę odwiedziła Marcelina mówiąc, że sąsiadka oddała już wszystkie szczeniaki. Zaczęła też wypytywać koleżankę, czy ta dzwoni po wszystkich szkołach podstawowych, ale dziewczynka zaprzeczyła mimo iż przed nią leżała książka telefoniczna otwarta na stronie z podstawówkami. Nagle Marcelina rozpłakała się mówiąc, że jednego szczeniaka zabiła. Tak jej powiedziała sąsiadka po tym, jak po urodzeniu dotknęła maluszka. Ola stwierdziła, że szczeniaki umierają po urodzeniu, a sąsiadka jest wariatką. Marcelina wyznała Oli, że słyszała jak mama Łukasza mówiła, że wyprowadzają się z Warszawy. Dodała też, że ona woli, kiedy chłopca nie ma, ale wpadła na pewien pomysł. Bo skoro Łukasz lubi pająki, to Ola może szukać go na forach dla wielbicieli pająków. Sama odnalazła już trzy takie i wypisała koleżance adresy. Ola od razu wzięła kartkę i zaczęła pisać wiadomość prosząc, by Łukasz się do niej odezwał. Niestety, ku rozczarowaniu Oli, chłopiec nie odpisał od razu. Rano wiadomości również nie było, a kiedy następnego dnia po południu przyszła do niej Marcelina, po raz pierwszy zobaczyła jak Ola płacze i to nie ze złości.
Rozdział 16. Łukasz
Łukasz skończył rozwiązywać zadanie i zamknął podręcznik do fizyki. Czuł, że Marzena ma już dość i nic więcej dziś nie zrobią. Dziewczyna wyznała, że bardzo boi się tego testu i w ogóle boi się liceum. Chłopiec stwierdził, że sprawdzi tylko pocztę, a później pójdą coś zjeść, bo jest bardzo głodny. Marzena zaproponowała, że ona sprawdzi jego pocztę, a chłopak skrzywił się, ale nic nie powiedział. Poszedł do kuchni i przejrzał się w lustrze. Był wysoki, miał szerokie ramiona, bo sporo trenował i jeździł na rowerze po Gdańsku tak długo, że mógłby napisać przewodnik. Nagle koleżanka krzyknęła do niego, że ma jakąś wiadomość od Aleksandry. Chłopiec z nożem w dłoni wpadł do pokoju i zaczął czytać maila od Oli. Okazało się, że wysłała już wiele podobnych, że szukała go na forach dla wielbicieli pająków, a ostatnio mąż jej babci, pan Jan wpadł na pomysł, że skoro robił kiedyś zdjęcia, to Ola może przejrzeć fotoblogi. Marzena zaczęła się dopytywać, kim jest ta Aleksandra i stwierdziła, że musi mieć świra, skoro napisała już 600 e-maili i szuka go tyle lat. Skłamał koleżance, że nie będzie odpisywał i poszedł wreszcie robić kanapki.
Pamiętajcie, że streszczenie jest tylko formą powtórzenia, zachęcam do lektury książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz