Tytuł: Dziennik Rut
Autor: Miriam Synger
Wydawnictwo: Znak
Wiele się mówi o tolerancji, ale tak naprawdę, jako naród, wcale tolerancyjni nie jesteśmy. Kiedy to konieczne, kiedy komuś dzieje się krzywda, potrafimy się zmobilizować i ruszyć do pomocy, ale często ta pomoc jest ograniczona to zbiórki darów, czy finansowych datków. Wciąż boimy się inności, zachowujemy dystans wobec tego, czego nie znamy, w wieku z nas siedzi sporo z ksenofoba. Dlatego nie jest łatwo funkcjonować będąc innej rasy czy wyznania, a nawet orientacji seksualnej w środowisku ludzi, którzy nie rozumieją (a często nawet nie chcą zrozumieć).
Przykładem może być nastoletnia Rut, Żydówka, wychowana w duchu poszanowania tradycji. Dziewczynka pochodzi z wielodzietnej rodziny, poza nią w domu jest jeszcze czwórka rodzeństwa – starszy brat Jonasz i siostra Tamara, a także młodsi od Rut Sara i Benek. Mimo iż kocha swoje rodzeństwo, mamę, a nawet ojczyma, to niekiedy trudno jest z nimi wszystkimi wytrzymać. Szczególnie że chodząca do żydowskiej szkoły siostra wymądrza się, nieustannie nawiązując do ich rodzimej kultury, a młodsze rodzeństwo zadaje zwykle setki pytań, a do tego nikt nie widzi problemu w podbieraniu Rut rzeczy czy naruszaniu jej przestrzeni prywatnej. I pomyśleć, że niekiedy marzenia sprowadzają się do czegoś tak trywialnego, jak … posiadanie drzwi. Na razie jednak nie ma szans ani na własny pokój, ani na własne drzwi, a wszystkiemu winne są skosy…
To nie wszystkie marzenia i dylematy nastoletniej Rut. Dziewczynka ma nadzieję, że ten rok szkolny będzie inny, szczególnie, że zapisała się do kółka teatralnego, a efektem rocznej pracy ma być przedstawienie teatralne. Szkoda tylko, że wrodzona nieśmiałość odbiera Rut mowę przy prezentacji na pierwszych zajęciach, a na dodatek jeszcze dziewczynka spada ze stołka. Później jest tylko gorzej, a na dodatek do ekipy dołączają bliźniaczki z jej klasy, Blanka i Bianka, które wyjątkowo uprzykrzają dziewczynce życie, naśmiewając się z jej odmienności. Rut bowiem, pomijając nieśmiałość, jest jedyną Żydówką w klasie, a wychowana w tradycyjnej rodzinie, obchodzi wszystkie żydowskie święta. W związku z tym często nie ma jej w szkole, bo właśnie świętuje, obchodzi Nowy Rok we wrześniu, a na dodatek jej rodzina buduje w ogrodzie specjalny szałas z okazji święta Sukot, w którym domownicy spędzają niemal całe dnie.
Rut ma przyjaciółkę, której te różnice zupełnie nie przeszkadzają, ale ponieważ nie jest duszą towarzystwa, to wolny czas spędza właściwie tylko z Ulą, albo z rodziną. Prowadzony przez dziewczynkę dziennik jest próbą uporania się z wieloma sprawami, z codziennością, jest przestrzenią, w której Rut może być sobą, może się wyładować, poskarżyć, albo pochwalić. My zaś dzięki temu możemy nie tylko poznać i zrozumieć lepiej samą Rut, ale i żydowską kulturę. To wszystko za sprawą książki „Dziennik Rut”, autorstwa Miriam Synger, opublikowanej nakładem wydawnictwa Znak. Książka przeznaczona dla nastoletnich czytelników poszerza nasze horyzonty, a my przekonujemy się też, że mimo odmienności pewne problemy pozostają takie same, jak choćby bycie traktowany przez rodziców niczym dziecko.
Forma dziennika nadaje książce lekkości, narzuca w tekście pierwszą osobę, dzięki czemu czujemy się bezpośrednimi uczestnikami wydarzeń, lepiej też możemy poznać samą nastolatkę. Rewelacyjne ilustracje sprawiają natomiast, że nabieramy dystansu do historii i niejednokrotnie uśmiechniemy się nie tyle do tego, co Rut pisze, ale właśnie do opowieści stworzonych kreską, doskonale oddających klimat pamiętnika. To wszystko sprawia, że po książkę sięgnąć powinni nie tylko nastolatkowie, ale i ich rodzice, ale także nauczyciele – przede wszystkim ci, którzy mają w szkole dziecko o odmiennej kulturze i zwyczajach. To stwarza płaszczyznę do pozyskania wiedzy, dyskusji, a w konsekwencji do akceptacji.
*współpraca recenzencka*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz