niedziela, 20 października 2024

Lifestyle: Przeklęte domy

Dom kojarzy się z bezpieczeństwem, powinien być miejscem, w którym każdy znajdzie spokój. Niestety, nie zawsze tak jest. Są bowiem domy, które mają swoje sekrety, a ich ściany przesiąknięte są różnymi energiami. Również tymi mrocznymi.

Home sweet home


Tragiczne wydarzenia mające miejsce w domach, dawno rzucone klątwy, nieświadomie otworzone portale do innego wymiaru sprawiają, że osoby mieszkające w takich domach źle się czują, tracą siły, zaczynają cierpieć na bezsenność, czują się obserwowani. Różnego rodzaju byty i energię potrafią bowiem wpływać negatywnie na mieszkańców, zmieniając ich charakter, wywołując choroby, a nawet popychając do samobójstw. Bywa, że nie ma sposobu na zapanowanie nad taką siłą. Często wówczas nie pozostaje im nic innego, jak - dla zachowania zdrowia fizycznego czy psychicznego – opuścić dom.

Zanim dokonamy zakupu i zainwestujemy wszystkie pieniądze w wymarzony dom, warto zapoznać się z jego historią i dowiedzieć, czy poprzedni właściciele chorowali, czy nie żyli w ciągłym gniewie, czy w danym miejscu nie doszło do jakichś tragicznych zdarzeń, a wreszcie, czy o danym miejscu nie krążą przerażające opowieści. W historiach krążących po okolicy często bowiem tkwi ziarno prawdy. Poznajmy zatem domy, które możemy śmiało nazwać przeklętymi…

Willa w Paryżu


Istnieją domy, których kolejni mieszkańcy często zapadają na te same schorzenia. Przykładem może być willa w Passy, paryskiej dzielnicy, zbudowana przed I wojną światową. Do lat 80.ubiegłego wieku aż piętnaście osób zmarło tam z powodu nowotworów, sześć osób zapadło na choroby psychiczne, a dwie popełniły samobójstwo. Podobna sytuacja dotyczy pewnego domu w centrum Paryża, gdzie na przestrzeni niepełna stu lat doszło do sześciu śmiertelnych wypadków, kilka osób zmarło z niewiadomych przyczyn, a dwie popadły w obłęd.

Klątwy żywiołów


Niektóre domy wydają się być prześladowane przez żywioły. Jednym z nich jest stojący w Prowansji dom, dla którego właścicieli w ubiegłym wieku firma ubezpieczeniowa aż dwanaście razy wypłacała ubezpieczenie z powodu zalania. Interesujący w tym wszystkim jest szczególnie fakt, że dom … stoi na wzgórzu, około 400 metrów od najbliższego źródła wody, a powódź zagroziła mu tylko raz. Pozostałe przypadku zalania dotyczyły np. gwałtownej ulewy, która objęła wyłącznie dom i okalające go budynki gospodarcze, innym razem przeszła tamtędy trąba powietrzna, w domu pękały też nieustannie rury. W końcu z inicjatywy ubezpieczyciela powołano specjalną komisję, która miała sprawdzić, czy budynek nie stoi np. na terenie zagrożonym przez wody gruntowe, ale nie znaleziono racjonalnego wytłumaczenia dla tych wszystkich przypadków.

Domom może zagrażać nie tylko woda. W V wieku p.n.e. w Atenach, w dzielnicy Kerameikos, pewien dom na przestrzeni piętnastu lat, płonął aż sześciokrotnie, w tym trzykrotnie został zniszczony doszczętnie, aż do fundamentów. Sprawa była na tyle poważna, że zajęli się nią kapłani, ale ich modlitwy i ofiary niczego nie zmieniły. Ostatecznie, kiedy po raz szósty spłonął doszczętnie, postanowiono go wywieźć jego resztki, To jednak niczego nie zmieniło – klątwa nie przestała prześladować tego miejsca, bowiem często dochodziło tam do pożarów stoisk.

Podobna historia miała miejsce w Edynburgu, gdzie jeden z domów palił się aż osiem razy i na nic zdały się wszystkie sposoby odczyniania klątwy. Ostatecznie właściciele sprzedali dom, który został następnie zburzony, a na jego miejscu stanął bank. Jednak i on nie uchronił się przed klątwą, bowiem budynku nieustannie dochodziło do pożarów, za które odpowiadały m.in. przewody elektryczne, sadze w kominie czy rzucone niedopałki papierosów.

Także w Norymberdze jest pewna kamienica, którą przed całkowitym spaleniem uchronił tylko materiał, z którego została zbudowana. W jej wnętrzach nieustannie wybuchały pożary, m.in. od iskry z kominka zajął się dywan i podłoga, od płomienia świecy zapaliły się firany itp.

Tam nie znajdziesz szczęścia


Są również domy, w których właściciele nie mogą ułożyć sobie życia osobistego, nie są też szczęśliwi. Przykładem może być dom w Nicei, odziedziczony przez pewną młodą dziewczynę, a zapisany przez jej cioteczną babkę. Panna wyszła za mąż i urodziła dwie córki, ale wkrótce owdowiała i później nie weszła już w żaden związek. Również jej córki nie zaznały szczęścia – obie wstąpiły do klasztoru. Jedna zrobiła to po śmierci narzeczonego tuż przed ślubem, druga przeżyła miłosny zawód i nie potrafiła sobie z tym poradzić. Po śmierci wdowy dom przeszedł na wnuczkę kuzynki dawnej właścicielki. Młodej dziewczynie nie przyniósł jednak szczęścia, bowiem w ciągu piętnastu lat sześciokrotnie coś stawało na przeszkodzie jej małżeństwu. Dwóch narzeczonych zginęło w tragicznych okolicznościach, jeden zaginął bez wieści, trzech kolejnych okazało się oszustami. W wieku 35 lat kobieta sprzedała dom i opuściła miasto. Trzy miesiące później wyszła za mąż za pośrednika handlu nieruchomościami, który szukał jej nowego lokum.

Demoniczne domy


Japończycy mają specjalne określenie na domy w których „Mieszkają duchy” – napiętnowane domy lub mieszkania z wadą. W domach tych błąkają się czarnowłose duchy zwane yurei. Są to dusze tych, którzy zmarli, jednak nie zostali pochowani zgodnie z tradycją. Mowa tu np. o samobójcach, ofiarach morderstw czy tych, którzy zmarli samotnie, a ich ciała odnaleziono po pewnym czasie. W tych przypadkach mówi się o tzw. okropnej śmierci, bowiem brak odpowiedniego ceremoniału uniemożliwia duszy oczyszczenie i sprawia, że wraca ona do swojego domu dręczona ostatnią myślą przed śmiercią. Nawet w centrum Tokio, gdzie trudno jest o mieszkania, są apartamenty, które przez wiele lat stoją puste mimo niskich cen.

To jak, gotowi na przeprowadzkę?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz