Autor: Freida McFadden
Wydawnictwo: Czwarta strona
Mówi się, że zemsta najlepiej smakuje na zimno. I że cicha woda brzegi rwie. Wszystkie te stwierdzenia dystansuje jednak powiedzenie, że życie pisze najbardziej wyszukane scenariusze, a czasami takie, których nawet nie bylibyśmy w stanie wymyśleć.
Dawn Schiff jest dziwna. I nawet biorąc pod uwagę bardzo szerokie spektrum zachowań wykraczających poza normy, jakie prezentują ludzie, to i tak jest dziwna. Obserwując jej zachowania z perspektywy terapeuty czy lekarza psychiatry można powiedzieć, że blisko jej do osoby w spektrum autyzmu, bowiem ze swoją wybiórczością pokarmową, brakiem umiejętności nawiązywania kontaktów społecznych czy fiksacją na danym temacie, doskonale się wpasowuje w szereg cech neurorozwojowych, typowych dla spektrum. Jada posiłki tylko w jednym kolorze danego dnia, nie pozwalając, by cokolwiek ten monochromatyzm zaburzyło. Nie ma wyczucia w kontaktach z ludźmi, nie rozumie aluzji, nie czuje, kiedy prawda boli, a także, kiedy sama bywa natarczywa. Na dodatek jej zainteresowanie żółwiami wykracza dalece poza pasję zbierania figurek, jest w stanie bowiem każdego zanudzać szczegółami z życia gadów.
Kiedy taka osoba trafi w swoim dorosłym życiu na firmę, która stworzy jej bezpieczne warunki funkcjonowania, może być cennym pracownikiem. Tak jak Dawn, która wybrała idealną dla siebie ścieżkę kariery – księgowa. Może skupić się wówczas na liczbach, szukaniu oszczędności, nieprawidłowości. Tyle tylko, że Dawn trafiła na Natalie Farrel, gwiazdę sprzedaży, piękną i okrutną kobietę, która zawsze dąży do celu, nawet po trupach. A przy tym jest słodka niczym miód i sama nie dopuszcza do siebie myśli, jaką potrafi być zołzą. To ona pierwsza zauważyła, że coś musiało się stać, skoro koleżanka z boksu obok, Dawn właśnie, nie zjawiła się w firmie. Zawsze jest na stanowisku dokładnie o 8:45, zaś według jej rozkładu dnia można nakręcać zegarki. Wszyscy jednak zlekceważyli zaniepokojenie Natalie sądząc, że nic się nie stało. Szczególnie, że Dawn zdarzało się zapominać o zebraniach albo mylić ich godziny. Tyle tylko, że kobieta twierdziła zawsze, że maile w tej sprawie dostawała od Natalie…
Kiedy Natalie odbiera niepokojący, anonimowy telefon z prośbą o pomoc, jest przekonana, że dzwoniła Dawn. Poważnie zaniepokojona nieobecnością koleżanki odnajduje jej dom i wchodzi do niego, odkrywając ślady zbrodni. Nie wie, że właściwie w tym momencie staje się podejrzaną szczególnie, że nakłania swojego chłopaka Caleba, by skłamał zapewniając jej alibi. Jednak pogrążają ją ostatecznie maile, które Dawn pisywała do swojej przyjaciółki. Maile, w których szczegółowo opisywała, jak Natalie podle ją traktowała i jak podburzała wobec niej innych pracowników…
Sprawa wydaje się prosta. Biedna zaszczuta Dawn i karierowiczka Natalie starły się ze sobą i ta pierwsza przegrała. Ale czy rzeczywiście? Przekonamy się o tym z lektury książki pt. „Dobra koleżanka”, autorstwa Freidy McFadden. Opublikowana nakładem wydawnictwa Czwarta Strona powieść, to prawdziwa gratka nie tylko dla miłośników autorki, ale także dla wszystkich ceniących sobie dobrze skonstruowane powieści psychologiczne, w których watek ten miesza się z kryminalnym.
Książka składa się z dwóch części, pozwalając nam nie tylko śledzić wydarzenia w firmie, w której pracowała Dawn, ale i to, co działo się po jej zniknięciu. Wydarzenia poznajemy z perspektywy Natalie, ale i Dawn, m.in. za sprawą maili. I choć początkowo poszczególne watki przypominają niepasujące do siebie puzzle, to wkrótce wszystko składa się w przerażającą całość, pokazując, do czego może być zdolny człowiek zepchnięty do ofensywy, doprowadzony do ostateczności. To powieść, która długo jeszcze w nas rezonuje i to nie tylko za sprawą opisów podłości, do jakich może posunąć się człowiek w stosunku do swego bliźniego…
*współpraca recenzencka*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz