Autor: Magdalena Zimniak
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Żadne sekrety nie mogą równać się z tymi, które pieczołowicie ukrywane są w czterech ścianach. Dzieje się tak dlatego, że poszczególni członkowie rodziny mają interes w tym, żeby owa tajemnicę dalej skrywać, zwykle zatem takie sekrety – mniej lub bardziej wstrząsające – wychodzą przez przypadek, albo dopiero po śmierci tych, którym mogły one zaszkodzić. A mnóstwo jest zapewne takich, które mroki czasu już pogrzebały i nigdy nie dowiemy się prawdy.
Rodzina Paciorków ma mnóstwo sekretów, ale wychodzą one na jaw dopiero dzięki zniknięciu Julii, młodej kobiety, córki. Wyszła z mężem do jednego z warszawskich kościołów, pod pretekstem rzekomej spowiedzi, po czym zniknęła na terenie światyni, kiedy on czekał na nią w kościelnej ławie. O ile wcześniej sama chęć udania się do kościoła ateistki, była dla Karola dziwna, to teraz szaleje na myśl, że Julii mogło się coś stać. Tym bardziej, że docierają do niego sygnały, że żona w trwającym zaledwie pięć lat małżeństwie, mogła nie czuć się szczęśliwa. Co jednak stało się z nią pomiędzy konfesjonałem, a miejscem, gdzie był Karol? Czy to możliwe, że jej zniknięcie jest w jakikolwiek sposób powiązane ze zniknięciem dwóch innych kobiet działających przy kościele na Tamce? Zaginionych nigdy nie odnaleziono, a to z kolei źle wróży sprawie Julii.
Śledztwo w sprawie Julii prowadzi nadkomisarz Krystyna Farkas, a choć w pełni poświęca się ona pracy, to w zasadzie nie posuwa się ono ani na krok do przodu. Nie ma bowiem żadnych świadków, żadnych dowodów, pojawia się natomiast coraz więcej elementów wspólnych, jeśli chodzi o tajemnicze zniknięcie Julii, niedawne zniknięcie siostry Katarzyny, szarytki współpracującej z kościołem na Tamce oraz zniknięcie kilka lat temu siostry Danki. Wszystkie trzy wydarzenia łączy dany kościół, ale dwie poprzednie kobiety były związane z nim bardzo mocno wiarą, podobne były też okoliczności, w jakich zniknęły – po kolacji zorganizowanej w parafii. Przesłuchując rodzinę Paciorków nadkomisarz ma wrażenie, że nikt tam nie mówi prawdy, a na dodatek na rodzinie ciąży prawdziwe przekleństwo. Nie dość, że syn po wypadku samochodowym jeździ na wózku, córka leczyła się psychiatrycznie z powodu halucynacji dotyczących tego, że brat pragnie ją zamordować, to jeszcze matka wydaje się być labilna emocjonalnie. Jeśli do tego wszystkiego dodamy fakt, że księdzem w kościele na Tamce jest znany youtuber, wielka miłość Julii, poznany zresztą w klinice psychiatrycznej, zaś dyrektorem szpitala psychiatrycznego jest przyjaciel matki Julii, otrzymamy nieszablonowy, wymykający się wszelkim schematom kryminał, w którym tak naprawdę nie wiadomo, kogo należy się bać.
Opublikowana nakładem wydawnictwa Skarpa Warszawska powieść pt. „Kształt demona”, to napisana z niezwykłym wyczuciem i jednocześnie znajomością ludzkiej duszy (i ludzkiego umysłu) książka autorstwa Magdaleny Zimniak. To już kolejna ze znakomitych powieści autorki, oscylujących na pograniczu kryminału, thrillera, powieści psychologicznej i obyczajowej pozycja, która angażuje nas w opisywane wydarzenia i nie pozwala nawet na chwilę dekoncentracji. To propozycja zarówno dla miłośników wymienionych gatunków, jak i samej autorki, która zostawi nas w stanie kompletnej rozsypki emocjonalnej i jeszcze długo zmuszać będzie do analizowania wszelkich wskazówek, dowodów i słów bohaterów. Ci zaś są doskonale wykreowani, pełni sprzeczności, co może wynikać z kłamstwa dotyczącego bieżących wydarzeń, ale i pragnienia ukrycia tajemnicy z przeszłości i to za wszelką cenę. Warstwa psychologiczna jest tu bardzo głęboka, choć do końca nie wiemy, z jakimi zaburzeniami (i czy w ogóle) mamy do czynienia, a jest to istotne dla tego, jak prowadzona jest akcja.
Podobnie, jak zresztą śledczy prowadzący sprawę, długo nie jesteśmy w stanie podać prawdopodobnej wersji wydarzeń i wskazać osoby, która stoi za zniknięciami kobiet. Kiedy sytuacja robi się jeszcze poważniejsza, bowiem z Wisły wyłowione zostaje kobiece ciało zaczynamy gorączkowo szukać kierunku, w jakim powinno zmierzać nasze osobiste śledztwo. I w końcu wszyscy stają się podejrzani, a my już tylko biernie śledzimy rozwój wydarzeń, dając się raz po raz zaskoczyć tym, co nam jeszcze przyniosą. Naszą dezorientację pogłębia jeszcze prowadzenie akcji na dwóch płaszczyznach czasowych, przez co zyskujemy nowych podejrzanych. Gdzie leży prawda? Dajmy się zaskoczyć, bo na spotkane z demonem – również z tym tkwiącym w człowieku – i tak nie można się przygotować.
*współpraca recenzencka*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz