Zalążkiem Bielska, był gród datowany na XI wiek, którego ślady widoczne są do dzisiaj w postaci fosy i wału w tzw. Starym Bielsku przy ul. Wału Szwedzkiego oraz Pod Grodziskiem. Właśnie w tym miejscu rozwinęła się osada, która już w 1203 roku otrzymała prawa miejskie. Grodzisko zniszczone zostało pod koniec XIV wieku. Wówczas Bielsko znalazło się w granicach królestwa czeskiego, a w 1526 roku włączone zostało do monarchii austriackiej. Miasto, już od samego początki swojego istnienia słynęło z sukiennictwa, pierwotnie ręcznego, a później maszynowego (pierwsza przędzarka wprowadzona została przez Henryka Jankowskiego już w 1806 roku). Stąd wywodzono etymologię nazwy „Bielsko”, pochodzącą od bielenia sukna w rzece. Biała, mimo że młodsza, ma jako miasto trzechsetletną historię. Dzieląca je granica państwowa, mozaika narodowa oraz wyznaniowa sprawiły, że oba mają bogatą i interesującą historię. Rzeka Biała, która przez długi czas była granicą pomiędzy nimi (również jako granica międzypaństwowa) z czasem przestała je dzielić, a dziś miasta są jednością. Oficjalnie miasto Bielsko-Biała powstało stycznia 1951 roku. Położenie geograficzne na szlakach pomiędzy czterema stolicami: Warszawą, Wiedniem, Budapesztem i Pragą w połączeniu z faktem, że miasto posiada zarówno góry, jak i lasy w swoim obrębie, przyciąga wielu turystów. Niewiele osób wie, że Bielsko-Biała nazywana jest Małym Wiedniem, swój architektoniczny splendor zawdzięcza bowiem wiedeńskim i wykształconym w Wiedniu architektom.
W Bielsku byłyśmy trzy dni i chciałyśmy przede wszystkim skorzystać z atrakcji dla dziecka, ale w ten sposób, by zwiedzić też miejskie muzeum z jego oddziałami. Nastawiałyśmy się też na wystawę „Owady i spółka”, niestety okazało się, że jest otwarta od soboty do niedzieli, tymczasem my byłyśmy w mieście od wtorku do czwartku.
Przede wszystkim chciałyśmy przejść szlakiem postaci z bajek, z racji tego, że trudno o bardziej bajkowe miasto w Polsce, niż właśnie Bielsko-Biała – to kolebka polskiej animacji klasycznej. Tu właśnie narodzili się najsłynniejsi bohaterowie bajek, tacy jak Bolej i Lolek, Reksio, Baltazar Gąbka i wielu innych. Tu też powstały bajkowe rzeźby oraz ulice i place, których patronami są bajkowe postaci. Działa też OKO-Interaktywne Centrum Bajki i Animacji.
Szlakiem Postaci z Bajek
Pierwszy dzień w Bielski-Białej upłynął nam pod znakiem wędrówek szlakiem bajkowych postaci. Na ulicach wokół centrum miasta znajdziemy:
- Don Pedra de Pommidore, Szpiega z Krainy Deszczowców. Ten czarny charakter narodził się w 1965 roku na stronach książki Stanisława Pagaczewskiego „Porwanie Baltazara Gąbki”. Jako szpieg z Krainy Deszczowców Don Pedro robi wszystko, by udaremnić misję ratunkową na czele której stoi Smok Wawelski. Autorem tej postaci jest Alfred Ledwig, reżyser, scenarzysta, jeden z najlepszych rysowników wytwórni z Bielska-Białej. Rzeźba Don Pedro z Mypingiem stoi na ulicy 11 listopada.
- Pampalini to figura, która znajduje się nieco dalej, w rejonie tzw.krzywego mostku, nieopodal bielskiego ratusza. Figurka tego sympatycznego, nieco nieporadnego łowcy zwierząt, została odsłonięta 5 grudnia 2019 roku. Autorem pomnika jest Bronisław Zeman, który stworzył jego plastyczną postać. Pracę w Studiu Filmów Rysunkowych rozpoczął w 1958 roku jako animator, następnie został reżyserem. Pampalini, jako bohater trzynastoodcinkowego serialu Studia Filmów Rysunkowych, powstał w latach 70. ubiegłego wieku. Ma on swoje ulubione powiedzonko „O Donna Klara…”.
- Bolek i Lolek to chyba najpopularniejsi bohaterowie, którzy narodzili się w Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. Pierwszy film o przygodach dwóch sympatycznych braci na ekranach pojawił się jesienią 1963 roku. Pomysłodawcą serialu był Władysław Nehrebecki, a pierwowzorami głównych bohaterów byli jego dwaj synowie: Romek i Janek. Kwestia autorstwa postaci plastycznych była sporna – zajął się nią nawet Sąd Najwyższy, który orzekł, iż prawa te posiadają Alfred Ledwig, Leszek Lorek i Władysław Nehrebecki. Wszyscy trzej byli bowiem w grupie założycieli Studia Filmów Rysunkowych. Rzeźba Bolka i Lolka została odsłonięta w 2011 roku i znajduje się ona na placu przy ulicy Mostowej pomiędzy budynkami galerii handlowej.
- Rzeźba Reksia znajduje się na placu przy fontannie pomiędzy ulicą 11 Listopada i ulicą Stojałowskiego. Seria filmów o Reksiu była drugą najpopularniejszą serią stworzoną w bielskim Studiu Filmów Rysunkowych. Reksio pojawił się na ekranie w 1967 roku w odcinku „Reksio poliglota”. Twórcą postaci Reksia, pomysłodawcą bajki oraz reżyserem większości odcinków jest Lechosław Marszałek. Czołówkę do filmów o Reksiu rozpoczyna jedna z najbardziej znanych melodii, stworzona (jak cała muzyka do Reksia) przez Zenona Kowalowskiego, katowiczanina. Skąd się wziął Reksio? Lechosław Marszałek zainspirował się własną suczką Trolę, terierkę ostrowłosą i to ona jest pierwowzorem bajkowego pisarza. Obok Reksia jest również pięknie ławeczka z postacią jego twórcy.
- Smok Wawelski i Bartolini Bartłomiej - Tuż obok Don Pedra de Pommidore, na ulicy 11 listopada na wysokości placu Wojska Polskiego, znajdziemy kolejne dwie postaci. Smok Wawelski i kucharz Bartolini Bartłomiej Herbu Zielona Pietruszka zostali wymyśleni przez krakowskiego pisarza Stanisława Pagaczewskiego. Książka powstała w połowie lat 60.ubiegłego wieku. Kilka lat później niesamowite przygody bohaterów zostały zekranizowane w filmie animowanym w Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. Autorem wizerunku postaci jest Alfred Ledwig, a jego postaci spodobały się na tyle, że trafiły również na karty książek w kolejnych wydaniach. Co ciekawe, w książce kucharz Bartolini był herbu „Udziec barani i dwa skrzyżowane widelce”, zaś w serialu funkcjonowało „zielona pietruszka” – ponoć dlatego, by nie drażnić ludzi w okresie, kiedy mięsa w sklepach brakowało.
Będąc na placu Wojska Polskiego warto też zwrócić uwagę na jedną z nowszych fontann - fontannę z Żabami.
Studio Filmów Rysunkowych i OKO
Studio Filmów Rysunkowych to najstarsza i najbardziej utytułowana polska wytwórnia filmów animowanych. Powstałe w 1947 roku w Katowicach studio, rok później na stałe przeniosło się do Bielska-Białej. Filmowcy najpierw rezydowali w willi przy ul.Mickiewicza, później budynku przy ulicy Zdrojowej, a w momencie połączenia Bielska i Białej wytwórnia przejęła willę przy ul.Rotha przy ul.Cieszyńskiej, gdzie do dziś ma swoją siedzibę.
Studio, które założył malarz Zdzisław Lachur, na trwałe wpisało się w polską kulturę. W wytwórni zrealizowano ponad 1000 filmów animowanych, w tym 9 pełnometrażowych. Dziś, studio przewiązką połączone jest z OKO, czyli z Centrum Bajki i Animacji, które miałyśmy okazję zwiedzić.
Jedną z głównych atrakcji OKO jest całoroczna multimedialna i interaktywna wystawa poświęcona historii Studia Filmów Rysunkowych, a także procesowi tworzenia animacji. Wędrując po kolejnych korytarzach i dwóch kondygnacjach budynku, można poznać nie tylko historię bielskiej animacji, jej twórców oraz dawne techniki wytwarzania filmów, dowiedzieć się, jak wygląda udźwiękowienie animacji, ale także samemu stać się reżyserem. Każde dziecko przy wejściu otrzymuje bowiem Legitymację Reżysera z kodem QR, a używając jej ma szanse na specjalnie wyznaczonych stanowiskach stworzyć swój film – wybierając m.in. postaci, scenografię, głos czy sposób walki ze złoczyńcą. Wychodząc można ten film obejrzeć w całości, a co więcej używając danych z legitymacji, zobaczyć go również w domowym zaciszu. Wiele stanowisk adresowanych jest do młodszych gości i zachęca do rozwiązywania zagadek, gry memory, kolorowania i innych, ciekawych form edukacyjnej zabawy. Przyznaje, że mnie ta wystawa przerosła, może dlatego, że miałam inne oczekiwania. Dla mnie zbyt interaktywna, wolałabym podziwiać bohaterów na foliach czy w postaci maskotek itp. Klarze się jednak podobało i od razu zaczęła dopytywać, kiedy wrócimy. To najważniejsze!
Bilet normalny to koszt 36 zł, bilet ulgowy 32 zł. (ceny na 07.2024 r.)
Warto wiedzieć, że OKO to nie tylko wystawa. Można tu obejrzeć również filmy animowane w Kinie Kreska – warto sprawdzić godziny seansów.
Dom Tkacza
Odwiedzając OKO postanowiłyśmy odbić nieco w bok i po kilku minutach znalazłyśmy się na ulicy Sobieskiego. Możemy tu obejrzeć ciekawą zabudowę przedmieścia (nas najbardziej zachwycił dawny budynek Straży Pożarnej), zaś przy drodze, przy nr 51 dostrzeżemy tzw. Dom Tkacza, pochodzący z połowy XVIII wieku, zamieszkiwany niegdyś przez rodzinę tkacza-sukiennika. Od 1992 roku w tym drewnianym budynku mieści się oddział Muzeum w Bielsku-Białej. Możemy tam zwiedzać warsztat tkacki, z oryginalnym krosnem nicielnicowym, pochodzącym z XVIII wieku, a także wnętrza mieszkalne – typowe dla bielskich rodzin rzemieślniczych z przełomu XIX i XX wieku. Bilet kosztuje 10 zł, a pracownicy przemili. Choć tak naprawdę drugi raz już bym tam nie poszła.
Spacerując po Bielsku nie możemy ominąć Rynku. Główny plac Starego Miasta, położony na tzw. Wzgórzu Miejskim, jest lekko obniżony ku wschodowi. Wokół Rynku zauważymy piękne, barokowo-klasycystyczne kamienice mieszczańskie, pochodzące z XVII i XVIII wieku. Atrakcją dla spacerowiczów jest z pewnością fontanna z rzeźbą Neptuna. Obok umieszczono przestrzenną makietę całego placu, a także specjalnie wyeksponowane stanowisko z odkrytymi fundamentami dawnej studni miejskiej. Rynek otaczają liczne restauracje i kawiarnie, warto tu zatem przysiąść na kawę i lody i popatrzeć na całkiem ładnie odnowiony plac.
|
stara studnia |
Stąd już tylko kilka kroków dzieli nas od Zamku Książąt Sułkowskich. Idziemy zrujnowanymi podcieniami, które już od dłuższego czasu wymagają remontu i przywrócenia im charakteru.
Zamku Książąt Sułkowskich
Wzniesiony w XIV wieku przez Piastów cieszyńskich z biegiem czasu był wielokrotnie rozbudowywany i przekształcany przez kolejnych właścicieli. Modernizacja przeprowadzona przez księcia Ludwika Sułkowskiego w połowie XIX wieku ostatecznie zatraciła dawne cechy stylowej budowli i nadała jej współczesny, eklektyczny wygląd. Dziś swoją główną siedzibę ma tu Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej.
|
W tle Zamek Sułkowskich |
Według legendy w jego miejscu znajdował się niegdyś gródek rozbójników napadających na podróżujących kupców. Książę opolski Kazimierz miał go zdobyć i wytępić zbójców, a w miejscu tym wystawić dwór myśliwski, który z czasem rozbudowano do postaci okazałego zamku, przy którym rozwinęło się miasto. W każdej legendzie kryje się ziarno prawdy. Badania archeologiczne potwierdzają, że w miejscu dzisiejszego zamku w XIII wieku prawdopodobnie istniał drewniany gródek. Pełnił on rolę strażnicy strzegącej przeprawy przez rzekę Białą oraz skrzyżowania ważnych dróg handlowych: szlaku solnego z Krakowa do Cieszyna, na Morawy i do Czech oraz traktu z Górnego Śląska przez Żywiec na Węgry. W drugiej połowie XIV wieku zniszczoną przez pożar strażnicę zastąpił zamek murowany, wzniesiony przez księcia cieszyńskiego Przemysław I Noszaka. Budowla, od początku włączona w system fortyfikacji Bielska, będąca najsilniejszym elementem jego obwarowań, reprezentowała typ tzw. zamku miejskiego. Pełniła jedocześnie ważną rolę śląskiej warowni granicznej: płynąca w pobliżu rzeka Biała od 1316 roku rozdzielała księstwa dzielnicowe cieszyńskie i oświęcimskie, w połowie XV wieku stała się czesko-polską granicą państwową, a w latach 1526–1772 oddzielała monarchię austriackich Habsburgów od Rzeczpospolitej.
Bielski zamek, z biegiem czasu stopniowo rozbudowywany i przekształcany, przez ponad dwa stulecia służył jako jedna z siedzib Piastów cieszyńskich. W 1572 roku stał się centrum administracyjno-gospodarczym samodzielnego bielskiego państwa stanowego (łac. status minor), którym władali przedstawiciele szlacheckich rodzin Promnitzów (1572–1582), Schaffgotschów (1582–1592), Sunneghów (1592–1724), Solmsów (1728–1742) i Haugwitzów (1742–1752). Od końca XVI wieku przeistaczał się coraz bardziej w szlachecką rezydencję, nie tracąc jednak walorów obronnych: mimo spalenia przez Szwedów pod koniec wojny trzydziestoletniej (1646) jeszcze w 1689 roku zaliczano go do najznaczniejszych na Śląsku.
W 1752 roku bielskie państwo stanowe przeszło w ręce polskiej magnackiej familii Sułkowskich i zostało podniesione przez cesarzową Marię Teresę oraz jej męża Franciszka Stefana do rzędu księstw. Zamek, zniszczony podczas wielkich pożarów miasta w 1753, 1808 i 1836 roku, przebudowano do dzisiejszej eklektycznej postaci w latach 50. i 60. XIX wieku z inicjatywy księcia Ludwika. W 1881 roku przesłonił ją od północy piętrowy budynek mieszkalno-sklepowy, wystawiony w miejscu gorzelni i browaru. Z kolei w 1899 roku od strony wschodniej wystawiono ciąg pawilonów handlowych, zwanych bazarami, tworzących efektowną podbudowę architektoniczną dla bryły zamku i kaplicy św. Anny.
Sułkowscy rezydowali w Bielsku do 1945 roku. Po II wojnie światowej w zamku przejętym przez Państwo Polskie ulokowano kilka instytucji kulturalnych, w tym muzeum, które od 1983 roku jest jedynym użytkownikiem historycznej budowli. W 1973 roku, podczas przebudowy układu komunikacyjnego centrum miasta, wyburzono zespół budynków podzamcza, odsłaniając zamek od wschodu i północy. Odnowione wówczas elewacje poddano ponownej renowacji trzy dekady później (2006–2008), wkrótce wyremontowano też i nakryto przeszklonym dachem dziedziniec wewnętrzny (2012–2014). Ostatnim etapem prac było odnowienie kaplicy św. Anny, miejsca spoczynku książęcego rodu Sułkowskich (2019–2021). Zamkowi przywrócono dawną świetność o czym możemy przekonać się decydując na zwiedzanie zamkowych wnętrz.
Wystawa archeologiczno-historyczna w północnym skrzydle zamku przedstawia historię regionu, miasta i zamku od czasów najdawniejszych po rok 1989. Zgromadzono na niej ponad tysiąc eksponatów archeologicznych, historycznych, artystycznych i etnograficznych ze zbiorów bielskiego Muzeum, a także, w kilku przypadkach, udostępnionych przez inne muzea i osoby prywatne.
Zgromadzona w bielskim Muzeum kolekcja broni i eksponatów związanych z kulturą łowiecką i strzelecką stanowiła już w latach 2001–2014 element stałej ekspozycji (sale pierwszego piętra zamku). Z uwagi na zmianę funkcji tych pomieszczeń ekspozycja militariów została przeniesiona do jednej z sal na parterze, tzw. Strzelnicy (nazwa od reliktu strzelnicy kluczowej odkrytej wraz z fragmentem murów południowo-wschodniej baszty).
|
Strzelnica |
Największe wrażenie jednak robią same sale i galerie, tj. Galeria Malarstwa Portretowego XIX i I połowy XX wieku, którego wybór wyeksponowany został w drugiej części korytarza, biegnącego wzdłuż sal skrzydła południowego zamku Sułkowskich. Prezentowane płótna powstały na przestrzeni 147 lat, co pozwala prześledzić zmiany zachodzące w sposobie przedstawiania wizerunków kobiet i mężczyzn, od bardzo oficjalnych po niezwykle pogłębione w wyrazie psychologicznym. Najstarszym obiektem jest namalowany w 1800 r. Portret jakobina, najmłodszym Portret malarza Franciszka Dudziaka z 1947 r., pędzla Jana Chwieruta. W galerii znajdującej się we wschodnim skrzydle zamku prezentowane są najciekawsze przykłady malarstwa polskiego i obcego XIX i XX wieku. Zamkowe wnętrza kryją też m.in. XIX-wieczny Salon Biedermeierowski klasyczny dla mieszczańsko-przemysłowej społeczności Bielska i Białej tego czasu. Centralną część skrzydła południowego na zamkowym piętrze zajmuje Salon Muzyczny. Jest to najbardziej okazałe i reprezentacyjne pomieszczenie w zamku, gdzie przeszłość, prezentowana przez zabytkowy wystrój, łączy się z teraźniejszością poprzez aktualne wydarzenia kulturalne, które się tam odbywają.
|
kaplica zamkowa |
Cena biletu normalnego to 20 zł (dzieci do 7 lat w miejskich muzeach nie płacą – duże brawa!)
Stara Fabryka
Całkiem niedaleko zamku Sułkowskich, przy placu Żwirki i Wigury znajduje się Stara Fabryka – oddział muzeum utworzony w 1979 roku. Początkowo Funkcjonował jako Muzeum Techniki i Włókiennictwa w 1996 roku. Stała wystawa historyczna „Od włókiennictwa do małego fiata…”ukazuje industrialne oblicze miasta. Wilk, selfaktor, postrzygarka…”, to zajmująca kilka sal fabrycznych unikalna kolekcja maszyn i urządzeń, pracujących niegdyś w zakładach włókienniczych. Jest również kantor mistrza i laboratorium, w którym badano przędzę i wyroby. Nie brak tu atrakcji dla dzieci, jak stanowisko przymierzania kapeluszy czy możliwość stworzenia kobiecej sukni i męskiego płaszcza z motka wełny oplątanej na kołeczkach.
Cena biletu normalnego to 14 zł
Szyndzielnia
W dzień wyjazdy zdecydowałyśmy się tez wybrać na Szyndzielnię, ale od razu zakładałam wjazd kolejką gondolową.
Szyndzielnia to szczyt w Beskidzie Śląskim (1028 m n.p.m.), wznoszący się na północ od Klimczoka, usytuowany pomiędzy dolinami Olszówki, Wapienicy i Białki w granicach administracyjnych miasta Bielska-Białej. Takie położenie Szyndzielni zachęca jego mieszkańców i przyjezdnych do uprawiania turystyki pieszej, nordic walkingu oraz kolarstwa górskiego, ale także do spacerów w niższych partiach masywu.
Na szczyt prowadzi kolej linowa o długości 1810 m. Przejazd żółtymi, przeszklonymi gondolami dostarcza niezapomnianych wrażeń. Wagony wspinają się stromo na Szyndzielnię, na początku trasy wciskając się między szczyt Kołowrotu i wzniesienia Dębowca i Cubernioka. Podczas jazdy możemy cały czas podziwiać przepiękną panoramę Bielska-Białej.
My w pobliże dolnej stacji kolejki dojechałyśmy autobusem nr 8 z centrum miasta. Stąd tylko ok. 5 minutowy spacer dzieli nas od stacji. Kolejką można wjechać na górę w odstępach czasowych co 30 min. Przyjechałyśmy kilka minut po 9, więc czekałyśmy około 20 na otwarcie platformy z gondolami. Cena biletu normalnego w dwie strony to 43 zł. Nie musimy jednak od razu zjeżdżać. My wychodząc ze stacji kolejki postanowiłyśmy udać się jeszcze do schroniska na drugie śniadanie.
Schronisko na Szyndzielni położone na wysokości 1001m.n.p.m. zbudowane w 1897 roku jest najstarszym schroniskiem w Beskidach. Zbudowane jest z kamienia, architekturą nawiązuje do schronisk alpejskich, z charakterystyczną wieżyczką. Mimo iż sama bryła budynku wciąż mnie zachwyca – szczególnie nasłonecznione tarasy, to wnętrze już od kilku lat domaga się modernizacji. A toalety na parterze są tragedią. Niestety nie zachwyca również jedzenie, o cenach nawet nie mówiąc. Ostatecznie, po zjedzeniu kawałka lekko już suchej szarlotki zdecydowałyśmy się zjeść coś po powrocie do Bielska, a czas wykorzystać jeszcze na wejście na wieżę widokową koło stacji kolejki (wejście dodatkowo płatne - 8 zł).
|
widok z wieży |
|
Wieża widokowa |
|
Na wieży |
Bielskie Błonia
Pojechałyśmy również (autobus nr 10 naprzeciwko hotelu Prezydent) na Bielskie Błonia, polecono nam bowiem tamtejsze Błonia. Od autobusów trzeba jeszcze koło 10 min przejść do strefy boisk, licznych bud z jedzeniem, boisk i placów zabaw, które świetność mają już dawno za sobą. Były również dmuchańce, za które nie można było płacić kartą. Ogólnie – stracony czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz