niedziela, 2 czerwca 2024

Podróże: wystawa "Kleks. Magia Kina" w Katowicach

Z dzieciństwa pozostał mi dość wyraźny obraz Pana Kleksa, w filmie granego wówczas przez Piotra Fronczewskiego. Samego filmu i książki fanką nie byłam, a mimo wszystko "nowy" Pan Kleks, inspirowany tym sprzed lat, zupełnie mnie nie ujął. Tym razem to zupełnie nie była ... moja bajka.

Jednak mimo niekorzystnej oceny filmu w reżyserii Macieja Kawulskiego, to kiedy tylko usłyszałam o wystawie "Kleks. Magia Kina", postanowiłam się tam udać. Nie z powodu samego filmu, ale dla jego kulis, rekwizytów czy scenografii. Niestety ostatnie miesiące były dość trudne i pracowite, a wizyta wciąż się odwlekała. Tym bardziej, że uznałam, iż Klara jest jeszcze zbyt mała na tego typu atrakcje. 

W końcu nadarzyła się okazja, by pojechać na wystawę w ramach pracy. Wybraliśmy się zatem do Katowic na ulicę Porcelanową, do pięknie zrewitalizowanej Fabryki Porcelany, gdzie na ponad 1150m2 interaktywnej przestrzeni zlokalizowana jest ta niezwykła wystawa, ukazująca kulisy powstania Akademii Pana Kleksa. 

Na trzech piętrach nowoczesnej, multimedialnej ekspozycji czekały na nas oryginalne eksponaty, kostiumy, rekwizyty wykorzystane w filmie. Przestrzeń pozwala przeżyć jedyną w swoim rodzaju filmową przygodę, podczas której dowiedzieliśmy się m.in. kto tworzy kostium i rekwizyty, ile czasu charakteryzowany był szpak Mateusz oraz jak ważne we współczesnym filmie są efekty specjalne. 

Zanim jednak ruszyliśmy zwiedzać pod okiem przewodnika, czekały na nas warsztaty z tworzenia amuletów w niezwykłej garderobie, gdzie zgromadzone zostały kostiumy aktorów, a przynajmniej większość z nich. 



Po warsztatach wkroczyliśmy do magicznej krainy, by zobaczyć Fontannę Babel, Gabinet Chorych Sprzętów i wiele innych pomieszczeń i rekwizytów z planu filmowego, w tym zaczarowany las, choć scena ze szpakiem Mateusza - jedna z najgorszych w filmie, była zupełnie niepotrzebna. 


Gabinet zepsutych sprzętów

Tak jak w filmie, jak i teraz zastanawiałam się, co miała wnosić ta scena.
Tajemnica pozostaje nierozwiązana


Ciekawa była natomiast zabawa w odgadywanie, które drzwi prowadzą do jakiej bajki. Na tym poziomie mieliśmy też możliwość skorzystania z drugich warsztatów, rysowania postaci - my pracowaliśmy nad Ada Niezgódką.

Chyba najbardziej interesujące dla mnie były jednak zdemaskowane sceny z filmu - w prawdziwym kinie, oglądaliśmy fragmenty filmów, w których - kolejno - warstwa po warstwie zdejmowane były efekty specjalne. Przed kinem można zaopatrzyć się w przekąski, m.in. popcorn, nachosy (nie polecam) oraz coś do picia. Wizyta w tym kinie, będąca częścią zwiedzania, trwa około 15-20 minut. 

Znacznie słabszą atrakcją była rozmowa postaci z filmu, które rzucają sucharami z ram obrazów (nawet nie pytajcie). Świetna była komnata wilkusów, gdzie były mechatroniczne postaci, a także sala z kostiumami, również z kostiumami wikusów. 



Gadał dziad do obrazu...

Po wizycie w lesie, możemy jeszcze skorzystać ze sklepiku, w którym można kupić sporo przedmiotów, od przypinek poczynając po bluzy czy puzzle. Oczywiście wszystko z wizerunkami postaci z Pana Kleksa. 

Podsumowując, organizatorzy wystawy znaleźli świetny sposób na to, by kiczowaty film przemienić w maszynę do zarabiania pieniędzy (bilet normalny na wystawę kosztuje 59 zł). I wiecie co, kupuję tę wystawę, wyszłam z niej zafascynowana światem filmu, ale i z potężnym bólem głowy, bo mocno przebodźcowana. Klary, ani żadnego dziecka długo tu nie zabiorę, bo to przepis na przeciążenie układu nerwowego, ale dorosłych zachęcam. Chociażby po to, by nieco rozpieścić swoje wewnętrzne dziecko.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz