Autor: Klaudia Muniak
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Roli środowiska domowego, rodziny, nie sposób nie doceniać w procesie wychowania. To, w jakiej rodzinie wzrastamy, jakie wzorce dają nam rodzice, jakie postawy prezentują, wywiera na nas ogromny wpływ. Czy jednak ten wpływ rodziny jest na tyle silny, że może uczynić z człowieka potwora?
Olga Soboń nie miała szczęścia wychowywać się w kochającej rodzinie, ale też jej historia nie jest tak tragiczna, jak innych porzuconych czy odebranych rodzicom dzieci. Trafiła do domu dziecka i, co dziwne, nikt jej nie adoptował, choć zwykle jeśli chodzi o maluchy, jest duże zainteresowanie. Mimo iż w szkole była popychadłem, a wychowanie w bidulu stało się pretekstem do jej znieważania, to w domu dziecka trafiła na cudownych opiekunów, którzy stworzyli jej najlepsze w jej sytuacji środowisko do dorastania. Z kolei w szkole dostrzeżono jej talent językowy, kontynuowała zatem naukę na studiach lingwistycznych, zostając tłumaczką języka angielskiego i niemieckiego. Biorąc pod uwagę, że spotkała też cudownego człowieka, Maurycego, za którego wyszła za mąż, a wspólnie wybudowali nowoczesny pod Krakowem, można powiedzieć, że miała prawdziwe szczęście. Podobnie zresztą jak jej brat, który został odebrany rodzicom będąc już w fatalnym stanie fizycznym, ale adoptowali go ludzie, którzy stworzyli mu wspaniałe warunki do dorastania, a ich śmierć była potężnym ciosem. A przynajmniej Arek tak twierdzi… Maurycy, uznany anestezjolog, zgodził się, by chłopak z nimi zamieszkał, co więcej sam pilnował jego wykształcenia i chłopak, tak jak on, został lekarzem.
Pięć lat temu to wspaniale życie Olgi zawaliło się niczym domek z kart. Krakowem wstrząsnęła fala zaginięć – zniknęły cztery osoby, w różnym przedziale wiekowym, o różnym statusie materialnym, a jedyne co ich łączyło to fakt, że byli pacjentami tej samej kliniki. Tej, w której pracował Maurycy. Tylko jeden z zaginionych się odnalazł, choć lepiej by było dla żony Michała Malczyka, żeby nie wrócił. Stał się bowiem cieniem siebie, a z powodu długotrwałego niedotlenienia, nie miał władzy w kończynach, nie mówił, nie załatwiał się samodzielnie. Mimo iż nie wystosowano oficjalnego oskarżenia, podejrzenia padły na Maurycego. Tym bardziej, że mężczyzna zniknął.
Na Olgę wylała się fala nienawiści, odwrócili się od niej niemal wszyscy znajomi, wielokrotnie niszczono elewację jej domu, a na drzwiach pojawiły się niewybredne napisy. Teraz, po pięciu latach, kobieta doszła już do siebie psychicznie, choć nadal wiedzie samotne życie, pracując zdalnie i praktycznie nie opuszczając domu. Wciąż mieszka z bratem, który również prowadzi życie samotnika, skupiając się na pracy. Wszystko jednak wskazuje na to, że koszmar powraca, bowiem żona Malczyka otrzymuje kartkę z wiadomością: „Wróciłem”. Wiadomością napisaną ponoć przez Maurycego.
Czy to możliwe, że Maurycy żyje? Olga, która nigdy nie wątpiła w niewinność męża, zastanawia się, co tak naprawdę dzieje się w klinice. Czy to możliwe, czy winnym był innym lekarz? Czy dziwne zachowanie Arka wskazuje na to, że to on może stać za wszystkimi porwaniami? A może winną jest jej przyjaciółka, pielęgniarka, również tam pracująca? A może to przeszłość próbuje wymierzyć Oldze sprawiedliwość? Wszystkie te domysły będziemy mogli zweryfikować w trakcie lektury książki pt. „Pod dachem z mordercą”, autorstwa Klaudii Muniak. Opublikowana nakładem wydawnictwa Czwarta Strona książka to wstrząsający obraz skrzywionej psychiki szalonego człowieka, stawiającego się ponad Bogiem. Jednocześnie zastanawiamy się, gdzie leżą granice nauki i prowadzimy rozważania nad etyką eksperymentalnych badań. A wszystko to równolegle z zagłębianiem się w fabułę książki, której długo nie możemy rozgryźć w naszym pragnieniu odkrycia prawdy. Konstrukcja książki, oddanie głosu nieznanemu sprawcy, kolejne podejrzane zachowania osób z otoczenia Olgi sprawiają, że nasze typy podejrzanych zmieniają się na bieżąco. Nic nas jednak nie przygotowuje na spektakularny finał! Na zakończenie, które sprawi, że długo podejrzanie będziemy patrzeć na działania lekarzy i … na ludzi których dobrze znamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz