Do starego stolarza - majstra Antonia, zwanego także Wisienką z powodu błyszczącego i fioletowego czubka nosa - przypadkowo trafił kawałek najzwyklejszego drewna. Było to drewno nie najlepszego gatunku, takie jakie zimą wrzuca się do pieca, by ogrzać dom. Antonio chciał zrobić z niego nogę do stolika. Aby oczyścić drewno z kory i je ociosać, wziął do ręki zaostrzoną siekierę, nim jednak wykonał pierwsze uderzenie, usłyszał płaczliwy głosik błagający, by nie bił zbyt mocno. Zdziwiony rozglądał się po warsztacie poszukując źródła głosu, jednak stwierdził ostatecznie, że coś mu się przesłyszało i znowu się zamierzył. Ale i tym razem usłyszał głosik. Majster podejrzewał, że ktoś ukrył się w środku pniaczka, chwycił zatem drewno i zaczął nim tłuc o ścianę. Wszystko bez rezultatu, chociaż glos ucichł. Doszedł zatem do wniosku, że sam wymyślił sobie ten głosik, wziął się zatem ponownie do pracy, przy tym podśpiewując. Odłożył na bok siekierę i zabrał się do heblowania, by jak najlepiej wygładzić kawałek drewna. I znów usłyszał głosik, tym razem śmiejący się, że majster go łaskocze. Biedny Wisienka upadł na podłogę, a kiedy oprzytomniał i otworzył oczy, siedział na ziemi. Jego twarz była dziwnie zmieniona, a czubek nosa ze strachu stał się nawet fioletowy.
2
Wtedy właśnie zapukano do drzwi i wszedł staruszek Geppetto. Nosił on żółtą perukę przypominającą kaszkę kukurydzianą i dlatego dzieci z okolicy nazywały go Mamałygą. Wpadał wówczas w straszną złość.
Geppetto chciał sobie wystrugać pajaca i przyszedł do stolarza po drewno. Chciał, żeby to był cudowny drewniany pajac, który potrafił tańczyć, pojedynkować się szpadą i wykonywać niebezpieczne akrobacje. Chciał razem z tym pajacem wędrować po świecie i w ten sposób zarabiać.
Na widok gościa pniaczek zawołał „Mamałyga!” . Usłyszawszy przezwisko Geppetto pomyślał, że to stolarz mu ubliża i na dodatek wypiera się tego. Rzucił się więc na niego i przez chwilę trwała bójka. Potem obaj staruszkowie pogodzili się, a Antonio wręczył przyjacielowi ten złośliwy kawałek drewna. Ale i tym razem nie obeszło się bez przykrości. Pniaczek zaczął okładać Geppetta po nogach i znowu Antonio został o to oskarżony. Po kolejnej bójce majster miał na nosie dwa zadrapania, a przeciwnikowi brakowało dwóch guzików przy kubraku. Po tym staruszkowie rozstali się w jak największej przyjaźni, a Geppetto z kawałkiem drewna w dłoni, kulejąc wrócił do domu.
3
Geppetto wróciwszy do swej skromnej izdebki na parterze, czym prędzej zabrał się do strugania kukiełki. Stwierdził, że nazwie ją Pinokio, by imię to przyniosło mu szczęście. Po wymyśleniu imienia zrobił Pinokiowi włosy, czoło i oczy, które natychmiast zaczęły się poruszać i uparcie się w twórcę wpatrywały. Następnie zabrał się za nos, ale kiedy tylko skończył go strugać, nos zaczął rosnąć i rosnąć. Geppetto starał się go jakoś obciąć, ale im bardziej go skracał, tym bardziej nos się wydłużał. Po nosie wystrugał usta, ale zanim jeszcze skończył je strugać, zaczęły się śmiać i przedrzeźniać go. W miarę powstawania nowych części pajac robił się coraz bardziej nieznośny: pokazywał język, dokuczał, kopał. Mimo to Geppetto bardzo się cieszył ze swego dzieła, a kiedy skończył strugać nogi, postawił go na podłodze, by Pinokio nauczył się chodzić. Gepetto prowadził go za rękę i uczył, jak stawia się krok za krokiem.
Kiedy praca była już skończona, a pajac potrafił samodzielnie się poruszać, Geppetto doznał pierwszej wielkiej przykrości, bowiem Pinokio wyślizgnął się przez drzwi i uciekł z domu. Stary Geppertto nie mógł go dogonić, bo urwis skakał na swoich drewnianych nogach jak zając, robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Na ulicy zatrzymał go karabinier chwytając pajaca za nos i oddał w ręce Geppetta, który za karę chciał natrzeć mu uszy. Tyle tylko, że w trakcie strugania o nich zapomniał. Chwycił go zatem za kark i ciągnąc za sobą stwierdził, że wracają do domu, gdzie Geppetto się z nim policzy. Usłyszawszy groźbę, Pinokio rzucił się na ziemię i nie chciał iść dalej. Tymczasem widowisko zgromadziło już niemały tłum gapiów szeptając pomiędzy sobą, że Geppetto jest tyranem. Karabinier w całym tym zamieszaniu wypuścił kukiełkę na wolność, a Geppetta zaprowadził do więzienia. Staruszek płakał jak bóbr mówiąc, że bardzo chciał zrobić z pajaca grzeczną kukiełkę.
4
Kiedy zabrano niewinnego Geppetta do więzienia, zadowolony Pinokio czym prędzej wrócił do domu. Myślał, że jest sam w izdebce, ale się mylił. Był tam też stuletni wielki Gadający Świerszcz. Pinokio chciał go od razu wyrzucić, lecz Świerszcz powiedział, że odejdzie sam, gdy tylko powie, co ma do powiedzenia. Od niego pajac usłyszał, że chłopcy, którzy są nieposłuszni i buntują się przeciwko rodzicom i dla zachcianki opuszczają dom rodzinny, zawsze źle na tym wychodzą. Nigdy nie będzie im bowiem dobrze na świecie. Pinokio stwierdził, że Świerszcz może sobie gadać, ale on i tak sobie pójdzie z domu, bowiem w przeciwnym razie wyślą go do szkoły i zapędzą do nauki, a on uczyć się nie zamierza. Woli łapać motyle, łazić po drzewach i wybierać ptaszki z gniazd. Świerszcz radził, że skoro Pinokio nie chce iść do szkoły to powinien nauczyć się rzemiosła, by uczciwie zarobić na kawałek chleba. To również nie spodobało się pajacowi. On chciał wędrować, jeść, pić i bawić się, a nauka czy też praca nie odpowiadały mu zupełnie. Na to świerszcz odpowiedział, że ci, którzy parają się takim rzemiosłem, jak jedzenie, picie, spanie, zabawa i życie włóczęgi, prędzej czy później kończą w więzieniu. Dodał jeszcze, że żal mu Pinokia, bo jest pajacem i ma wielką, pustą głowę. W końcu te wszystkie pouczenia tak zniecierpliwiły Pinokia, że zabił Świerszcza rzucając w niego drewnianym młotkiem.
5
Zaczęło się ściemniać, a Pinokio przypomniał sobie, że jeszcze nic nie jadł. Kukiełka podbiegła do paleniska, na którym stał garnek, żeby sprawdzić, co jest w środku. Niestety okazało się, że garnek był namalowany na ścianie. Pinokio zaczął przetrząsać szuflady i szafki w poszukiwaniu choćby kawałka suchego chleba, ale nie znalazł nic. Tymczasem głód doskwierał mu coraz bardziej. Stwierdził, że Gadający Świerszcz miał racje, że źle zrobił buntując się przeciwko swojemu tacie, czy uciekając z domu.
Nagle, w stercie śmieci zobaczył jajko. Chciał je usmażyć, ale po rozbiciu wyskoczyło kurczątko, które podziękowało za oszczędzenie trudów rozbijania skorupki i odleciało. Nieszczęsny pajac został ze skorupkami w dłoni. W końcu ocknął się ze zdumienia i zaczął płakać, krzyczeć i tupać nogami z rozpaczy. Po raz kolejny przyznał, że Gadający Świerszcz miał rację, bowiem gdyby Pinokio nie uciekł z domu i gdyby jego tata był przy nim, nie umierałby z głodu. Z uwagi na to, że pajacykowi głód doskwierał coraz bardziej, postanowił wyjść z domu i wpaść do pobliskiej wioski w nadziei, że spotka kogoś, kto podzieli się z nim kawałkiem chleba.
6
Pinokio zdecydował się na to, by w nocy, w czasie okropnej ulewy, pójść do wsi po jedzenie. Ale oczywiście wtedy wszystkie sklepy były zamknięte. Wszędzie było cicho i pusto. Zadzwonił więc do pierwszych przypadkowych drzwi i poprosił o chleb. Mieszkający tam staruszek myślał, że to łobuziaki stroją sobie żarty i zamiast ofiarować proszącemu chleb, wylał przez okno wodę, prosto na Pinokia.
Po tej wycieczce Pinokio wrócił do domu przemoczony i jeszcze bardziej głodny. Nie miał już sił, by ustać na nogach, usiadł zatem i opierając nogi na rozżarzonym piecu zasnął. Podczas snu drewniane stopy zajęły się od żaru, zwęgliły, a potem zamieniły się w popiół. Pinokio tak mocno spał, że nic nie czuł. Dopiero nad ranem obudziło go pukanie – okazało się, że to Geppetto wrócił do domu.
7
Kiedy Pinokio usłyszał glos Geppetto, rzucił się do drzwi, ale zachwiał się tylko i runął na ziemię, robiąc przy tym okropny hałas. Mężczyzna myślał, że Pinokio nie otwiera mu ze złośliwości i ostatecznie wdrapał się po murze i wszedł do domu przez okno. Ujrzał wówczas biednego Pinokia leżącego na ziemi, rozczulił się i chwytając go w ramiona zaczął obsypywać pocałunkami. Pytał przy tym, jak to się stało, że spalił sobie stopy. Pinokio opowiedział mu zatem o Świerszczu, o głodzie, o jajku, które chciał ugotować, ale wyfrunęło z niego pisklątko i o staruszku, który oblał go wodą.
Staruszek tak się wzruszył, że oddał pajacykowi całe swoje śniadanie: trzy gruszki. Na początku Pinokio bardzo wybrzydzał i kazał sobie obrać owoce ze skórki, nie chciał też zjeść ogryzków. Staruszek jednak poprosił, żeby Pinokio zachował ogryzki, bo różnie w życiu bywa. Ostatecznie, kiedy Pinokio zjadł obrane gruszki i wciąż odczuwał głód, zdecydował się jednak zjeść zarówno obierki, jak i ogryzki. Geppetto podsumował, że nie należy być wybrednym i trzeba zjadać wszystko ze smakiem, bo nie wiadomo, co los przyniesie.
8
Geppetto chcąc ukarać pajaca za jego wybryki, pozwolił mu pół dnia biadolić nad straconymi stopami, ale ostatecznie dorobił pajacykowi nowe. Przytwierdził mu je za pomocą kleju rozrobionego w skorupce jabłka tak zręcznie, że nie było śladu po sztukowaniu. Pinokio z radości zapragnął pójść do szkoły, aby odwdzięczyć się za to, co Geppetto dla niego zrobił. Okazało się wtedy, że pajacyk nie ma ubrania, a Geppetta nie było stać na kupienie mu go. Staruszek zrobił więc zgrabne ubranko z papieru w kwiatki, buty z kory, a czapeczkę z miąższu chleba. Żeby kupić elementarz dla syna, Geppetto sprzedał swój jedyny barchanowy, połatany kubrak i mimo że była zima, chodził ubrany tylko w koszulę, trzęsąc się z zimna. Pinokio zorientował się, jak wielkie było poświęcenie staruszka i z wdzięczności rzucił się staruszkowi na szyję, obsypując twarz pocałunkami.
9
Kiedy śnieg przestał padać, Pinokio poszedł po raz pierwszy do szkoły. Po drodze snuł plany, jak to dzięki swoim zdolnościom w ciągu trzech dni nauczy się czytać, pisać i liczyć. A potem z takim wykształceniem będzie zarabiał mnóstwo pieniędzy i kupi tatusiowi piękny kaftan ze srebra i złota, z brylantowymi guzikami.
Gdy tak szedł, usłyszał nagle dźwięki piszczałek i bębnów. Rozważał, gdzie się skierować, i w końcu stwierdził, że na szkołę jest zawsze czas, a z bębnami i piszczałkami nigdy nie wiadomo. Postanowił zatem do szkoły dotrzeć jutro, a dziś posłuchać piszczałek.
Pędząc w kierunku, skąd dobiegała muzyka, zobaczył plac, na którym ludzie gromadzili się wokół wielkiego sypialnego namiotu z drewna i różnokolorowego płótna. Zapytał przypadkowego chłopca, co to za namiot, ale ten kazał mu przeczytać afisz. Pinokio wyznał, że nie potrafi, wówczas chłopiec wyśmiał jego nieuctwo i powiedział mu, że plakat informuje o występach Wielkiego Teatru Marionetek. Pinokio od razu nabrał ochoty do obejrzenia przedstawienia, ale wejście kosztowało 4 soldy, a on nie miał pieniędzy. Chciał je pożyczyć od chłopca, ale ten mu odmówił, nie chciał też kupić od Pinokia papierowego kubraka, butów czy czapki. Ostatecznie Pinokio zaoferował mu nowy elementarz, ale chłopiec stwierdził, że jest dzieckiem i niczego od dzieci nie kupuje. Ostatecznie elementarz odkupił sprzedawca starzyzny, który przysłuchiwał się rozmowie.
10
Kiedy Pinokio wszedł na salę, przedstawienie już trwało. Na scenie znajdowali się właśnie Arlekin i Pulcinella, którzy jak zwykle kłócili się i wygrażali sobie nawzajem, że zaczną wymierzać sobie policzki i okładać kijami. Widownia śmiała się słuchając słownych utarczek marionetek. Nagle, przerwawszy grę, Arlekin wskazał ręką kogoś w głębi sali. Okazało się, że marionetki rozpoznały kolegę obecnego na widowni i zaczęły się z nim witać. Pinokio zmierzał w kierunku pierwszych rzędów, a następnie przeskoczył ponad głową dyrygenta i znalazł się na scenie. Przedstawienie zostało przerwane, zapanował chaos. Oburzona publiczność żądała wznowienia gry, jednak marionetki zamiast kontynuować grę, wzięły Pinokia na ramiona i zaniosły go triumfalnie przed światła rampy. Wtedy na scenę wyskoczył lalkarz, człowiek wielki i brzydki, którego wszyscy się bali. Brodę miał czarną jak atrament, długą aż do ziemi, szerokie jak piec usta i oczy, które wyglądały jak dwie żarówki z czerwonego szkła. Potrząsał wielkim batem ze skór wężów i lisich ogonów. Biedne marionetki zaczęły drżeć jak osika. Wściekły lalkarz oskarżył Pinokia, że przyszedł on robić zamieszanie w jego teatrze.. Ten zaczął tłumaczyć, że to nie jego wina, ale lalkarz nie chciał o tym słyszeć i stwierdził, że policzą się wieczorem.
Kiedy po przedstawieniu dyrektor piekł sobie barana na kolację, zabrakło mu drewna. Kazał więc Arlekinowi i Pucinelli przyprowadzić Pinokia, by mógł wrzucić go do ognia.
11
Lalkarz Ogniojad – tak go bowiem nazywano – sprawiał wrażenie przerażającego człowieka, jednak tak naprawdę nie był aż taki straszny. Kiedy zobaczył wijącego się i wołającego ojca pajaca, wzruszył się i kichnął. To kichnięcie u dyrektora było znakiem litości. Słysząc to kichnięcie przygnębiony Arlekin rozweselił się, szepcząc do Pinokia, że lalkarz kichnął, a to znaczy, że jest ocalony. Lalkarz zaczął wypytywać Pinokia o jego rodziców, nieustannie kichając. W końcu dowiedziawszy się, że pajac ma tylko ojca, stwierdził, że byłby on bardzo zmartwiony, gdyby Pinokio skończył w piecu.
Ostatecznie stwierdził, że wciąż nie ma drewna, by dokończyć pieczenie barana, zatem zamiast Pinokia, do ognia wrzuci jakąś inną marionetkę. Po czym wezwał żandarmów, by schwytali Arlekina, skrępowali go i wrzucili do ognia. Na to z kolei nie zgodził się Pinokio. Arlekin był jego przyjacielem i pajacyk nie chciał ratować siebie kosztem życia przyjaciela. Pinokio prosił o zmiłowanie dla biednego Arlekina i ofiarował się sam wskoczyć do ognia. Dyrektorowi bardzo się spodobała taka postawa i postanowił zjeść niedopieczoną baraninę. Na wieść o ułaskawieniu, marionetki wbiegły na scenę i zaczęły podskakiwać i tańczyć aż do świtu.
12
Nazajutrz Ogniojad wezwał do siebie Pinokia i zapytał o Geppetta, a dowiedziawszy się o biedzie staruszka i o sprzedanym kaftanie, dał mu pięć monet w złocie i kazał jak najszybciej wrócić do domu, przekazując przy okazji pozdrowienia. W drodze powrotnej Pinokio spotkał Lisa, który udawał kulawego, i Kota, który udawał ślepego. Od nich usłyszał, że Geppetto przez cały poprzedni dzień wyczekiwał powrotu swego synka ze szkoły, trzęsąc się z zimna w samej koszuli. Bardzo wzruszył się tą wiadomością i zatęsknił za tatusiem stwierdził też, że już nie będzie czuł zimna, bo został wielkim panem.
Kiedy Lis i Kot zaczęli się z niego śmiać, Pinokio opowiedział im o pieniądzach, które otrzymał od lalkarza. I wyciągnął z zanadrza monety. Wówczas Lis wyciągnął odruchowo łapę, która rzekomo była chora, a Kot wytrzeszczył oczy, ale zamknął je natychmiast tak, że Pinokio niczego nie zauważył. Pinokio stwierdził, że za tą sumę kupi kaftan dla ojca, a dla siebie elementarz, bo chce pójść do szkoły i zabrać się poważnie do nauki. Lis jednak stwierdził, że przez miłość do nauki stracił nogę, a Kot dodał, że on przez naukę stracił wzrok. Wówczas Biały Kos, który siedział na płocie i przysłuchiwał się rozmowie, zagwizdał po swojemu ostrzegając Pinokia, by nie słuchał rad złych towarzyszy, bo gorzko tego pożałuje. Niestety za swoją radę zapłacił życiem, bo Kot podskoczył wysoko i go zjadł razem z piórami.
Pinokio zapytał się Kota, dlatego tak potraktował biednego ptaka, a ten odparł, że po to, by dać mu nauczkę na przyszłość, nie powinien się bowiem mieszać w cudze sprawy.
Lis nagle zwrócił się do pajaca z zapytaniem, czy ten nie chciałby pomnożyć złotych monet i z pięciu marnych cekinów zrobić sto, tysiąc, dwa tysiące? Proponuje Pinokio, by zamiast do domu, poszedł z nimi do Krainy Głupków. Wystarczy tylko zakopać kilka monet na Polu Cudów, zasypać ziemią, posypać solą i podlać dwoma wiadrami źródlanej wody, a już następnego dnia wyrośnie drzewko obsypane cekinami. Początkowo Pinokio nie mógł się na to zdecydować, ponieważ bardzo chciał wrócić do tatusia. Ale potem, kiedy Lis i Kot przeliczyli mu, jakie może mieć korzyści ze swoich pięciu cekinów, zapomniał o obietnicach powrotu do domu i poszedł z nimi.
13
Szli cały dzień, a pod wieczór dotarli do gospody „Pod Czerwonym Rakiem”. Lis i Kot na koszt Pinokia zjedli bardzo obfitą kolację. Potem wszyscy trzej położyli się spać, a o północy mieli wyruszyć w dalszą drogę. Kiedy obudzono Pinokia, okazało się, że towarzysze wyszli wcześniej. Musiał więc iść sam w nocnych ciemnościach, wcześniej płacąc rachunek.
Nagle Pinokio zobaczył na pniu drzewa jakieś małe stworzonko, świecące bladym i matowym światłe. Okazało się, że to Cień Gadającego Świerszcza, który radził mu zanieść pozostałe cztery cekiny tacie, który rozpacza, że nigdy już więcej nie zobaczy syna i nie wierzyć w obietnicę nagłego wzbogacenia się. Przestrzegł też pajaca przed tymi, którzy takie nagłe wzbogacenie obiecują, nazywając ich szaleńcami albo oszustami. Niestety Pinokio nie chciał słuchać tych przestróg, mimo iż świerszcz przypomniał mu, że chłopcy, którzy nie słuchają dobrych rad, wcześniej czy później mogą tego żałować. Ostatecznie pajacyk ruszył w dalszą drogę.
14
Po drodze lekceważąco myślał o słowach Cienia Gadającego Świerszcza i wierzył, że sam jest na tyle sprytny i zaradny, że potrafi zapobiec oszustwu. Zresztą był przekonany, że wszelkie niebezpieczeństwa zostały wymyślone przez dorosłych specjalnie po to, by straszyć nimi chłopców.
Szedł tak pogrążony w rozważaniach, aż tu nagle napadły na niego dwie zamaskowane postacie. Pinokio zdążył schować pieniądze pod język i żadnym sposobem nie pozwolił ich sobie odebrać. W czasie walki jednemu z napastników odgryzł rękę i nawet trochę się zdziwił, gdy się okazało, że jest to kocia łapka. W sposobnej chwili pajacykowi udało się uciec, ale zbóje gonili go uparcie. Po kilkunastu kilometrach Pinokio zaczął tracić siły, wdrapał się więc na sosnę i usiadł na najwyższej gałęzi. Zbójcy próbowali się za nim wspiąć, ale udało im się tylko do połowy pnia, po czym ześlizgnęli się i spadli na ziemię. Wciąż jednak nie dawali za wygraną. Zebrali więc wiązkę chrustu i podpalili pod sosną ogień. Sosna zajęła się natychmiast, a Pinokio widząc, że płomienie dochodzą coraz wyżej, zeskoczył z czubka sosny i dalej gnał przez pola i winnice. Niestety zbóje dalej podążali za nim. Nagle Pinokio zatrzymał się przed głębokim i szerokim rowem, pełnym brudnej wody. Pajacyk zdecydował się skoczyć, a za nim zbójcy, ale ci źle wymierzyli odległość i wpadli do wody. Pajacyk ucieszył się, że ścigający go złoczyńcy utonęli, ale okazało się, że ociekający wodą złodzieje dalej za nim biegną.
15
Ujrzawszy znów swoich prześladowców, Pinokio stracił nadzieję na ucieczkę. Chciał poddać się od razu, ale w oddali zobaczył mały, biały domek wśród drzew. Kiedy dobiegł do niego, zaczął dobijać się do drzwi, ale długo nikt nie otwierał. Tylko w oknie pojawiła się Piękna Panienka o Błękitnych Włosach o twarzy białej jak wosk, zamkniętych oczach i splecionych na piersiach włosach. Głosem z zaświatów powiedziała bez otwierania ust, że w tym domu nie ma nikogo – wszyscy umarli, ona zaś czeka na trumnę, która ją zabierze. Po tych słowach zamknęła okno i zniknęła. Pinokio zaczął ją błagać, by się nad nim zlitowała i otworzyła, ale nagle poczuł, jak ktoś łapie go za kark. Zbóje wyciągnęli dwa wielkie ostre noże i wbili pajacowi w plecy. Na szczęcie jednak Pinokio był zrobiony z twardego drewna, więc ostrza noży złamały się i rozsypały na kawałki. Ostatecznie jeden ze zbójców zaproponował, by Pinokia powiesić i tak też zrobili. Zawiązali mu ręce z tyłu, na szyję zarzucili pętle i powiesili go na gałęzi drzewa, które nazwano Wielkim Dębem. Później usiedli na trawie i czekali na jego śmierć, ale po trzech godzinach oczy miał szeroko otwarte, usta zamknięte, wierzgał tylko nogami. Wreszcie, znudzeni oczekiwaniem stwierdzili, że wrócą jutro, to może wówczas otworzy on usta w których miał monety.
Powieszony Pinokio bardzo cierpiał. Miotany podmuchami wiatru osłabł, otworzył usta i zemdlał.
16
Dziewczynka z białego domku ponownie wyjrzała przez okno i zobaczyła wiszącego pajacyka. Poruszona widokiem nieszczęśnika miotanego przez silny wiatr, klasnęła trzy razy w dłonie i trzy razy zastukała. Na ten znak pojawił się olbrzymi Sokół, który zapytał Wróżki – bowiem dziewczyna była dobrą wróżką mieszkającą od tysiąca lat w pobliżu lasu – czego sobie życzy. Dziewczyna poleciła mu odciąć sznur, na którym wisiał Pinokio, a następnie położyć pajaca pod Wielkim Dębem. Następnie Wróżka znów klasnęła w dłonie i zastukała dwa razy, po czym pojawił się zaczarowany pudel w liberii, który kroczył wyprostowany na dwóch łapach niczym człowiek. Wróżka nakazała Medorowi, tak bowiem miał na imię, aby karocą pojechał po Pinokia. Sam powóz wyglądał dość osobliwie. Był przezroczysty, cały obity piórami kanarków, w środku wyłożony bitą śmietaną i biszkoptami z kremem, a ciągnęło go dwanaście białych myszek.
Po niecałym kwadrancie karoca wróciła. Wróżka wzięła Pinokia i zaniosła go do pokoju o ścianach z masy perłowej, po czym posłała po najsłynniejszych lekarzy w okolicy, czyli po Kruka, Sowę i Gadającego Świerszcza. Mieli oni orzec, czy pajacyk jeszcze żyje. Kruk i Sowa zbadali go i nie wydali jednoznacznego orzeczenia. Natomiast Gadający Świerszcz stwierdził, że pajac nie jest mu obcy i opowiedział o łobuzie, który jest nieposłusznym synem i sprawia kłopoty swojemu ojcu doprowadzając do tego, że staruszek umrze ze zgryzoty. Pinokio, słuchając słów Świerszcza, rozpłakał się.
17
Kiedy trzej lekarze opuścili już pokój pajaca, Wróżka usiadła koło niego i dotknąwszy jego czoła stwierdziła, że ma wysoką gorączkę. Dała mu lekarstwo, którego nie chciał wypić, bowiem było gorzkie. Próbowała przekupić go kostkami cukru, ale on zjadał cukier, a lekarstwa nie wypijał. Później zaczęła mu przeszkadzać poduszka na nogach, niedomknięte drzwi pokoju. W końcu wróżka powiedziała mu, że jeżeli dłużej będzie grymasił, to umrze. Jakby na potwierdzenie jej słów do pokoju weszły cztery czarne króliki z trumienką. Pinokio tak się przestraszył, że natychmiast wypił gorzkie lekarstwo. Kilka minut później pajac wyskoczył z łóżka zupełnie zdrowy.
Na prośbę wróżki opowiedział o tym, jak wpadł w ręce zbójców, ale kiedy zapytała go, co stało się z pieniędzmi, skłamał, że ich nie ma, bo je zgubił mimo iż miał je w kieszeni. Wróżka dalej dopytywała o okoliczności ich zgubienia, a z każdym kłamstwem jego nos stawał się coraz dłuższy i dłuższy. Aż urósł tak, że pajacyk nie mógł wyjść z pokoju. Wróżka zaczęła się śmiać z jego kłamstwa, a Pinokio dopytywał, skąd wiedziała, że skłamał. Wówczas wróżka wytłumaczyła mu, że kłamstwa rozpoznaje się natychmiast – jedne mają krótkie nóżki, inne długi nos. Pinokio zawstydził się bardzo i próbował umknąć z pokoju, ale ucieczka się nie udała, bo przeszkadzał mu w tym nos.
18
Wróżka dała nauczkę kłamcy, pozwalając mu wypłakać się i wykrzyczeć z powodu jego długiego nosa. Chciała, by oduczył się kłamstwa- najgorszego nałogu, jaki może mieć chłopiec w jego wieku. Potem jednak zlitowała się nad nim i przywołała dzięcioły, które tak silnie dziobały go w nos, aż stał się naturalnej wielkości.
Wróżka polubiła Pinokia i zaproponowała, żeby został w białym domku, wówczas byłby jej bratem, a ona jego siostrzyczką. Pajac bardzo się ucieszył, a jego radość była jeszcze większa, kiedy dowiedział się, że i Geppetto zamieszka z nimi, został bowiem powiadomiony i przyjdzie do nich jeszcze przed nocą. Pinokio wyszedł na spotkanie tatusia, a po drodze, koło Wielkiego Dębu, zobaczył Lisa i Kota, towarzyszy, z którymi jadł wieczerzę w gospodzie „Pod czerwonym Rakiem”. Opowiedział im o zbójcach, którzy go napadli, a oni wciąż udawali niewinnych. Po czym Pinokio zapytał, co się stało z łapką Kota i usłyszał opowieść o spotkaniu ze starym Wilkiem, który był bardzo głodny, a Kot uratował go, dając im do zjedzenia własną łapkę. Oni ponownie zaproponowali mu pójście na pole cudów i powiedzieli, że trzeba się spieszyć, bo nazajutrz pole zostanie sprzedane jakiemuś wielkiemu panowi i następnego dnia już nikt nie będzie mógł tam sadzić pieniędzy. Pinokio przypomniał sobie o tatusiu, Wróżce i przestrogach Świerszcza, ale mimo to poszedł z Lisem i Kotem.
Po kilku godzinach drogi dotarli do miasta Łapajgłupców. Pinokio zauważył tam wygłodzone psy i koty bez sierści, motyle, które nie mogły latać bo sprzedały skrzydła, pawie bez ogonów i bażanty opłakujące utracone złote i srebrne pióra. A między tymi wszystkimi nędzarzami od czasu do czasu przejeżdżały karety lisów, srok złodziejek i innych drapieżnych ptaszysk.
Wędrowcy przeszli przez miasto, wyszli poza jego mury i zatrzymali się na samotnym polu, rzekomym polu cudów. Pajacyk zakopał w ziemi 4 monety, podlał je wodą z pobliskiego bajorka, po czym zgodnie z instrukcją udzieloną przez Lisa i Kota odszedł na jakieś 20 minut. Po tym czasie miał rzekomo zobaczyć drzewko pełne monet. Kot i Lis podziękowali Pinokiowi za współpracę i stwierdzili, iż są szczęśliwi, że mogą go nauczyć, w jaki sposób wzbogacić się bez wysiłku. Pożegnali Pinokia i odeszli życzą mu dobrych zbiorów.
19
Kiedy pajacyk wrócił, drzewka nie było. Zaczął znowu podlewać ziemię, ale usłyszał śmiech oskubanej Papugi. Od niej dowiedział się o oszustwie Lisa i Kota. Papuga też kiedyś została oszukana, przez co straciła wszystkie piękne pióra i wie, że „chcąc uczciwie zarobić trochę pieniędzy, trzeba na nie zapracować albo pracą własnych rąk albo własnego umysłu”. Papuga wyjaśniła, że kiedy Pinokio odszedł, Lis i Kot wrócili na pole, zabrali monety i uciekli.
Pinokio poszedł na skargę do sędziego Goryla z zamiarem złożenia skargi na oszustów, ale nie dość, że nikt mu nie pomógł, to jeszcze wtrącono go do więzienia. Przebywał w nim przez cztery miesiące. Wyszedł dzięki temu, że młody Cesarz, który rządził w Łapajgłupkowie, odniósł wielkie zwycięstwo nad swoimi wrogami i z tej okazji urządził wielkie świętowanie, kazał też wypuścić wszystkich rzezimieszków. Pinokio skłamał, że również jest przestępcą, i został uwolniony.
20
Jak najszybciej opuścił miasto i skierował się do domu Wróżki. Po drodze rozmyślał nad sobą i swoim nieposłuszeństwem. Stwierdził, że zawsze chce postawić na swoim i nie słucha rad tych, którzy go kochają i są od niego mądrzejsi. Teraz już wiedział, że nieposłusznych chłopców zawsze spotyka kara. Zastanawiał się, czy jego tatuś czeka na niego w domu Wróżki i czy Wróżka wybaczy mu jego występek.
Kiedy tak szedł, zobaczył zielonoskórego węża leżącego w poprzek drogi. Wąż był olbrzymi, a z zaostrzonego ogona dymiło mu jak z komina. Pinokio usiadł na stosie kamieni i czekał, aż przeszkoda się usunie. Pajacyk czekał godzinę, dwie, trzy, aż wreszcie zdobył się na odwagę i poprosił węża, czy ten mógłby się przesunąć, aby pajac mógł przejść. Wąż udawał, że nie słyszy i w ogóle się nie poruszył. W końcu pajacyk zdecydował się go przeskoczyć. Ale wąż wówczas nagle wyprostował się, a przestraszony pajac poślizgnął się i wpadł głową w błoto. Wąż widząc to, zaczął się tak śmiać, i śmiał się tak długo że aż pękł. Droga była wolna.
Pinokio znów zaczął biec, by jak najprędzej dotrzeć do domu wróżki, ale zgłodniał i aby się posilić, wszedł do winnicy, by zerwać trochę winogron. Miał pecha i wpadł w pułapkę zastawioną przez wieśniaków na kuny.
21
Pinokio rozpłakał się i zaczął wzywać pomocy, ale dookoła nie było nikogo. Tymczasem zapadła noc, a z bólu, który wywołał potrzask na łydkach, pajacyk zaczynał tracić przytomność. Nagle nad swoją głową zobaczył Robaczka Świętojańskiego i poprosił, by pomógł mu uwolnić się. Jednak robaczek zaczął wypytywać go, w jakich okolicznościach wpadł w zasadzkę, a kiedy dowiedział się, że chciał zerwać sobie kilka winogron stwierdził, że nawet głód nie upoważnia do tego, by przywłaszczać sobie cudzą własność. Rozmowę przerwało przybycie gospodarza, który przyszedł sprawdzić, czy złapała się któraś z kun, które nocami wybierają mu kury z kurnika. Kiedy zobaczył zamiast kuny pajaca stwierdził, że to on jest złodziejaszkiem, który porywa drób z kurnika. Kiedy Pinokio zaczął się tłumaczyć, ze chciał tylko zerwać winogrona, właściciel stwierdził, że kto jest zdolny do tego, żeby ukraść winogrona, może ukraść również kurę. Mężczyzna zadecydował, że zastąpi psa, który właśnie zdechł i będzie pilnował obejścia. Założył pajacykowi obrożę z mosiężnymi kolcami i zacisnął ją tak, że ten nie mógł jej zdjąć przez głowę. Powiedział, że jeśli zacznie padać, pajacyk może wejść do budy.
22
Nocą obudziły go szmery. Jak się okazało, przyszły cztery kuny, które zaproponowały mu układ podobny do tego, jaki miały z psem Melampo: jeśli raz w tygodniu pozwoli im kraść, w zamian dostanie część łupów. Kuny odwiedzą w nocy kurnik i zabiorą osiem kur, zaś jedna będzie dla Pinokia. W tym czasie Pinokio będzie udawał że śpi i nie wolno mu szczekaniem ostrzec właściciela. A zanim kuny odejdą, zostawia mu przed budą oskubaną kurę na śniadanie. Pinokio udawał, że godzi się na to. Dopiero kiedy weszły do kurnika, zamknął je tam, dla pewności podpierając drzwiczki kamieniem i wszczął alarm. Gospodarz z radości zwrócił mu wolność.
23
Pinokio dotarł w końcu do miejsca, w którym był kiedyś dom Wróżki. Obecnie znajdowała się tam tylko tablica z informacją o jej śmierci, spowodowanej żalem po utracie swojego braciszka Pinokia. Pajac bardzo się zasmucił i płakał tak długo, aż zabrakło mu w oczach łez. .
W pewnym momencie przyleciał wielki Gołąb i powiedział, że trzy dni wcześniej zawiózł Geppetta na brzeg morza. Staruszek chciał bowiem szukać syna za oceanem. Zbudował nawet małą barkę, żeby przepłynąć ocean. Gołąb zaproponował, że zaniesie Pinokia na swoim grzbiecie tam, gdzie zostawił jego tatusia.
Lecieli długo, po drodze zatrzymując się na odpoczynek w Gołębniku. Kiedy byli już na miejscu, okazało się, że Geppetta już tam nie ma. Na wzburzonym morzu Pinokio zobaczył łódkę ze swoim tatusiem i tłum gapiów którzy krzyczeli i wskazywali na ojca, który po stracie swojego syna wypłynął w morze. Niestety tego dnia woda była wyjątkowo wzbudzona i po chwili łódka zniknęła w falach oceanu. Wcześniej jednak Pinokio machał do ojca i zdawało się, że również Geppetto go rozpoznał, bo i on zdjął z głowy czapeczkę. Pinokio skoczył do morza na ratunek ojcu. Ale pomimo, że był lekki i dobrze pływał, nie odnalazł tatusia.
24
Pinokio płynął przez całą burzliwą noc. Rano dotarł do brzegu jakiejś wyspy. Od przepływającego Delfina dowiedział się, że jest to Kraina Pracowitych Pszczół. Delfin poinformował go również o ogromnym rekinie, który szaleje po okolicy. Stwierdził, że być może to on połknął jego tatusia.
Pinokio poszedł w głąb wyspy i dotarł do miasteczka. Na ulicach było mnóstwo ludzi, którzy biegali we wszystkie strony. Wszyscy pracowali, każdy miał coś do zrobienia. Pinokio stwierdził, że nie jest to miejsce dla niego, bowiem on nie jest stworzony do pracy. Tymczasem był coraz bardziej głodny, ale wstydził się żebrać, bo ojciec uczył go, że o jałmużnę mogą prosić wyłącznie starcy i chorzy. Ale kiedy zobaczył węglarza ciągnącego dwa wózki z węglem, zapomniał o tym wszystkim i poprosił o jałmużnę. Mężczyzna chciał mu dać pieniądze w zamian za pomoc przy ciągnięciu wózków. Pinokio prawie obraził się na taką propozycję i stwierdził, że nigdy nie był osłem. Nie chciał pracować, lecz jeść. Węglarz odrzekł zatem, że w takim razie Pinokio może zjeść dwie kromki własnej pychy. Następnie Pinokio zaczepił murarza, ale ten stwierdził, że mu zapłaci, jeśli Pinokio będzie nosił zaprawę. Jednak pajac i tym razem odmówił stwierdzając, że zaprawa jest ciężka, a on nie chce się męczyć. Sytuacja powtarzała się z kolejnymi osobami, każda proponowała mu pieniądze w zamian za pomoc w pracy, ale pajac odmawiał. Na koniec Pinokio spotkał poczciwą kobietę, która niosła dwa dzbany wody. Poprosił ją o litość, a ta dała mu się napić. Skuszony też obietnicą dobrego jedzenia, pomógł jej nieść jeden dzban z wodą. Kobieta zaprosiła go do domu, postawiła przed nim chleb, przyprawiony kalafior oraz cukierka. Zaspokoiwszy głód zaczął przyglądać się kobiecie i ze zdumieniem rozpoznał w niej dobrą Wróżkę. Płacząc rzucił się na ziemię, obejmując jej kolana.
25
Wróżka nie była już dziewczynką, lecz dorosłą kobietą. Stała się dla Pinokia dobrą matką, on zaś obiecał jej, że będzie dobrym synem. Tak dobrym, że w końcu zasłuży sobie na to, by zostać chłopcem. Pinokio przyrzekł jej, że będzie chodził do szkoły i zdobędzie zawód albo wyuczy się rzemiosła, chociaż trochę marudził, że na szkołę jest za późno, a praca go męczy. Jednak wróżka stwierdziła, że ci, którzy tak mówią, kończą najczęściej w więzieniu lub w szpitalu. Każdy człowiek musi bowiem czymś się zajmować, pracować. Te słowa poruszyły pajaca i złożył obietnicę, że będzie robił wszystko, co Wróżka mu każe, bo ma już dosyć życia pajaca i chce się stać grzecznym chłopcem. Wróżka stwierdziła, że teraz wszystko zależy od chłopca.
26
Pinokio pozostał na Wyspie Pracowitych Pszczół i poszedł do miejscowej szkoły. Był pilnym, ambitnym i zdolnym uczniem. Koledzy początkowo naśmiewali się z jego wyglądu, a każdy chciał mu zrobić jakiegoś psikusa, ale kiedy poznali siłę jego twardych stóp, poczuli przed nim respekt. Co więcej, nagle wszyscy go polubili i na znak zgody poklepywali po ramieniu.
Nauczyciele i Wróżka cieszyli się z postępów Pinokia w nauce, ale niepokoili się jego łobuzerskim towarzystwem. Bali się, że koledzy sprowadzą go na złą drogę i ściągną na niego nieszczęście. I tak też się stało. Chłopcy opowiadali mu o rekinie, który tego dnia miał się pojawić przy brzegu, i zapytali, czy nie chciałby pójść z nimi. W Pinokiu zwyciężyła ciekawość i wszyscy ścigali się, kto pierwszy dobiegnie na brzeg morza.
27
Kiedy przybyli na brzeg morza okazało się, że nie ma tam żadnego Rekina. Chłopcy zaczęli żartować, że może poszedł na śniadanie, albo uciął sobie drzemkę. Po tych kpinach pajacyk zrozumiał, że chłopcy go oszukali i chodziło im tylko o to, by zrobić mu kawał i odciągnąć od nauki. Okazało się, że mają dosyć jego pracowitości, bowiem przez nią nauczyciel ma o nich złą opinię. Stwierdzili, ż pajacyk powinien machnął ręką na szkołę i nauczycieli, w przeciwnym razie policzą się z nim. Pinokio zaczął się z nimi drażnić, a jeden z chłopców chciał uderzył Pinokia pięścią w głowę. Rozpoczęła się bójka, a pajacyk – mimo iż przeciwników było siedmiu – tak wymachiwał nogami, że napastnicy trzymali się na dystans. Wtedy chłopcy postanowili rzucać w niego pociskami. Rozwiązali tobołki z książkami i zaczęli ciskać w niego słownikami i innymi książkami. Kiedy zabrakło im książek, wzięli książki Pinokia. Jeden z chłopców rzucił w pajaca wyjątkowo ciężką książką, ale pocisk pechowo trafił w innego kolegę. Chłopiec zemdlał, a jego przyjaciele uciekli. Został tylko Pinokio, który próbował ratować Eugenio. Przyszli karabinierzy i uznali pajacyka za sprawcę nieszczęścia, mimo iż tłumaczył, że jest niewinny. Chcieli go zabrać do więzienia, ale po drodze pajacykowi udało się wymknąć. W pościgu za nim wypuścili wielkiego psa, który wygrywał wszystkie psie wyścigi.
28
Pinokio wskoczył do wody, a pies, którego nazywano Alidoro Złotoskrzydły, za nim. Okazało się jednak, że pies nie potrafi pływać, a im bardziej machał łapkami, tym bardziej pogrążał się w wodzie. Przerażony prosił pajaca o pomoc, a ten wymusiwszy na psie przyrzeczeniem, że nie będzie go już gonił, złapał pasa za ogon i wyciągnął na ląd.
Biedny pies był wyczerpany i spuchnięty jak balon od morskiej wody, której się opił. Pinokio nie ufał mu i stwierdził, że najbezpieczniej będzie wskoczyć znów do wody. Oddalając się od brzegu pożegnał się z Alidoro i życzył mu szczęśliwej podróży do domu. Pies z kolei podziękował pajacowi za uratowanie życia i stwierdził, że Pinokio ma u niego dług wdzięczności, a jeśli zdarzy się okazja, pies spłaci swój dług.
Pinokio płynął dalej blisko brzegu, aż wreszcie wydawało mu się, że dotarł do bezpiecznego miejsca. Dojrzał bowiem grotę w skałach, z której wydobywał się dym. Stwierdził, że musi tam być ognisko, będzie zatem mógł wysuszyć się i ogrzać. Z takim postanowieniem zbliżył się do skał, kiedy nagle poczuł coś dziwnego. Okazało się, że został złowiony i zamknięty o ogromnej sieci pełnej ryb. W tej samej chwili ujrzał wychodzącego z groty rybaka, tak brzydkiego, że przypominał wielkiego jaszczura na dwóch nogach. Zadowolony z połowu mężczyzna zaczął wyciągać ryby z sieci, a kiedy dotarł do Pinokia stwierdził, że musi to być rak morski. Oburzony Pinokio zawołał, że jest pajacem, ale mężczyzna odpowiedział, że ryba-pajac to dla niego nowość, tym chętniej go zje. Pozwolił mu tylko wybrać, czy woli być usmażony na patelni czy ugotowany w sosie pomidorowym w rondelku. Ostatecznie jednak zdecydował, że usmaży Pinokia z innymi rybami na patelni. Mimo iż Pinokio płakał i błagał go o litość, rybak zawiązał mu ręce i nogi i wrzucić do miski z innymi rybami, po czym obtoczył w mące. Patrząc, jak rybak wrzuca ryby na gorący olej, Pinokio z przerażenia oniemiał. Rybak chwycił go za głowę z zamiarem wrzucenia na patelnię.
29
W chwili, kiedy rybak miał wrzucić pajaca na olej, do groty wpadł ogromny pies zwabiony zapachem smażonych ryb. Rybak chciał go wyrzucić, ale wygłodzony pies machał ogonem i skomlał, a kiedy mężczyzna wciąż go przeganiał, wyszczerzył kły. Nagle Pinokio odezwał się słabiutkim głosikiem, prosząc Alidoro – bo to był pies, który wcześniej gonił pajaca i został przez niego wyciągnięty z wody – o ratunek. Pies rozpoznał głos pajaca, chociaż zdziwił się, że dochodzi z obtoczonej w mące figurki. Bez zastanowienia skoczył, chwycił pajaca w zęby trzymając delikatnie, by nie zrobić mu krzywdy i wybiegł z groty. Alidoro odnalazł ścieżkę prowadzącą do miasteczka i delikatnie postawił pajaca na ziemi. Ten zaczął dziękować psu, ale Alidoro stwierdził, że tylko spłaca dług wdzięczności.
Pinokio uścisnął łapę psa, na znak wielkiej przyjaźni, po czym ruszył w kierunku miasta. Po drodze wstąpił do wioski rybackiej, aby zapytać o skaleczonego w głowę chłopca, imieniem Eugenio. Dowiedział się wtedy, że chłopiec ma się lepiej i że wszyscy uważają, iż Pinokio - łobuz, który go pobił - powinien zostać surowo ukarany. Pajac, nie przyznając się, kim jest, zaczął wychwalać Pinokia, ale w tej samej chwili jego nos zaczął się niebezpiecznie wydłużać. Przerażony zawołał, że to nieprawda, że Pinokio to urwis jakich mało i nos wrócił do poprzedniego rozmiaru.
Kiedy Pinokio dotarł do miasta, był już późny wieczór. Zastukał do domu Wróżki, ale tam wszyscy spali. Minęło pół godziny, kiedy na ostatnim piętrze otworzyło się okno i odźwierny - Ślimak – pytając, kto przychodzi o tej porze. Pinokio się przedstawił, po czym całą noc czekał na to, by być wpuszczonym, bowiem ślimak, jak to ślimaki, wcale się nie spieszył. Głodny i zmarznięty pajacyk miał na dodatek nogę wbitą w drzwi, bowiem ze złości w nie kopnął. Rano drzwi zostały ostatecznie otwarte, ale ślimak stwierdził, że muszą poczekać na stolarza, a pajac w tym czasie może liczyć mrówki. Kiedy Pinokio błagał chociaż o jedzenie, ślimak przyniósł mu wystawne śniadanie, jednak okazało się, że jedzenie było sztuczne. Pajac zemdlał w końcu z głodu i obudził się już w domu, leżąc na sofie, a obok niego siedziała Wróżka.
Wróżka postanowiła dać mu jeszcze jedną szansę, którą on dobrze wykorzystał. Aż do końca roku szkolnego pilnie chodził do szkoły, a egzaminy końcowe zdał najlepiej w szkole. W nagrodę za dobre sprawowanie miał się zamienić z drewnianego pajaca w chłopca. Z tej okazji Wróżka przygotowała uroczyste śniadanie, na które zostali zaproszeni wszyscy jego przyjaciele.
30
Pinokio poszedł zaprosić kolegów na swoje święto, a Wróżka prosiła, by wrócił do domu przed zmrokiem. Pajacyk obiecał, że będzie w domu za godzinę. W niespełna godzinę zaprosił wszystkich swoich przyjaciół, ale długo nie mógł znaleźć przyjaciela o imieniu Romeo, którego wszyscy przezywali Knotem, bo był długi i chudy jak knot w lampce nocnej. W końcu znalazł go na strychu jakiegoś wiejskiego domu. Okazało się, że czeka tam na wybicie północy, żeby ruszyć w drogę. Planował bowiem udać się do Krainy Zabawek i namawiał na to także Pinokia. Tłumaczył pajacykowi, że jeśli z nim nie pójdzie, to będzie żałował, bowiem to kraina wymarzona dla chłopców, takich jak oni. Opowiadał mu o zabawach, próżniactwie i wiecznych wakacjach, bowiem w tej krainie nie ma ani książek, ani nauczycieli. Czwartek jest dniem wolnym od nauki, a tydzień składa się z sześciu czwartków i z jednej niedzieli. Ostatecznie, świadom że będzie spóźniony, Pinokio zdecydował się poczekać, aż przyjedzie wóz zabierający dzieci do tej cudownej krainy.
31
Pinokio nie chciał jechać, ale nie mógł się też zdecydować, aby odejść. Wreszcie nadjechał oczekiwany przez Knota wóz, który miał go zabrać do Krainy Zabawek. Wóz ciągnęło dwanaście par osiołków różnej maści, ale każdy z nich zamiast podkówek, miał buciki z białej skóry. Wszystkie miejsca były już zajęte i Knot musiał usiąść na dyszlu. Wóz był bowiem pełen chłopców w wieku od ośmiu do dwunastu lat, stłoczonych ciasno jeden przy drugim. Kiedy Pinokio zdecydował się ostatecznie pojechać z nimi, tłusty woźnica chciał oddać mu swoje miejsce na koźle stwierdzając, że sam pójdzie pieszo. Pinokio nie chciał się na to zgodzić, wybierając podróż na osiołku, ale zwierzę nie chciało dodatkowego ciężaru i uderzyło go pyskiem w brzuch tak, że pajacyk się przewrócił. Wtedy woźnica odgryzł osiołkowi pół prawego ucha, a Pinokio wskoczył na grzbiet zwierzęcia. Osioł podniósł jednak obie tylne nogi i wierzgnął tak, że zrzucił pajaca. Wówczas woźnica odgryzł zwierzęciu połowę drugiego ucha i zwierzę musiało ustąpić. Po drodze Pinokio jak gdyby słyszał słaby głosik, który mówił mu, że źle postąpił. Nie zważając na to, pojechał dalej.
W końcu przybyli do Krainy Zabawek, której mieszkańcami były same dzieci. Najstarsze miały czternaście lat, najmłodsze osiem. Na wszystkich ulicach trwała zabawa – dzieci grały w kręgle, w piłkę, jeździły na rowerze, bujały się na drewnianych koniach, grali w ciuciubabkę i wiele innych gier. Na wszystkich placach stały teatrzyki pełne dzieci. Dni, tygodnie i miesiące mijały pajacykowi i jego towarzyszom na beztroskiej zabawie. Za każdym razem Pinokio, spotykając Knota mówił. Jakie wspaniałe jest życie, które wiodą. Tak minęło pięć miesięcy beztroskiego pobytu w Krainie Zabawek, aż nagle Pinokia spotkała niemiła niespodzianka.
32
Pewnego dnia rano, po przebudzeniu, Pinokio chciał podrapać się w głowę i stwierdził, że ma ośle uszy i oślą głowę. Pajacyk zaczął płakać, krzyczeć i tłuc swoją oślą głową o mur, aż w końcu przyszedł do niego sąsiad, Świstak, zaniepokojony hałasem. Zdiagnozował Pinokia i stwierdził, że ten zapadł na oślą gorączkę i za jakieś dwie, trzy godziny stanie się zwyczajnym, osłem. Nie da się z tym nic zrobić, bowiem takie są koleje losu, a „wszyscy leniwi chłopcy, unikający nauki, szkoły i nauczycieli i spędzający swoje dni na zabawach i rozrywkach, wcześniej czy później muszą zamienić się w osiołki”.
Pinokio włożył czapkę i wściekły poszedł do Knota, by się z nim rozprawić za to, że namówił go na wizytę w Krainie Zabawek. Okazało się, że i kolegę dotknęła ta sama choroba. Zamiast się tym zmartwić, zaczęli błaznować. Po chwili zaczęli chodzić na czterech nogach, a ich ręce i nogi zamieniły się w kopyta, grzbiet pokrył się oślą sierścią. Jednak najgorsze było uczucie, kiedy zaczęły wyrastać im ogony. Ze wstydu i bólu zaczęli się żalić, ale wydawali z siebie tylko ośle ryki. Nagle ktoś zapukał do drzwi – był to woźnica, który przywiózł ich do krainy.
33
Kiedy Pinokio i Knot nie otwierali drzwi, woźnica wyważył je jednym kopnięciem. Zadowolony zaczął głaskać osiołki, czesać je zgrzebłem. Kiedy już nabrały połysku. Założył osłom uzdy i zaprowadził na targ z nadzieją, że sprzeda ich i dobrze na tym zarobi. Woźnica był bowiem potworem o słodkiej powierzchowności, który wędrował ze swoim wozem po świecie i obietnicami wabił leniwych chłopców, którzy nie znosili książek i szkół, po czym wiózł ich do Krainy Zabawek. A chłopcy w efekcie leniwego i próżniaczego życia zamieniali się w osły, które woźnica sprzedawał na targach. W ten sposób w krótkim czasie stał się milionerem.
I tak Knot trafił do jakiegoś wieśniaka, a Pinokia kupił dyrektor cyrkowej trupy składającej się z klaunów i linoskoczków. Chciał on mieć tresowanego osła, który potrafiłby tańczyć i pokazywać sztuczki. Kiedy Pinokia zaprowadzono do stajni, dyrektor napełnił mu żłób słomą, ale Pinokio ją wypluł. Wówczas dyrektor dorzucił siana, ale i to nie smakowało osiołkowi. Rozgniewany właściciel za karę uderzył osiołka po nogach batem.
Przez trzy miesiące pobytu w cyrku Pinokio ciężko pracował, ucząc się skakać przez obręcze, przebijać głową papierowe beczki, tańczyć walca i polkę, stojąc na tylnych nogach. Za każde nieposłuszeństwo był bity, a do tego musiał jeść sieczkę i siano.
Na pierwsze przedstawienie z udziałem tresowanego osła Pinokia przyszły tłumy. Pinokio szedł stępa wokół areny, potem przeszedł w kłus i galop, a następnie cwał. Nagle dyrektor wystrzelił z pistoletu, a wówczas Pinokio udawał rannego. Kiedy się podniósł, wszyscy zaczęli klaskać, a on spojrzawszy na widownię, ujrzał swoją Wróżkę z medalionem przedstawiającym pajaca na szyi. Z radości zaczął krzyczeć, ale z jego gardła wydobywał się tylko ośli ryk. Wówczas dyrektor uderzył go batem po nosie, a kiedy Pinokio znów spojrzał na publiczność, wróżki już nie było. Pinokio zaczął płakać rzewnymi łzami, tak przejął się jej odejściem. Teraz przyszła kolej na skok przez obręcze. Pinokio próbował dwa czy trzy razy, ale za każdym razem zatrzymywał się przed obręczą, ale zamiast skoczyć, przechodził pod nią. W końcu zdecydował się na skok, ale jego tylne nogi zawadziły o obręcz i Pinokio padł na ziemię.
Rano weterynarz orzekł, iż osiołek już nigdy nie będzie mógł pokazywać sztuczek i będzie kulawy do końca życia. Wobec tego dyrektor cyrku sprzedał go. Człowiek, który kupił osła za 20 soldów, chciał zrobić z jego skóry bęben dla orkiestry. Kupiec zaprowadził Pinokia na brzeg morza, zawiesił mu na szyi kamień i wrzucił go do wody. Pinokio z kamieniem u szyi poszedł szybko na dno. Kupiec zaś usiadł na skale i trzymając w rękach sznur czekał, aż Pinokio się utopi, by móc ściągnąć z niego skórę.
34
Po pięćdziesięciu minutach od wrzuceniu osła do wody, kupiec pociągnął za sznur, ale zamiast martwego osła, wyciągnął pajaca. Zdziwiony mężczyzna zaczął pytać pajaca, gdzie jest osioł, ale Pinokio twierdził, że on jest tym osłem. Mężczyzna zaczął tracić cierpliwość, a wówczas Pinokio opowiedział mu swoją historię, jak to zawsze był drewnianym pajacem, ale miał szansę stać się zwyczajnym chłopcem. Jednak z powodu lenistwa i złych rad kolegów uciekł z domu i zamienił się w osła. Okazało się, że w wodzie ryby zjadły ośle mięso i Pinokio powrócił do swej dawnej postaci pajaca. Kupiec pożałował wydanych pieniędzy i, aby je odzyskać, postanowił sprzedać pajaca jako suche drewno na podpałkę.
Pinokio uratował się ucieczką do wody. Długo płynął, aż w końcu zobaczył białą skałę, a na niej śliczną niebieską kozę – Wróżkę, która beczała przyjaźnie i zachęcała, by się przybliżył. Zanim jednak zdążył tam dopłynąć, połknął go olbrzymi rekin, zwany Attylą. W ciemnym brzuchu rekina Pinokio zawarł znajomość z Tuńczykiem, który stwierdził, że muszą pogodzić się z losem i czekać, aż potwór strawi ich obu. Dodał, że jest filozofem i pociesza się tym, że jako tuńczyk, zaszczytniej jest mu umrzeć w wodzie niż w oleju. Pajac nie chciał się poddać i poszedł szukać kogoś, kto mu powie, jak się stąd wydostać. Skierował się w stronę dalekiego, jasnego punktu.
35
Pinokio podszedł bliżej i zobaczył nakryty stół, a na nim świeczkę zatkniętą w butelkę. Przy tym stole siedział Geppetto, który posilał się żywymi rybkami. Na widok Pinokia ogarnęła go wielka radość. Pinokio dowiedział się, że jego ojciec już dwa lata siedzi w brzuchu rekina, a udało mu się przeżyć dzięki temu, że razem z nim został połknięty statek handlowy, na którym były duże zapasy jedzenia i świec i zapałek. Jednak zapasy się już skończyły, a zapalona świeca jest ostatnią, która została. Pinokio zarządził, że natychmiast trzeba uciekać. Rekin był bardzo stary i miał astmę oraz palpitacje serca, był więc zmuszony spać z otwartą paszczą. Pinokio i Geppetto wykorzystali to i uciekli.
36
Pinokio wziął ojca na plecy i popłynęli. Po kilku godzinach wciąż nie było widać brzegu, a pajac był już bardzo zmęczony. Pomógł im wtedy Tuńczyk, który idąc za przykładem Pinokia, też uciekł z paszczy rekina. Zaproponował, by uczepili się jego ogona, a on odholuje ich do brzegu, ale uznali, że wygodniej im będzie na grzbiecie.
Gdy dotarli do brzegu, Pinokio zeskoczył pierwszy, żeby pomóc swojemu tacie. Potem wzruszony podziękował Tuńczykowi za uratowanie życia staruszkowi i ucałował go na znak dozgonnej wdzięczności. Następnie Pinokio powiedział Geppetto, by oparł się na nim i pójdą powoli poszukać jakiegoś domu, by się przespać. Nie uszli daleko, kiedy na skraju drogi spotkali dwóch żebraków – okazało się, że to Lis, który w końcu naprawdę stał się kulawy, a do tego stracił ogon, i Kota, który też naprawdę oślepł. Tym razem Pinokio nie wzruszył się ich prośbami i poszedł dalej.
Dotarli do biednej opuszczonej chatki ze słomy z krytym dachówką dachem. Dowiedzieli się od Gadającego Świerszcza, że chatkę tę podarowała mu niebieska Kózka. Pinokio dopytywał się o nią, ale Świerszcz stwierdził, że odeszła wczoraj bardzo przygnębiona, że nigdy nie ujrzy już swojego Pinokio, bowiem na pewno pożarł go rekin. Pajacyk zaczął płakać, a kiedy już doszedł do siebie, przygotował wygodne posłanie ze słomy dla ojca. Następnie poszedł po jedzenie dla wyczerpanego ojca, ale w zamian za garnuszek mleka od ogrodnika Giangio mieszkającego nieopodal, musiał wyciągnąć sto wiader wody. Okazało się, że do tej pory tę ciężką pracę dla ogrodnika wykonywał osiołek, ale zaniemógł. Pinokio poprosił ogrodnika, by pokazał mu osiołka. Okazało się, że był to Knot, który wyzionął przy przyjacielu ducha.
Przez pięć miesięcy Pinokio codziennie chodził do gospodarza i ciężko pracował, aby dostać garnuszek mleka dla ojca. W tym czasie nauczył się wyplatać kosze i koszyki z trzciny i w ten sposób zarabiał na codzienne wydatki. Zrobił też wózek, w którym w piękne dni zabierał ojca na przejażdżki. Wieczorami natomiast ćwiczył się w pisaniu i czytaniu. Dzięki wysiłkowi i pracy nie tylko udało mu się zapewnić spokojne życie swojemu ojcu, ale nawet uskładać 40 soldów na nowe ubranie. Kiedy szedł je kupić na pobliski targ, spotkał Ślimaka, tego samego, który był kiedyś odźwiernym w domu Wróżki o Błękitnych Włosach. Od niego Pinokio dowiedział się, że Wróżka leży w szpitalu, dotknęło bowiem ją tyle nieszczęść, że rozchorowała się ciężko i nie ma za co kupić sobie nawet kawałka chleba. Pinokio przejął się losem wróżki i pożałował, że nie ma miliona, tylko 40 soldów. Bez wahania jednak oddał Ślimakowi wszystkie pieniądze, jakie miał. Kiedy Ślimak zapytał, co z jego nowymi ubraniami Pinokio orzekł, że sprzedałby nawet te, co ma, by pomóc Wróżce. Poprosił też Ślimaka, by spotkali się ponownie za 2 dni, bo może wówczas będzie miał jeszcze trochę pieniędzy. Stwierdził, że odtąd będzie pracował 5 godzin dłużej, by nie tylko utrzymać swojego ojca, ale też swoją matkę.
Kiedy Pinokio wrócił do domu, ojciec zapytał go o nowe ubranie, ale Pinokio stwierdził, że nie mógł znaleźć żadnego, które dobrze by na nim leżało. Zaś tego wieczoru, zamiast pracować do dziesiątej, pajac pracował do północy i zrobił aż szesnaście koszyków z trzciny, zamiast ośmiu. Kiedy zasnął, śniła mu się Wróżka, która wybaczyła mu wszystkie złe uczynki przestrzegając, by w przyszłości kierował się rozsądkiem, a będzie szczęśliwy.
Rano Pinokio obudził się w skromnym, ale ładnie urządzonym pokoiku. Nie był już pajacem, lecz chłopcem. Obok łóżka leżało jego nowe ubranie. W kieszeni spodni znalazł portmonetkę z kości słoniowej z pieniędzmi i wiadomością od Wróżki, że zwraca ona swojemu pajacykowi 40 soldów i dziękuje. W lustrze Pinokio zobaczył ładnego chłopca z kasztanowatymi włosami i rumianą twarzą. Zdrowy i rześki Geppetto wrócił do swojego dawnego zawodu - snycerstwa - i od rana już rzeźbił piękną ramę zdobioną w liście, kwiaty i główki zwierząt. Na krześle leżał bezwładnie śmieszny drewniany pajac. Pinokio zaczął pytać ojca, jak to możliwe, że dokonały się takie zmiany, ale ten stwierdził, że są one wyłącznie jego zasługą, bowiem „gdy niegrzeczni chłopcy stają się dobrzy, nabierają mocy, dzięki której oni sami, ich rodziny i otoczenie, stają się odmienione i radosne”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz