1. Cudaczek – Wyśmiewaczek i panna Obrażalska
W pewnym miasteczku nad rzeczką, w domku ani małym, ani dużym, mieszkała panna Obrażalska. Miała osiem lat, zadarty nosek i jasne warkocze. Nazwano ją panną Obrażalską, bo wciąż się obrażała, nawet 10 razy na dzień. Mówiła wówczas „nie bawię się”, albo „nie potrzebuję”, po czym siadała w kącie i siedziała tam, póki cała obraza z niej nie wyparowała. Drugiej takiej obrażalskiej nie było w okolicy. A wszystkiemu był winien mały jak igiełka stworek o imieniu Cudaczek – Wyśmiewaczek. Dokładnie - mieszkał on w warkoczach panny Obrażalskiej. Zawsze kiedy się obrażała skrzat miał nie lada uciechę. Zresztą Cudaczek nie jadł i nie pił, tylko żył śmiechem. Cudaczkowi najweselej było w szkole, gdzie chodził z Obrażalską schowany w jasnych warkoczykach. Jednak nie chodził się uczyć, tylko dlatego, bo w szkole dziewczynka się ciągle obrażała. Pewnego dnia Obrażalskiej złamała się w trakcie pisania stalówka. Poprosiła sąsiadkę Małgosię, by ta pożyczyła jej zapasową stalówkę. Ta chętnie pożyczyła, ale prosiła Obrażalską, by nie krzywiła pióra w trakcie pisania, by nie złamać kolejnej stalówki. Wówczas Cudaczek podpowiedział Obrażalskiej, by się obraziła, więc dziewczyna nadęła buzie i powiedziała do Małgosi, że nie potrzebuje jej stalówki. Albo, w trakcie przerwy, kiedy Obrażalska nie złapała piłki raz i drugi, obraziła się na Wicka, że specjalnie jej źle rzuca. Potem Obrażalska obraziła się na Felę, bo ta powiedziała, że jej zeszyt jest ładniejszy, następnie na Władka, bo przyczepił jej rzep do sukienki, a wreszcie na samą nauczycielkę, która zapytała ją, ile to jest pięć razy sześć. Obrażalska nie dość, że podała zły wynik, to jeszcze nadęła buzię, kiedy nauczycielka zwróciła jej uwagę, że trzeba się lepiej uczyć tabliczki mnożenia. A Cudaczek się tylko śmieje i aż brzuszek mu się nadyma jak ziarenko grochu.