Autor: Ruth Ware
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Mówi się, że jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to zrób jakieś plany. Niestety, mimo iż życie bez planowania jest trudne i chaotyczne, to bardzo często bywa tak, że plany udaremnia nam złośliwy chichot losu. Co więcej, niekiedy to nie tylko zmiana planów, ale całego życia, które sypie się niczym domek z kart.
Tej przewrotności losu doświadczyła właśnie Jack Cross. Wraz z mężem wiodą skromne, ale szczęśliwe życie w małym domku w jednej z londyńskich dzielnic. Dzielą ze sobą nie tylko życie prywatne, ale również zawodowe, prowadząc firmę zajmującą się testowaniem systemów zabezpieczeń. Gabe, jako programista, był prawdziwym specjalistą od bezpieczeństwa cyfrowego, Jack koncentrowała się natomiast na fizycznym działaniu i pracowała w terenie. Wspólnie tworzyli doskonały team, który wyróżniał się w branży testerów systemów zabezpieczeń. Kontrolowali te systemy dla wielu firm z różnych dziedzin gospodarki, a wyniki tych testów miały posłużyć do zwiększenia bezpieczeństwa danych tych firm.
Zlecenie przeprowadzenia fizycznego i cyfrowego testu penetracji w biurach Arden Alliance, miało być jednym z wielu podobnych. Niestety wystarczył jeden błąd, by sprawy wymknęły się spod kontroli, a Jack została schwytana przez policję. Na nieszczęście trafiła tam na swojego byłego partnera – sadystę i manipulatora, który wykorzystywał mundur do pokazywania swojej mocy. Z drugiej strony właśnie dzięki niemu została wypuszczona bez aresztowania, bowiem potwierdził on jej zawód i wytłumaczył, czym Jack się zajmuje. Jakby mało było jeszcze problemów, kobiecie nie udaje się skontaktować ani ze zleceniodawcą, ani z mężem. Kiedy wraca do domu, wszystko staje się jasne – Gabe nie mógł się z nikim skontaktować, bo … był martwy.
Niestety szybko okazuje się, że policja ma podejrzanego, a właściwie podejrzaną i jest nią właśnie Jack. Dom nie nosił bowiem śladów włamania, a Gabe miał poderżnięte gardło i zmarł nad swoim komputerem, zatem nic nie wskazuje na to, że to on wpuścił napastnika. Z racji tego, że zwykle mordercą jest współmałżonek czy partner ofiary, Jack od razu znajduje się na przegranej pozycji. Kobieta jednak wie, że jeśli ona zostanie zatrzymana, to prawdziwy morderca wymknie się wymiarowi sprawiedliwości. Ucieka zatem przed policją i stara się za wszelką cenę dotrzeć do prawdy. Postanawia skontaktować się z najbliższym przyjacielem męża licząc na to, że może ten będzie umiał wskazać motyw morderstwa. Wszystko bowiem wskazuje na to, że Gabe się czegoś bał, skoro tuż przed śmiercią wykupił ubezpieczenie na oszałamiającą kwotę dla siebie i dla żony. Tyle tylko, że ten fakt może nie tylko pogrążyć Jack, ale również może świadczyć o tym, że ktoś planuje ją wrobić.
Czy uda jej się poznać prawdę? Czy to możliwe, żeby Gabe, buszujący również w darknecie komuś się naraził? Czy to możliwe, żeby nielegalnie próbował sprzedać wiedzę na temat wadliwego systemu – jak sugeruje jego przyjaciel? Jak dobrze Jack znała męża? Na te i na wiele innych pojawiających się pytań odpowiedzi znajdziemy w najnowszej powieści Ruth Ware pt. „Godzina zero”. Opublikowana nakładem wydawnictwa Czwarta Strona powieść to doskonały thriller, który trzyma nas w napięciu do ostatniej strony i to nawet wówczas, kiedy niezbyt dobrze orientujemy się w aplikacjach i systemach komputerowych. Misternie skonstruowana fabuła i tocząca się w szybkim tempie akcja nie pozwalają nawet na chwilę dekoncentracji, a kończący się Jack czas sprawia, że czujemy oddech pościgu (i śmierci) za plecami. I mimo iż dość szybko możemy domyślić się, kto może być odpowiedzialny za śmierć męża Jack, to niemal do ostatnich chwili nie wiadomo, dlaczego i w jaki sposób. A zaskakujące zwroty akcji jeszcze potęgują nieustanne zaskoczenia, których doświadczamy w trakcie lektury. To sprawia, że jeszcze długo po odłożeniu książki nie możemy się uspokoić, a już na pewno czujemy impuls, by zmienić wszystkie hasła dostępu w komputerze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz