Autor: Nina LaCour
Wydawnictwo; Jaguar
Jak mierzyć samotność? Ci, którzy są samotni, szczególnie samotni wśród ludzi, doskonale wiedzą, że samotność jest niemierzalna. Jest bowiem niekiedy tak wielka, tak głęboka i przejmująca, że nie istnieje żadna miara ani żadna skala, by określić, jak bardzo jest ktoś samotny. Łatwiej jest tę samotność opisać, określić mianem pustki, dotkliwego zimna, czy poczuciem beznadziei i zagubienia.
Tak zapewne powiedziałaby o niej Marin Delaney, młoda dziewczyna z Kalifornii z San Francisco, która wyjeżdża na studia uciekając od swojej przeszłości. Mimo iż planowała studiować literaturę, to jej przeszłość, zbyt skomplikowana, by znaleźć w niej siłę i oparcie sprawia, że wciąż się waha przed wyborem przedmiotu wiodącego. Wciąż też nie potrafi się przełamać, by otworzyć się na ludzi i zacząć korzystać z możliwości, które studia dają. Nieustannie zamknięta w swoim pokoju zatraca się w kłamstwie, jakim było jej życie, jednocześnie starając się wciąż na nowo stworzyć nową siebie. Przyjazd dawnej przyjaciółki, Mabel, przeraża ją – zarówno z uwagi na to, co się stało, jak i na własne zachowanie. Całymi tygodniami nie odpisywała na wiadomości od przyjaciółki, zasklepiając się w swoim bólu i traktując wszystkich niemal jak wrogów. Ratunku upatruje w prostocie i powtarzalności, unikając komplikacji, które kiedyś tak lubiła. Teraz jednak, kiedy sama nie zdecydowała się na wyjazd do rodzinnego miasta i jako jedyna studentka została w akademiku, nie ma wyjścia, musi ugościć koleżankę. Jednocześnie planuje stworzyć obraz swojego idealnego życia na studiach. Obraz, w którym przyjaciółka od razu rozpoznaje fałsz.
Co tak naprawdę wydarzyło się w Kalifornii, że Marin uciekła? Dlaczego nie planuje powrotu? Dlaczego pogrąża się coraz bardziej w mroku samotności, a może już depresji? Przekonamy się o tym dzięki lekturze wyjątkowej, wspaniale skonstruowanej i napisanej powieści „Tak jest okej”, autorstwa Niny LaCour. Opublikowana nakładem wydawnictwa Jaguar powieść, to prawdziwa gratka dla wielbicieli książek obyczajowych, i to niezależnie od wieku. Lektura wzrusza, sprawia, że zaczynamy rozumieć Marin i kruchość jej przeszłości, ale także mamy nadzieję, że uda jej się zbudować nowe fundamenty pod dalsze życie, opierając się przynajmniej na wybranych wspomnieniach.
Właśnie z tych wspomnień poznajemy tragiczną historię dziewczyny, którą wszyscy opuścili. Ojca nie znała, wychowywała się bardzo długo z matką, znaną surferką. Niestety ocean jest nieobliczalny i często żąda ofiar, a matka dziewczyny stała się jedną z nich. Marin zamieszkała z dziadkiem, którego pokochała i z którym relację ceniła troszcząc się o niego tak samo z takim samym zaangażowaniem, jak on troszczył się o nią. Niestety to wszystko okazało się kłamstwem, które odkryła dopiero po tajemniczym zniknięciu i prawdopodobnej śmierci dziadka. Człowiek, o którym zawsze miała dobre zdanie odmówił jej prawa do wspomnień, do pielęgnowania ich, oszukując całymi latami. Na koniec zaś odszedł pozostawiając ze wszystkimi tajemnicami.
Mocną stroją tej książki są słowa i gesty, które nadają historii znaczenia. Nie ma tu wartkiej akcji, nie ma przełomowych wydarzeń, akcja toczy się leniwie na rozmowach i zwyczajnych czynnościach, które niekiedy nabierają wyjątkowego znaczenia. A mimo to, nie sposób się od książki oderwać, nie sposób nie zauważyć, jak bardzo plastyczne zdania buduje autorka i jak wspaniale, a zarazem przerażająco odmalowała cierpienie i pustkę w sercu Marin. To czyni książkę wyjątkową w swej prostocie formy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz