Autor: Allie Cazza
Wydawnictwo: Sensus
Też masz wrażenie, że stan posiadania wymyka ci się spod kontroli? Już od dłuższego czasu masz trudności z domknięciem szafy? Trudno ci odnaleźć cokolwiek na biurku, o całym domu już nawet nie mówiąc? Ilekroć masz zamiar zrobić porządek z wszystkimi rzeczami, przytłacza cię ich ilość i w rezultacie nie robisz nic? Czujesz się zniechęcony, nie lubisz przebywać w swoim domu? Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco to znaczy, że najwyższy czas na zmiany.
Oczywiście, łatwo jest mówić o zmianach, ale wprowadzić je jest bardzo trudno. I od czego w ogóle je zacząć? Pomocą w tym służyć może Allie Casazza, autorka kilku książek, która inspiruje do odkrywania zalet zdrowego minimalizmu. Jej poradnik pt. „Bałagan pod kontrolą. Jak odzyskać przestrzeń w swoim domu”, opublikowany nakładem wydawnictwa Sensus, to dla wielu osób początek trwałych zmian w sferze porządków, które szybko mogą się przenieść również na inne aspekty życia. To książka skierowana przede wszystkim do osób, które borykają się z nadmiarem rzeczy, które nie potrafią przestać kupować, a zacząć wyrzucać rzeczy, nie potrafią właściwie ich przechowywać. To także proste rozwiązania, które każdej osobie ułatwią prowadzenie domu, zatem powinien ja choć raz przeczytać każdy. I to niezależnie od sytuacji materialnej czy rodzinnej oraz
Książka składa się jedenastu rozdziałów poprzedzonych wstępem, który również warto przeczytać, zawiera bowiem osobistą historie autorki, która pokazuje w jaki sposób u niej nastąpiła przemiana i co sprawiło, że zaczęła pozbywać się rzeczy. Autorka podkreśla tu, że matki potrzebują pewnego rodzaju minimalizmu bardziej niż czegokolwiek innego, bowiem dzięki temu minimalizmowi mają mniej sprzątania, mniej stresu, a więcej czasu dla bliskich. Jak sama Casazza zaznacza, celem jej przyświecającym, jest zmniejszenie ciężaru, jaki dźwigają kobiety na całym świecie, choć oczywiście książka nie jest tylko dla kobiet. W rozdziale pierwszym „Już za chwilę zrobi się dużo lżej” autorka podkreśla, że nie chodzi o sam minimalizm, ale o to, by mieć mniej tego, co nieistotne, by zrobić więcej miejsca na rzeczy ważne. Podkreśla też, że potrzebujemy takiego minimalizmu, jaki się u nas sprawdza, co oznacza, że nie musimy wyrzucać wszystkiego z domu by osiągnąć stan posiadania w postaci kilku rzeczy. To co jest istotne to to, czy dana rzecz jest spójna z życiem, o jakim marzymy. Autorka zachęca również do tego, by zrobić zdjęcie domu przed porządkami, a choć możemy mieć przy tym opory, to z pewnością progres, jaki się dokona, pozytywnie nas zaskoczy.
Rozdział drugi traktuje o … bałaganie. Autorka zachęca tu do określenia życiowych priorytetów, a także do działania. Zauważa również, że bałagan to coś więcej niż sterty niepotrzebnych rzeczy – to złodziej, który kradnie przestrzeń, czas i uwagę, a także okrada z radości. Tworzyć będziemy zatem trzy sterty rzeczy: do zatrzymania, do wyrzucenia i do wydania i ta wiedza już właściwie wystarczy, do uporania się z bałaganem. Poznamy również pewne strategie porządkowania, a na bałagan spojrzymy również z perspektywy pieniędzy. Dzięki rozdziałowi trzeciemu poświęconemu minimalizmowi zachowamy równowagę, zrozumiemy sens upraszczania sobie życia, poznamy także znaki świadczące o tym, ze odbiera nam radość życia.
Rozdział czwarty to wezwanie do działania , bowiem skoro mamy już solidna wiedze na temat psychologicznych aspektów bałaganu, jego szkodliwości, możemy ruszyć do akcji. Zaczniemy od określenia przeznaczenia każdego pomieszczenia, zidentyfikujemy też nasz „burdelownik”, choć na tym etapie jeszcze nie zaczniemy w nim porządków. W kolejnym rozdziale przekonamy się, że trzymanie rzeczy, których nie potrzebujemy, to marnotrawstwo. Zaczniemy nasze sprzątanie od łazienki, które – jak zauważa autorka – sa skupiskami śmieci. W rozdziale szóstym zajmiemy się szafami i przedmiotami mającymi wartość sentymentalną, a rozdział siódmy zamieni naszą kuchnię w taką, w której będziemy z przyjemnością gotować. Kolejny rozdział skupia się na kwestii minimalizmu przy posiadaniu dzieci, a sporo tu miejsca zajmują zabawki, których dzieci tak naprawdę nie potrzebują (a przynajmniej nie w takiej ilości). Rozdział dziewiąty, nieco przekornie, mówi o niezbyt kapsułowej szafie, zaś autorka podkreśla, że zasługujemy na to, by kochać każdą posiadaną rzecz. Kolejny rozdział dotyczy całej reszty rzeczy i pomieszczeń, nie omówionych bezpośrednio wcześniej. Szczególnie istotny jest rozdział ostatni, jedenasty, który mówi nie o tym, jak porządki zrobić, ale – co trudniejsze – jak stan czystości utrzymać. Warto sięgnąć również po posłowie, które rozgrzeszy nas z niejednego zachowania i pozwoli zrozumieć, że zapewne przynajmniej jedna osoba będzie z naszych porządków (i stawiania granic) niezadowolona.
Lektura książki pomaga nam obudzić się i przekonać, że tak naprawdę nie potrzebujemy większości rzeczy, które posiadamy. Nie oznacza to, że od razu musimy wyrzucić wszystko i iść przez życie z jednym talerzykiem, autorka raczej zachęca do tego, by uważnie przyjrzeć się rzeczom, które chcemy zachować. Stosując się do rad zawartych w książce szybko zobaczymy, jak wiele czasu dotąd marnowaliśmy na sprzątanie. Wspaniale jest to, że dzięki porządkom odzyskamy nie tylko wolny czas, ale także radość życia i możliwość pogłębienia relacji z bliskimi.
Lubię tego typu książki. Chętnie przeczytam, tym bardziej że też mam problem z ogarnianiem bałaganu i nadmiarem rzeczy.
OdpowiedzUsuń