Autor: Thomas Hardy
Wydawnictwo: Replika
Każda epoka miała swoje buntowniczki, a to co je na przestrzeni wieków różni, to tylko konsekwencje tego buntu. Dziś to najwyżej społeczny ostracyzm, choć ograniczony do pewnego środowiska, w przeszłości mogła to być kara śmierci, zamknięcie w szpitalu psychiatrycznym czy kary fizyczne. Były jednak kobiety, które nie zważając na możliwe reperkusję, postępowały zgodnie z pewną ideą, zgodnie ze swoim sercem.
Czy taka była właśnie Betsaba Everdene, młoda, nieco próżna kobieta, która miota się pomiędzy pragnieniem posiadania męża, a nie posiadania go, pomiędzy przyjemnością bycia zaślubioną, a lękiem związanym ze spędzaniem z kimś nieustannie czasu i byciem zniewoloną? Jedno jest pewne, Betsaba podejmuje decyzje, jakich nie podjęłaby większość kobiet – nie tylko odrzuca zaręczyny, ale także decyduje się na samodzielne zarządzanie farmą. O tym, jak wygląda jej życie, codzienność i dokąd te decyzje ją zaprowadzą przeczytać możemy w książce pt. „Z dala od zgiełku”. Autor, Thomas Hardy, stworzył portret kobiety niezależnej, hardej, a choć niekiedy traktuje swoją bohaterkę (i inne kobiety) nieco lekceważąco, zwracając uwagę na ich przywary, to z pewnością Betsaba jest kobietą nieszablonową (nawet, jak na współczesne czasy). Opublikowana nakładem wydawnictwa Replika książka to już klasyka, która doczekała się swoich ekranizacji, i nic w tym dziwnego, bowiem tak szczegółowo odmalowane postaci, otoczenie, słowa i gesty nawet, to doskonały materiał na scenariusz. Również książka jest ponadczasową, a choć niekiedy możemy skrzywić się czytając o rozterkach bohaterki, to z pewnością lektura zapada w serce.
Betsabe poznajemy jeszcze Norcombe, u jej ciotki, pani Hurst. To właśnie tu spotyka ją pasterz, właściciel niewielkiego, zadłużonego jeszcze gospodarstwa, Gabriel Oak. Ten zbliżający się do trzydziestki farmer ciężko pracuje, by spłacić dług zaciągnięty na zakup majątku. Betsaba wydaje mu się idealna kobieta, by wypełnić jego życie. Niestety ona odrzuca jego oświadczyny, a niedługo później wyjeżdża do Weatherbury, gdzie odziedziczyła sporo ziemi po wuju. Na skutek tragicznego splotu okoliczności Gabriel niemal w jednej chwili traci wszystko – jego pies wyprowadza owce na pewną śmierć. Teraz Gabriel zostaje z długiem i bez stada, które miało przynosić dochód. Rusza zatem w świat za pracą, a przypadek sprawia, że trafia na targowisko w Casterbridge, kilka kilometrów od Weatherbury.
Ostatecznie Gabriel znajduje zatrudnienie właśnie u Betsaby, która – zwolniwszy zarządcę za kradzież, sama postanawia zarządzać majątkiem. Czas nie wyleczył serca Gabriela z miłości i zostaje on najbardziej oddanym pracownikiem dziewczyny. Nawet wówczas, kiedy na skutek jej żartu – wysłanej kartki walentynkowej – Betsaba zaczyna się interesować majętny posiadacz ziemski, pan William Boldwood z tak zwanego Małego Weatherbury. Również on oświadcza się kobiecie i także on słyszy odmowę, ale Betsaba zostawia sobie furtkę, każąc czekać mężczyźnie na decyzję. W życiu Betsaby pojawia się również inteligentny i uroczy utracjusz , wojskowy Franciszek Troy, który obiecał małżeństwo już jej służącej.
Każdy z tym mężczyzn jest inny, do każdego Betsaba ma inny stosunek, choć patrząc na jej zachowanie, trudno powiedzieć, czego naprawdę chce. Prawdopodobnie nawet ona sama nie jest w stanie zrozumieć swoich uczuć, stad można odnieść wrażenie, ze bawi się uczuciami Gabriela czy Williama. Jednocześnie, pomijając miłosne rozterki, dziewczyna musi zmagać się z codziennością i jej wyzwaniami, zaś życie na farmie jest ich pełne.
Mimo tego rozedrgania głównej bohaterki lektura napełnia nasze serca spokojem. Wszystkie te opisy przyrody, atmosfera książki, toczące się zgodnie z rytmem przyrody życie, pozwalają nam odetchnąć i trwać w zachwycie nad słowami. To piękna książka, zwłaszcza dla miłośników klimatów w stylu Jane Austen, po przeczytaniu której chyba pokuszę się o obejrzenie ekranizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz