Autor: Michał Walendowicz
Wydawnictwo: OnePress
Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale tak naprawdę mówią tak te osoby, które już dawno pożegnały się z marzeniami o bogactwie. Co więcej takie, które nie chcą wykonać żadnych działań, by ten majątek zdobyć. Niestety edukacja finansowa w naszym kraju jest na bardzo niskim poziomie, młodzi ludzie są kompletnie nieprzygotowani do zarządzania swoimi finansami, zaś starsi trzymają swoje oszczędności (jeśli w ogóle je mają) na lokatach oprocentowanych znacznie poniżej poziomu inflacji. Na dodatek wszystko drożeje z dnia na dzień, koszty utrzymania rosną, a wiele film wciąż wypłaca wynagrodzenia w wysokości minimalnej pensji. To sprawia, że wiele osób uważa, że w tej sytuacji, po prostu nie da się przeżyć, nie mówiąc już o oszczędzaniu.
Czy można wyjść z błędnego kola biedy? W jaki sposób zacząć oszczędzać? Gdzie tych oszczędności szukać? Jak je gromadzić? Na te, a także na wiele innych pytań związanych z finansami odpowiada Michał Walendowicz, autor książki pt. „Finansowa podróż”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa OnePress książka to przysłowiowa podróż od pucybuta do milionera. Oczywiście nikt nie obiecuje, że nagle z dnia na dzień zdobędziemy fortunę. Bogactwo zdobywa się bowiem wiedzą oraz działaniem zmierzającym do tego, by pieniądze nie tylko gromadzić, ale i pomnażać. Dlatego też książka adresowana jest przede wszystkim do tych osób, które – niezależnie od obecnej sytuacji finansowej – chcą ją zmienić, i to na lepsze. Do takich czytelników, którzy są gotowi zdobywać wiedzę na temat instrumentów finansowych, a także chcą działać.
Książka składa się z piętnastu rozdziałów, z których każdy, krok po kroku, przybliża czytelnika do osiągnięcia wolności finansowej. Napisana czytelnym dla laika językiem książka omawia zarówno kwestię oszczędzania, jak i poszczególnych możliwości inwestowania. Autor, opierając się na swoim doświadczeniu, poleca lub przestrzega przed tymi inwestycjami, które sam zna, które wypróbował. Wiele razy odwołuje się do popularnej gry Monopol, by tłumaczyć pewne strategie i zachowania, a także ostatecznie przekonać nas, że nie inwestując tracimy w dłuższym okresie czasu. Do tej gry Walendowicz odnosi się w pierwszym rozdziale książki tłumacząc, dlaczego gramy w nią źle. Dowodzi, że grając w swoim życiu „rewolucyjnie”, czyli pobierając po prostu każdego miesiąca pensje i wydając ją, będzie stać nas na coraz mniej. Natomiast grając „tradycyjnie”, czyli wykorzystując część swojej pensji na inwestowanie (np. kupowanie obiektów) może początkowo gotówki będzie mniej, ale z każdym miesiącem majątek będzie rósł. W rozdziale drugim autor prowokacyjnie pyta, czy naprawdę nie stać nas na inwestowanie pokazując magię procentu składanego i przekonując, że oszczędzanie i inwestowanie warto zacząć już od małych kwot. W kolejnym rozdziale dowiemy się, skąd brać pieniądze na inwestowanie – autor podaje tu kilka konkretnych przykładów oszczędności, dzięki którym i my możemy się przyjrzeć chociażby swoim umowom i polisom. W rozdziale czwartym znajdziemy wytłumaczenie takich pojęć, jak aktywa i pasywa oraz dochód pasywny, a w kolejnym, autor opisuje trzy drogi do wolności finansowej (przychody, oszczędności, inwestycje). Kolejne rozdziały poświęcone są właśnie tym oszczędnościom i inwestycjom. Znajdziemy tu omówienie poszczególnych sposobów oszczędzania i inwestowania, a także instrumentów finansowych. Autor pisze o lokatach, obligacjach, akcjach, funduszach, ETF-ach, nieruchomościach oraz REIT-ach, metalach szlachetnych i surowcach, IKE, IKZE i PPK. Pokazuje, które sposoby dają wymierne zyski przy ograniczonym ryzyku, a także uczy nas budować portfel i zarządzać nim (również w trudnych czasach). W ostatnim rozdziale autor wskazuje również dodatkowe źródła, do których warto sięgnąć, jeśli chcemy wzbogacić swoją wiedzę.
Lektura książki to oczywiście nie cudowny sposób na bogactwo, ale bez wątpienia klucz do niego. Szczególnie, że autor niejako przeciera nam szlaki, wskazując instrumenty, którymi warto się zainteresować i dokładnie tłumacząc, w jaki sposób inwestujemy i na jakie zyski możemy liczyć (a także jakie straty uwzględniać). Warto w trakcie lektury robić sobie notatki, przerywać ją po to, by zrobić przestrzeń na konkretne działania (na przykład przejrzenie umów), a następnie wracać do określonych rozdziałów, kiedy już nabierzemy przekonania, że dany rodzaj inwestowania jest właśnie dla nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz