sobota, 25 marca 2023

Katarzyna Miller, Dariusz Janiszewski „Kobiety od A do Z, czyli o tym, co ważne dla kobiecej tożsamości, o emocjach, postawach i życiowych wyborach”

Tytuł: Kobiety od A do Z, czyli o tym, co ważne dla kobiecej tożsamości, o emocjach, postawach i życiowych wyborach
Autor: Katarzyna Miller, Dariusz Janiszewski
Wydawnictwo: Zwierciadło


Dekret o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego z 28 listopada 1918 roku, już kilka tygodni od odzyskania przez Polskę niepodległości, pozwalał kobietom na pranie udziału w wyborach. Tym samym Polki uzyskały pełnię praw wyborczych jako jedne z pierwszych na świecie. Rok później w trakcie pierwszych wyborów w II RP, aż osiem kobiet uzyskało mandat poselski. Zasada równości praw kobiet i mężczyzn zapisana jest również w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Jednak żadne przepisy nie zmienią wiele, jeśli nie zmieni się nasza mentalność, jeśli same kobiety nie będą uważały się za równym mężczyznom, jeśli walcząc o wolność będą jednocześnie chciały zachować stare status quo.

O wolności, równości, prawach kobiet, ale też dawaniu sobie prawa przez kobiety, a także wielu innych kwestiach związanych z szeroko pojętą kobiecością i funkcjonowaniem kobiet w świecie, zajmująco piszą Katarzyna Miller, psycholożka, psychoterapeutka i Dariusz Janiszewski, redaktor i dziennikarz, w książce pt. „Kobiety od A do Z, czyli o tym, co ważne dla kobiecej tożsamości, o emocjach, postawach i życiowych wyborach”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Zwierciadło książka, to prawdziwie kobiecy głos, który dociera do serc i umysłów kobiet, otwierając nasze oczy i serca na miłość do siebie, na honorowanie tego, że jesteśmy kobietami. Oczywiście, choć to książka skierowana do kobiet, to warto, by sięgnęli po nią również mężczyźni. Pomoże to spojrzeć z nieco innej perspektywy na partnerki, żony, matki, a także na wszystkie kobiety w ich otoczeniu.

W tytule mamy stwierdzenie „(…) od A do Z”, bo rzeczywiście każdy rozdział rozpoczyna się kolejną literą alfabetu, tłumaczącą dane zjawisko, fenomen, czy kryjąca głębokie przemyślenia na temat kobiet (kobiecości). Mamy zatem A, jak autonomia, a autorzy piszą o współistnieniu krańcowo różnych postaw wobec autonomii, począwszy od kobiet świadomych swoich praw, które potrafią o nie zadbać i zawalczyć, jak i takich, które biernie poddają się dominacji mężczyzny. Mamy B, jak (kobiecą) bezradność, wmówioną nam w trakcie procesu wychowawczego. Wciąż bowiem pokutuje przekonanie, że to chłopiec ma zaopiekować się kobietą, ma zatem czuć się męski i potrzebny, a przy kobiecie silnej i zaradnej taki nie będzie. Mamy też B, jak Brigitte Bardot, czyli kobieta-wamp, która otworzyła kobiety na … kobiecość i na prawdziwość. Jest też C, jak cipka, którą wstydliwie zakrywamy i nawet my same nie chcemy o niej myśleć, a także D, jak dawanie, które niekiedy staje się treścią życia kobiety. Wychowane do roli ofiarnic zbyt często bowiem dajemy innym, same nie potrafiąc przyjmować. D jest również jak Drag Queen, bowiem wcielanie się w rolę kobiety wymaga prawdziwego artyzmu (i odwagi). Jest też D, jak dzieci, temat niezwykle problematyczny, bowiem wciąż pokutuje przekonanie, że kobiety powinny je mieć, że kobieta bez dziecka jest jakby niepełnowartościowa.

Jest też E, jak emancypacja, F jak fantazje erotyczne (mogące służyć do lepszego poznania siebie), G, jak gęba, którą nam niekiedy przyprawiają (i przyprawiać będą, czegokolwiek byśmy nie robiły). Jest H, jak herstoria (bo czemu historia ma mieć męską wymowę) oraz H, jak potrzebny wszystkim humor, I, jak inicjacja seksualna, która niestety zwykle nie odbywa się tak, jak odbywać się powinna oraz I, jak intuicja. Jest J, jak jędza, w którą warto się pobawić (bo człowiek się wtedy rozluźnia) oraz K, jak kochanka i jak kot. Jest L, jak lajki, które odzwierciedlają naszą potrzebę dowartościowania się oraz Ł, jak łzy, będące oznaką autentyczności i otwartości emocjonalnej. Jest też M, jak małżeństwo, dla wielu złudnie kojarzące się z gwarancją na udany związek oraz jak mansplaning i jak matkowanie i menopauza. Jest również N, jak nie, które mężczyznom zwykle kojarzy się z „tak”. Jest ponadto O, jak ognisko domowe i pokutujący w nas stereotypowy wzór rodziny i o, jak orgazm, który nie powinien być celem samym w sobie ani warunkiem udanego seksu. Jest wreszcie P, jak podniecenie i P, jak zbyt często przemilczane poronienie, będące tematem tabu, a także jak przemoc domowa, na którą niestety w naszej kulturze wciąż jest przyzwolenie. Mamy też R, jak romans, który niekoniecznie musi sprowadzać się do seksualnego związku oraz S, jak samoocena, z którą mamy poważny problem. Tymczasem adekwatna samoocena dale poczucie wewnętrznego spokoju, dzięki niej nie musimy sobie już niczego udowadniać. Jest również S, jak spontaniczność, która dość wcześniej zostaje w nas stłamszona oraz T, jak troska, którą potrafimy okazywać innym, ale zwykle nie sobie. Jest też U, jak uczuciowość i jak uwodzenie, a także W, jak wdzięczność oraz jak władza w związku i Z, jak zmiany, których niepotrzebnie się boimy i zawstydzanie.

Kolejne litery inicjują rozważania na tematy istotne dla nas kobiet, a także pobudzają do myślenia, do refleksji na dany temat, mam nadzieję, że inicjując pewne zmiany. Przede wszystkim zmiany w postrzeganiu siebie i sprawiają, że zaczniemy się o siebie troszczyć i doceniać siłę kobiet!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz