Tytuł: Jak policzyć do JEDNEGO
Autor: Caspar Salmon, Matt Hunt
Wydawnictwo: Świetlik
Matematyka, mimo iż jest uznawana za królową nauk, należy chyba do najbardziej znienawidzonych przedmiotów w szkole. Wynika to jednak nie z jej trudności, ale z braku pomysłu na to, jak matematyki uczyć tak, by dzieci ją pokochały. Tymczasem wystarczy drobna zmiana w podejściu do matematyki, by pociągnąć za sobą zmianę w stosunku do niej, by wszyscy …. pokochali matematykę. Mimo że to królowa, można bowiem potraktować na wesoło, bawić się nią, zacząć dostrzegać, że tak naprawdę wypełnia każdą przestrzeń w naszym życiu.
Tak naprawdę z nauką matematyki nie trzeba czekać do chwili, kiedy dziecko pójdzie do szkoły. To od nas, rodziców zależy wiele, to my mamy wpływ na to, jak dzieci postrzegać będą treści matematyczne. Jeśli nauczymy je patrzeć na otoczenie jak na wielki matematyczny plac zabaw. Wówczas nie będą bały się eksperymentować i bawić matematyką, metodą prób i błędów dochodząc do właściwych rozwiązań. Mimo iż zainteresowania matematyką można już uczyć od urodzenia, to trzylatek jest już gotowy na dawkę codziennego liczenia. Wspólnie warto liczyć z nim wszystko i wszędzie. Najpierw to rodzic liczy, dziecko słucha. Z czasem jednak liczyć zacznie także dziecko. Szczególnie, że liczenie drzew w parku, czerwonych samochodów na parkingu czy mijanych psów może okazać się wspaniałą zabawą. W tej nauce liczenia pomoc mogą również książeczki, zawierające zwykle obrazki w ilości odpowiadającej danej liczbie.
Książka „Jak policzyć do JEDNEGO (i nawet nie myśl o większych liczbach)”, to opublikowana nakładem Wydawnictwa Świetlik nowość, która nie tylko zachęca dzieci do nauki liczenia, ale robi to w dość przekorny i nieszablonowy sposób. Caspar Salomon i Matt Hunt stworzyli książkę, która teoretycznie uczy liczyć tylko do jednego. Ale jej konstrukcja jest taka, że mimowolnie poznajemy też większe liczby (nawet jeśli o nich nie myślimy – jak zachęca tytuł). Atrakcyjna graficznie książka, w twardej oprawie, posłuży nie tylko rodzicom do tego, by wspólnie, wraz z dzieckiem, poznawać świat liczb, ale będzie również przydatna nauczycielom wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego.
Każdy z rysunków zamieszczonych w książce opatrzony jest pytaniem o ilość. Tyle tylko, że pytania te nie zawsze dotyczą najbardziej oczywistej ilustracji – powyżej liczby jeden są to pytania o szczegóły tych ilustracji. I tak liczyć będziemy JEDNEGO słonia widząc Jednego słonia, ale już od liczby DWA sprawa się komplikuje. Widzimy bowiem DWA wieloryby, ale szukamy tylko … jednej kiełbaski. Podobnie sprawa się ma z TRZEMA miskami z zupą i jedną muchą. Liczyć będziemy też CZTERY rzeczy, choć każda występuje w JEDNYM egzemplarzu. Mimo iż kaczek jest PIĘĆ, to na rolkach jeździ tylko JEDNA, podobnie jak robali – mimo iż jest ich całe mnóstwo, to w przebraniu tylko JEDEN. Będziemy też szukać JEDNEJ żyrafy wśród innych zwierząt (przy okazji je licząc), a także JEDNEGO obrazka z tortem wśród licznych obrazów i DWÓCH rybek (a nie, bo przecież tylko JEDNA) jest w okularach.
Tak naprawdę książkę możemy wykorzystywać na wiele różnych sposobów. Nie tylko licząc do JEDNEGO, ale też przeliczając wszystko, co w książce się znajduje. Wewnętrzne strony trony okładki zawierają również zbiór wszystkich ilustracji w książce, możemy zatem bawić się również w wyszukiwanie, ćwicząc przy okazji spostrzegawczość, a nawet kategoryzowanie. To wszystko, w połączeniu z zabawną, prowokacyjną formą książki sprawia, że warto ją mieć w swojej biblioteczce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz