Autor: Marcin Silwanow
Wydawnictwo: Czarna Owca
Czasami życie pisze najbardziej skomplikowane historie. Takie, o których nie pomyśleliby nawet najlepsi pisarze świata, takie, na które nie wpadlibyśmy sami. W takich scenariuszach cały nasz świat może zmienić się w ciągu kilku chwil, a my możemy zarówno odnaleźć szczęście za przysłowiowym rogiem, jak i oberwać po głowie.
Niestety ten drugi wariant wydarzeń dotyczy najwyraźniej prywatnego detektywa Piotra Rajskiego. Z wykształcenia historyk uwielbia mozolne składanie poszczególnych elementów układanki, dlatego szczególnie śledztwa gospodarcze są dla niego przyjemnością, to je właśnie szczególnie lubi. Niestety najwięcej zleceń generują zdradzani mężowie i żony, dlatego też kolejna sprawa, którą otrzymuje do rozpracowania od znanego białostockiego biznesmena, Ryszarda Gaszyńskiego, jest prawdziwą gratką. Szczególnie, że to śledztwo historyczne niemal, dotyczy bowiem ustalenia właścicieli i ewentualnych spadkobierców komercyjnej działki w mieście. Jedna ze spółek Gaszyńskiego zakupiła od miasta działkę, przejętą jako mienie bezpaństwowe, którą teraz dzierżawi słynnej Galerii Stok. Biznesmen boi się jednak, że dawni właściciele – Kwelman i Chaim Lewin, zgłoszą się po należną sobie ziemię. Jeden z nich już się zresztą zgłosił, jednak został odpowiednio wynagrodzony, choć wciąż nie ma gwarancji, że nie zgłosi dalszych roszczeń.
Piotr chętnie podejmuje się tego zlecenia, choć nie do końca zdaje sobie sprawę, jak ciężkie będzie ustalenie prawdy w obliczu skąpych danych, którymi zleceniodawca dysponuje. Detektyw nie ma jednak czasu, by nacieszyć się tą sprawą, bowiem na horyzoncie pojawiają się kłopoty. Zapoczątkowane prawdopodobnie przez ponętną dziewczynę, Izabelę Banasz, jak się okazuje córkę lokalnego przedsiębiorcy, która prosi o sprawdzenie majątku partnera. Kusi przy tym detektywa swoimi wdziękami, a ostatecznie wycofuje się telefonicznie ze zlecenia. Kilka godzin później Piotr znajduje w swoim samochodzie nadajnik GPS, zaś w biurze – podsłuch. Na dodatek późną nocą odbiera głuche telefony, gdzie w tle słychać tylko muzykę. Początkowo podejrzewa, że wszystko to może mieć związek z dawnymi sprawami, ale nie znajduje takich powiązań. Na dodatek okazuje się, że Izabela Banasz zostaje zamordowana – ojciec znajduje ją w pokoju z poderżniętym gardłem. Policja szybko zaczyna interesować się Piotrem, a ktoś wysoko postawiony najwyraźniej nie wierzy w jego wersję zdarzeń.
O co tak naprawdę chodzi? Czy coś Piotrowi zagraża? Czy ktoś usiłuje wrobić mężczyznę w morderstwo czy to tylko jego wybujała wyobraźnia? Na te (i na wiele innych) rodzące się w trakcie lektury pytania będziemy odpowiadać dzięki książce pt. „Warstwy podskórne”, autorstwa Marcina Silwanowa. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Czarna Owca pozycja, to prawdziwa gratka dla miłośników powieści detektywistycznych i sensacyjnych. To również przyjemność tym większa, że autor zawodowo (podobnie jak bohater) pracuje jako prywatny detektyw, a talent pisarski pozwala mu na takie konstruowanie akcji, że czujemy się jej częścią.
Wartka akcja, sporo opisów miasta, tajemnice sprzed lat, mozolne poszukiwania prowadzone w archiwach, a do tego zagrożenie, które odczuwa Piotr – to wszystko wciąga nas bez reszty. Jeśli dodamy do tego morderstwo, duże pieniądze, tajemnicze sploty okoliczności i skomplikowaną łamigłówkę, którą musimy wraz z bohaterem rozwikłać, otrzymujemy książkę brawurowo napisaną, tchnącą świeżością, która zwraca uwagę na nazwisko autora i zachęca do tego, by śledzić jego karierę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz