Autor: Leszek Herman
Wydawnictwo: Muza SA
Niemal dziesięć lat temu, cała Polska żyła niezwykłym odkryciem dokonanym w pobliżu Gliwic. Odkryto tam wówczas szkielety pozbawione głów. Już samo to odkrycie było sensacyjne, ale atmosferę podgrzał fakt, że szkielety pozbawione były głów, zaś jeden był nadpalony. Tak właśnie chowano ludzi uznanych za wampiry, zatem po tym odkryciu rozgorzała dyskusja dotycząca przyczyn śmierci, a może raczej egzekucji, tych osób.
Wampiry, wilkołaki, obecne są w wielu ludowych podaniach, a choć teoretycznie w nie nie wierzymy, to jednak jakaś doza niepewności pozostaje. Gdyby tak nie było, nie miała by miejsca masakra kobiet i mężczyzn uznanych za czarownice, a polowanie na inność szybko by się wypaliło, ograniczając tylko do niektórych fanatycznych księży. Tymczasem z polowania na czarownice uczyniono całkiem niezły biznes, tak skonstruowany, że niezależnie czy delikwent był winny czy nie, i tak ostatecznie umierał, po nim zaś pozostawał majątek. Nie inaczej było z wampirami, na które również polowano, używając – tak samo jak w horrorach – srebrnych kul czy święconej wody.
Czy faktycznie istniały? Zastanawiamy się nie tyle nad samym tym faktem, ile nad prawdziwym przeznaczeniem utensyliów znajdujących się w zabytkowej szkatule, a także nad losami samej skrzyneczki. Zupełnie przypadkowo trafia na ofertę jej zakupu para turystów z Polski – Patryk, młody prawnik i pochodząca ze Szwecji studentka architektury, a prywatnie partnerka Patryka, Karen. Tak naprawdę wybrali się na wycieczkę do Stanów Zjednoczonych by po prostu pozwiedzać, ale głównym ośrodkiem zainteresowania miał być Waszyngton, ale przeglądając ulotki w hotelu, wpadł im w ręce prospekt domu aukcyjnego, wraz ze zdjęciem drewnianej szkatuły łowcy wampirów. Tak naprawdę nie sama zawartość przyciągnęła Karen, ale fakt, że pudełko zostało wykonane prawdopodobnie w Szczecinie. Ostatecznie dziewczyna licytuje przedmiot, ściągając sobie na głowę niemałe kłopoty, ale i kolejną zagadkę do rozwiązania.
Kto czytał „Krzyż Pański”, przywita Karen już jak dobrą znajomą, choć tym razem sprawa nie dotyczy jej babki, a bezpośrednio jej. Powieść pt. „”Szachownica”, to niezwykle fascynująca wyprawa do USA, z masonami i wampirami w tle. Tajemnica skrzyneczki jest jednak realna, zaś w krążących wokół niej legendach jest sporo prawdy. Leszek Herman znów daje nam do rozwiązania skomplikowaną łamigłówkę, zaś opublikowana nakładem Wydawnictwa MUZA SA książka jest jedną z tych, który pochłania się w mgnieniu oka, bowiem zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń, których czujemy się częścią. Trzy plany czasowe nie przeszkadzają w odbiorze książki szczególnie, że wprowadzają jeszcze więcej znaków zapytania, ale i dostarczają wskazówek, na podstawie których zmierzamy (a przynajmniej tak się nam wydaje) do końca historii i rozwiązania tajemnicy.
Informacje uzyskane od innej licytującej skrzynkę osoby, rozpalają ciekawość Karen. Ku utrapieniu Patryka, który w imię miłości (tak naprawdę zagadka wciąga również jego), jest gotowy gnać setki kilometrów w poszukiwaniu plantacji Arnim Creek, na którym owa skrzyneczka została znaleziona. Tak naprawdę wizyta tam dostarcza tylko więcej pytań, między innymi o związek pudełka z ówczesnym gubernatorem Nowego Jorku, masonem i zagorzałym zwolennikiem Deklaracji Niepodległości, o inne masońskie tajemnice, o wampiryczny wątek, który prawdopodobnie powstał tylko w głowie pastora Archibalda Lintona i zagadkowy artefakt, rzekomo ukryty na terenie farmy, przez którego kilka osób straciło już życie.
Pojawia się też pytanie, co wspólnego skrzynka wylicytowana przez Karen ma wspólnego z morderstwem dokonanym z 1829 roku w porcie Nowego Jorku, a także z dwórką pewnej księżnej. Wszystko to zaś składa się na niezwykle frapującą powieść, która nie tylko wprowadza nas w historię USA, ale i dawne przesądy i wierzenia, a także stosunki społeczne (i nie tylko). Książkę czytamy z zapartym tchem szczególnie, że już wkrótce zdajemy sobie sprawę, że nie tylko Karen i Patryk chcą poznać tajemnicę ukrywającą się w skrzynce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz