Autor: Waldemar Cichoń
Wydawnictwo: Żwakowskie
Lubicie zwierzęta, a w szczególności koty? A może już jakiegoś macie, lub bardzo byście chcieli mieć. Niezależnie od tego, jaki jest wasz stan posiadania futrzaka, to warto przeczytać o tym, jaki kot może być i na co należy uważać, mając go pod swoją opieką. Emocjonujących książek o kociej tematyce jest wiele, ale tych naprawdę wciągających, a przy tym adresowanych do młodych czytelników, wcale nie tak dużo.
Książka pt. „Cukierku, ty łobuzie!” zdecydowanie wyróżnia się na tle innych pozycji, zarówno jeśli chodzi o szatę graficzną i przepiękne ilustrację Dariusza Wanata, ale też o osobę głównego bohatera, czyli pręgowanego kota o tytułowym imieniu Cukierek. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Żwakowskiego historia o futrzaku-rozrabiaku nie bez przyczyny weszła do kanonu lektur szkolnych i dzięki temu kolejne roczniki dzieci będą mogły poznać przygody miauczącego czworonoga. Choć jestem przekonana, że nie tylko dzieci, ale i rodzice sięgną po tę książkę, zauroczeni Cukierkiem i nieco przerażeni jego pomysłami.
Cukierek, jedno z dzieci kotki o słodkim imieniu Landrynka, pierwsze tygodnie swojego życia spędził pod czujnym okiem opiekunki, pani Lusi, baraszkując wraz z Chałką, rudzielcem Precelkiem i Karmelką. Ciekawski, pręgowany łobuziak i jednocześnie największy rozrabiaka, pewnego dnia musiał się jednak usamodzielnić. Chłopiec o imieniu Marcel od razu zwrócił na niego uwagę, zaś rodzice wyrazili zgodę, zatem Cukierek nie miał wyjścia. Od tej pory zyskał nowy dom i był zmuszony szybko przyswoić sobie panujące w nim reguły. Na przykład takie, że kiedy ucieka się z domu, to pan domu będzie zmuszony spędzić kilka godzin na poszukiwaniach. Zresztą Cukierek sam odkrył, że choć wolność i zewnętrzny świat są ekscytujące, to miło jest wrócić do domu.
Cukierek nie przewidział jednak tego, że niekiedy to sami właściciele wyciągają go z domu, chociażby po to, by zabrać go do weterynarza. Cukierek doskonale wie, kim jest ten człowiek, bo już mama opowiadała mu, że jest dobry ale niekiedy może sprawiać ból. Tymczasem kotek wcale nie czuje się chory i nie ma zamiaru ani minuty cierpieć. Nic zatem dziwnego, że zaszył się w kryjówce pod komodą i nie dał się złapać na żadne sztuczki w rodzaju oferowania kabanosów czy wołania „kici, kici”, bądź turlania piłeczki. Dopiero szczotka okazała się skuteczna w celu wyciągnięcia opornego kota, a jak się okazuje, również weterynarz musiał z niej skorzystać. Ostatecznie udało się Cukierka zaszczepić, przyciąć mu pazurki i odrobaczyć, ale zarówno weterynarz, jak i tata Marcela i chłopiec zapamiętają tę wizytę do końca życia.
Jednak jeszcze gorsza niż wizyta u weterynarza dla Cukierka była urodzinowa wizyta rodziny i znajomych chłopca. Koty zdecydowanie nie lubią przebieranek czy wożenia ich na ciężarówce-wywrotce., a Cukierek nie jest wcale wyjątkiem. Co innego samemu wpaść z wizytą, na przykład do klubu sportowego, w którym Marcel trenuje hokej na lodzie. Co prawda ponoć zdarzyło się to przez przypadek, po prostu worek ze sprzętem niezwykle kusił kociaka, ale zachwyt kolegów chłopca i niezadowolenie trenera z przyprowadzenia kota na trening były już nieprzypadkowe. Ostatecznie Cukierek oglądał trening schowany pod puchową kurtką taty, choć i tak było mu zimno w łepek.
Mówiąc o przypadkach, takim było zapewne dla Cukierka zniszczenie nowego swetra z agory, który kupiła sobie mama Marcela. Była z tego zakupu niezmiernie zadowolona, ale przecież wszyscy wiedzą (prawda?), że takich wspaniałych rzeczy nie kładzie się na szafce. Może bowiem zamienić się w fioletowo-granatową otchłań, z której trzeba się wydostać, czy też w potwora, z którym należy walczyć. A że przy okazji zrobi się kilka dziur, to przecież nic strasznego. Przynajmniej dla kociaka, bo mama była strasznie zła. Po takich przygodach nie powinna już dziwić przygoda Cukierka z choinką. Można jedynie powiedzieć, że – nieskromnym zdaniem kota – nowe drzewko było jeszcze ładniejsze niż poprzednie.
Czy teraz jesteście gotowi na spotkanie z Cukierkiem? Jeśli tak, to koniecznie sięgnijcie po książkę Waldemara Cichonia, bowiem to dopiero pierwszy tom przygód tego łobuziaka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz