Autor: Klaudia Muniak
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Bardzo często jest tak, że w obliczu problemów, wybieramy ucieczkę. Konieczność ich rozwiązywania nas przeraża i to do tego stopnia, że wolimy zmienić całe swoje życie niż zająć się nimi. Często jest tak dlatego, że są one bolesne, a my jesteśmy świadomi, że ten ból będzie narastał do chwili, kiedy już nie będziemy w stanie z nim żyć. Nie pociesza nas myśl, że wszystko przemija, nawet cierpienie. Te osoby, które wybrały ucieczkę, doskonale rozumieją podobnych sobie…
Może właśnie dlatego Anita i Róża tak bardzo się zbliżyły, bowiem obie uciekły. Tyle tylko, że Anita ucieka już od sześciu lat, i to zarówno w wymiarze fizycznym, jak i duchowym. Opuściła Polskę, w której rozciągała się przed nią świetlana przyszłość zawodowa i wybrała znacznie trudniejszą drogą poza granicami kraju. Uparcie dążyła do tego, by pracować w swoim zawodzie jako biotechnolog i dopięła swego. Tyle tylko, że wpadła w pracoholizm, a na dodatek zrobiła to z premedytacją. Praca na uniwersytecie Queen Mary, zarówno badawcza, jak i prowadzenie zajęć ze studentami, a także zatrudnienie w firmie biotechnologicznej działającej przy uczelni wypełniały cały jej tydzień. Od rana do wieczora była skoncentrowana na pracy, która co prawda fascynowała ją, ale nie pozostawiała zbyt dużo miejsca na życie towarzyskie.
Dopiero znajomość z Różą spowodowała przełom w jej podejściu do życia i do pracy. Anita przekonała się, że można poradzić sobie z traumą, a co więcej, można rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Na to co prawda kobieta jeszcze nie jest gotowa, ale postanawia ograniczyć godziny swojej pracy. Mimo iż robi to z bólem, zaś otoczenie reaguje z niedowierzaniem, to nawet jej szef wykazuje się głęboko idącym zrozumieniem – od również zauważył, że Anita pracuje zbyt dużo, choć było mu to na rękę szczególnie, że efektywność i jakość pracy nie spadała.
Jak na zawołanie, splot różnych okoliczności sprawia, że Anita otrzymuje różne propozycje spędzenia wolnego czasu inaczej, niż w pracy. Odpowiedzialną za to jest między innymi Róża, która zaprasza przyjaciółkę na koncert z osobą towarzyszącą. O tym Anita na razie nie chce nawet myśleć tym bardziej, że kiedyś, w poprzednim życiu, doskonale wiedziałaby z kim chciałaby iść. Teraz jednak grono jej znajomych jest boleśnie małe, choć do jej świata wkracza znów dawna koleżanka z pracy, Harper. Postanowiła zrezygnować z kariery na rzecz opiekowania się dziećmi i wraz z mężem, Tomem, pełnią obecnie funkcję rodziny zastępczej dla trójki dzieciaków. Harper, wyczuwając jakby to, że pozazawodowe zajęcia są Anicie potrzebne, wciąga ją w wir rodzinnego życia. Nie wie jednak, że konsekwencją jest coraz bardziej dojmujące poczucie straty…
Jak rozwinie się historia Anity? Czy poradzi sobie ze swoimi emocjami? Co tak naprawdę wydarzyło się w jej przeszłości i dlaczego tak bardzo boi się do niej wracać? Kim jest Adam, który wywołuje w niej ataki paniki? Czy przystojny sąsiad z piętra wyżej będzie w stanie dotrzeć do jej serca? To tylko kilka pytań na które odpowiedzi poszukiwać będziemy w trakcie lektury „Chwile, które nigdy się nie wydarzą”, kolejnego tomu serii londyńskiej. Przyznam, że sięgając po tę opublikowaną nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona książkę byłam przekonana, że trzymam lekką powiastkę, idealną na letni wypoczynek, będącą połączeniem romansu z nutką nostalgii. A choć pierwsze strony mnie rozczarowały, to każdy kolejny rozdział wciągał mnie coraz mocniej, by kompletnie rozbić emocjonalnie.
Autorka, Klaudia Muniak, stworzyła piękną powieść obyczajową, pokazującą jak różne są nasze reakcje w obliczu straty, a także problemów. Co więcej, w trakcie lektury uświadamiamy sobie, jak bardzo kruche może być szczęście, i zaczynamy doceniać zwyczajność i codzienność, wypełnioną śmiechem dzieci czy nawet ich krzykami. Głęboka warstwa psychologiczna powieści pozwala nam lepiej wczuć się w emocje bohaterki, zaś Londyn wydaje się nam miejscem, w którym warto się zanurzyć. Odkrywamy go z bohaterką od niecodziennej strony, jakże pięknej, bliskiej, domowej. Zakończenie książki wywołuje łzy wzruszenia i … pragnienie, by sięgnąć po kolejną książkę autorki, a przynajmniej by przespacerować się uliczkami Londynu lub rozłożyć na trawie w jednym z licznych parków miejskich.
Obyczajówki lubię, więc książka jak najbardziej dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię ten gatunek, choć zwykle to kryminały wygrywają:-)
Usuń