Autor: Artur Górski
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Warszawa lat 90., poza kiczowatym blichtrem, który dawał złudzenie metropolii, a także przekonywał, że do Zachodu całkiem nam już niedaleko, zaś możliwości rozwoju są nieograniczone, Stolica nie była bezpiecznym miejscem. Kradzieże i włamania do samochodów czy domów, strzelaniny, nielegalny handel – wszystko to sprawiało, że akta spraw policyjnych mnożyły się w zastraszającym tempie. Skuteczność stróżów prawa była zresztą poniżej krytyki, nie mogło być inaczej wobec skali korupcji, ale i skali zjawiska rozlewającej się niczym lepka zupa przestępczości. Zresztą wiele ofiar czy świadków nabierało wody w usta, nawet przedsiębiorcy posłusznie płacili haracze, zgadzając się na przymusową „ochronę”.
Transformacja systemowa na przełomie lat 80. i 90., początek nowego ustroju sprzyjał rozwojowi interesów, w tym tych nielegalnych. Zorganizowane grupy przestępcze niekiedy nawet niespecjalnie kryły się ze swoimi działaniami, przekonane wręcz o swojej bezkarności. Jedną z najbardziej znanych grup, była mafia pruszkowska, zajmująca się m.in. handlem narkotykami, wymuszeniami, porwaniami dla okupu czy wyłudzaniem haraczy. Co najgorsze, ta czy inne grupy przestępcze, mimo swojej brutalności rozbudzały wyobraźnię wielu młodych ludzi. Przywodziły na myśl amerykańskie filmy akcji, obiecywały wrażenia i duże pieniądze. A to dodawało kolorytu szarej rzeczywistości, która przez długie lata obecna była w kraju.
Nic zatem dziwnego, że wiele osób dało się złapać na ten sielski obrazek i obiecywane kokosy. Łatwiejsze życie, pieniądze, lokalne, dziewczyny, to wszystko nagle miało stać się możliwe dzięki podjęciu współpracy. Na taki właśnie wabik dał się złapać bohater najnowszej powieści Artura Górskiego, pt. „Przemytnik”. Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia, opublikowana nakładem Wydawnictwa Skarpa Warszawska, to słodko-gorzka opowieść o winie i karze, która prędzej czy później dopada wszystkich. Bohater za swoje grzechy zapłacił odsiadką, zaś książka jest swoistym pamiętnikiem, który uchyla rąbka tajemnicy wciąż otaczającej działalność zorganizowaną.
Wbrew powszechnemu przekonaniu, że ktoś wchodzący w struktury mafii musi być z gruntu zły, Górski maluje nam obraz zwykłego chłopaka, zafascynowanego kinem pasjonata. Przenosimy się do Stolicy, w której handel skupia się na Stadionie Dziesięciolecia, gdzie między innymi goście ze Wschodu zapewniali dostęp zarówno do filmów porno, jak i kałasznikowa. Dowiadujemy się, jak wir handlu i działania mafii wciągnął również bohatera, długo pozostającego gdzieś na pograniczu legalnych działań. Poznajemy mechanizmy działania takich grup, ale również środki stosowane przez służby. Czytamy wreszcie o spektakularnej wpadce bohatera i to w chwili, kiedy planował się wycofać. Lot z ładunkiem wartym kilkaset tysięcy miał być jednym z jego ostatnich, a jak się okazało, był ostatnim. Wpadł z heroiną przemycaną w eleganckiej walizce, a los wydawał się tu zdecydować za niego.
Historii bohatera towarzyszą różnego rodzaju raporty, notatki policyjne, fragmenty uzasadnienia wyroku, informacje PAP, dodające lekturze pikanterii oraz wiarygodności. Wszystko to składa się na wciągającą choć nie porywającą książkę akcji, po którą mogą sięgnąć w pierwszej kolejności pasjonaci tego typu klimatów. A także ci, którzy z nostalgią wspominają warszawski Stadion i nieograniczone możliwości kryjące się w kontaktach ze wschodnimi sprzedawcami. Niestety zabrakło mi w książce energii i prawdziwych emocji. A szkoda, bo temat jest mocno chwytliwy zaś zainteresowanie działalnością takich grup, działających już obecnie wręcz oficjalnie, nie słabnie.
Chetnie się rozejrzę za tą książką
OdpowiedzUsuń