niedziela, 3 października 2021

Andy Weir "Projekt Hail Mary"

Tytuł: Projekt Hail Mary
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat


Ludzie od dawna wyobrażali sobie, jak mógłby wyglądać kontakt z istotami pozaziemskimi, zresztą do dziś trwają próby odnalezienia w Kosmosie śladów życia. Zwykle owe istoty przyjmowały w wyobrażeniach postać zielonych ludzików, które na Ziemię przylatywać miały statkiem kosmicznym. Istnieją setki książek i innych opracowań, zawierające zeznania świadków, którzy rzekomo z takimi istotami już się zetknęły, lub rzekomo zostały porwane i statkiem kosmicznym przewiezione do laboratorium.

A co jeśli prawdopodobieństwo zagrożenia ze strony obcych form życia jest bardziej realne niż myślimy, zaś obcym daleko jest do nawet najbardziej fantazyjnych przedstawień ich postaci, dokonywanych przez autorów czy reżyserów? Co, jeśli zagłada może nadciągać za sprawą prostych i nieobdarzonych inteligencją gatunków? Takie pytania rodzą się w naszych głowach dzięki lekturze porywającej powieści pt. „Projekt Hail Mary”, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Akurat. Powieść science fiction, kolejna po znakomitym „Marsjaninie”, to nie tylko dowód na niezwykłą wyobraźnię autora, ale i książka, która prowokuje do myślenia, która niepokoi, która sprawia, że nierealne staje się realne. Lektura zachwyci wszystkich, którzy lubią zaskakujące zwroty akcji i nieszablonowe rozwiązania, którzy cenią sobie specyficzną mieszankę beletrystyki, naukowych wywodów na temat przestrzeni kosmicznej oraz opowieści o bohaterstwie i poświęceniu.

Poznajemy Rylanda Grace i jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że wiemy o nim równie mało, jak on sam. Mężczyzna budzi się ze śpiączki, jest pod opieką maszyny, a samotność rozprasza mu tylko towarzystwo zmarłych, zmumifikowanych postaci, jak się później okazuje towarzyszy jego karkołomnej wyprawy. Co więcej, on sam znajduje się bardzo daleko od Ziemi, na pokładzie statku kosmicznego Hail Mary i … zupełnie nie wie, co tam robi. Historia toczy się na dwóch planach czasowych, dzięki czemu wracamy do wydarzeń, które zaprowadziły Rylanda w Kosmos, a jednocześnie towarzyszymy mu w odkrywaniu szczegółów jego misji już w jej trakcie.

Co sprawiło, że naukowiec, który porzucił karierę akademicką na rzecz nauki biologii w szkole zostaje zwerbowany przez służby do tajnych badań? Panika i wyrachowanie, bowiem z jednej strony Ryland musi zbadać, czy coś zagraża ziemi, zaś z drugiej, zaangażowanie większej ilości naukowców wiązałoby się z narażeniem ich na niewiadomego pochodzenia niebezpieczeństwo. A wszystko dlatego, że w kosmosie odkryto pewne zjawisko, o dość niepokojącym charakterze. Otóż Słońce umiera, a ONZ angażuje wszystkie środki w misję ratowania świata. Odpowiedzialne za powolne niszczenie Słońca są organizmy, nazwane w toku badań przez Rylanda astrofagami. To coś w rodzaju inwazyjnych kosmicznych alg, których populacja narasta w bardzo szybkim tempie. Ponieważ korzystają one z energii słonecznej, im więcej jest tych osobników, tym większe tej energii zużycie. W związku z tym można powiedzieć, że odkryto gatunek, który zagraża unicestwieniem całego życia na Ziemi…

Jak potoczy się opowieść? Czy Ryland zdoła sobie przypomnieć, w jaki sposób z laboratorium naukowego trafił na pokład kosmicznego statku? Czy misja ratowania świata zakończy się powodzeniem? Przekonamy się o tym dzięki lekturze fantastycznej książki o frapującej, niezwykle złożonej fabule, którą mimo jej objętości, czyta się bardzo szybko. Mistrzowska konstrukcja powieści, doskonała kreacja postaci, brawurowa akcja sprawiają, że to książka, której długo się nie zapomina i która z pewnością mogłaby stać się scenariuszem filmowym. Mimo użycia naukowego języka, w dialogach mamy klarowne wytłumaczenie różnorodnych pojęć i zjawisk, z którymi przeciętny człowiek, zwykle nie ma do czynienia. To sprawia, że po lekturze powieści długo będziemy jeszcze spoglądać z niepokojem w stronę Słońca. Jeśli zobaczymy na niebie cienką czerwoną linie, możemy się znów obawiać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz