Görlitz mocno nas do siebie przywiązało, to zresztą kolejne niemieckie miasto, które nas zachwyciło (opisywałam go TU). Idąc za ciosem, zdecydowaliśmy się odwiedzić również Budziszyn, określany mianem miasta wież. Bautzen to miasto, w którym na każdym krokumożna napotkać na ślady Serbołużyczan, najmniejszego słowiańskiego narodu, który od stuleci zamieszkuje Górne Łużyce.
Leżący na Górnych Łużycach i cieszący się ponad 1000-letnią tradycją Budziszyn jest jednym z najbardziej interesujących średniowiecznych miast w Niemczech. Siedemnaście wież i bastionów wybudowanych kiedyś dla ochrony tego starego, handlowego miasta, to tylko część spośród 1300 zabytków. Nie sposób zwiedzić je w ciągu kilku, a nawet kilkudziesięciu godzin, dlatego wizytę postanowiliśmy potraktować jako rekonesans, bo jestem przekonana, że jeszcze tu wrócimy. Mimo iż Budziszyn dotknęły i wojny i pożary, to dziś każda uliczka jest odnowiona z wielkim pietyzmem. Samo podziwiania kamienic w rynku może stanowić sens naszej wycieczki, dlatego postanowiliśmy się niespiesznie podelektować tym miastem, zaczynając od wursta na przekąskę i spacerując uliczkami. Wiele tu malowniczych zaułków, z których roztaczają się piękne widoki na Sprewę. Liczne kawiarnie i restauracje zapraszają do miłego spędzenia wolnego czasu. Warto też zwrócić uwagę na przepiękny ratusz i zegar słoneczny.
Rynek i przepiękne kamienice. Udało nam się zaparkować w samym centrum - koszt parkingi 1,5 EURO/godzina |
Jedna z restauracji na rynku (po lewej). Warto spróbować tu zimnego piwa |
Ratusz |
W Budziszynie od wieków żyją Niemcy i Łużyczanie, niewielki słowiański naród o bogatej kulturze. "Civitas Budusin" - ta nazwa widnieje na dokumencie z 1002 roku, który po raz pierwszy wymienia z nazwy Budziszyn. Najprawdopodobniej już w tamtych czasach na granitowym płaskowyżu na Sprewą stał kościółek parafialny, którego następca uczynił Budziszyn miastem katedralnym.
Budowa pierwszej katedry ku czci świętego Piotra rozpoczęła się po utworzeniu prezbiterium po 1213 roku. Budowla ta kształtowała wizerunek miasta już niemal od chwili powstania. Katedra zyskała kształt kościoła halowego w stylu późnogotyckim po 1430 roku. Katedra Świętego Piotra jest wspólnym domem nabożeństw katolików i protestantów od roku 1524. Jest ona najstarszym a zarazem największym kościołem symultanicznym w Niemczech. Po wielkim pożarze miasta w 1634 wznowiono prace budowlane a wystrój wnętrz zmieniono na styl barokowy. Spośród planowanych dwóch wież, zostaje ukończona jedynie wieża południowa, która w roku 1664 otrzymała barokowe zwieńczenie w postaci hełmu. Jako Katedra była restaurowana w latach 1882/85, 1950/53 i 1987. Po tym, jak we wrześniu 2007 zakończono odnawianie fasady, to w listopadzie 2015 zakończono remont we wnętrzu Świątyni.
W 1921 roku Katedra budziszyńska stała się katedrą Biskupstwa Miśnieńskiego (Dom Kathedrale des Bistums Meißen), a od 1980 zyskała status Konkatedry Diecezji Drezdeńsko-Miśnieńskiej (Konkathedrale des Bistums Dresden-Meißen).
W czasach powstania katedry zbudowany został kolejny symbol Budziszyna, "Stara Wieża Wodna". Mistrzowskie osiągnięcie w dziedzinie techniki projektanta Wenzela Röhrscheidta z 1558 roku zapewniało leżącemu na niezdobytej skale miastu niezawodny system zasilania w wodę. Zamożne miasto kupieckie wzniosło w tym celu kosztowną, siedmiokondygnacyjną budowlę z kamienia. Pompowała wodę do Budziszyna z siłą nurtu Sprewy. Transportowała ją na odległość około 50 metrów, gdzie przez system rur była rozdzielana na 86 publicznych koryt wodnych. Niektóre z nich można jeszcze zobaczyć, a także podziwiać techniczną precyzję "sztuki zasilania wodą".
Nie weszliśmy do Muzeum Technicznego mieszczącego się w Starej Wieży Wodnej, natomiast przeszliśmy Bramą Młyńską z ok. 1500 roku dla ochrony doliny Spewy, kierując się w stronę rzeki. Przy okazji odwiedziliśmy kościół św.Mikołaja z ok. 1429 roku. Z jego powstaniem związana jest legenda - w 1429 roku husyci usiłowali szturmem wedrzeć się do miasta. W chwili, kiedy zdołali przełamać już zewnętrzny mur miejski, obrońcom udało się strzałem z łuku zabić przywódcę najeźdźców. Jak mówi legenda, nad walczącymi unosił się św.Michał Archanioł i to on miał dopomóc mieszkańcom miasta w zwycięstwie. Na znak wdzięczności, w miejscu gdzie miało miejsce pozytywne rozstrzygnięcie, wzniesiono kaplicę i nadano jej imię św. Michała (obecnie ta dawna kaplica stanowi wewnętrzną część kościoła od ołtarza do łuku triumfalnego). W 1498 roku dobudowano wieżę oraz nawę kościoła; sklepienie i dach ukończono w 1520 roku.
W kościele zwraca uwagę szczególnie stojący na podłodze dzwon, który spadł na sklepienie loży wieży, na szczęście ani dzwon ani sklepienie nie doznały przy tym uszczerbku.
Ołtarz wykonany przez mistrzów z Budziszyna w 1693 roku |
Warto zobaczyć również Ortenburg, osadę powstałą ok. 958 roku, rozbudowaną jako zamek graniczny. Charakterystycznym elementem zamku jest wysoka wieża bramna z płaskorzeźbą przedstawiającą króla Węgier Macieja Korwina, który wzniósł Ortenburg w XV wieku. Twierdza ucierpiała w czasach wojny trzydziestoletniej - odbudowana utraciła swój pierwotny charakter. W jednym z zamkowych budynków mieści się dziś Sorbian Museum czyli Muzeum Serbołużyczan. Ortenburg wygląda naprawdę malowniczo, ale to nie jego wygląd jest powodem, dla którego warto tam zajrzeć. Stoją tam bowiem dwa miecze, symbolizujące podpisany w dniu 30 stycznia 1018 roku przez księcia Bolesława I Chrobrego z rzymsko-niemieckim cesarzem Henrykiem II pokój kończący długie wojny z cesarstwem.
Kierując się znów w stronę rynku, a następnie jedną z głównych ulic (gdzie przysiedliśmy jeszcze na kawę i lody w jednej z kawiarenek) trafiliśmy na wieżę, będącą jedną z najbardziej znanych obiektów - Bogatą Wieżę. Choć znana jest ona raczej jako krzywa wieża, bowiem jest odchylona od pionu o 144 cm. To, że wieża odchyla się od pionu zauważono w trakcie jej odbudowy po pożarze miasta w 1709 roku. Proces udało się powstrzymać i całe szczęście, bowiem dziś stanowi ona prawdziwą atrakcję. Na jej szczycie znajduje się bowiem taras widokowy, z którego roztacza się wspaniały widok na całe miasto. Wstęp na wieże jest płatny 2,50 EURO, zatem niewiele, a naprawdę warto. Pod warunkiem, że uda nam się pokonać wąskie schody na górę (ale skoro nam udało się z Klarą na rękach, to i Wy dacie radę).
Za wstęp płacimy niemal na szczycie |
Bogaty deser nieopodal bogatej wieży |
Uwielbiam takie wycieczki, ja się staram co niedzielę gdzieś jeździć :) W zeszłym tygodniu byłam w Krzeszowie ;)
OdpowiedzUsuńPięknie. Ja właśnie wczoraj byłam i wróciłam oszołomiona.
Usuń