Autor: Glennon Doyle
Wydawnictwo: Sensus
Każdego dnia zaczynasz dzień patrząc w lustro i … Co widzisz? Czy osobę, którą rzeczywiście jesteś, czy też osobę, którą pragną widzieć w tobie inni? A może tak bardzo się pilnujesz, żeby maska, którą przywdziałaś na potrzeby otoczenia była naturalną, że sama o niej nie pamiętasz? Że zapomniałaś, kim kiedyś chciałaś być, jakie sprawy, wartości były dla Ciebie ważne. Twoje ciało jednak często pamięta, a ten wewnętrzny sprzeciw wobec kłamstwa, w którym żyjesz, przejawiać się może różnymi problemami zdrowotnymi lub też nałogami – one bowiem pomagają ci przetrwać kolejny dzień grając w tym coraz bardziej kiepskim filmie zwanym życiem.
Pamiętaj jednak, że to życie masz tylko jedno i warto je przeżyć dokładnie tak, jak byś chciała. Bez strachu o to, co ludzie powiedzą, zgodnie ze sobą i respektując swoje potrzeby. Nigdy nie jest za późno na przebudzenie, zawsze jest właściwa chwila na to, by zacząć żyć dokładnie tak, jak chcesz. I nawet, jeśli nie będzie lekko, nawet jeśli poniesiesz olbrzymie konsekwencje, to życie w kłamstwie nie jest warte pozornego komfortu, który sobie próbujesz zapewnić unikając konfrontacji ze sobą.
Jeśli potrzebujesz motywacji do tego, by zacząć działać w swojej sprawie, by wreszcie wysłuchać swojego wewnętrznego głosu i zrobić coś w kierunku życia w prawdzie, możesz sięgnąć po niezwykle frapującą książkę, która inspiruje do zmian, zmusza do refleksji, a w jej wyniku – do zmiany. Mowa o pozycji pt. „Nieposkromiona”, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Sensus. Autorka, Glennon Doyle, dzieli się z nami niezwykle osobistymi doświadczeniami z prywatnego życia przekonując do tego, że warto zawalczyć o sienie i swoje szczęście, że warto zerwać z wizerunkiem grzecznej dziewczynki,
Dla niej samej ten schemat, w który dała się wtłoczyć, skończył się m.in. zaburzeniami odżywiania. Bulimia towarzyszyła jej w okresie dorastania, choć tak naprawdę była wyłącznie tematem zastępczym, wynikającym z tłumienia prawdy o sobie, o własnej seksualności. Małżeństwo, dzieci – to wszystko miało stworzyć pozory idealnego życia i rzeczywiście przez długi czas Doyle tak funkcjonowała. Zdrady męża, jak się okazało systematyczne, były wstrząsem, którym mógł doprowadzić do rozpadu związku, ale mimo wszystko kobieta zdecydowała się walczyć, a terapia małżeńska była na tyle skuteczna, że autorka zdołała jeszcze o tych staraniach o utrzymanie związku napisać książkę.
Przyszedł jednak przełom, pojawił się bodziec, który nareszcie był na tyle silny, by wyrwać Doyle z gorsetu, w który jako mała dziewczynka została wepchnięta. Podczas jednego ze spotkań służących promowaniu swojej książki Glennon spotkała Abby i … zakochała się. Wówczas pękły wszystkie tamy, a wszystko, czego kobieta dotychczas się obawiała, stało się nagle właściwe. I choć z pewnością ta zmiana nie była łatwa i wiązała się z dużymi kosztami na wielu płaszczyznach, to jednak zawalczyła o to szczęście u boku kobiety. Zrozumiała, że mąż był tylko próbą udawania „normalności” jako normy postrzeganej przez otoczenie.
Teraz, Glennon Doyle zdecydowała się obudzić również nas. I nie chodzi tu o nawoływanie do zmiany orientacji seksualnej, ale o dodanie odwagi by walczyć o to, byśmy mogły żyć w taki sposób, w jaki chcemy. Książka jest też swojego rodzaju manifestem, ale nie kobiecości, jak mogłoby się wydawać, ale prawdy o sobie. Już jako małe dziewczynki jesteśmy uczone bowiem, co nam wolno, a czego nie, co wypada, a co nie. Mamy być grzeczne, miłe i życzliwe wszystkim. Mamy siedzieć w swoich klatkach i cieszyć się z ochłapów zainteresowania. Mamy wyzbyć się swoich potrzeb, bo wówczas jesteśmy nazywane egoistkami czy wyrodnymi matkami. Mamy wykazywać tendencję do ślepego posłuszeństwa i nie zastanawiać się, jakie rzeczywiście mamy marzenia, tęsknot. Kim jesteśmy.
Lektura książki „Nieposkromiona” jest niebezpieczna – nie dla nas, ale dla naszego otoczenia, które może nie być gotowe na to, że wreszcie pokażemy prawdziwą twarz. Ale wiecie co? Najwyższy czas wyjść ze swojej strefy komfortu i odrzucić maskę. Najwyższy czas zostać Nieposkromioną!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz