Autor: Danka Braun
Wydawnictwo: Prozami
„Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, na co trafisz..." – ten cytat z Forresta Gumpa zna chyba każdy tym bardziej, że dotyczy zarówno całego życia, jak i jego poszczególnych sfer. Wiedzą o tym porzuceni kochankowie, właściciele firm, których biznesy nie wypaliły, czy osoby, które na skutek chorób czy zdarzeń losowych doznały różnego rodzaju urazów, niekiedy trwałych bądź też poważnie zachorowały. Jednak niezależnie od tego, jak bardzo ta czekoladka okazała się gorzka, ludzi można podzielić na tych, którzy ją wyplują złorzecząc na swój los i tych, którzy delektować się będą myślą o kolejnej, która może okazać się tą lepszą.
Adrianna Wysocka zdecydowanie należy do tej drugiej grupy, co nie znaczy, że pogodziła się ze swoim kalectwem, po prostu nauczyła się z nim żyć i to lepiej niż ktokolwiek. Niejedna dziewczyna w jej sytuacji zupełnie by się załamała, zresztą ona sama również miała moment zwątpienia, a czarne myśli pchnęły ją ku próbie samobójczej. Miała być przecież żoną ukochanego Mateusza, u którego boku spędziła tyle lat, z którym planowała związać również życie zawodowe. To przecież jego rodzice namówili ją, by zamiast zostać lekarzem poszła na stomatologię i zasiliła ich firmę. Zrobiła to co zwykle, czyli przychyliła się do prośby innych, dostrzegając w niej szansę na to, by być obecną w życiu Mateusza. Była nim zauroczona, podobnie jak on nią, a patrząc na nich można było odnieść wrażenie, że są tak idealni, że niemal nierealni.
Od chwili, kiedy spotkali się przez przypadek w domu Ady pozostawali nierozłączni mimo iż dziewczyna była wówczas jeszcze gimnazjalistką. Poznali się przez starszą siostrę Ady, a dzień ten był najgorszym w życiu Karoliny, która od pierwszego dnia liceum kochała się w nim bez wzajemności. Obserwując rozkwitający związek coraz bardziej ich nienawidziła szczególnie, że życie Ady wydawało się być pasmem sukcesów, w przeciwieństwie do jej własnego. Ada skończyła liceum i studia z doskonałymi wynikami, po pierwszym roku była zresztą już narzeczoną Mateusza, wkrótce planowali ślub. Tymczasem Karolina z miernymi wynikami nie dostała się ani na medycynę, ani na farmację, a studia na marketingu i zarządzaniu nie dawały jej tak naprawdę żadnych umiejętności. Dwuletni pobyt w Londynie również nie przyniósł odpowiedzi, gdzie jest jej miejsce, a wciąż niespokojna, o kłótliwym charakterze, na dodatek wciąż pozostawała sama. Idealna egzystencja siostry niezmiernie ją irytowała, nigdy jednak nie życzyła Adzie wypadku.
Prowadził Mateusz, który paradoksalnie nie odniósł większych obrażeń. Tymczasem przerwany nerw wzrokowy pozbawił dziewczynę możliwości pracy jako stomatolog i znacznie ograniczył jej możliwości funkcjonowania. Była jednak przekonana, że da sobie ze wszystkim radę, jeżeli tylko u jej boku będzie Mateusz. Tyle tylko, że właśnie jego zabrakło, a po wyjściu ze szpitala zjawił się tylko po to, by z nią zerwać…
To tak naprawdę nie koniec, a dopiero początek historii Ady, ale też Patryka, Karoliny oraz Sebastiana, który odegra znaczącą rolę w życiu wszystkich. Patryk zaś, przystojny informatyk, którego Ada urzekła, dzięki niej zrozumie, czym naprawdę jest miłość. Zanim jednak odważy się ją wyznać, w życiu kobiety znów pojawi się Mateusz. Jak zakończy się ta opowieść? Mówi się, że stara miłość nie rdzewieje, a Ada tak naprawdę wszystko co osiągnęła po wypadku – samodzielność, zawód masażysty, niemal ukończone studia psychologiczne – robił dla Mateusza. Rozwój wypadków poznamy dzięki doskonałej powieści autorstwa Danki Braun, pt. „Oczy Adrianny”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Prozami książka to niezwykle wciągająca opowieść o życiu, które rzadko bywa idealne i które potrafi nas niemile zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie.
Po tę porywającą historię sięgnąć mogą zarówno osoby cieniące sobie powieści obyczajowe, jak i potrzebujące motywacji, by działać mimo niesprzyjających okoliczności. Bo jeśli myślą, że gorzej już być nie może, to historia Ady dowodzi, że może. Sztuką jest jednak wciąż podnosić się po upadkach i nie stać się przy tym zgorzkniałym jak Karolina.
Nie mówię nie,.
OdpowiedzUsuń