Autor: Monika Lubina
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza IMPULS
Słowa, słowa, słowa … - mają wielką moc. Potrafią inicjować nowe przedsięwzięcia, potrafią kreować zdarzenia, lepiej zrozumieć to, co nie jest zrozumiałe. Potrafią też kogoś zranić, ale i rozśmieszyć.
Rozśmieszać mogą, a także utrwalać w pamięci poszczególne części ciała, takie książki, tak ta fenomenalna pozycja opublikowana nakładem Oficyny Wydawniczej IMPULS. „Ciało słowotwórczo-frazeologiczne” stworzone przez Monikę Lubinę to doskonała pomoc dydaktyczna, ale i wyborna rozrywka, nie tylko dla małych, ale i dużych. Pozwala ona cieszyć się słowami, rymami, a nawet … częściami ciała. To książka, która doskonale sprawdzi się w każdym wieku, a melodyjne wierszyki sprawiają, że całe ich wersy zapadają głęboko w pamięć.
„Mieć czegoś po dziurki w nosie to mieć czegoś dość, młokosie” – powtarzamy później w myślach, utrwalając nie tylko przysłowia, popularne sentencje czy rozszerzając zasób słownictwa. Autorka zajmuje się tym, co nam najbliższe, czyli ciałem, ale na kartach książki znajdziemy nie tylko ludzkie części ciała, ale i zwierzęce. Tym sposobem zidentyfikujemy również kluczowe różnice, cechy charakterystyczne danego zwierzęcia, co więcej możemy wykorzystać te rymowanki i połączyć je z prostymi pracami o tematyce zwierzęcej, tworząc na przykład małe przedstawienia.
Wierszyki pobudzają wyobraźnię, a przy tym pozwalają poznać czy utrwalić pisownię różnych wyrazów, również tych rzadko używanych. Na kolejnych stronach książki zidentyfikujemy różne członki ciała i przekonamy się, w ilu znaczeniach czy zwrotach występuje słowo „ciało”, a jego lustrowanie rozpoczniemy od głowy. Pojawi się również czaszka, ciemię, mózg i móżdżek, włosy, twarz i jej składowe, czyli czoło, policzki, broda, oczy (również powieki, rzęsy i brwi), nos czy uszy.
A gdy już będziemy mieć „po dziurki w nosie” tej „gęby”, kiedy język stanie nam kołkiem i przestaniemy „mleć ozorem”, zajmiemy się karkiem, łopatkami, brzuchem, żołądkiem i wątrobą., a także kolejnymi częściami ciała i organami wewnętrznymi, aż po wydzieliny.
Autorka przybliża nam również części ciała zwierząt, od psa o spragnionym pysku poczynając, poprzez rogi byka, aż do skrzydeł, piórek, ogona, a nawet jajek. Lektura tych rymowanek mimowolnie wywołuje uśmiech na naszej twarzy, a zabawy słowem radują, a nawet zachęcają do tworzenia swoich wierszyków. Zabawne ilustracje wykonane przez Agatę Fuks, dopełniają wrażenia, jakie książka robi i sprawiają, że odczuwamy podwójną przyjemność, nie tylko płynącą z melodii słowa, ale również z przeglądania książki. Tym sposobem, choć tomik rymowanek nie jest obszerny, jego lektura zajmuje nam kilka godzin, bowiem smakujemy, dotykamy słów językiem, wypowiadamy je, składamy, tworzymy własne rymy. Oj, jak przyjemnie!
Bardzo fajna książka z ciekawostkami. Jak byłam mała to w ręce wpadła mi kiedyś książka ,,Pan Słówko ma głos", do tej pory pamiętam jak mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuń