pixabay |
Na świąteczne smakołyki czekamy cały rok, zatem w Święta oddajemy się prawdziwej rozpuście. Co roku powtarzamy ten sam scenariusz – najpierw popuszczamy hamulce przy wigilijnym stole, a później trudno nam się jest opanować i takie folgowanie sobie trwa już do Sylwestra. Wówczas okazuje się, że nie tylko nie mieścimy się w przygotowaną kreację, ale pojawiają się problemy zdrowotne z przejedzenia. Brzmi znajomo? Przeczytaj, jak temu zapobiec.
Jedna uczta to nie koniec świata
Tak naprawdę skosztowanie pierogów, klusek z makiem czy rozkosznie miękkiego piernika, pachnącego przyprawami nie sprawi, że przytyjesz. Pamiętaj jednak, by nie ważyć się w okresie świąt, bowiem już samo zatrzymanie wody w organizmie może spowodować, że na wadze przybędzie ci nawet kilka dodatkowych kilogramów. Oczywiście najlepiej po świąteczne smakołyki sięgać z umiarem, bardziej delektując się niż najadając nimi. Jedz powoli, nakładając sobie porcje objętościowo nie większe, niż kopiasta łyżka. Zapomnij też o dokładkach, bo nieustanne podjadanie sprawi, że stracisz kontrolę nad ilością zjedzonych potraw. A kosztując tylko będziesz mieć okazję by spróbować wszystkiego, a jednocześnie nie będziesz musiała się martwić, że nie zmieścisz się w ukochane jeansy. Nie jedz też niczego na siłę tylko dlatego, że babcia czy ciocia namawiają cię na „ten nowy specjał”.
Nie musisz też jeść specjalnie przygotowanych „odchudzonych” wersji dań. Wybieraj potrawy, które z założenia są light. Ryba po grecku, zamiast smażonego karpia, barszcz czerwony zamiast podbitej śmietaną zupy grzybowej, bogaty w błonnik kompot z suszonymi owocami zamiast drugiego kawałka makowca. Zaplanuj jak najwięcej potraw rybnych, bo one są bogate w białko. Jest ono składnikiem, którego szlak metaboliczny jest dłuższy w porównaniu z węglowodanami lub tłuszczami, a to wiąże się z koniecznością wykorzystania przez organizm większej ilości energii, aby je rozłożyć na cząsteczki. Zamiast cukierka ze świątecznego stołu lepiej jest przegryźć suszone owoce. Figi, jabłka, śliwki, morele zaspokoją ochotę za słodycze, a dzięki nim pozbędziesz się złogów zalegających w jelitach.
Postaw na kiszonki
Szczególnie kiszona kapustę i ogórki. Zawierają one dobroczynne bakterie pro biotyczne, które zasiedlają nasz przewód pokarmowy, podnoszą odporność organizmu, zmniejszają ryzyko występowania nowotworów, wpływają na poziom cholesterolu, łagodzą objawy alergii, wpływają na układ hormonalny, zapobiegają niedoborom witamin, np. z grupy B. To jednak nie wszystko – badania wykazują, że bakterie mogą również pomóc przy odchudzaniu, a nawet zapobiegać przyrostowi tkanki tłuszczowej. Sama kapusta kiszona nie jest ciężkostrawna – staje się taka, kiedy dodamy do niej tłuszcz zwierzęcy i tłuste mięsa. Wtedy jest prawdziwym wyzwaniem dla naszego układu pokarmowego. Dlatego też, by uniknąć wzdęć podczas gotowania warto dodać do niej ziarna kminku lub kopru włoskiego.
Wypłucz nadmiar wody
Zbyt słodkie i zbyt słone jedzenie powoduje, że nie tylko czujesz się ciężko, ale masz też opuchnięte ciało. W celu pozbycia się nadmiaru wody zrezygnuj kilka dni przed świętami z czarnej herbaty. Wodę najłatwiej wypłukać pijąc dużą ilość wody niskosodowej (to sygnał dla organizmu, że nie musi jej już magazynować i w rezultacie zaczyna chętnie ją oddawać). Zaparzaj dwa razy dziennie herbatkę z pokrzywy lub wykonuj napar z natki pietruszki: czubatą łyżeczkę posiekanej natki zalej na pięć minut wrzątkiem i pij jak herbatę.
Paradoksalnie jest bowiem tak, że kiedy czujesz, że puchniesz, może być to spowodowane zbyt małą ilością wody w organizmie. Jeśli mało pijesz, np. tylko 1 l płynów dziennie (a powinnaś 2 – 2,5 l), to organizm broni się przed odwodnieniem i robi zapasy. Pół godziny przed posiłkiem wypijaj szklankę wody lub kompotu z suszu – dzięki temu wypełnisz nieco żołądek co wywoła uczucie sytości.
Przyczyną puchnięcia może być również zbyt mało potasu i zbyt dużo sodu w diecie. Podstawową rolą sodu jest regulowanie gospodarki wodnej organizmu, a jego głównym źródłem jest żywność wysoko przetworzona oraz wspomniana sól kuchenna. Jego niedobór powoduje zaburzenia pracy serca oraz odwodnienie organizmu. Nadmiar prowadzi do nadciśnienia tętniczego i obrzęków. Sód występuje w kostkach rosołowych, wędlinach, serach dojrzewających i topionych czy słodkich przekąskach. Dlatego, szczególnie w święta, unikaj przetworzonej żywności. Potas natomiast niweluje działanie zatrzymującego wodę sodu. Gdy zażywasz środki moczopędne, pijesz dużo kawy czy alkoholu, możesz mieć za mało potasu, Zatem musisz go uzupełnić – sięgnij po świeże warzywa, szczególnie kapustę, szpinak, ziemniaki i owoce, na przykład banany.
Nie żałuj sobie przypraw
Skutecznie podkręcają przemianę materii, bo niektóre z nich powodują termogenezę, czyli zwiększoną produkcję ciepła po ich spożyciu. Tak działa m.in. papryka chili, która zawiera kapsaicynę, czyli alkaloid odpowiedzialny za jej pikantny, ostry smak. Dlatego po spożyciu potraw doprawionych chili zauważalne jest intensywne odczuwanie ciepła (oznaczające nasiloną termo genezę). Co więcej, papryka chili wzmaga produkcję endorfin. Naturalnym termogenikiem jest też imbir, ponieważ zawiera dużą ilość olejków eterycznych, m.in. gingerol, zingerol i cytral. Do przyprawiania potraw warto też używać pieprzu cayenne oraz kurkumy i cynamonu. Dodawaj także kolendrę, bowiem sprawia ona, że potrawy stają się lekkostrawne. Warto ją dodawać do mięs i dań z roślin strączkowych. Podobnie zresztą, jak kminek, który pobudza wydzielanie soków trawiennych i poprawia pracę trzustki, działa rozkurczowo, a także majeranek, eliminujący wzdęcia i poprawiający pracę trzustki.
Stosuj również miętę pieprzową, bo mentol działa przeciwbólowo i rozkurczowo – wypicie filiżanki naparu pozwala złagodzić uczucie sytości.
Śpij ile możesz
Duża ilość wolnego czasu jest twoim sprzymierzeńcem w walce ze świątecznymi kilogramami. Pod warunkiem oczywiście, że zamiast przed telewizorem na kanapie z miską słonych przekąsek ten czas spędzisz … w łóżku. Kiedy się solidnie wyśpisz, zapobiegniesz spowolnieniu przemiany materii. Niedostateczna ilość snu powoduje nie tylko spożywanie większej ilości jedzenia, ale również zaburzenia gospodarki hormonalnej – m.in. niski poziom leptyny, a podwyższony greliny, czyli hormonu odpowiedzialnego za uczucie głodu. Aby temu zapobiec, poświęcaj na sen co najmniej osiem godzin dziennie, a jeśli masz ochotę, nawet więcej.
Zwiększ aktywność
Zabierz rodzinę na spacer, najlepiej długi. A jeśli masz taką możliwość, poza spacerem daj sobie ostry wycisk. Jest to ważne, bo zapotrzebowanie energetyczne wzrasta nie tylko w trakcie ćwiczeń. W ciągu kilkunastu lub kilkudziesięciu godzin po intensywnym wysiłku w organizmie dochodzi do zmian, które mają na celu przywrócić stan sprzed wysiłku (następuje m.in. odbudowa włókien mięśniowych, usuwanie szkodliwych metabolitów, przywrócenie poziomu substratów energetycznych). Im dłuższe i bardziej intensywne ćwiczenia, tym powysiłkowe zapotrzebowanie na tlen, na które składają się te przemiany, jest wyższe. Dodatkowo, tkanka mięśniowa jest aktywna metabolicznie, dlatego aktywnie spędzając czas i zwiększając masę mięśniową, zwiększasz również swoje zapotrzebowanie energetyczne, czyli liczbę kalorii, które nie sprawią, że będziesz tyć.
pixabay |
Ja tam sobie lubię pofolgować przez święta, nawet jeśli przez 2 kolejne dni muszę leżeć brzuchem do góry z przejedzenia, ale rady pomocne i może niektóre zastosuję ;)
OdpowiedzUsuńBLOG
YOUTUBE