sobota, 21 listopada 2020

Winston Graham "Cordelia"

Tytuł: Cordelia 
Autor: Winston Graham 
Wydawnictwo: Czarna Owca 


Niekiedy nasze możliwości są warunkowane okolicznościami, statusem materialnym, czy czasami, w których żyjemy. W innym miejscu, a nawet w innej epoce, być może dane by nam było w pełni rozwinąć skrzydła, w pełni by nas doceniano, a prawidłowość ta dotyczy szczególnie kobiet. Ileż to inteligentnych (zwykle bardziej od swoich mężów) przedstawicielek płci pięknej zmuszonych było tkwić w cieniu, bez prawa do decyzji, a nawet do zabrania głosu w jakiejkolwiek sprawie. Nieliczne przejawy buntu były zwykle surowo karane, choć raczej nikt się nie buntował, bo dziewczęta wychowywane były w duchu karności i posłuszeństwa. 

Dom Cordelii Blake był nieco inny, przede wszystkim z uwagi na ojca. Mimo dużej ilości dzieci w rodzinie każde z nich zachowało autonomię, liczono się z ich zdaniem i można było swobodnie wyrażać swoje poglądy. Niestety rodzina była dość uboga, a naprawa zegarów, nawet w bogatych domach nie dawała zbyt dużych zysków szczególnie, że te bogate domu płaciły zwykle najmniej chętnie. Dlatego też bogaty adorator, który trafiłby się którejś z córek byłby mile widziany. Choć jak podkreślał pan Blake, byłby to córki wybór. 

Takiego adoratora ma właśnie jedna z piękniejszych sióstr, Cordelia. Choć trudno tu mówić właściwie o adorowaniu, bowiem Brook po prostu jest. Nie wykazuje ani krzty romantyzmu, nie wygłasza płomiennych przemów, co byłoby może zrozumiałe biorąc pod uwagę fakt, że dopiero co stracił żonę. Mimo iż małżeństwo było niezbyt szczęśliwe, a do tego bezdzietne, wydaje się rzeczą dość niestosowną, rozglądać się za kolejną kandydatką w kilka miesięcy po stracie. 

Tyle tylko, że to nie Brook się rozgląda, a jego ojciec, który pragnie zapewnić ciągłość rodu i zyskać godnego następcę w farbiarni czy przy innych, rozległych interesach. Bo, że Brook tym godnym następcą nie jest, pan Frerguson nie próbuje nawet ukrywać. Sam jest silnym człowiekiem o dalekosiężnych planach i mierzi go bezczynność i bezwolność syna, który nie dość, że wciąż jest chory, to jeszcze najchętniej całymi dniami pisałby wiersze. Przejął zatem stery i teraz Brook nie jest w stanie już podjąć bez akceptacji ojca żadnej decyzji. Tym bardziej, że ten, choć daleki od klasycznie rozumianej tyranii, jest w stanie przekonać do swoich racji każdego. Czy uda mu się to również z Cordelią? 

Bo dziewczyna ostatecznie zgadza się wyjść za Brooka, by poprawić sytuację materialną rodziny. Choć nie kocha męża, nie jest jej obojętny, mimo iż dostrzega jego wady, z bezwolnością i całkowitym poddaniem się ojcu włącznie, to jednak ceni w nim delikatność i niebywałą wrażliwość. Również na jej piękno. Mimo tego życie pod jednym dachem z ojcem męża nie jest łatwe, bowiem dominuje on w rezydencji, odciskając swoje piętno na wszystkim i wszystkich. Jedynie Cordelia, nauczona wyrażania własnych opinii, jest w stanie mu się przeciwstawić, a jej inteligencja połączona z twardym charakterem sprawia, że choć Ferguson nie akceptuje sprzeciwu, to zaczyna dostrzegać w Cordelii partnerkę w interesach. 

Jednak żywioł ciągnie do żywiołu, nic zatem dziwnego, że młoda, radosna i obdarzona wspaniałym głosem dziewczyna zakochuje się w zarządcy teatru, Stephenie Crossley`u. Osobliwy młodzieniec, z bogatego domu, na tyle funduszy i pasji, by zajmować się niezbyt dochodową działalnością, a przy tym na tyle odwagi, by przeć do przodu i odważnie sięgać do celu. Również, jeśli chodzi o Cordelię, bowiem w chwili obecnej ona jest jego celem. Otwarcie mówi zatem dziewczynie o swoich uczuciach, a najgorsze jest to, że … są odwzajemnione. Czy jednak Cordelia znajdzie w sobie siłę, by na przekór jej czasom odejść od Brooka? Czy zdoła uwolnić się od teścia, a także od ograniczeń, które sama sobie narzuciła? Jak potoczy się ta znajomość i czy ma szansę przerodzić się w coś więcej? 

Przekonamy się o tym dzięki niezwykle wciągającej powieści autorstwa Winstona Grahama, pt. „Cordelia”. Aż trudno uwierzyć, że ten opublikowany nakładem Wydawnictwa Czarna Owca romans historyczny stworzył mężczyzna, tak wiernie oddał on targające bohaterką emocje, ale i tak wnikliwie odtworzył całą sytuację panującą w domu Fergusonów, klaustrofobiczną wręcz i przepełnioną strachem przez panem domu. Tym samym książka daleka jest od typowego romansu, sięga znacznie głębiej, niż do serc bohaterów, obejmuje również ich umysły, dotyka kwestii wiary i moralności. To nie tylko fenomenalny obraz XIX-wiecznego Manchesteru, ale i Londynu tamtych czasów, a także galeria ludzkich postaci, nawet tak dziwnych, jak hodujący szczury stryj Pridey. Jeśli dodamy do tego wspaniały styl, a także niezwykłą plastyczność opisów, pozwalających nam przenieść się do opisywanych miejsc, czy uczestniczyć bezpośrednio w wydarzeniach, otrzymujemy powieść może nie wybitną, ale godną uwagi. I to do tego stopnia, że zapewne będziemy do niej powracać. Za każdym razem odkrywając inne, intrygujące szczegóły czy dialogi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz