poniedziałek, 30 listopada 2020

Anna Rybkowska "Ślady życia. Uśmiech zimy"

Tytuł: Ślady życia. Uśmiech zimy 
Autor: Anna Rybkowska 
Wydawnictwo: Replika 



Bywa czasami tak, że życie przygniata nas do tego stopnia, że najchętniej rzucilibyśmy wszystko i wyjechali na przysłowiowy koniec świata. Snujemy fantazję, jak mogłoby wówczas wyglądać nasze życie, jak bardzo szczęśliwe by było, tyle tylko, że zwykle na fantazjach się kończy. Taka przeprowadzka wiąże się bowiem z wielkimi kosztami, zarówno emocjonalnymi, jak i finansowymi, a także ryzykiem, bo co, jeśli w nowym miejscu upragnione szczęście wciąż nie nadejdzie. 

Sytuacja zmienia się diametralnie w sytuacji, kiedy w zasadzie nie mamy wyjścia, kiedy o przeprowadzkę chodzi. Albo wówczas, kiedy mamy wyjście, ale alternatywa jest od ryzykownej przeprowadzki jeszcze gorsza. Zupełnie też inaczej wygląda kwestia porzucenia dotychczasowego życia, kiedy mamy gdzie zamieszkać w nowym miejscu. W takiej właśnie sytuacji znalazła się Berenika Popielewska, kobieta o dość smutnym i monotonnym, niektórzy powiedzieliby przegranym życiu. Nie ukończyła żadnych studiów, a po rozwodzie z mężem, z którym ma dwójkę dzieci, trudno jej było znaleźć pracę, w związku z tym w swoim życiorysie ma zarówno pracę w sklepie mięsnym, jak i w hotelu. Nie była w stanie utrzymać dużego, wynajmowanego mieszkania po tym, jak w świat odszedł mąż, dlatego też wróciła do mieszkania rodziców, skazują się nie tylko na rolę opiekunki, ale na towarzystwo zdziwaczałej i skąpej matki, nieustannie chorego ojca, a także mocno zbzikowanej ciotki z licznymi lękami paranoidalnymi. Może być tylko dumna z dwójki dzieci, które doskonale sobie w życiu radzą, z córki Edyty i syna Bartłomieja, choć jak się okazuje, również na dzieci nie może zawsze liczyć. Podobnie zresztą jak na obecnego, wieloletniego zresztą partnera, Bruna, alkoholika, znikającego na całe miesiące, nie lubiącego zobowiązań mężczyzny, pozostającego pod opieką MOPS, a jednocześnie zarabiającego wielkie pieniądze jako ghostwriter. 

Kiedy Berenika otrzymuje list z kancelarii adwokackiej z zawiadomieniem o spadku, początkowo jest przekonana, że to pomyłka. Tyle tylko, że faktycznie jest osobą, na rzecz której został poczyniony zapis przez zmarłego Maksymiliana Ewarystę, znanego malarza, który jednocześnie jest … koszmarem z jej przeszłości. Nikomu nigdy nie zdradziła, jaką rolę odegrał w jej życiu, kiedy była młodą dziewczyną, on zaś wykładowca akademickim, a jego osobę wyrzuciła z pamięci. Aż do teraz, kiedy boleśnie o sobie przypomniał. Początkowo Berenika pragnie odrzucić spadek, ale dzieci przekonują ją, że powinna sprawdzić, co tak naprawdę dostała w testamencie. A okazuje się, że spadek jest dość pokaźny, obejmuje bowiem siedlisko na zachodnim krańcu Puszczy Białowieskiej, wraz z zabudowaniami gospodarczymi. Kompletnie umeblowany, stary dom w doskonałym stanie, do tego samochód oraz pokrycie kosztów utrzymania posiadłości zwanej Nabokow, to prezent, któremu trudno się oprzeć. Tyle tylko, że warunkiem jego otrzymania jest zamieszkanie tam przez okres jednego roku. Po tym czasie Berenika może rozważać ewentualną sprzedaż posiadłości. 

Wciąż z oporami, z uwagi na niejasną relację łącząca ją z malarzem, kobieta jedzie wraz z Brunem na Podlasie i ostatecznie podpisuje akt własności. Teraz nie może się już wycofać, a na dodatek będzie musiała wciąż przypominać sobie postać Maksa – jej oprawcy, bowiem otrzymuje od adwokata pendrive z wiadomością od mężczyzny. Okazuje się, że poza posiadłością odziedziczyła także dziennik, którego zapiski ma odczytywać fragmentami przez rok. 

Sielanka, którą wydaje się być odziedziczenie wspaniałej i dobrze utrzymanej posiadłości na odludziu tak naprawdę szybko się kończy. Pomijając już osobę byłego właściciela domu, dzieją się w nim dziwne rzeczy, które budzą tylko jedno skojarzenie – z duchami. Czy rzeczywiście? A może ktoś po prostu próbuje się pozbyć kobiety? To tylko początek naszych wątpliwości i pytań rodzących się w trakcie lektury Wspaniałej powieści „Uśmiech zimy”, będącej pierwszą częścią serii „Ślady życia”. Ta opublikowana nakładem Wydawnictwa Replika powieść, autorstwa Anny Rybkowskiej, wymyka się sztywnemu określeniu gatunku, stanowi bowiem swego rodzaju kompilację powieści obyczajowej, horroru, a także miłosnej historii. To zatem prawdziwa gratka dla miłośników wszystkich trzech gatunków szczególnie, że frapującej fabule towarzyszy tu wartka akcja, bohaterowie zostali po mistrzowsku wykreowani, a ze swoimi słabościami i problemami stają się nam szczególnie bliscy. Element zaskoczenia jest tylko wisienką na torcie, a towarzysząca nam atmosfera tajemnicy tylko skłania do tego, by zagłębiać się dalej w tę historię. Nawet się nie zorientujemy, kiedy nie będziemy w stanie się od niej oderwać! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz