W trakcie wizyty w Tarnowskich Górach (TU) kilka miesięcy temu nie udało nam się niestety zobaczyć pałacu Wrochemów w Tarnowicach Starych. Dlatego też ostatni poniedziałek lata postanowiliśmy spędzić tam, mimo iż wiedzieliśmy, że w poniedziałki samego zamku nie zwiedzimy. Dopiero dziś dzielę się z wami wrażeniami z tej podróży, bo mała ostatnio mocno przeżywa ząbkowanie i znacząco ogranicza nam ilość snu. Prawda jest też taka, że ta poniedziałkowa wyprawa mocno nas rozczarowała i żałowaliśmy, że nie wybraliśmy się jednak ostatecznie w góry.
Pierwotną siedzibą tarnowickich panów był prawdopodobnie stożkowy gródek w Starych Tarnowicach. Wiadomo również, że niektórzy panowie, łączący dobra tarnowickie z repeckim, rezydowali w swej siedzibie w Reptach. Zmieniło się to w II połowie XV wieku, kiedy to Repty wraz z Tarnowicami znalazły się w posiadaniu rodu Wrochemów, wywodzącego się z terenów księstwa bytomskiego. Genealogia rodu zaczyna się na przełomie XV i XVI wieku, od Kaspra Wrochema, którego krewnym był Piotr Wrochem, budowniczy tarnowickiego Zamku. Można powiedzieć, że ród Wrochemów „dorobił się” na działalności górniczej, stając się na tyle zamożnym, że z inicjatywy Piotra Wrochema, w latach 1520-1570, wybudowano renesansowy zamek, zachowany zresztą po dziś dzień – to właśnie on był celem naszej wyprawy.
Zamek początkowo był budowlą trójskrzydłową, z otwartym dziedzińcem na północ oraz wieżą w narożniku południowo-wschodnim. Pozostał on siedzibą Piotra Wrochema i jego rodu aż do początków XVII wieku, kiedy to rodzina opuściła Tarnowice Stare po sprzedaży swych dóbr Baltazarowi Ohm Januszewskiemu. Balcer Ohm pełnił urząd starosty ziemskiego bytomskiego w latach 1634 – 1643. Został jednak zamordowany w trakcie plądrowania Bytomia przez wojska szwedzkie, 7 października 1643 roku. Do dziś krążą legendy o snującym się o północy po tarnowickim zamku duchu starosty Balcera, jak i o duchach żołnierzy szwedzkich strzegących ukrytego skarbu w zamkowych pomieszczeniach – w ten sposób odbywają pokutę za uczynione zło. Po tragicznej śmierci właściciela zamku, jego spadkobiercami zostali Paweł, a następnie Wacław, zaś w 1664 roku jego córka Anna Felicjana Ohm.
Poprzez małżeństwo Anny Felicjany z dziedzicem Rept, po latach tarnowickie dobra przeszły w ręce Kaspra Huntera z Grandon, szkockiego szlachcica. Po przyjeździe na Górny Śląsk, 31 października 1666 roku Kasper Hunter von Grandon nabył Siemianowice, Opatowice, Stare Tarnowice oraz część Rept. W jego posiadaniu były również Szałsza i Czekanów w pobliżu Gliwic a także Bytków i Dąbrówka Mała. Kasper Hunter von Grandon zmarł prawdopodobnie we wrześniu 1704 roku, a pozostawionym majątkiem zarządzała jego żona, Anna Felicjana von Hunter z rodu Ohm. Z tego małżeństwa narodziło się trzech synów: Bogusława, Karola Wacława, Kaspra Młodszego oraz córka, Ewę Elżbietę. Bogusław przejął Bytków i Dąbrówkę Małą, Karol Wacław Repty, a Kasper Młodszy podgliwicką Szałszę i Czekanów. Ewa Elżbieta została żoną Jerzego Leopolda Skrońskiego, właściciela Budzowa koło Gorzowa Śląskiego.
W 1700 roku Jerzy Güsnar odkupił część majątku od rodziny Ohm Januszewskich, natomiast w 1721 Anna Felicjana odsprzedała pozostały majątek w Tarnowicach i Opatowicach Ewie Elżbiecie Skrońskiej herbu Tarczła. Od tego momentu Tarnowice zostały podzielone pomiędzy dwóch właścicieli - jedna część wsi należała do Jerzego Güsnara, druga do rodziny Skrońskich.
W latach 1726 – 1732 część Tarnowic wraz z zamkiem należała do rodziny Löwenkron, a ostatecznie w 1726 roku posiadłość tę kupił Marcin de Löwenkron. Rok po jego śmierci, jego syn w dniu 28 listopada 1732 roku odsprzedał dobra tarnowickie oraz opatowickie Jerzemu Józefowi Güsnar. Zaś po jego śmierci majątek odziedziczył Franciszek Güsnar. W roku 1766 miała miejsce kolejna zmiana właścicieli Tarnowic i terenów należących do majątku. Posiadaczką dóbr została Elżbieta de Jangred, która zmarła 6 kwietnia 1768 roku, a następnie zarządcą majątku został jej mąż, który zmarł 20 września 1775 roku. W 1780 roku posiadłości zostały nabyte przez Krzysztofa Fryderyka Koschutzki. Niedługo później tarnowickie dobra przeszły w posiadanie Karola Erdmana Larysza, który zarządzał nimi w latach 1784 – 1787. Pomiędzy 1787 a 1791 rokiem dobra tarnowickie posiadał Jan Daniel Neugebauer, który sprzedał majątek Janowi Bogumiłowi Büttner, właścicielowi dóbr ziemskich w okolicy Tarnowskich Gór. W 1822 roku zamek i dobra Tarnowice Stare przeszły w posiadanie rodu hrabiów von Donnersmarck, za sprawą Karola Łazarza Henkel von Donnersmarck. To pod jego rządami dokonano licznych usprawnień, a dzięki nowoczesnym maszynom sprowadzonym z Anglii posiadłość rozwijała się, przynosząc coraz większe dochody. Następcą Karola Łazarza został w 1854 roku Guido hrabia Henckel von Donnersmarck, który z repeckiej i tarnowickiej posiadłości utworzył fideikomisowe dobro rodzinne. Prawdopodobnie w czasie panowania rodu Henckel von Donnersmarck, na dziedzińcu gospodarczym przy wschodniej części, został zbudowany murowany spichlerz dworski oraz obora i stodoła. Rodzina dzierżyła Zamek oraz tarnowickie dobra do 1945 roku.
W latach sześćdziesiątych Kompleks Zamkowy służył celom administracyjnym, mieszkalnym i produkcyjnym Państwowemu Gospodarstwu Rolnemu. W tym czasie wybudowany został budynek gospodarczy oraz nowa obora. Od roku 1988 większość obiektów pozostawała niewykorzystana i powoli niszczała.
W dniu 31 maja 2000 roku Kompleks Zamkowy został zakupiony przez Państwo Krystynę i Rajnera Smolorz, którzy zdecydowali się podjąć jego rewitalizacji. Obecnie oglądać możemy pięknie odnowione budowle, niestety samo otoczenie nie tylko nie zwraca uwagi, ale rozczarowuje. Tak naprawdę nie ma tam miejsca do spacerów, a nie wchodząc do zamku, nie ma nawet czego oglądać. Tuż przy zamku mieści się m.in. hotel i karczma, ale nawet ta była otwarta dopiero od 16.00. Rozczarowani postanowiliśmy podjechać kilka kilometrów dalej, do repeckiego parku, znanego chyba wszystkim kuracjuszom. Liczyliśmy na to, że spacer po parkowych alejkach zrekompensuje nam zawód zamkiem, i …
…srodze się przeliczyliśmy. Już sam wjazd na teren parku straszy pustymi zabudowaniami – kiedyś była tu stróżówka, dziś jest klimat PRL-u, i to w tym niechlubnym znaczeniu.
Przed wejściem do parku postanowiliśmy coś zjeść szczególnie, że naszą uwagę zwróciła piękna leśniczówka, w której mieści się zajazd. Widzieliśmy go już wcześniej na Internecie, zwrócił nasza uwagę nie tylko ciekawą bryłą, ale przede wszystkim ogródkiem – zrobiło się cieplutko postanowiliśmy zatem usiąść na dworze. Po zamku wizyta tam była kolejną porażką. Dania o wymyślnych nazwach nie kryją w sobie nic ani wymyślnego, ani smacznego. Placki ziemniaczane były całkiem niezłe, ale fakt, że musiałam na nie czekać 40 minut był nie do przyjęcia. Nie mówiąc już o P. kluskach z mięsem, które zostały podane jeszcze jakieś 15 minut później i wyglądały łagodnie mówiąc – obrzydliwie. Dopytując się o dania, wciąż słyszeliśmy tłumaczenia kelnerki, że mają dużo zamówień, co tak naprawdę żadnym wytłumaczeniem nie jest. Z tego wszystkiego nawet nie zrobiłam zdjęć potraw, choć jeśli chodzi o danie P., to może i lepiej.
zajazd Leśniczówka |
Całkiem już zniechęceni, weszliśmy do parku w Reptach. Repty śląskie, stanowiące jedną z dzielnic Tarnowskich Gór, były wsią wzmiankowaną już w bulli papieża Innocentego III z 12 sierpnia 1201 roku. Należały wówczas do dóbr norbertanów z wrocławskiego klasztoru św.Wincentego. W późniejszym okresie wieś należała do różnych rodów szlacheckich, m.in. do Wrochemów, Grandon, Holly, a od 1824 roku – do Donnersmarcków ze Świerklańca, którzy byli właścicielami Rept aż do 1945 roku. Ich własnością były również Stare Repty, założone w XVII wieku, a także od 1748 roku – tzw. Nowe Repty.
Wspomniany już Karol Łazarz kupił w 1824 roku również Repty, a jego siedziba znajdowała się wówczas w starym zamku pośrodku wiekowego lasu, pamiętającego czasy średniowiecza. Hrabia postanowił przekształcić cały teren w Tier Garten (zwierzyniec) przeznaczony do polowań. Dookoła lasu został wybudowany mur z kamienia wapiennego. W 1840 roku na wschodnim krańcu zbudowano zameczek myśliwski (Jagdschloss). Środkową część lasu wycięto, aby ułatwić polowania.
Pod koniec XIX wieku, jego syn, Guido Henckel von Donnersmarck postanowił wybudować w Reptach nowy pałac, a cały teren wokół zmienić w park w stylu angielskim. W roku 1893 rozpoczęto budowę, którą ukończono w roku 1898. Projekt zamku w stylu renesansu niemieckiego wykonał bawarski architekt Gabriel von Seidl. Pałac pełnił rolę zamku myśliwskiego. Hrabia zapraszał do swojej posiadłości na polowania znakomitych gości. Przebywał tu między innymi cesarz Wilhelm II.W parku posadzono drzewa i rośliny sprowadzane z całego świata. Do dziś rośnie tu wiele rzadkich gatunków drzew.
W czasie II Wojny Światowej w pałacu znajdował się lazaret dla żołnierzy Wehrmachtu. Ostatnim Panem zamku był Hrabia Kraft Henckel von Donnersmarck. W 1945 roku zamek został spalony, zaś majątek Donersmark'ów na Śląsku został skonfiskowany przez władze Polski. Ruiny zamku nie zostały w żaden sposób zabezpieczone i niszczały do lat 60-tych, kiedy to podjęto decyzję o ich wysadzeniu. Do dnia dzisiejszego z dawnego kompleksu zamkowo-parkowego przetrwała tylko przebudowana masztalernia (dziś przebudowana i należąca do Salezjanów) oraz park otaczający zamek. Zaniedbany park – należy dodać.
Masztalernia |
W miejscu pałacu w latach 70-tych wybudowano natomiast Górnośląskie Centrum Rehabilitacji, mocno komunistyczny w swojej formie i straszący po dziś dzień budynek.
Repecki park, liczący sobie ponad 180 ha powierzchni woła tak naprawdę i pomstę. Teoretycznie został tu utworzony zespół przyrodniczo-krajobrazowy, ale sam park nie nadaje się do spacerów Teoretycznie jego atrakcją są dwa szyby Sztolni Czarnego Pstrąga, ale stwierdziliśmy, że Klara jest jeszcze za mała, choć ja miło wspominam wizytę w sztolni w czasach szkolnych, więc za kilka lat tu na pewno przyjedziemy. Jednak nie wcześniej, bo zniechęceni postanowiliśmy szybko wrócić do domu, przybici wyglądem parku i nieudaną wyprawą. Już nawet nie chciało nam się szukać Źródła Młodości przy rzece Dramy, które ponoć zostało obudowane symboliczną kapliczką.
Wracając, wstąpiliśmy jeszcze do Tarnowskich Gór, na Rynek. Tu, przy wyśmienitej kawce nieco poprawiliśmy sobie humor. Niestety, odkrywając nowe miejsca należy liczyć się z tym, że niektóre nie są warte odkrycia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz