Autor: Jenny Odell
Wydawnictwo: Mova
Jeśli zapytamy przeciętną osobę, co w danej chwili chciałaby robić, jest szansa, iż stwierdzi, że najchętniej nie robiłaby nic. Jeśli zapytamy sto takich osób, również jest szansa, że większość z nich udzieli tej samej odpowiedzi. Zatem, skoro tyle osób chce nic nie robić, dlaczego wciąż coś robią? Może dlatego, że tak naprawdę robienie nic jest bardzo trudne, a w dzisiejszym świecie można nawet zaryzykować stwierdzenie, że niemożliwe. Czy aby na pewno?
O tym robieniu nic, o świecie, który oszalał na punkcie produktywności i robienia czegoś, przy czym to coś nie zawsze ma sens i logikę, o presji wywoływanej przez otoczenie, by robić szybciej i więcej, zajmująco pisze Jenny Odell, amerykańska artystka, pisarka i wykładowca. Jej książka „Jak robić nic? Manifest przeciwko kultowi produktywności”, opublikowana nakładem Wydawnictwa Mova, to literatura faktu, która może wstrząsnąć naszym światem, zwracając uwagę na to, na jak kruchym fundamencie został zbudowany i jak złudne jest poczucie bezpieczeństwa, które odczuwamy.
Produktywności jesteśmy uczeni już od małego, a stopniowo nadając każdemu naszemu działaniu głębszy sens, tracimy dziecięcą radość z aktywności dla samej aktywności. Dodatkowo postęp technologiczny sprawił, że obecnie niemal w każdym miejscu na ziemi jesteśmy dostępni, zaś społeczna presja sprawiła, że sami czujemy się w obowiązku ze wszystkimi nowinkami, czujemy się zobligowani do tego, by trzymać rękę na pulsie. A gdyby tak … zwolnić? Świadomie odpuścić i dokonywać zupełnie innych wyborów niż obecnie? Gdyby tak zanurzyć się w swoim życiu, znaleźć odpowiedni balans i nie dać się zawrócić z obranej drogi? O tym, jakby mogło to wyglądać pisze Odell, proponując nam pewne kierunki ruchu. Zachęca nas do wycofywania się, do ruchu na boki – w kierunku ludzi oraz rzeczy znajdujących się wokół nas, a także do ruchu w dół, ugruntowującego w miejscu. To wszystko powinno zadziałać pod warunkiem, że wykażemy się czujnością, że oprzemy się przymusowi zajmowania się różnymi rzeczami, nowym przedmiotom zainteresowania czy presją przynależności do wspólnoty.
Jak podkreśla autorka, jej „książka szuka ukrytych źródeł niejednoznaczności i niewydajności pośród krajobrazu spustoszenia”, jednak nie jest ani poradnikiem, ani rozprawą naukową na temat produktywności, kreatywności czy spędzania wolnego czasu. Nie powinna stać się też pretekstem, by rzucić wszystko i wyjechać na przysłowiowy koniec świata czy nawet na weekend, który i tak zapewne byłby zapełniony atrakcjami i przeżyciami. To raczej bodziec do tego, by nawet jeśli się nie zatrzymamy, to zwolnić choć trochę, ale też by spojrzeć na problem w nieco szerszym kontekście, między innymi pod kątem ekologii.
W sześciu częściach książki autorka pomaga nam przejść proces, jakim jest zmiana naszego myślenia, ale i podejścia do tematu. W „Pochwale niczego” autorka wyjaśnia, jak zaczęła się jej droga zajmowania się „robieniem nic”, zwraca uwagę na fakt, iż jesteśmy bodźcowani każdego dnia niewyobrażalną ilością słów i obrazów, że jedyne czego nam potrzeba, to swego rodzaju enklawy samotności oraz ciszy, by można było wreszcie coś powiedzieć. U autorki jej filozofia rzutuje nie tylko na wypowiedzi, ale również na prace artystyczną – jest znana z niewytwarzania niczego. Rozdział drugi, „Niemożność ucieczki”, proponuje nam cyfrowy detoks, zaś kolejny – „Anatomia sprzeciwu” pokazuje nam, że sprzeciw jest możliwy (możemy się go nauczyć chociażby od Diogenesa).
W rozdziale czwartym („Ćwiczenia z uwagi”) autorka przenosi spostrzeżenia z uwagi wzrokowej (jak na artystkę przystało) na uwagę w ogóle. Podkreśla, że warto rozwijać swoją uważność, chociażby dlatego, że generuje ona obraz rzeczywistości. Z kolei w rozdziale piątym „Ekologia nieznajomych”, Odell zwraca uwagę na otoczenie zauważając, że myślenie o sobie jako o odrębnym bycie, koncentracja na wydajności, nie prowadzi do niczego dobrego i czyni z nas nudną (i znudzoną) osobę. Natomiast ostatni, szósty rozdział „Odbudowa gruntu pod myślenie”, dowodzi, że przede wszystkim konieczna jest zmiana naszego przywiązania do koncepcji odrębnych bytów czy jasnych związków przyczynowo-skutkowych. Wymagana jest również pokora i otwartość, bo już samo poszukiwanie innej drogi stanowi przyznanie się, że nie wiemy wszystkiego. Potrzebny jest również czas, bowiem kontekst ujawnia się wówczas, kiedy wystarczająco długo pozostajemy uważni.
Książka „Jak robić nic?”, mimo swej filozoficznej natury, nie jest skomplikowana, daleko jej również do akademickich wywodów. Szereg przykładów, również tych z życia (artystycznego i osobistego) autorki, choć nie tylko – poznajemy bowiem historię wielu ludzi, którzy chcieli żyć inaczej, pomaga zrozumieć nam, o co chodzi w robieniu nic. I nie jest to pochwała lenistwa, a raczej zanurzenie się w życiu i zyskanie pełnej świadomości na temat swojego istnienia i tego, po co tak naprawdę jesteśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz