środa, 2 września 2020

Marcin Pałasz "Sposób na Elfa"

Tytuł: Sposób na Elfa 
Autor: Marcin Pałasz 
Wydawnictwo: Skrzat 


Nie bez powodu mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Dlatego też istnieją miliony powodów, by go posiadać i zaledwie kilka takich, by jednak z niego zrezygnować. Obdarzone niezwykłą intuicją, lojalne zwierzęta stanowią panaceum na wszystkie bolączki tego świata. Wystarczy spojrzeć w te ufne oczy i zobaczyć wesoło merdający ogon, by zdecydowanie poprawił nam się humor. Nie mówiąc już o tym, że pies czasami jako jedyny z domowników cieszy się z naszego przyjścia. 

Nic zatem dziwnego, że kiedy Młody – syn pisarza – zapragnął mieć psa (pewna młoda dama o imieniu Kara zapewne miała z tym coś wspólnego), to ten ostatecznie decyduje się na powiększenie liczby lokatorów nowego mieszkania. Choć początkowo planował zakup psa, to pewne psie oczy, a dokładnie – oczy Elfa, podbiły jego serce. W ten oto sposób, niespodziewanie pisarz został właścicielem psa (a może pies został właścicielem człowieka?). Elf, sześciomiesięczny czworonóg w typie owczarka niemieckiego, dorastał w schronisku, gdzie życie go nie rozpieszczało. Całe szczęście, że u jego boku była siostra bliźniaczka, Erka, którą się opiekował. Jakim szokiem dla niego był zatem dzień, kiedy otrzymał środek uspokajający, a następnie został zabrany w transporterze w nieznane. Na dodatek do dziwnego człowieka, który tak uspokajająco do niego mówił, choć dziwnie się zachowywał. 

O tym, jak przebiegał proces aklimatyzacji (zarówno człowieka do psa, jak i psa do człowieka), o codzienności z psem, a także o całkiem „zwyczajnych” problemach (o ile problemy sercowe mogą być zwyczajne) zajmująco pisze Marcin Pałasz w adresowanej do młodych czytelników (choć nie tylko) powieści pt. „Sposób na Elfa”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Skrzat książka otwiera cykl „Elfomania”, będący nie tylko historia przyjaźni psa i człowieka, ale niezwykle mądrą opowieścią o tym, co tak naprawdę w życiu ważne i o wartościach, którymi należy się kierować. Nic zatem dziwnego, że książka ta znalazła się w kanonie lektur szkolnych, nie tylko pozwalając obcować z pięknem słowa, ale też stanowiąc pole do wielu dyskusji. 

Książka napisana jest zarówno z perspektywy Elfa, jak i pisarza, jego właściciela, co pozwala nam spojrzeć na daną sytuację z różnych stron i wyciągnąć własne wnioski, ale też zachwycić się tym wspaniałym psem. Nie zdziwiłabym się, gdyby po lekturze wzrósł odsetek adopcji zwierząt, bowiem książka zdecydowanie wzbudza w nas pragnienie posiadania własnego Elfa, a jednocześnie uwrażliwia na psie potrzeby oraz zwraca uwagę na to, z jakimi obowiązkami związane jest posiadanie czworonoga. Przy okazji obserwowania, w jaki sposób Elf przyzwyczaja się do nowego otoczenia, zaczynamy też inaczej podchodzić do sytuacji i zdarzeń dla nas oczywistych. Okazuje się bowiem, że zwykłe trzepanie dywanu można zaliczyć do kategorii Śmiertelnie Groźnych Rzeczy, a wnioski wyciągane przez Elfa z nowych doświadczeń są zarówno zabawne, jak i zaskakujące. 

Jednocześnie śledzimy również perypetie ludzkich bohaterów, w tym rozterki miłosne Młodego, któremu bardzo podoba się sąsiadka Kara, właścicielka rasowej Lindy, jesteśmy również świadkami wspaniałej postawy cioci Ewy, która postanowiła zaradzić trudnej sytuacji Erki… Wszystkie wydarzenia zostały opisane w sposób lekki, z dużym dystansem do siebie i humorem, co jednak nie odebrało historii głębi. To jedna z tych opowieści, do których można powracać wielokrotnie, które warto też podsunąć dziecku, by wyrastało na wrażliwego człowieka. I wielbiciela psów oczywiście… 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz