Autor: Krzysztof Domaradzki
Wydawnictwo: Czarna Owca
Niekiedy człowiek, który za wiele widział, za wiele wie, za wiele przeżył, załamuje się, podświadomie robiąc wszystko, by doprowadzić do swojego upadku. Jego psychika staje się coraz bardziej krucha, aż w końcu dana osoba rozpada się, pęka, niczym szkło. Jeśli jeszcze w życiu takiego człowieka ma miejsce coś, co wytrąca go z równowagi, co staje się ostatecznym ciosem, jeśli zamiast wsparcia otoczenia, otrzymuje tylko ciosy, praktycznie nie ma szans, by powstał niczym Feniks z popiołów.
W takiej właśnie sytuacji znajduje się komisarz Tomek Kawęcki. Nieobliczalny, aspołeczny, z podejrzeniem zespołu Aspergera, nigdy do końca nie zdiagnozowanym, mężczyzna stacza się od kilku lat, praktycznie od chwili odejścia żony nie trzeźwiejąc. Jednocześnie, jeśli chodzi o pracę śledczą, odznacza się on niezwykłą skutecznością, dlatego może przełożeni tolerują jeszcze jego stan. Ale wszystko do czasu, nadchodzi bowiem moment, kiedy każdy ma dość ratowania Kawęckiego. Tym bardziej, że on sam nie chce być uratowani, o czym mogli przekonać się wszyscy ci czytelnicy, którzy sięgnęli po spektakularny debiut Krzysztofa Domaradzkiego pt. „Detoks”. Była to pierwsza część serii z Kawęckim, opublikowana nakładem Wydawnictwa Czarna Owca, teraz zaś przyszedł czas na tom drugi, „Trans”. Tom niecierpliwie wyczekiwany, bowiem zakończenie poprzedniej części pozostawiało nas z pytaniem, czy policjantka prowadząca wraz z Kawęckim śledztwo w sprawie brutalnego zamordowania młodej studentki polonistyki, rzeczywiście została porwana i czy żyje.
Twórczość Domaradzkiego jest adresowana do czytelników o mocnych nerwach, bowiem autor nie szczędzi nam plastycznych opisów, odzwierciedla rzeczywistość w taki sposób, w jaki widzą ją bohaterowie. Dzięki temu stajemy się bezpośrednimi uczestnikami wydarzeń i traktujemy lekturę bardzo emocjonalnie. Po „Trans” mogą sięgnąć również osoby, które nie czytały pierwszej części, bez problemu odnajdą się w wydarzeniach, choć jestem przekonana, że natychmiast po zakończeniu tej książki, po poprzedni tom sięgną.
Drugi tom rozpoczynamy w nieciekawej dla Kawęckiego chwili, choć zapewne przesłuchujący go komisarz Anna Stelmach z biura Spraw Wewnętrznych w Warszawie oraz podinspektor Łukasz Filipski z łódzkiego wydziału Biura, mają jeszcze gorzej. Nie jest łatwo przebywać nawet w pobliżu Kawęckiego, pomijając już nawet fetor alkoholu, który towarzyszy mu niemal nieustannie. W jakiej sprawie toczy się dochodzenie? Aby odpowiedzieć na to pytanie, cofamy się w czasie o pięć miesięcy. Wtedy to w Lesie Łagiewnickim znaleziono zmasakrowane zwłoki, a wszystko wskazuje na to, że ofiara to współpracownica Kawęckiego z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Magda Giętka została prawdopodobnie uprowadzona ze swojego samochodu, a fakt, że nikt nie zgłosił się z żądaniem okupu, pozwolił przypuszczać, że prawdopodobnie zostanie znaleziona martwa. Kawęcki jest przekonany, że za uprowadzenie i zabicie Giętkiej odpowiedzialny jest ten sam człowiek, który porąbał studentkę na kawałki, wcześniej pozwalając na to, by zgwałciło ją zwierze. Co więcej, komisarz sądzi, że zabójstwo studentki nie było pierwszym, którego dopuścił się ten psychopata.
Czy Kawęckiemu uda się złapać mordercę? Szczególnie teraz kiedy wraz z pewną dziennikarką i pisarzem prowadzi jeszcze jedną sprawę, która dotyczyć będzie ludzi z wysokich kręgów władzy, praktycznie nietykalnych. Nic dziwnego, że wszyscy pragną pozbyć się Kawęckiego, już nie tylko z uwagi na jego nałóg…
Domaradzki to pisarz, który wkroczył z mocnym uderzeniem na polski rynek wydawniczy i nie odpuszcza. Doskonale skonstruowana fabuła, wartka akacja, wspaniale zarysowani bohaterowie, zakończenia sprawiające, że natychmiast chcemy kontynuować lekturę – to wszystko wyznaczniki jakości powieści, a jednocześnie dowód, że nie tylko skandynawskie kryminały się liczą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz