Tytuł: Lęki podskórne
Autor: Marta Zaborowska
Wydawnictwo: Czarna Owca
O ile strach ma swoje źródło w przeszłości albo w bieżących wydarzeniach, to lęk pojawia się znikąd i trudno, stosując racjonalne metody, się go pozbyć. Niekiedy właśnie ten lęk, albo - co gorsza leki – wypełniają naszą codzienność, towarzysza na każdym etapie życie nie pozwalając normalnie funkcjonować. Niekiedy stają się wręcz częścią nas samych, zawłaszczając sobie wszystkie sfery naszego życia i sprawiając, że powoli gaśniemy. Nie pozwalają one bowiem normalnie myśleć, normalnie funkcjonować, podejmować racjonalnych decyzji. Niekiedy jednak lęk może być głosem naszej podświadomości, która upomina się o prawdę, o to, by jej wysłuchać …
A jak to wygląda w przypadku Bernarda Bielaka, znanego scenarzysty teatralnego? Mężczyzna tuż po swojej imprezie urodzinowej ulega wypadkowi, którego okoliczności są dość niejasne. Jego pamięć działa wybiórczo, właściwie nie potrafi otworzyć chwil przed wypadkiem, nie jest w stanie opowiedzieć, co tak naprawdę się stało. Wydaje mu się, że czuł wówczas zapach człowieka, że był w czyimś towarzystwie, ale niczego nie jest w stanie potwierdzić z pewnością. Po wyjściu ze szpitala sytuacja tak naprawdę nie ulega zmianie. Sen miesza się z jawą, zaś Bernard ma wrażenie, że jego stan wciąż się pogarsza.
Mężczyzną opiekuje się jego żona, Luna, dużo młodsza od niego i obdarzona skomplikowaną osobowością. Niejasna, nieco mroczna przeszłość i problemy psychiczne, na które kobieta cierpi, sprawiają, że tak naprawdę nigdy nie była łatwa we współżyciu. Czy zatem można jej powierzyć opiekę nad chorym? Czy fakt, że Bernard czuje się coraz gorzej po podawanych przez nią lekach to problem leżący po stronie medykamentów czy może … samej żony. Co tak naprawdę wydarzyło się tej nocy? Jakie sekrety kryje Luna? Czy zakrwawiona sukienka, którą trzymała, to wynik majaków Bernarda, czy też rzeczywista scena, którą mógł zaobserwować?
Na te wszystkie, i na wiele innych pytań pojawiających się w trakcie lektury, będziemy mogli odpowiedzieć w trakcie lektury najnowszej powieści autorstwa Marty Zaborowskiej, pt. „Lęki podskórne”. Opublikowany nakładem Wydawnictwa Czarna Owca thriller psychologiczny, to książka, która stawia przed nami pytania o to, czy tak naprawdę znamy drugiego człowieka, czy znamy samego siebie. To powieść przeznaczona zarówno dla miłośników gatunku, jak i dla wszystkich zainteresowanych człowiekiem i jego stanami emocjonalnymi. Znajdziemy tu również domieszkę kryminału, bowiem pojawia się wątek morderstwa, a właściwie śmierci młodej dziewczyny, w pewien sposób połączonej z Luną. Pozostaje tylko pytanie, czy żona Bernarda mogła mieć z tym coś wspólnego?
Autorka mistrzowsko kreuje klimat książki, niemal z każdej karki wyziera groza i pewien nieuświadomiony lęk. To napięcie towarzyszy nam niemal przez całą lekturę, choć mamy wrażenie, że potencjał tkwiący w historii nie został w pełni wykorzystany. Co prawda intryguje już pierwsza scena rozprawy sądowej dotyczącej morderstwa / samobójstwa (choć nic więcej nie wiemy), to do lektury zniechęcać mogą nieco zbyt długie opisy, w większości nic nie wnoszące ani do akcji. Sama konstrukcja książki pozwala jednak docenić kunszt pisarki, bowiem pozornie niezwiązane ze sobą sceny okazują się być częścią większej całości i prowadzą do zaskakujących wniosków. Mimo tego ciężko mi było towarzyszyć bohaterom, ciężko śledzić akcję, nieustannie byłam jakby poza tą historią. Zamiast czynnym uczestnikiem zdarzenia stałam się biernym obserwatorem, a taka funkcja niezbyt mnie satysfakcjonuje.
Podbałam mi się ta książka, czytałam ją chyba w ubiegłe wakacje. Teraz za to sięgnęłam po zupełnie co innego i po książkę Pana Ireneusza Gralik pt " Bracia" - bardzo wartościowa! :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce - muszę nadrobić.
Usuń