Tytuł: Siedem sióstr. Siostra słońca.
Autor: Lucinda Riley
Wydawnictwo: Albatros
Globalizacja będąca wynikiem naszych czasów ma wiele korzyści, ale też pozbawia nas czegoś niezmiernie istotnego – korzeni. Przenosząc się z miejsca na miejsce odcinamy się od przeszłości, wielokrotnie nie potrafimy nawet wskazać naszego rodzinnego domu, tyle razy bowiem się przeprowadzaliśmy, początkowo wraz z rodzicami, a następnie już jako osoby dorosłe. Skutkuje to tez ciągłymi zmianami szkoły, otoczenia, a co za tym idzie – brakiem możliwości nawiązania głębszych kontaktów. Pozbawieni przyjaciół, których większość poznaje się jednak w dzieciństwie, a także bezpiecznej przystani, do której możemy zacumować w prazie problemów, coraz bardziej się gubimy, coraz mniej mamy kontaktu z rzeczywistością. Dlatego też szukamy substytutów, albo zgadzając się na toksyczne relacje, albo szukając zapomnienia w używkach.
Elektra D'Aplièse, najmłodsza z dzieci adoptowanych przez Pa Salta, teoretycznie ma zarówno dom rodzinny, jak i pięć sióstr. A jednak zawsze stała jakby z boku, nigdy nie umiała się w Atlantis odnaleźć, zaklimatyzować. Wyrzucana z kolejnych szkół marnowała potencjał, który według ojca posiadała. Dopiero praca modelki pomogła jej nieco się uspokoić, choć spokój ten okazał się złudny.
Mimo majątku zgromadzonego na koncie, podziwu wszystkich, prężnie rozwijającej się kariery, Elektra wciąż czuje się gorsza, niedostatecznie dobra, piękna i mądra. Dodatkowo rozpad związku ze sławnym muzykiem pogorszył kondycję psychiczną dziewczyny, a także sprawił, że sięga ona coraz częściej po alkohol i narkotyki. Przytłacza ją fakt, że została ze swoim bólem sama, a z drugiej strony – że nie może pokazać go światu. Pogrąża się zatem coraz bardziej, mimo wszystko nie chcąc zwrócić się o pomoc chociażby do sióstr. Każda z nich ułożyła już sobie życie, a odnalezienie ich prawdziwych rodzin według wskazówek pozostawionych przez Pa Salta po śmierci, pozytywnie wpłynęło na każdą z nich. Elektra odmawia sobie nawet tego – nie przeczytała listu od ojca, pozbawiając się szansy odnalezienia przodków i poznania prawdy o swoim pochodzeniu.
Przeszłość upomina się jednak o swoje miejsce w jej życiu. Otrzymuje list od kobiety, która podaje się za jej babkę, a na dodatek, zaginiony jak sądziła list od adopcyjnego ojca, wraca do niej wraz z rzeczami odesłanymi przez byłego partnera. Przychodzi też moment, że nie może już dłużej udawać silnej. Paradoksalnie upadek, przyznanie się, że potrzebuje pomocy, może stać się nowym początkiem. A historia opowiedziana przez babkę może sprawić, że poczuje oparcie w przodkach.
Jednocześnie z historią Elektry, poznajemy też opowieść Cecily Huntley –Morgan, przenosząc się do USA sprzed wybuchu II wojny światowej, a następnie do Anglii i … Kenii. To bowiem w egzotycznym kraju Cecily szukać będzie pocieszenia po rozstaniu z ukochanym, tak też rozgrywać się będą wydarzenia determinujące zarówno jej przyszłość, jak i życie kolejnych pokoleń…
W jaki sposób te historie są ze sobą powiązane? Dowiemy się tego dzięki lekturze niezwykłej, baśniowej niemal powieści pt. „Siostra Słońca”. To kolejny już tom wyjątkowego cyklu „Siedem sióstr” autorstwa Lucindy Riley, o adoptowanych dziewczynkach i ich tajemniczej przeszłości, która staje się kluczem do szczęśliwego życia. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Albatros książka to nie tylko wspaniała podróż do doliny Wanjohi, ale również moc emocji, wzruszeń, a także bodziec do zastanowienia się nad swoim życiem i … swoimi korzeniami. To jedna z tych książek, których – podobnie jak pozostałych tomów cyklu – nie można zapomnieć. Sięgnąć po lekturę powinny osoby ceniące sobie powieści obyczajowe, a także ci czytelnicy, którzy przywiązują wagę do stworzonej przez autora atmosfery i kreacji postaci. Te bowiem (podobnie jak wszystkie aspekty powieści) są u Riley na najwyższym poziomie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz