Tych miejsc nie było w naszym planie zwiedzania i pewnie nigdy byśmy tu nie trafili, gdyby nie zepsuty samochód i pewna dobra dusza, która stanęła na naszej drodze. To dowodzi, że wszystko dzieje się po coś, a dzięki temu i wy możecie podziwiać Rezerwat Przyrody Liwocz z wieżą widokową, a także cmentarze w Staszkówce i w Łużnej.
Liwocz
Ten szczyt, liczący 562 m n.p.m. jest dość charakterystyczny, bowiem wyróżnia się zmieniającą się w zależności od miejsca sylwetką – niekiedy przypomina stożek, czasami, kopuł, niekiedy zaś masyw, dzięki przyległymi do niego Małym Liwoczem i Kamieńską, które tworzą pasmo Liwocza. Od 2004 roku południowe stoki masywu zyskały status Rezerwatu Przyrody – „Liwocz”.
Liwocz wzbudzał emocje od dawna, bowiem góra ta owiana jest pewną tajemnicą, występuje w wielu ludowych podaniach i legendach. Wśród nich najbardziej znana jest ta o mieście, jakie miało być na Liwoczu, a które powstało wokół istniejącego tam wcześniej zamku. Miasto miało dwa rynki, podgrodzie, a w ratuszowych drzwiach bogaci mieszczanie wstawili nawet złotą bramę, skąpiąc jednak pieniędzy na kościół. Miejscowy ksiądz, który nawoływał do opamiętania się w tym bogactwie, został wygnany z grodu, za co przeklął mieszkańców miasta. W wyniku tej klątwy całe miasto zapadło się pod ziemię. Inna opowieść mówi też, że miasto na Liwoczu miało być połączone tunelem z Bieczem, którym królowa Jadwiga uciekała przed Tatarami. Mówi się też, jakoby Liwocz był wygasłym wulkanem. Funkcjonuje też hipoteza, że Liwocz, jako najwyższa góra w okolicy, był miejscem kultu przedchrześcijańskiego,
Niezależnie od tego, ile w tych opowieściach jest prawdy, a ile fantazji, Liwocz z pewnością warto odwiedzić i to nie tylko wówczas, kiedy jesteśmy osobami wierzącymi. Co prawda z parkingu pod górą (bezpłatnego) na szczyt prowadzi … Droga Krzyżowa, ale i szlak turystyczny. Po około 30 minutach wędrówki przez las (środek na komary niezbędny), ścieżką o łagodnym podejściu (niosłam Klaę w nosidełku bo z wózkiem mogłoby być jednak ciężko), rozciąga się przed nami plac z wzniesionym na nim Sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju oraz wieżą widokową, zwieńczoną 18-metrowym, stalowym krzyżem. Pomysł na wybudowanie tego obiektu zrodził się, w Jubileuszowym 2000 roku, ale nie jest to pierwsza tego typu budowla na tym szczycie, bowiem wcześniej stała tu już duża drewniana wieża triangulacyjna, niestety zniszczona podczas burzy od uderzenia piorun.
W kaplicy sanktuaryjnej umieszczono figurę Matki Bożej przywiezioną tu z Medziugorja. Niestety kaplica była zamknięta podczas naszego pobytu, więc nie mogliśmy jej podziwiać. Otwarta (ponoć całą dobę) jest za to wieża widokowa. Co prawda samo wejście na nią nie jest tak widokowe jak w Bruśniku, przypomina bowiem klatkę schodową, to jednak widok z góry rekompensuje nawet konieczność oglądania naściennej „twórczości” wandali.
Tuż przy kaplicy, w rogu placu, stoją naturalnej wielkości postacie z betlejemskiej szopki.
Stoi tu też figura Jana Pawła II.
Po zejściu z wieży możemy odpocząć w jednej z kilku wiat przeznaczonych dla turystów, gdzie można dodatkowo schronić się przed deszczem.
Cmentarz wojenny w Staszkówce
Staszkówka jest niewielką wsią województwa małopolskiego, na której terenie znajduje się cmentarz wojenny nr 118, zwany potocznie „Patria”. Cmentarz położony jest na szczycie wzgórza Mentlówka, na wysokości 438 m n.p.m. Nekropolia, której powierzchnia wynosi 3520 m2, pochodzi z okresu I wojny światowej. Pola grobowe, ogrodzenia, a także formę nagrobków, zaprojektował niemiecki sierżant, Anton Müller. Natomiast pomnik centralny, potężne kamienne słupy – pylony, które górują nad nagrobkami, są autorstwa wybitnego niemieckiego rzeźbiarza, Hermanna Kurta Hosaeusa.
Pomnik centralny |
Na terenie cmentarza wojennego w Staszkówce znajdziemy betonowe nagrobki, które zwieńczone są żeliwnymi krzyżami. Kształt krzyży jest odpowiedni do wojskowego stopnia pochowanych tam zmarłych. Wspomniany pomnik centralny, który stanowi hołd dla poległych bohaterów, zbudowany jest z czterech kamiennych, 15 - metrowych pylonów, do których prowadzi główna alejka nekropolii. Nad pylonami wznoszą się dwa stylizowane miecze, odwrócone ostrzem ku górze. Według pierwotnego planu architekta, nad pylonami miały znajdować się aż cztery miecze. Brak tych elementów architektury spowodowany jest przerwaniem wszelkich prac budowlanych z powodu rozpadu monarchii habsburskiej.
Na terenie cmentarza zostało pochowanych 439 żołnierzy armii niemieckiej, 281 wojskowych armii austriackiej oraz 43 armii rosyjskiej. Nekropolia skupia 40 mogił masowych, 8 zbiorowych - rzędowych, a także 209 nagrobków pojedynczych. Panuje tu niezwykła atmosfera i czuć ducha historii, ale też … zapomnienia. Aż prosi się, by choć ktoś skosił trawę, odsłaniając nagrobki.
Cmentarz nr 123 Łużna - Pustki
Zarówno P., jak i ja lubimy zwiedzać (choć to chyba niewłaściwe słowo) stare cmentarze. Tych w Małopolsce, szczególnie w rejonie, w którym przebywaliśmy, jest wyjątkowo dużo. Po raz pierwszy przebywałam jednak na cmentarzu, który mnie przytłoczył, zachwycił, a przy tym sprawił, że na rękach pojawiła się "gęsia skórka". Bez problemu zaparkujemy w pobliżu cmentarza, pomyślano tu nawet o tych, którzy chcą odpocząć i przysiąść na chwilę, czy to w celach konsumpcji czy zadumy.
Droga do kaplicy. |
Wzgórze Pustki jest symbolem Operacji Gorlickiej i zaciętych walk o przełamanie frontu rosyjskiego. Na ich pamiątkę, w miejscu tych walk okupionych setkami ofiar, powstał największy w Galicji Zachodniej cmentarz reprezentacyjny IV Okręgu Cmentarnego Łużna - cmentarz wojenny Nr 123.
Projektantem i budowniczym cmentarza był główny budowniczy cmentarzy wojennych, polski rzeźbiarz Jan Szczepkowski. Uważa się go za autora koncepcji całego założenia, a także realizatora kilku znaczących elementów, m.in. bramy i pomnika na kwaterze rosyjskiej. Po odwołaniu Szczepkowskiego realizację przejął wybitny słowacki architekt Dusan Jurkovic, który jest autorem starannie pomyślanego i ostatecznie zrealizowanego wykończenia cmentarza (kaplica-gontyna i część pomników). Sam cmentarz zajmuje obszar pond 2 ha i jest zbliżony kształtem do nieregularnego trapezu, pochowano na nim ponad 1200 poległych żołnierzy: armii austro-węgierskiej (blisko połowa z nich to Polacy), armii niemieckiej oraz armii rosyjskiej.
Nad cmentarzem górowała drewniana kaplica (gontyna) projektu Dusana Jurkovicia, która była najważniejszym dziełem słynnego architekta, niestety została zniszczona w pożarze w 1985 roku. Pozostała po niej jedynie kamienna podmurówka, o którą upominała się przyroda. Powstała kaplica jest nowa, ale doskonale wpasowuje się w otoczenie i - podobnie jak cały cmentarz - zmusza do refleksji nad przeszłością.
Do kaplicy prowadzą kamienne schody, w niektórych miejscach trzeba bardzo uważać przy wejściu i zejściu, nie ma też możliwości zwiedzania cmentarza wózkiem.
Pisząc to, choć to tylko suche fakty, tak naprawdę znów jestem na wzgórzu i czuję obezwładniający zapach poziomek, obficie rosnących na prochach poległych. Niezwykłe miejsce - gdybym mieszkała w pobliżu tego cmentarza, z pewnością przychodziłabym tu szukać ciszy, również tej wewnętrznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz