środa, 3 czerwca 2020

Andrzej Mathiasz "Szlam"

Tytuł: Szlam 
Autor: Andrzej Mathiasz 
Wydawnictwo: Replika 


Medialne doniesienia o żonach czy kochankach, które obcięły swoim partnerom penisy w odwecie, zawsze budzą zainteresowanie. Pomijając nieliczne przypadki, kiedy do amputacji doszło przypadkowo, zwykle taki akt ma podłoże seksualne i jest wyrazem zemsty za zdradę. Wówczas jednak do tego czynu dochodzi zwykle w domu, a niemal natychmiast wzywane jest pogotowie. 

Kto chciałby nie tylko chcieć pozbawić mężczyznę przyrodzenia, ale jeszcze podać go jako danie fast food? Tego właśnie musi dowiedzieć się prokurator Adam Szmyt, zesłany do Lublina po tym, jak popadł z niewiadomych przyczyn w niełaskę. Jego pierwsza sprawa po dłuższym okresie to morderstwo, a na dodatek zupełnie nie zna on ani topografii, ani specyfiki miasta i funkcjonujących tu ludzi. Nie są to wymarzone warunki do prowadzenia śledztwa, szczególnie że prokurator odczuwa presję, by sprawę rozwiązać. Całe szczęście, że do pomocy ma ambitne policjantki: komisarz Anetę Brudkę i psycholożkę Magdalenę Chorobę, bo na aspiranta Tomasza Mordela oraz starszego posterunkowego Czesława Kamińskiego, a dokładnie na ich intelekt, raczej nie ma co liczyć. 

Czy Szmytowi uda się rozwiązać sprawę „Chujowego Rzeźnika”? Przekonamy się dzięki lekturze powieści pt. „Szlam”, kolejnej już w dorobku Andrzeja Mathiasza. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Replika powieść to przesiąknięty czarnym humorem kryminał, który z pewności nie pozwoli nam się nudzić. Może nie ma tu spektakularnych zwrotów akcji, jest za to Lublin, zwany ponoć „Rzymem Północy”, ze swoją minioną świetnością, a także oryginałami w postaci gryzących kobiet, mężczyzn po więcej niż jednym browarze i … tajemniczą postacią odcinającą męskie członki. Po książkę sięgnąć mogą zarówno wielbiciele gatunku, jak i książek stanowiących odbicie społeczeństwa, a także sytuacji społeczno-politycznej kraju. 

Męski członek, nabity na plastikowy widelec i polany ketchupem, znaleziony został przez dwie uczennice na placu po dawnym kościele, brakowało przy tym znalezisku jednak ciała. Do tego policjanci docierają nieco później, odkrywając zwłoki mężczyzny, który prawdopodobnie się wykrwawił. Ofiara to niejaki Mariusz Kłys, od razu niemal wykluczono motyw rabunkowy, bowiem w kieszeni spodni miał on ponad trzysta złotych. Kto zatem potraktował w ten sposób mężczyznę? 

Wraz z bohaterami prowadzić będziemy śledztwo, bogatsi od nich o wiedzę na temat pewnego procederu uprawianego przez nieletnie dziewczynki i starszych mężczyzn. Choć powieść nie porywa, z pewnością jest interesującą propozycją, nie tylko dla tych, którzy planują odwiedzić Lublin w trakcie nadchodzących wakacji. Sam główny bohater jest raczej bezbarwny, znacznie lepiej wyszła autorowi kreacja „Flipa i Flapa” czy lekarza sądowego, obdarzonego dość … mało wybrednym poczuciem humoru. Prowadzący śledztwo będą musieli zmierzyć się nie tylko z tajemniczymi zbrodniami, ale i własnymi problemami, których – mimo najszczerszych chęci – nie mogą pozostawić w domu. My zaś, po zakończeniu książki zostajemy z refleksją nad tematem książki, a dokładnie zbyt rzadko poruszanym aspektem wykorzystywania nieletnich, a także aktywnością nieletnich w sieci. Nie mówiąc ją o tym, że tracimy apetyt na parówki… 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz