Tytuł: Od mikmaka do zazuli. Atlas regionalizmów dla dzieci
Autor: Michał Rusinek
Wydawnictwo: Bezdroża
Wychodzicie na dwór czy na pole? W domu zakładacie kapcie czy pantofle? Na śniadanie jadacie bułkę czy batona? Niezależnie od tego, w jakim regionie kraju mieszkacie, bez wątpienia pewne słowa nie raz stały się źródłem nieporozumień zarówno w sklepie, jak i w codziennej rozmowie. Bo choć wydawałoby się, że wszyscy Polacy mówią po polsku, to jednak nasza mowa bywa całkowicie różna, a nawet … zupełnie niezrozumiała dla osoby spoza regionu. Dzięki temu nawet zwykłe zakupy mogą stać się niecodziennym doświadczeniem, niezależnie od tego, czy odwiedzamy sklep spożywczy czy obuwniczy.
Odpowiedzialne za te nieporozumienia są tzw. regionalizmy. Choć kojarzone przede wszystkim z osławioną gwarą śląską czy języku kaszubskim, tak naprawdę występują w całym kraju. Jak zatem nie popełnić gafy podróżując po Polsce, a przy tym w jaki sposób przybliżyć sobie charakter odwiedzanego miejsca i specyficzny dla niego język? Pomocna może okazać się w tym niezwykła książka autorstwa Michała Rusinka, adresowana (nie tylko) do dzieci. Pozycja pt. „Od mikmaka do zazuli. Atlas regionalizmów dla dzieci”, to opublikowana nakładem Wydawnictwa Bezdroża. Autor zabiera nas w niezwykłą podróż po naszym kraju, rozpoczynającą się w Szczecinie, a zakończoną w Bieszczadach. Wszędzie tam, gdzie się zatrzymujemy, poznajemy nowe regionalizmy, związaną z nimi historię czy ciekawostki dotyczące danego regionu. Tej naszej wyjątkowej wyprawie szlakiem słów charakterystycznych dla danych miast / regionów towarzyszą wspaniałe ilustracje autorstwa Joanny Rusinek.
Tym sposobem, wraz z autorem, odwiedzimy wspomniany Szczecin, gdzie mikmak bujać się będzie ze szmulą, zagłębimy się też w Bory Tucholskie, odganiając krwiopijców, czyli koćmugi. Poznamy też jedną z kaszubskich legend spotykając się przy tym ze stolemami. Na Pomorzu Gdańskim, odwiedzimy Kociewie i jedno z miast regionu czyli Tczew („łamiąc” sobie przy tym język). Zajrzymy również do Grudziądza, gdzie niegrzeczne dzieci robią szneki oraz na Mazury, by zachwycić się zapachem kadyka.
W Suwałkach będziemy się kuzytać i przy tym „nie się śmiać się”. Nie można też (szczególnie mając ochotę na kanapkę) nie odwiedzić Leszna, gdzie na śniadanie dostaniemy nasz przysmak z obkładem. Brechtać się możemy w Obrze (i wcale nie będzie nam do śmiechu), a w Gnieźnie podzielimy miłość mieszkańców do fiksmatynty. W Warszawie musimy mocno trzymać torebki, by nic nam nie zajumali, bo inaczej – we Wrocławiu – będzie siupa…
To tylko niektóre z miejsc polecanym przez Rusinka, w którym poznamy te i wiele innych perełek, czyli regionalizmów. Taka podróż ich śladem, to nie tylko spore urozmaicenie (czy też alternatywa) wyprawy szlakiem zabytkowych kościołów czy innych zabytków, ale przede wszystkim sposób na poznanie ludzi, ich tradycji, niezwykłej historii niektórych miejsc. Wyjątkowe słowa, podobnie jak pocztówki, możemy nawet kolekcjonować (do czego autor nas namawia), a ich wyszukiwanie będzie wspaniałą zabawą zarówno dla dzieci, jak i dla ich rodziców. To wszystko sprawia, że po książkę sięgnąć nie tylko warto, ale i trzeba, bo to niezwykły obraz naszego kraju ukryty w zabawnych niekiedy regionalizmach. Lektura tego wyjątkowego atlasu sprawia, że otwieramy się również na to, co inne, rozbudzamy w dziecku ciekawość, motywujemy go do włączenie się w planowanie wyprawy i zaciekawiamy lokalną historią. A te opowieści– patrząc na ilość regionalizmów w naszym kraju – są naprawdę niezwykłe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz