czwartek, 27 lutego 2020

Kazimierz Kyrcz Jr. "Chłopcy, których kochano za mocno"

Tytuł: Chłopcy, których kochano za mocno
Autor: Kazimierz Kyrcz Jr.
Wydawnictwo: HarperCollins


Od lat prowadzone są badania odnośnie tego, co wpływa na osobowość, a także na sposób zachowania się człowieka. Czy to geny czy może sposób wychowania i otaczające nas środowisko mają większy wpływ na jednostkę? Czy można działając świadomie lub w sposób nieuświadomiony wykreować potwora? Czy kochając za bardzo można zrobić komuś krzywdę?

Interesujące ujęcie tego tematu znajdziemy u Kazimierza Kyrcza Jr., który w swojej książce pt. „Chłopcy, których kochano za bardzo” przedstawia nam właśnie takie psychopatyczne osobowości. Opublikowana nakładem Wydawnictwa HarperCollins pozycja nie jest jednak książką psychologiczną czy naukową, w nasze ręce trafia natomiast pastisz powieści kryminalnej, choć przesyconej dużą dozą polskiej obyczajowości i … kobiet kochających za bardzo.

Już początek lektura daje nam małą próbkę tego, z czym będziemy mieć do czynienia w kolejnych częściach książki. Poznajemy bowiem Artura, dwudziestotrzyletniego mężczyznę, który nigdy nie został odstawiony od matczynej piersi. I to niemal w dosłownym tego słowa znaczeniu, bowiem wielbiąca go rodzicielka zaspokaja ręcznie nawet jego potrzeby seksualne, by „nie latał z fajfusem po mieście” bo jeszcze „jakąś szmatę przywlecze”. 

Artur, którego otaczają makabryczne wizje morderstw i tego, co zrobiłby z napotkanymi w środkach lokomocji kobietami, to tylko jeden z bohaterów książki Kyrcza Jr. Przede wszystkim mamy seryjnego mordercę, niejakiego Kubę Szpikulca, który specjalizuje się w mordowaniu prostytutek. Jego znak rozpoznawczy to wycinana na ciele ofiary litera „Z”, a przynajmniej tak początkowo się wydaje. Poszukiwanie tego psychopatycznego mordercy przez policję jest niezwykle utrudnione, działa bowiem jak człowiek-widmo, a na dodatek upublicznienie modus operandi Szpikulca przez media sprawia, że w szemranym środowisku zaczyna on budzić podziw, a co więcej - znajduje naśladowców. Grupa zadaniowa Bednarskiego ma naprawdę trudne zadanie szczególnie, że jak się okazuje, w polskich realiach prowadzenie takiego dochodzenia jest niezwykle problematyczne. Artur czy Szpikulec to jednak nie jedyni zagadkowi bohaterowie książki. Pojawia się też Michał Walczak, którego powiązania z policją są zastanawiające. 

Kiedy grupa studentów zbyt ostro zabawia się z dziewczyną do towarzystwa, pozorując po jej śmierci działanie Szpikulca, zaczynamy się zastanawiać ile ofiar ma rzeczywiście na swoim koncie, a ile osób zostało zamordowanych w takiej właśnie sytuacji lub przez jego naśladowców. Od razu pojawia się też pytanie, czy chora miłość może zniszczyć i czy można kochać „za bardzo” wpływając znacząco na psychikę drugiego człowieka. Co bowiem musi się stać, by zadziałał wyzwalający agresję i mordercze skłonności mechanizm?

Odpowiedzi na te pytania znajdziemy w książce „Chłopcy, których kochano za mocno”, dość specyficznej zarówno jeśli chodzi o konstrukcję, jak i odbiór. Po książkę sięgnąć mogą zarówno osoby gustujące w kryminalnych opowieściach, jak i osoby zainteresowane psychiką sprawcy. Tyle tylko, że lektura jest dość trudna w odbiorze, być może z uwagi na treść, a być może sposób prowadzenia akcji. Po tym, jak w męczarniach przebrnęłam przez kilka pierwszych stron, nieco zaszokowana tym, do czego może posunąć się matka, kolejne strony wciągnęły mnie i sprawiły, że emocjonalnie zaangażowałam się w tę historię. Nie jest to jednak książka, której lekturę chciałabym kiedykolwiek powtórzyć, która zmieniła moje życie. Nawet temat tej wynaturzonej miłości nie zostawia głębszej refleksji, podobnie jak konstrukcja bohaterów. Po odłożeniu książki nie czuję potrzeby, by analizować wpływ rodzicielskiej miłości, by zastanawiać się nad płaszczyzną socjologiczną czy psychologiczną książki. Jedyna myśl dotyczy tego, że wierną czytelniczką powieści Kyrcza Jr. raczej nie zostanę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz