niedziela, 22 grudnia 2019

Stephen E.Ambrose „W poszukiwanie granic Ameryki. Wyprawa Lewisa i Clarka”

Tytuł: „W poszukiwaniu granic Ameryki. Wyprawa Lewisa i Clarka” 
Autor: Stephen E.Ambrose 
Wydawnictwo: Poznańskie 


Nie ma chyba osoby, która nie słyszała o Krzysztofie Kolumbie i o jego ekspedycji. Za swoje dokonania został on mianowany admirałem oraz pierwszym namiestnikiem hiszpańskich kolonii w Ameryce Środkowej. Efekt tej wyprawy był spektakularny i stanowił skok rozwojowy dla kraju - nieznany wcześniej ląd stał się miejscem nowego etapu życia dla osadników i, niestety, przekleństwem dla rodzimych mieszkańców. 

Kilka wieków później miała miejsce kolejna spektakularna wyprawa – w 1803 roku Meriwether Lewis i William Clark, podróżnicy i odkrywcy, na polecenie prezydenta Thomasa Jeffersona wyruszyli w pierwszą amerykańską ekspedycję ku zachodnim granicom kontynentu. Podróż ta okazała się być wielkim sukcesem i zmieniła losy Ameryki, dając jednocześnie nie tylko pole do popisu dla wyobraźni, ale inspirując zarówno kolejnych podróżników, jak i licznych autorów książek, zarówno historycznych, jak i podróżniczych. 

O wyprawie Lewisa i Clarka na Zachód Ameryki pisał już Adam Piekarski, w swojej książce przedstawiając niemal nieznane w Polsce wydarzenia rozgrywające się w początkach XIX wieku. Teraz czas, by historię tych wielkich podróżników opowiedział Stephen E.Ambrose, pisarz i historyk, autor bestsellerowej „Kampanii braci”. Dzięki opublikowanej nakładem Wydawnictwa Poznańskiego książce pt. „W poszukiwaniu granic Ameryki. Wyprawa Lewisa i Clarka”, autor zabiera nas w daleką drogę, przez nieznane dotąd tereny, pozwalając niejako uczestniczyć w tej jednej z największych ekspansji terytorialnych w historii XIX wieku. 

Po książkę sięgnąć mogą nie tylko pasjonaci historii Ameryki, ale wszyscy, którzy lubią poznawać nowe fakty, cenią sobie nowe doświadczenia i emocje – tych bowiem w książce nie brakuje. Autor nie tylko odkrywa przed nami kulisy tej wyprawy zorganizowanej przez prezydenta Jeffersona, która to wyprawa miała dostarczyć informacji o Luizjanie, ale sięga do czasów młodości podróżników, kreśląc ich pełne pasji sylwetki. 

Uczestnicząc w dwuletniej wyprawie Korpusu Odkrywców zmierzającego w kierunku Pacyfiku i spełniającego marzenia Amerykanów o podbiciu Zachodu przeżywamy wiele niebezpiecznych chwil. Podróżujemy zarówno galerą po Missisipi i Missouri, przesiadamy się też na kanoe, wiele kilometrów przemierzamy też pieszo i konno. Opisywana przez autora wyprawa pełna jest przeszkód, ale i obfituje w odkrycia, również te na tle kulturowym. Dotarcie do indiańskich wiosek, m.in. plemienia Mandanów zajmującego tereny obecnego stanu Dakota Północna, gdzie zdecydowano rozbić obóz na zimę, znany jako Fort Mandan, korzystanie z uprzejmości innych plemion, jak plemię Szoszonów, dowodzone przez brata Sacagawei, które dostarczyło im koni, jak i przyjęcie przez Indian z plemienia Nez Percé – to wszystko stanowiło tylko część zaskoczeń związanych z fałszywymi przekonaniami odnośnie nastawienia Indian. 

Decydując się na podjęcie tego wdzięcznego i rozpalającego wyobraźnię tematu, autor podjął bardzo duże ryzyko. Z jednej strony bowiem obfitująca w liczne przeszkody wyprawa, już nawet w swoim założeniu – eksploracji nowych terenów – to swego rodzaju pewniak, który sam się broni. Z drugiej strony łatwo jest tu popaść w przesadę, nadmiernie koncentrując się albo na historycznym znaczeniu wyprawy, albo tworząc zgrabną powieść, pozbawioną szerszego kontekstu. Stephen E.Ambrose osiągnął idealny balans, łącząc w swojej książce nie tylko fakty, ale i dzięki plastycznemu językowi, ubrał je w porywającą formę. W rezultacie publikacja ta, w której nie zabrakło również wielu szczegółów ówczesnej rzeczywistości, to wspaniałe kompendium wiedzy zarówno o samej wyprawie, jak i o historii Ameryki. 

Dołączone do książki zdjęcia pozwalają jeszcze głębiej zanurzyć się w temacie i jedyne, czego w książce brakuje, to szczegółowej trasy, jaką podróżnicy przemierzyli – poglądowa mapka umieszczona na początku książki nie pozwala odnaleźć poszczególnych miejsc, w których znaleźli się uczestnicy wyprawy. To jednak drobny szczegół, w niczym nie umniejszający spektakularnego efektu, jaki wywiera na czytelnikach książka. Mimo iż liczy sobie ona ponad siedemset stron, to czas spędzony na lekturze mija niepostrzeżenie – jak to w podróży bywa…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz