Wisła, zwana „Perłą Beskidów”, jest niezwykle malowniczą miejscowością turystyczno-wypoczynkową, otoczoną górskimi szczytami, z których najwyższym jest Barania Góra. To stąd właśnie początek bierze rzeka Wisła, stąd też pochodzi znany sportowiec i chluba Polski, czyli Adam Małysz. Urok tej miejscowości, bliskość granicy z Czechami, a także łatwość dojazdu z Katowic sprawiają, że każdego roku zjawiają się tu rzesze turystów, spragnionych widoku pięknych gór, czystego powietrza i … dobrego jedzenia.
Wisła to również miasto, w którym każdy znajdzie coś dla siebie – zwolennicy aktywnego wypoczynku mają do dyspozycji ponad 100 km szlaków turystycznych o różnej skali trudności oraz 20 wyciągów narciarskich. Osoby preferujące raczej zagłębianie się w historię regionu, także nie będą zawiedzeni. Można tu bowiem znaleźć liczne muzea oraz galerie sztuki ludowej, jest także Rezydencja Prezydenta RP oraz Zameczek Myśliwski Habsburgów, zabytkowa wylęgarnia pstrąga, wiadukt kolejowy w Łabajowie oraz miejsca związane ze znanymi mieszkańcami Wisły, m.in. Skocznię im. Adama Małysza. Również osoby dbające o podniebienie znajdą tu prawdziwy kulinarny raj – liczne karczmy oferują dania regionalnej kuchni, działa również sporo kawiarni serwujących doskonałą kawę i pyszne desery.
Mimo iż mogłoby się wydawać, że jeden dzień w Wiśle pozwoli poznać wszystkie jej atrakcje, nic bardziej mylnego. Dlatego to pierwszy z serii artykułów o miejscach godnych zobaczenia (choć o Wiśle i atrakcji, jaką jest kulig, pisałam już TU). Miejsc tych byłoby więcej, niestety kapryśna pogoda zawróciła mnie z drogi, bowiem planowałam jeszcze w tym wpisie ująć skocznię Skocznię im. Adama Małysza.
Do Wisły jechałam z Sosnowca bezpośrednim pociągiem, choć zwykle udając się w tamtym kierunku trzeba korzystać z dworca w Katowicach. Skorzystałam z oferty Kolei Śląskich (bilet w 1 stronę 15 zł)i wysiadłam w Wiśle Uzdrowisko. Tam przywitał mnie piękny widok – zmodernizowany dworzec kolejowy na miarę XXI wieku, oddany do użytku zaledwie tydzień temu. Pierwotny budynek dworca został oddany do użytkowania 10 lipca 1929 roku, w związku z uruchomieniem kolejnego obcinka kolei Ustroń Polana – Wisła Uzdrowisko. Niestety, lata eksploatacji i niedofinansowanie zrobiły swoje, a budynek popadał w ruinę.
fot. J.Gul |
Opuszczając dworzec postanowiłam też „rzucić okiem” na popularny Hotel Gołębiewski, który jeszcze 15 lat temu, oszałamiał swoim przepychem – dziś, kiedy powstało tak wiele mniejszych, uroczych hoteli i pensjonatów, robi wrażenie wyłącznie swoją wielkością.
fot.J.Gul |
Idąc w kierunku Centrum mijamy Muzeum Narciarstwa z prywatną kolekcją sprzętu sportowego oraz starych nart, ale tę atrakcję celowo sobie darowałam – to zupełnie nie moje klimaty. Nie odmówiłam sobie jednak zobaczenia figury Adama Małysza z białej czekolady (bardziej z uwagi na tą czekoladę), która znajduje się w „Domu Zdrojowym:, na pl.B.Hoffa. Aby tam dotrzeć musimy kierować się w deptakiem w stronę Rynku, mijając m.in. odłam skalny, na którym umieszczona jest tablica z popiersiem, upamiętniająca Juliana Ochorowicza, psychologa, poety, publicysty, który przyczynił się do rozwoju Wisły.
fot. J.Gul |
Rynek, czyli inaczej Plac Bogumiła Hoffa, to centralny plac miasta, który powstał w okresie międzywojennym, kiedy to Wisła stawała się popularną miejscowością letniskową. Pierzeję z podcieniami wzniesiono tu w latach 30-tych XX wieku. Zabudowano również pierzeję wschodnią, którą zajął Dom Zdrojowy. Projekt tego domu został opracowany w 1935 roku przez architektów: Stefana Tworkowskiego oraz Romualda Pieńkowskiego. Dom Zdrojowy, poprzez istniejące tu instytucje i usługi, skupiać miał życie towarzyskie uzdrowiska. Dwupiętrowy gmach został wykonany w konstrukcji ceglanej, natomiast w częściach belek i płyt stropów itd. – w konstrukcji żelbetowej. W budynku zlokalizowano sklepy, biura Urzędu Gminnego, a także – pierwotnie – mieszkanie naczelnika gminy. Dziś mieści się tu m.in. biblioteka, restauracja, biuro wycieczkowe, a także wspomniany pomnik Małysza z czekolady. Figura tego mistrza narciarstwa została wykonana w 2001 roku przez 8 cukierników ze Stowarzyszenia Cukierników RP z bloku czekolady o wadze ponad 300 kg. Prace nad nią trwały 264 godziny. Figura mierzy 2,5 metra, waży 180 kg. W 2007 roku figura przeszła renowację, wyrzeźbiono dodatkową, czwartą Kryształową Kulę, została również zabezpieczona przed zakusami miłośników czekolady i kibiców (w przeszłości jeden z nich odgryzł Małyszowi Ucho).
fot. J.Gul |
Na płycie Rynku, pod Domem Zdrojowym, usytuowana jest fontanna dająca ochłodę w upalne dni, a obok rozkładają się kramy z lokalnym rękodziełem oraz wyrobami regionalnymi (tu kupiłam rewelacyjny miód z truskawką!). Będąc na Rynku, warto także spojrzeć pod nogi. Na chodniku bowiem mieści się Aleja Gwiazd Sportu. Każdego roku przybywa nowa, wykonana z brązu tablica sportowca lub osoby związanej z życiem sportowym, której losy splotły się z Wisłą. Kolekcję zapoczątkował oczywiście Adam Małysz.
fot. J.Gul |
W południowej pierzei Rynku stoi kościół ewangelicki Apostołów Piotra i Pawła, niestety po raz kolejny nie udało się mi do niego wejść.
fot. J.Gul |
Jest tu również … Syrenka. Ten ponad 3-metrowy pomnik, na kamiennym wysokim postumencie, stojący na przeciwko Szkoły podstawowej nr 1, to dar mieszkańców Warszawy dla mieszkańców Wisły, za finansową pomoc w odbudowie stolicy po zniszczeniach w trakcie II wojny światowej.
fot. J.Gul |
Zanim ruszymy dalej, warto zatrzymać się na deptaku, by coś zjeść, albo chociaż napić się dobrej kawy. Ja wybrałam Cukiernię u Janeczki, znaną mi też z Ustronia, gdzie zamówiłam pyszną białą kawę (7 zł). Nie mogłam się też oprzeć grillowanym oscypkom – ten owinięty boczkiem okazał się wyborny (2,50 do 3,00 zł).
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Miłośnicy sztuki (szczególnie sztuki ludowej) mogą znów zawrócić w kierunku Domu Zdrojowego. Z jego boku bowiem, na dole w piwniczce, schodząc po schodkach, trafimy bowiem na Galerię u Niedźwiedzia. Można tam obejrzeć przekrój dokonań plastycznych Stowarzyszenia Grupy Twórców Wiślanie. Większość prac można również zakupić. Wchodząc nie kupujemy biletu, ale pocztówkę – koszt to 1 zł. Dopatrzyłam się kilku uroczych przedmiotów, szczególnie ceramicznych, ale jako minimalistka dzielnie powstrzymuje się przed gromadzeniem takich cudeniek.
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Skoro dotarliśmy już tutaj, to – przed wizytą w Muzeum Beskidzkim (ul.Stellera 1, Rynek), warto zajrzeć jeszcze do Parku Kopczyńskiego. Jedną z atrakcji parku jest zmodernizowany amfiteatr imienia Stanisława Hadyny.
fot. J.Gul |
Zanim jednak obejrzymy amfiteatr, trafimy na pomnik Jana Sztwiertnia, pedagoga i kompozytora (przez wielu uznawanego za jednego z najwybitniejszych kompozytorów przedwojennych). Urodzony w Ustroniu muzyk, przeniósł się w późniejszych latach do Wisły, gdzie pracował jako nauczyciel, był również organistą. Aresztowany w 1940 roku zginął w obozie koncentracyjnym.
fot. J.Gul |
Niemal tuż za pomnikiem widać ukwieconą aleję parkową z tajemniczymi rzeźbami - to Aleja Podań i Legend, poświęcona - jak sama nazwa wskazuje - podaniom i legendom Śląska Cieszyńskiego. Zainstalowane tu drewniane rzeźby przedstawiają najbardziej znane postacie z opowieści (m.in. południcę, Babę Jagę). Powstały one podczas I Międzynarodowego Pleneru Rzeźbiarskiego, który odbył się w 2014 roku w Wiśle.
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Alejkę kończy budka, postawiona w ramach Letniej Czytelni, niestety dość już sfatygowana. Nie znalazłam w niej też nic interesującego poza książką o Gruzji i kilkoma ulotkami. Widać, że z odkładaniem książek na miejsce po przeczytaniu, czytelnicy są na bakier.
Parkiem można dojść do Pomnika Źródeł Wisły, ja jednak wybrałam spacer deptakiem, bowiem chciałam wstąpić do Muzeum Beskidzkiego.
Muzeum Beskidzkie im. Andrzeja Podżorskiego w Wiśle ma siedzibę na Rynku, w budynku dawnej karczmy z 1794 roku. Jest to budowla piętrowa o kamienno-ceglanych murach, powstała na rzucie prostokątnym, z późniejszymi dobudówkami. Pod częścią obiektu mieszczą się piwnice ze sklepieniami kamiennymi. Dawną karczmę nakrywa dach kryty gontem. Do zwiedzania są jednak tylko sale na parterze oraz stare zabudowania na zewnątrz.
Początek Muzeum sięga roku 1964 roku, a jego założycielem był Andrzej Podżorski - kierownik miejscowej szkoły, pasjonat góralskiej kultury, patron placówki. Stałą ekspozycję tworzą tu trzy pomieszczenia obrazujące życie codzienne, tradycyjny strój i wnętrza izby mieszkalnej górali śląskich. W osobnej sali urządzane są wystawy czasowe – obecnie niezbyt interesująca wystawa „W kadrze obiektywu i pędzla”.
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Od 2010 roku dodatkową atrakcją jest zbudowana obok Muzeum Enklawa Budownictwa Drewnianego, w której można podziwiać kuźnię, chatę komornika z kurlawym piecem (piec z otwartym paleniskiem), kolibę pasterską (niestety zamknięta), pasiekę pszczelarską, a latem ponadto zielnik. Bilet wstępu (normalny), to koszt 6 zł.
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Spacerując dalej deptakiem, mijamy budynek dawnego hotelu "Piast", w którym dziś mieszczą się sklepy. W początkach XX wieku jednak, rosnąca popularność Wisły, skłoniła Bogumiła Hoffa do stworzenia tu pierwszego polskiego hotelu z zakładem przyrodoleczniczym. W tym celu, w 1903 roku,odkupił on od Fritza Fulde pensjonat "Luisenhof" i po remoncie otworzył w nim hotel "Piast". Obiekt ten, jeszcze w latach 20. posiadał największą w mieście liczbę miejsc noclegowych!
fot. J.Gul |
Przechodząc koło hotelu, warto zwrócić uwagę na tablicę umieszczoną na elewacji. To podziękowanie dla Marii Konopnickiej, która odwiedziła Wisłę (podobnie zresztą jak m.in. Bolesław Prus czy Władysław Reymont, który napisał tu nawet pierwszy tom "Chłopów").
fot. J.Gul |
Deptak kończy ulica i most, za którym wznosi się widoczny już z daleka Pomnik Źródeł Wisły (niestety o tej porze jeszcze bez wody w fontannie). Prace nad pierwszym pomnikiem w obecnym miejscu rozpoczęły się w 1936 roku. Jego odsłonięcie zaplanowano na zakończenie Święta Gór - największej imprezy folklorystycznej lat międzywojennych, która odbyła się w 1937 roku. Pomnik miał przedstawiać rzekę łączącą wszystkie ziemie polskie, od gór aż do morza, a także podkreślić powrót Ślaska do Macierzy. Rzeźba pt. Źródła Wisły, dłuta prof. Konstantego Laszczki, przedstawia postać młodej dziewczyny z naręczem kwiatów, umieszczoną na cokole nad basenem.Wysmukła nimfa wodna, symbolizująca rzekę Wisłę, odziana jest w mokra suknię z elementami stroju regionalnego. Ryby w basenie oblewają dziewczę kroczące boso przez łąkę. Zarówno postać dziewczyny, jak i ryby, odlano w brązie, natomiast akwen i architektura rzeźby, zostały wyłożone płytami z granitu. Uroczystego odsłonięcia pomnika dokonał w dniu 22 sierpnia 1937 roku prezydent, Ignacy Mościcki.
Podczas II wojny światowej rzeźba została zniszczona przez Niemców - po usunięciu kamiennego cokołu, została przetopiona. Po wojnie, w 1974 roku, podjęto decyzję o odbudowie pomnika. Rok później, na cokole stanęła nowa rzeźba, której autorem był Artur Cienciała. Do przedwojennego projektu nawiązał poprzez wykonanie pomnika Wiślanki, jednak zamiast smukłego dziewczęcia, na cokole stanęła krzepka młódka, również z naręczem kwiatów, odlana z lastriko.
Ostatecznie, w związku z rewitalizacją parku, władze postanowiły wrócić do przedwojennego wyglądu fontanny. Odsłonięta w 2014 roku rzeźba artysty, Grzegorza Łagowskiego, znów prezentuje smukłą piękność, niestety - z uwagi na brak formy, z której korzystał prof. Laszczka, nie jest wierną kopią przedwojennego pomnika. Nie zmienia to faktu, iż jest urocza.
fot. J.Gul |
Ścieżką spacerową ruszyłam dalej, wzdłuż rzeki, pragnąc dojść do Skoczni im. Adama Małysza, a nawet i do Zamku Prezydenta, ale niestety ulewny deszcz i gwałtowne oziębienie zawróciły mnie z drogi. Przed odjazdem pociągu jednak, korzystając z kilkunastu wolnych minut, zajrzałam jeszcze do Zameczku Myśliwskiego Habsburgów - aby do niego dojść trzeba minąć dworzec i nieznacznie skręcić w lewo (od dworca to jakieś 5 min drogi).
Zameczek ten jest doskonałym przykładem drewnianego budownictwa habsburskich leśniczówek, które na terenie Wisły wznoszono od połowy XIX wieku. lasy Wiślańskie bowiem, szczególnie w okolicach Baraniej Góry oraz doliny Malinki, obfitowały bowiem w zwierzynę łowną.
W celu poprawy dostępności tokowisk głuszca (na którego polowano najchętniej), w 1855 roku wzniesiono na Przysłopiu pod Baranią Górą drewniany domek, który jednak z czasem nie był w stanie pomieścić wszystkich amatorów polowań. W 1864 roku podjęto zatem decyzję o budowie obok większej, drewnianej leśniczówki, zaś w latach 1897 - 1898 Zameczku Myśliwskiego. Funkcję łownej rezydencji Habsburgów przejął od 1907 roku wybudowany dla arcyksięcia Fryderyka ba stoku Zadniego Gronia jeszcze większy, zniszczony niestety przez pożar w końcu 1927 roku pałacyk myśliwski.
Istniejący do dziś Zameczek został zbudowany na planie kwadratu. Osadzony na kamiennej podmurówce, jednopiętrowy drewniany budynek z kondygnacją użytkowo zagospodarowanego na pokoje poddasza, wykonano w konstrukcji zrębowej. Na wysokości piętra budowlę wyposażono w galerię widokową.
Po upadku monarchii austro-węgierskiej budynek został splądrowany i częściowo uszkodzony. Dobra habsburskie przejął Skarb Państwa, od którego w 1924 roku władze Oddziału Górnośląskiego polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego wydzierżawiły obiekt, po remoncie przekształcając go w schronisko. W czasie II wojny światowej budynek służył potrzebom niemieckiej placówki wojskowej. W 1946 roku przywrócono Zameczkowi funkcję schroniska turystycznego, którą pełnił nieprzerwanie do 1973 roku, kiedy to rozpoczęto budowę większego, murowanego gmachu.
W drugiej połowie 1985 roku zameczek został rozebrany i przewieziony, a następnie zrekonstruowany w obecnym miejscu. Dziś mieści się tu siedziba PTTK oraz Pokoje Zagadek.
fot. J.Gul |
Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś wybrać do Wisły ;) Niestety tak to jest z tymi czytelniami na zaufanie.. Nam nakazano zając się punktem czytelniczym - nowo otworzonym w lutym na dworcu w naszym mieście. Urząd wymaga od nas ładowania tam książek.. Daliśmy na początek i oczywiście.. teraz jest pustawo.. Ludzie biorą i nie oddają, albo nic w zamian nie dają. A potem pretensje do naszej biblioteki, a skąd my mamy brać te książki, przecież nie spiszemy swoich, żeby dać na dworzec na wieczne nieoddanie...
OdpowiedzUsuńCo do Wisły - zdecydowanie polecam. To nie tylko piękne miasto z licznymi atrakcjami, ale i znakomity punkt wypadowy. jeśli chodzi o te czytelnie, to niestety, trzeba chyba zacząć od edukowania ludzi. Podobna sytuacja była zresztą z książkami w pociągach. Sonia Draga chyba udostępniała książki w Kolejach Śląskich, założenie było takie, że jadąc do pracy czy szkoły można sobie poczytać. I oczywiście książkę odłożyć. Szkoda tylko, że z tym odkładaniem był problem:-(
Usuń