Tytuł: Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
Autor: Stuart Turton
Wydawnictwo: Albatros
Sądzisz, że znasz swoją osobę doskonale, że wiesz, jak się w określonych okolicznościach zachowasz, wiesz co powiesz, wiesz, jakie decyzje podejmiesz. Codziennie parzysz w lustrze na swoją twarz i nawet jeśli nie do końca jesteś zadowolony ze swojego wyglądu, to czujesz się bezpiecznie, bowiem jedyne zmiany, jakie cię dotyczą, to te związane z upływem czasu. Jak byś się jednak czuł, gdybyś pewnego dnia obudził się nie pamiętając kim jesteś? Nie znając swojego wyglądu, charakteru ani nie będąc właściwie pewnym, co w danym miejscu robisz?
Wyobrażenie, jak musi wyglądać koszmar takiego człowieka, przekonamy się sięgając po największą zagadkę kryminalną XXI wieku, czyli książkę „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”, autorstwa Stuarta Turtona. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Albatros książka, to skomplikowana łamigłówka, której złożoność może przyprawić o ból głowy nawet Sherlocka Holmesa, ale… od której rozwiązania nie można się oderwać. Od pierwszej strony powieści zostajemy wplątani w intrygę, która wydaje się nie mieć końca, a koszmar jest tym bardziej realny, że fizycznie odczuwamy skutki bieżących wydarzeń. Czy uda nam się rozwiązać zagadkę? Tak naprawdę mamy niewiele czasu, który nie dość, ze biegnie nieubłaganie, to jeszcze z każdą porażką musimy zaczynać nasza pracę od nowa. Dlatego też to lektura dla wytrwałych poszukiwaczy przygód i lub prawdy, którzy nie zrażą się kolejnymi niepowodzeniami, a tych będzie sporo, zanim w ogóle zorientujemy się o co w tym wszystkim chodzi i przestaniemy czuć się niczym bezwolne pionki na szachownicy życia.
Przenosimy się do mrocznej posiadłości zatopionej w lesie, do Blackheath House, gdzie lord i lady Hardcastle wydają bal maskowy z okazji powrotu ich córki Evelyn z Paryża. Tak naprawdę jednak, dziewiętnaście lat spędzonych przez Evelyn poza domem, zupełnie odarło ją z poczucia przynależności, ale i pozwoliło odetchnąć. Dziewiętnaście lat zesłania było tak naprawdę karą – tyle czasu bowiem minęło od śmierci syna państwa Hardcastle, którym Evelyn miała w feralnym dniu jego zamordowania się opiekować…
Zanim jednak trafimy do tego domu, pełnego postaci rodem z gabinetu osobliwości, błądzić będziemy po otaczającym rezydencję lesie, z kompasem w rękach i oddechem mordercy na plecach. Na dodatek będziemy mieć świadomość, że z uwagi na naszą lękliwość, chwilę zawahania, życie straciła kobieta, niejaka Anna. Kiedy wreszcie dotrzemy do domu, nie znając swojej tożsamości, ani nie pamiętając nic z poprzedzających ucieczkę przez las wydarzeń okaże się, że jesteśmy lekarzem, Sebastianem Bell, jednym z gości zaproszonych na owo przyjęcie. Żaden z posiadanych przedmiotów nie wyda nam się jednak znajomy, nie uda nam się również odtworzyć ostatnich chwil świadomości. Nikt tak naprawdę nie uwierzy też w morderstwo kobiety w lesie, choć najwyraźniej coś tam się wydarzyło – świadczyć może chociażby nasza pocięta nożem ręka.
Czy w odkryciu, kim tak naprawdę jest Sebastian Bell pomoże nam Evelyn? Już sama jej mroczna historia, o przyjęciu które w istocie jest dla niej karą, jest ponura, nie mówiąc już o tajemnicy, którą córka państwa domu zdradza na temat Bella – ponoć rozprowadza on narkotyki. Nie zmienia o faktu, że ktoś jednak dzień wcześniej wysłał mu wiadomość, prosząc o spotkanie na zewnątrz. Czy była to Anna i dlaczego nikt z zaproszonych gości jej nie zna? Co więcej, dlaczego Sebastian Bell następnego dnia budzi się… jako inna osoba? Kim tak naprawdę jest i co go sprowadza do tego upiornego domu? O co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi? Odpowiedź na te pytania jest nawet bardziej skomplikowana niż nam się wydaje szczególnie, że każdy trop wydaje się być błędny, zaś zamordowaną ponoć jest … sama Evelyn.
Książka „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” jest niczym zapętlona gra komputerowa, która uzależnia. To bez wątpienia nowa jakość kryminału, choć wyzwaniem jest przebrnięcie przez kilka pierwszych dni / rozdziałów, kiedy jeszcze trudno nam zorientować się o co chodzi. To powieść, gdzie prawda jest tylko złudzeniem, to rozrywka intelektualna najwyższych lotów.
Lektura zapowiada się interesująco. Leci na listę :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam:-)
UsuńMam w planach, czaję się na tę książkę odkąd ją zobaczyłam w zapowiedziach :D
OdpowiedzUsuńOryginalna. Niekonwencjonalna. nieszablonowa. Takie określenia w pierwszej chwili przychodzą mi na myśl.
Usuń