Tytuł: Mam chusteczkę haftowaną
Autor: Hanna Greń
Wydawnictwo: Replika
O tym, że przeszłość powraca, a każde kłamstwo prędzej czy później wychodzi na jaw, mogliśmy się już wielokrotnie przekonać. Zazwyczaj prawda odkrywana jest przez przypadek, podczas remontu w nasze ręce wpadają jakieś dokumenty, albo po śmierci bliskich nam osób, porządkując ich rzeczy, w ręce wpada nam coś, co tłumaczy wiele sytuacji, minionych zdarzeń oraz zachowań.
Czy jednak można wytłumaczyć niechęć ojca Elizy Rogowskiej do jej śpiewu? Czy można wytłumaczyć kontrolę, jaką chciał mieć nad jej życiem i to do tego stopnia, że zabronił jej studiować, przekonał do tego, by nie pracowała, a nawet wybrał mężczyznę, z którym miała spędzić dalsze życie? Całe szczęście, że dziewczyna tylko sprawiała pozory uległej, robiąc wszystko to, czego jej zabraniał, w tajemnicy – tak skończyła studia, podjęła dorywczą prace w wydawnictwie, a dzięki matce, która pomagała jej ukryć przed ojcem sale ćwiczeń, wciąż śpiewała, doskonaląc swój głos pod okiem nauczycieli. Mimo tego śmierć rodziców była dla nieco wycofanej z życia dziewczyny prawdziwym szokiem. Ojciec, który zginął w wypadku i matka, która odeszła krótko po nim skrywali niejedną tajemnicę i to nie tylko dotyczącą fatalnej kondycji finansowej rodziny, ale i … kwestii pokrewieństwa.
Eliza, czując na karku oddech wybranego jej przez ojca narzeczonego Zygmunta, próbuje dociec prawdy o swoim pochodzeniu, jednocześnie porządkując inne sprawy związane z majątkiem czy przedsiębiorstwem. Jeśli chodzi o majątek, to tak naprawdę zostało niewiele, bowiem hipoteka domu jest obciążona, zaś ona chcąc ją spłacić, musi zrezygnować z nieruchomości. Firmę zresztą też musi sprzedać, bowiem nie jest zupełnie przygotowana do jej prowadzenia. Takie postępowanie budzi głęboki niepokój Zygmunta, który ma tylko jedno zadanie – odciągnąć ją od zagłębiania się w przeszłość.
W życiu łatwo nie ma również aspirant, Konstanty Nakański, z wykształcenia architekt, który wybrał policyjny mundur. Prowadzi on sprawę zabójstwa niejakiego Bartosza Ambroziaka, ale śledztwo przebiega wyjątkowo opornie. Brak jest jakiegokolwiek śladu prowadzącego do mordercy, nic nie wskazuje na to, by chłopak komuś się naraził, brak jest widocznego motywu zbrodni. Przeżywszy kilka lat temu prawdziwą tragedię, napad w wyniku którego stracił ukochaną, Bartosz wycofał się z życia towarzyskiego, zmienił miejsce zamieszkania, pracę i niewiele osób może cokolwiek o nim powiedzieć. Jedyny związek ze światem zewnętrznym to chusteczka z misternie wyhaftowanym monogramem i kilkoma rdzawymi plamami. Czy jednak może w jakikolwiek sposób pomóc w ujęciu sprawcy?
Te dwie historie splatają się ze sobą, gwarantując nam kilka godzin niesłabnących emocji przy lekturze powieści pt. „Mam chusteczkę haftowaną”. Książka, rozpoczynającą nowy cykl autorki, Hanny Greń, zatytułowany „Śmiertelne wyliczanki”, to nie tylko wciągający kryminał, ale i powieść poruszająca wiele wątków obyczajowych, stanowiąca również odzwierciedlenie sytuacji społeczno-gospodarczej kraju. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Replika powieść zadowoli nie tylko fanów autorki, ale również wszystkich tych, którzy lubią dobrze napisane i skonstruowane książki, kryjące w sobie wiele warstw, tematów, zdolne wielokrotnie nas zaskoczyć. Zarówno interesująca fabuła, jak doskonale nakreśleni bohaterowie przykuwają nasza uwagę i choć można się zastanowić, w jaki sposób bohaterka ukryła przed ojcem na przykład fakt studiowania, to tak naprawdę liczy się tylko to, że pochłaniamy kolejne strony książki łapczywie, rozmyślając zarówno nad historią Elizy, jak i desperacko próbując dociec, kto tak naprawdę zabił Ambroziaka. A o to zaangażowanie czytelników przecież tak naprawdę chodzi.
Wiele pozytywów słyszałam o tej autorce, więc mam jej książki w planach :)
OdpowiedzUsuńJa też muszę sięgnąć po inne tytuły :-)
Usuń