Tytuł: Ciszej niż śmierć
Autor: Sarah Hilary
Wydawnictwo: Czwarta Strona
„Bo cierpienie, proszę pana, to wielka rzecz. W cierpieniu jest pewna idea” – te słowa, pochodzące ze „Zbrodni i kary” Fiodora Dostojewskiego, doskonale ilustrują sens cierpienia, ale niestety dla wielu stają się pretekstem, by to cierpienie zadawać. W chorym umyśle wielu ludzi zrodziło się bowiem przekonanie, że każdy może wymierzyć karę, a szczególnie wówczas należy to zrobić, jeśli poniesione konsekwencje nie były współmierne do czynu bądź też konsekwencje nie zostały wyciągnięte w ogóle. Tym sposobem rozgrzeszają się z wielu złych uczynków, niekiedy nawet ze zbrodni popełnionej – w ich mniemaniu – w dobrej wierze.
Czy chodzący po ulicach Londynu morderca, również wymierza karę? Odpowiedź jest o tyle istotna, że w mieście dochodzi do serii pozornie niezwiązanych ze sobą napadów, których ofiary znajdują się w strasznym stanie, a jedna z nich zmarła w niedługim czasie po napadzie. Stuart Rawling z przetrąconą szczęką, Carole Linton z ranami klutymi, pękniętym jajnikiem i śledzioną, a także poparzeniami, bowiem podpalono jej spódnicę, czy Kule Stratton ze zmiażdżonym oczodołem – to osoby, które teoretycznie nic nie łączy, poza brutalną agresją wobec nich.
Aby tych ofiar nie przybyło, śledczy muszą ustalić motywację sprawcy oraz modus operandi, nie mają bowiem żadnych śladów, nic też nie wskazuje na motyw rabunkowy. Marnie Rome i Noah Jake mają niezwykle trudne zadanie, podejrzewają bowiem, że agresor może wcielać się w postać mściciela. Okazuje się bowiem, ze wszystkie trzy osoby mają na swoim koncie wyroki za przemoc, jakiej się dopuściły i przebywały w różnego rodzaju placówkach. Rawling w przeszłości nadużywał przemocy, Linton została skazana za uprowadzenie chłopca, zaś Stratton został oskarżony o napaść na tle rasistowskim. Czy ten trop jest słuszny? Czy to rzeczywiście przestępstwa, których ofiary się dopuściły kilka czy kilkanaście lat temu, okazały się być ostatecznie wyrokiem, jaki na siebie podpisali?
Przekonamy się o tym dzięki lekturze powieści „Ciszej niż śmierć”, autorstwa Sarah Hilary. To czwarta już cześć serii o Marnie Rome, opublikowana nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona, która nie tylko przybliża nam kulisy policyjnej pracy i środowisko przestępców, ale również osobę samej bohaterki, która do dziś zmaga się z traumą z przeszłości, czyli morderstwem, jakiego dopuścił się jej przybrany brat na adopcyjnych rodzicach. Teraz Marnie znów będzie musiała zmierzyć się ze wspomnieniami, bowiem jej rodzinny dom ponownie spłynął krwią. Wynajmujące ten dom małżeństwo Kettridge`ow zostało napadnięta i pobita. Sprawę prowadzi co prawda nie bohaterka, ale sierżant Kennedy z Tridentu, z działu policji zajmującego się przestępczością zorganizowaną. Dla Marnie jednak to szok, a mimo wszystko musi jednak stanąć na wysokości zadania i wziąć się w garść, bowiem tylko ona jest w stanie podjąć się śledztwa w sprawie napadów, tylko ona jest w stanie określić powody, dla jakich morderca dokonał swoich czynów.
Powieść, adresowana jest nie tylko do tych czytelników, którzy mieli już przyjemność zagłębić się w świat zbrodni za sprawą poprzednich tomów historii. To także prawdziwa gratka dla tych wszystkich, którzy spotykają Marnie Rome po raz pierwszy. Mimo początkowego chaosu, spowodowanego dużą ilością wątków i wydarzeń, utrudniających zgłębienie tekstu, szybko odnajdziemy się w świecie przeprowadzanego dochodzenia, a po zakończonej lekturze sięgniemy z pewnością po poprzednie części opowieści (jeśli jeszcze tego nie zrobiliśmy). Wątki bowiem ostatecznie łącza się ze sobą, nadając zarówno zbrodniom, jak i samym śledztwom osobistego charakteru, czytelnika zaś wciągając w intrygująca grę, której rozwiązanie jest nieznane.
Chyba chciałabym jednak zacząć od początku serii :)
OdpowiedzUsuń:-)
Usuń