Wykorzystując odwiedziny w Wadowicach postanowiliśmy kontynuować wyprawę drogami Jana Pawła II i odwiedzić jego ukochane góry. Nazywał nawet Beskid Mały swoimi "górami domowymi", a zamiłowanie do wędrówek narodziło się właśnie w tym paśmie górskim. Beskid Mały, mały bynajmniej nie jest – rozciąga się na przestrzeni 35 km, zajmując powierzchnię około 400 m2. Pasmo zbudowanie z piaskowców, jest geologicznym przedłużeniem Beskidu Śląskiego, od którego oddziela je Brama Wilkowicka. Prawdziwym cudem przyrody, jest przełom Soły – dolina rzeki przecina pasmo na dwie części: mniejszą, zachodnią, z Czuplem i większą, wschodnią, z Leskowcem i Łamaną Skałą.
W 1929 roku Czesław Panczakiewicz, profesor wadowickiego gimnazjum i zarazem późniejszy nauczyciel Karola Wojtyły, wytyczył szlak wiodący z Wadowic przez Zawadkę i Ponikiew na Leskowiec. To prawdopodobnie tym szlakiem wyruszył rok później ojciec Wojtyły, razem ze swoim małym synem. Również i my, korzystając z pobytu w Wadowicach, wybraliśmy się tu śladami Jana Pawła II – samochodem, nie byliśmy bowiem w stanie znaleźć lokalnego środka lokomocji. Podjechaliśmy do malowniczo położonej wsi Ponikiew, rozciągającej się wzdłuż potoku Ponikiewka u północnych zboczy Gronia Jana Pawła II. W XVIII wieku działała tu huta szkła, obecnie jest to doskonały punkt startowy do górskich wypraw. Samochód musieliśmy pozostawić na poboczu drogi (niestety nie przewidziano miejsca na większą liczbę samochodów), koło drewnianej wiaty, na której zostały przytwierdzone tabliczki wskazujące szlak – my podążaliśmy szlakiem niebieskim.
fot. J.Gul |
Leskowiec to trzeci co do wysokości szczyt Beskidu Małego, wznoszący się na wysokość 922 m n.p.m., co czyni go wspaniałym punktem widokowym, pozwalającym podziwiać Beskid Żywiecki, Beskid Makowski, Beskid Wyspowy, Gorce, a nawet Tatry.
fot. J.Gul |
Tak naprawdę Leskowiec to góra o dwóch szczytach, a jeden z nich nazwany został Gronią Jana Pawła II (890 m n.p.m.). To pierwszy szczyt górski, którego nazwa została nadana na cześć papieża Polaka (do końca 2003 roku oficjalną nazwą była Jaworzyna I). Trasa zajęła nam nieco ponad dwie godziny (choć na początku nieco się pogubiliśmy źle skręcając i tracąc z oczu szlak) dość mało wymagającej wspinaczki, prawie całkowicie osłoniętym drzewami zboczem. Szlak jest na tyle łatwy, że bez problemu mogą z niego skorzystać również rodziny z dziećmi - takie zresztą na szlaku spotykaliśmy.
fot. J.Gul |
Szybciej niż się spodziewaliśmy, naszym oczom ukazało się schronisko na Leskowcu, prowadzone obecnie przez oddających serce temu zajęciu Halinę i Jana Lizaków. Historia schroniska sięga 1926 roku, kiedy to w Wadowicach powstało Koło Oddziału Babiogórskiego w Żywcu Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Rozpoczęcie budowy było pierwszą poważną decyzją Koła i – jak się możemy przekonać nawet dziś – niezwykle trafną. Schronisko powstało w 1933 roku w zaledwie trzy miesiące (!) za sprawą talentu ciesielskiego Jana Bargiela z Targoszowi, pod nadzorem Czesława Panczakiewicza. Uroczyste otwarcie obiektu odbyło się w dniu 3 września 1932 roku, zaś w dniu 3 września 1933 roku ks. Edward Zacher, katecheta Karola dokonał poświęcenia schroniska. Urok budynku, a także popularność okolicy sprawiła, że już wkrótce schronisko trzeba było rozbudować - w 1934 roku konieczne było dobudowanie jadalni i powiększenie kuchni.
Od góry - tablica pamiątkowa na ścianie schroniska, poświęcona Czesławowi panczakiewiczowi fot. J.Gul |
Pierwszym gospodarzem schroniska, od 1932 do 1938 roku był Franciszek Byrski, następnie obiekt prowadził, aż do 1945 roku Jan Targosz z żoną. W okresie okupacji schronisko podlegało bielskiemu towarzystwu „Beskidenverein”. Tylko niezwykłe zrządzenie losu oraz zamiłowanie żołnierzy Volkssturmu do mocnych trunków pozwoliły uchronić schronisko przed planowanym zniszczeniem – mundurowi zostali przez gospodarzy uraczeni bimbrem i wprawienie w stan „pomroczności jasnej”, który sprawił, że zadanie do wykonanie poszło w zapomnienie. W 1946 roku gospodarzem schroniska był Stefan Bargiel, a rok później został nim Jan Rzycki z żoną. W latach 1955-58 schronisko prowadził Wiesław Szafrański z żoną, następnie Władysław Korzeń, który zarządzał nim do roku 1970.
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Obecni właściciele zajmują się schroniskiem od 1996 roku, gruntownie go modernizując. Wędrowcy mogą liczyć nie tylko na miejsca noclegowe (cena noclegu 30 zł bez pościeli; pościel dodatkowo płatna - 6 zł), ale i wspaniałą kuchnie, z rozbudowanym menu. Śmiało mogę potwierdzić, że domowa kuchnia nie ma sobie równych, a kotlet, który zamówił P. w zestawie z ziemniakami i surówkami, był chyba największym, jaki widziałam. Ja miałam w planach naleśniki z nadzieniem z jabłek, ale skuszona przez właścicielkę zdecydowałam się na te z serem (12 zł za 2 naleśniki). Ser rzeczywiście był przepyszny, a jego warstwa pomiędzy złożonymi płatami naleśnika, naprawdę gruba. Na deser skusił nas jeszcze pyszny domowy placek ze śliwkami i kruszonką, który – szczególnie w połączeniu z całkiem niezłą kawą – smakował wybornie, był aromatyczny, wilgotny, a proporcja słodyczy do kwaskowatej śliwki idealnie dobrana. Równie wspaniała, jak ta uczta, była rozmowa z właścicielką. Jej osoba i ciepło, które roztacza, są kolejnym powodem dla którego na Laskowiec z pewnością będziemy powracać.
fot. J.Gul |
fot. J.Gul |
Mijając oddział GOPR, ulokowany za schroniskiem, naszym oczom ukazuje się wspomniana Groń Jana Pawła II. Tuż pod szczytem znajduje się górskie sanktuarium Królowej Ludzi Gór. Powstało ono z inicjatywy Danuty i Stefana Jakubowskich, a jego rozwój zaczął się w 1991 roku, kiedy to został - w dziesiątą rocznicę zamachu na papieża - postawiony krzyż "Ludziom Gór". Cztery lata później otwarto kaplicę pw. Podwyższenia Krzyża Świętego - została ona pobłogosławiona z helikoptera przez papieża w 1999 roku, kiedy to leciał do Wadowic. W 2001 roku poświęcono jubileuszowy dzwon, który zawisł w dzwonnicy oraz pomnik Jana Pawła II. Na terenie sanktuarium znajduje się również droga krzyżowa z rzeźbionymi w drewnie stacjami. W kaplicy odbywają się okolicznościowe msze święte. Harmonogram mszy jest dostępny m.in.w informacji turystycznej.
Karol Wojtyła bywał na na obu szczytach Leskowca - na Jaworzynie i Leskowcu nie tylko jako dziecko. Ostatni raz wszedł na szczyt jako kardynał w 1970 roku, po mszy odprawionej z okazji 25-lecia kapłaństwa w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Bardzo ładne widoczki:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
O tak, widoki są piękne. A podejście łatwe, warto zatem się wybrać w tamte okolice:-)
Usuń