niedziela, 15 lipca 2018

Ryszard Ćwirlej "Masz to jak w banku"

Tytuł: Masz to jak w banku
Autor: Ryszard Ćwirlej
Wydawnictwo: MUZA


„W kwestii tych gości to jeden powiedział do drugiego tak, że w ministerstwie, w którym on robi, wszystko już jest przygotowane i handel walutą jeszcze w tym miesiącu będzie jak najbardziej legalny i każdy będzie mógł se otworzyć sklep walutowy… (…) I co z nami teraz będzie, panie Tuńczyk? (…) Będziemy teraz biznesmenami (…)” – te słowa doskonale oddają sytuację mającą miejsce w pamiętnym 1989 roku. Po nieudanych próbach zreformowania gospodarki w latach 80. półki sklepowe nadal świeciły pustkami, a nieliczni tylko mieli możliwość robienia zakupów w Pewexie. Kwitła przestępczość zorganizowana, a handel walutami i zagranicznymi samochodami rozwijał się prężnie. Jednocześnie, po strajkach w 1988 roku działacze PZPR zostali zmuszeni do porozumienia sie z opozycją, co skutkowało w kwietniu 1989 roku obradami Okrągłego Stołu, z udziałem przedstawicieli rządu, opozycji politycznej i organizacji związkowych. 

W takim właśnie społeczno-politycznym klimacie toczy się akcja powieści kryminalnej autorstwa Ryszarda Ćwirleja. Opublikowana nakładem Wydawnictwa MUZA powieść pt. „Masz to jak w banku”, to pełne czarnego humoru, ironii i absurdów rzeczywistości spojrzenie na komunistyczną i postkomunistyczną rzeczywistość, a także na środowisko przedstawicieli różnorakich służb, od Milicji Obywatelskiej po Służby Bezpieczeństwa oraz na cinkciarzy i złodziei, którzy powoli przekształcają się w szanowanych obywateli kraju i „biznesmenów”. To powieść nie tylko dla tych osób, które pamiętają czasy gwałtownych przemian polityczno-gospodarczych, którzy na własnej nierzadko skórze doświadczyli obłudy władzy, czy dla tych, którzy sami wówczas wykorzystali sprzyjającą koniunkturę. To także doskonałe uzupełnienie lekcji historii dla młodszego pokolenia, które czasy komuny, obrad Okrągłego Stołu czy działania Solidarności kojarzy wyłącznie z opowiadań rodziców. To wreszcie powieść dla wszystkich, lubiących wielowątkowe fabuły z mocno zarysowanym tłem oraz leniwie toczącą się akcją, w której na pierwszy plan wysuwają się doskonale sportretowani bohaterowie. 

Autor zaprasza nas do Poznania, gdzie lokalny menel „szuszwol Mietas Wózkowy” znajduje ciało zabitego strzałem w głowę mężczyzny - nikt nie przypuszcza, że to dopiero początek serii morderstw. Zabity był prawdopodobnie handlarzem walutami, a podejrzanym tylko początkowo staje się ów bezdomny. Wkrótce pojawia się kolejna ofiara, a ktoś wyraźnie postanawia rozprawić się ze środowiskiem przedsiębiorczych cinkciarzy, na czele z samą grubą rybą Rychem Grubińskim, zwanym Grubym Rychem. Śledztwo w sprawie morderstw przejmuje komenda wojewódzka milicji, a prowadzić ma je kapitan Mirek Brodziak oraz porucznik Teofil Olkiewicz. Paradoksalnie, Brodziak jest dobrym znajomym Grubego Rycha, a nawet więcej, kolegą z podwórka, łączą ich też niechlubne początki „zawodowej kariery”. Tylko przypadek sprawił, że Mirek, zmotywowany przez rodzinę wybrał ścieżkę prawa, zaś Rychu, nie motywowany przez nikogo – ścieżkę bezprawia, czerpiąc dochód m.in. z kradzieży samochodów i rozkręcania ich na części pod przykrywką legalnie działającego warsztatu, czy też z handlu walutami. 

Mamy możliwość obserwować codzienność wkradającą się do milicyjnej pracy, w której alkohol leje się strumieniami, a najważniejszy, jest osobisty interes. Spuszczane z milicyjnych radiowozów paliwo, wynoszone z policyjnych magazynów części czy kradzieże na miejscu przestępstwa są niestety normą. Absurd sportretowanej przez autor sytuacji wyraża się jednak nie w samej tej rzeczywistości, ale między innymi w reakcji przełożonego wobec zachowania dwóch szeregowych milicjantów, którzy skorzystali z okazji i „zaopiekowali” się znalezioną w rozbitym samochodzie torbą wypełnioną dolarami.

Jak toczyć się będzie ta opowieść? Z jakimi jeszcze innymi pełnej gorzkiej refleksji, a także ironii sytuacjami zetknie nas autor? Czy to życie w oparach absurdu i fikcja, jaką utrzymywali zarówno przedstawiciele władz, jak i służb, rzeczywiście jest już poza nami? Odpowiedzi, a także okazji do wspomnień szukać możemy w brawurowo napisanej książce Ryszarda Ćwirleja. Po raz kolejny autor udowodnił zarówno swoją błyskotliwość, dystans do świata, ale i umiejętność tworzenia mistrzowskiej kreacji bohaterów. Jestem przekonana, że jedyne, na co czytelnicy będą narzekać, to zbyt szybko upływający czas, choć rozgoryczenia z tego wynikającego łatwo można się pozbyć, sięgając po pozostałe książki autora.

2 komentarze:

  1. Fajna, rzetelna recenzja. Książka mnie zaintrygowała!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń