środa, 11 lipca 2018

Allison Pearson "Nie wiem, jak ona to robi"

Autor: Allison Pearson
Wydawnictwo: Albatros


Z danych statystycznych wynika, że coraz więcej rodzących kobiet może poszczycić się wyższym wykształceniem, coraz więcej dzieci przychodzi też na świat w rodzinach aktywnych zawodowo. W Polsce prawie siedemdziesiąt procent matek to kobiety pracujące, zatrudnione w różnych firmach lub prowadzące własny biznes, które łączą wielogodzinną pracę i wspinaczkę po szczeblach kariery z wychowywaniem dzieci, a sytuacja ta w wielu krajach wygląda podobnie. Konsekwencje? Coraz krótszy czas spędzany z dziećmi, rozwój sieci przedszkoli i żłobków, ale i coraz większe zmęczenie kobiet i frustracja. Doba ma bowiem określoną liczbę godzin, a kobieta – często bez pomocy partnera – musi zadbać zarówno o dzieci, jak i o dom, będąc jednocześnie dyspozycyjną w pracy. O czasie dla siebie nie ma już mowy, na dodatek presja otoczenia, by być matką idealną i zapewnić dziecku jak najlepszy życiowy strat powoduje, że matka – nawet jeśli chce – zwolnić już w tym biegu nie może.

Całą prawdę o cieniach i blaskach macierzyństwa, o próbach robienia kariery w szowinistycznym środowisku świata finansów, wyjawia nam Allison Pearson w porywającej, brawurowo napisanej książce „Nie wiem, jak ona to robi”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Albatros powieść została nawet zekranizowana, zaś w rolach głównych zagrała sama Sarah Jessica Parker. I był to wybór doskonały, bowiem uosabia ona w pełni Katharine Reddy, doradcę inwestycyjnego, zatrudnioną w jednej z najstarszych i najbardziej prestiżowych instytucji w City, czyli firmie Edwin Morgan Forester. Jeśli kochacie Bridget Jones i chaos, jaki wprowadza, tęsknicie za klimatem rodem z książki Candace Bushnell pt. „Seks w wielkim mieście” czy z serialu pod tym samym tytułem, to pokochacie też powieść Pearson. To książka nie tylko dla pracujących matek, czy tych kobiet, które dzieci nie posiadają (a po lekturze z pewnością nie zechcą). To idealna powieść dla wszystkich przedstawicielek płci pięknej, poruszająca temat zgubnej perfekcji, rosnących oczekiwań otoczenia, presji, by zapewnić dziecku przysłowiową „gwiazdkę z nieba”, a także dotykająca tematu tzw. szklanego sufitu i dyskryminacji ze względu na płeć. 

Poznajemy wspomnianą Kate, matkę Emily i Benjamina, która z wielkim trudem stara się pogodzić pracę na odpowiedzialnym stanowisku i wychowywanie dzieci oraz prowadzenie domu. Próba ta skutkuje nieustannym stresem, egzemą będącą jego konsekwencją i ciągłym poczuciem bycia w nieodpowiednim miejscu. Na dodatek na poczucie własnej wartości Kate czyhają koledzy z pracy (a nawet niektóre koleżanki), którzy jawnie wykazują pogardę dla roli matki i wszelkich aspektów macierzyństwa, głośno deprecjonując jednocześnie kobietę i jej rolę jako pracownika. Z drugiej strony, o tym, jak złą matką okazała się Kate porzucając dzieci na rzecz pracy, przypominają bohaterce nieustannie członkinie tzw. Mamafii, czyli grupy niepracujących mamusiek oraz rodzina męża, z teściową na czele. Do tego wszystkiego mąż Richard zaczyna tracić cierpliwość do wciąż nieobecnej żony, z którą łączy go już tak naprawdę wyłącznie fakt posiadania dzieci i wspólne rachunki (w tym te za nianię oraz sprzątaczkę). Mężczyzna wybiera więc jedyną słuszną – w jego mniemaniu – drogę, czyli … odchodzi.

Jak potoczą się losy Kate? Czy zrezygnuje ze swojego prestiżowego stanowiska i perspektyw, jakie daje, na rzecz zasilenia szeregów Mamafii? A może zdecyduje się na gorący romans z przystojnym klientem, która wysyła sygnały świadczące o zainteresowaniu? Czy będzie walczyła o męża? Jak da sobie radę, jako samotna pracująca matka i czy wobec sytuacji, w jakiej się znalazła, odpuści nieco? Na te pytania poszukiwać będziemy odpowiedzi w rewelacyjnej (i rewolucyjnej, bowiem jawnie mówiącej, że dzieci potrafią niekiedy doprowadzić do szaleństwa) powieści „Nie wiem, jak ona to robi”. Poza doskonale nakreślonymi bohaterami i ważkimi problemami współczesnego świata, znajdziemy tu sporą dozę humoru, choć często jest to czarny humor. Wspaniale prowadzone dialogi, ironiczne treści maili wymienianych z koleżankami, listy w stylu „to do” uświadamiające nam, o ilu rzeczach kobieta musi (i chce) pamiętać, to dodatkowe atuty książki, która, choć jest stylizowana na lekką, to zostaje w naszej świadomości i skłania do przemyśleń na temat roli kobiety w społeczeństwie i naszego postępowania. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz